Dziś ciąg dalszy
opowieści o Rambo, tym schroniskowym kocurku, który niemal zagłodził się na śmierć z powodu smutku i żalu za straconym w wieku 9 lat domem, oraz nieumiejętności poradzenia sobie w tamtejszym środowisku.
|
Cały czas na człowieku, z chęcią do delikatnego miziania. |
|
Rambo. Płatek - z powodu uszka... |
Kiedy zjawił się Za Moimi Drzwiami, rozpoczęliśmy walkę o jego życie i zdrowie. Codziennie biedak jeździł z nami na kroplówki, bo był tak odwodniony, że skóra z jego boków wcale nie chciała odchodzić od ciała, nawet nie było się jak wbić tam igłą. Kto ma kota, ten wie, że te zwierzaki zazwyczaj posiadają jej niezły zapas. Tymczasem Rambo reagował bólem nawet na dotyk w tym miejscu. Jego wątroba i narządy wewnętrzne nie pracowały jak trzeba...
|
W drodze. |
|
Kroplówka. |
Wizyty w gabinecie wet. nie działały dobrze na jego psychikę, on niesamowicie się nimi stresował, ale trzeba było wybrać mniejsze zło oraz podwójnie go dopieszczać głaskaniem i tuleniem.
Po ponad tygodniu kroplówek oraz podawaniu leków pojechaliśmy z nim na kontrolę. Trzeba było pobrać krew do badań...
Wyniki nas uradowały! Niemal
dobre! Jak na jego stan - świetne! Cóż może zrobić trochę miłości i leków...
|
Waga razem z kontenerem i ręcznikiem, które ważą jakieś 2,60 kg. |
Największa radość wybuchła jednak w naszym domu, bowiem państwo, którzy już wstępnie zastanawiali się nad adopcją tego potrzebującego kocurka, odwiedzili nas, poznali osobiście pana Lekkiego Jak Piórko Ale Potrafiącego Ugryźć Znienacka, wysłuchali całej prawdy o jego niełatwym charakterze i ZDECYDOWALI SIĘ NA ADOPCJĘ! Dobrzy ludzie. Wspaniali.
|
Rambuś przyszedł do nowego pana na kolanka, ułożył się wygodnie i przysnął... |
Oni mają w domu już jednego kocurka i żadnych drzwi między pokojami, więc, aby ułatwić zwierzakom łagodne zapoznanie, pożyczyłam im klatkę. W ten sposób oba mogą z bezpiecznej perspektywy przyglądnąć się sobie, powąchać, może pogadać... Tylko w pierwszych chwilach. Od ich dobrego poznania zależy wiele.
Na razie pierwsza wiadomość brzmiała pięknie!
Miecio dyplomatycznie obszedł Rambo i trzyma się z boku. Na razie jest DOBRZE.
Dobrze to piękne słowo, a nie mówiłam?!
|
Na kolankach u nowego pana. |
I niech dalej będzie
dobrze, niech się uda, niech on ma swój dom na zawsze, a ja jego nie zapomnę nigdy. Tak wiele wzruszeń od niego dostałam! Dziękuję, Rambo z uszkiem jak płatek. Dziękuję, Płatku!
Errata: najnowsze wieści. Odpowiedź na pytanie, jak się sprawy mają:
W sumie pozytywnie, otworzyliśmy klatkę, kot sobie wychodzi, zaadaptował sobie legowisko Mietka, w które tamten się już nie mieści, powoli daje się pogłaskać, na razie tylko po głowie, koty na siebie jeszcze trochę fukają, ale nie ma walki, powoli zmniejszają dystans je dzielący, potrafią jeść, patrząc się na siebie. Jestem pozytywnej myśli, jutro pójdziemy jeszcze na zastrzyk i myślę, że w weekend oddamy Państwo klatkę, ale to jeszcze zadzwonię. Pozdrawiam. U.
:)))
Się mi oczy spociły.
OdpowiedzUsuńRambusiu,niech ci będzie dobrze a i twoim Łysym i nowemu kumplowi też...
Wszystkiego dobrego:)
Kochana Gosiu, wczoraj po raz pierwszy w życiu specjalnie dla Ciebie i Roberta obejrzałam wrocławskie Fakty TV i powiem Ci, że wypadliście cudownie, a wiadomość o Kajtku udało się fantastycznie przemycić:*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Rambo znalazł dobry i wyrozumiały dom. Widać, że to dobre kocisko! Ściskam mocno!
Ja nie mam wrocławskiej TV powiedzcie coś więcej .....
UsuńWczoraj we wrocławskich Faktach tv o godz. 18 była krótki (za krótki!!!!) reportaż o domu tymczasowym dla kotów jaki prowadzą Gosia i Robert. Można to zobaczyć w internecie, wejdź na stronę telewizji Wrocław i znajdź wczorajsze Fakty z godz. 18.00, trzeba obejrzeć je prawie do końca, i już:)
UsuńAlison, wieczorem opublikuję tu ten filmik.
UsuńLi, udało mi się wspomnieć o Kayronku, zresztą to najważniejsza sprawa o której chciałabym teraz mówić.
Eeeech cały czas myśle o Kayronie ..... ...........
UsuńJest link do tych wiadomości pod koniec poprzedniego postu.Anonim Marta lub Maria S.Widziałam już wczoraj.Gdzieś tak od 10 minuty:)
Usuń...i będzie dobrze, zobaczysz...
OdpowiedzUsuńTrzymam cię za słowo, bo sama czekam na wieści ze strachem w sercu...
UsuńWspaniale, kotek zdrowieje, psychika z czasem też sie poprawi ... no i ma kochajacy domek.
OdpowiedzUsuńOby sie chłopaki dooogadali ...
Szczęśliwego zycia Płatku .......................
Psychika już się poprawiła, teraz musi znowu minąć trochę czasu w nowym domu, a Rambo poczuje się bezpiecznie. Biedak mam nadzieję, że ostatni raz to przechodzi.
UsuńBardzo mnie ucieszyła wiadomość o domku dla Płatka, modlę się by dogadał się i nawet zaprzyjażnił z kocurem i miał już swój dom na zawsze, ciepły, bezpieczny i kochający.
OdpowiedzUsuńI ja się o to modlę, Luno.
UsuńPoranna porcja wzruszeń. Wszystkiego dobrego Rambo, kotku.
OdpowiedzUsuńNiech ten domek dla niego będzie preludium do znalezienia Kayronka.
Nieustannie myślę o Was i o nim.
Niech tak się stanie! Kajtuś też ma 9 lat i niełatwy charakter...
UsuńSzczęsliwego życia Płateczku.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Halszko, w imieniu Płatka.
UsuńOczywiscie ze sie poryczalam. Wszystkiego co najlepsze dla Platka i jego nowej obslugi☺☺☺ Moje mysli caly czas przy Kajtusiu.Agnieszka z Lublina
OdpowiedzUsuń:*** Dziękuję, kochana dobra duszo!
UsuńGosiu, teraz, kiedy Rambo za sprawą Twojej szczęśliwej ręki odnalazł swój docelowy dom z kochającym personelem musi być dobrze.
OdpowiedzUsuńI będzie...:)
Samych dobrych wieści, Gosianko
Taki piękny dziś dzień, świeci słoneczko, może właśnie dziś będzie jeszcze piękniej. 17 dni poza domem to w sam raz. Wystarczy, Kajronku!
Usuńobejrzawszy.
OdpowiedzUsuńporyczawszy.
kciuki trzymawszy.
pozdrawiam i przytulam cieplutko.
to wspaniale widzieć, że jesteście taką wspaniałą parą, i że dzielicie tą pasję. będzie dobrze.
Ola z chabrów i rumianków (nie chce mi się logować)
Olu, dziękuję, buziaki!
UsuńTo nie sztuka znalezc dom slodkim kociaczkom o wielkich niebieskich oczetach, sztuka jest wyszukac go dla starszego i nie najzdrowszego kota po przejsciach i z problemami behawioralnymi. Jednak co dla innych bywa trudne lub wrecz niemozliwe, dla Was nie stanowi przeszkody. Macie dany od losu ten lut szczescia, ktory wymiernie przeklada sie na pomyslne zakonczenie procesow adopcyjnych.
OdpowiedzUsuńTakie historie, jak powyzsza, budza wieksza radosc i satysfakcje z podjetej przez Was misji, niz umieszczenie setki kociat w nowych domach. I moje oczy zrobily sie podmokle (cytat z Frau B.), kiedy przeczytalam to szczesliwe zakonczenie smutnego zycia Rambo. Chlip... chlip...
Badz szczesliwy, chudziutki mruczuciu... ♥
Oczy zrobiły się podmokle - rewelacja!
UsuńAniu, niech będzie tak jak piszesz z tym łutem, niech to będzie prawda na dodatek niezmienialna!
:** Mam nadzieję, że czujesz się lepiej. Buziaki!
Taaa, nie mam czasu myslec, ze jest mi zle, bo za chwile udaje sie do szpitala na zalatwianie formalnosci, badania, pobieranie krwi, rozmowy z chirurgiem i anestezjologiem. Pozniej wracam do domu, a jutro juz z domu prosto na stol operacyjny.
UsuńBuziaczki, Gosiu. :***
To dopiero będą posty! :))))) Żartuję. :)
UsuńJestem z Tobą myślami, Pantera da radę!
Trzymam kciuki za zdrowy powrót do domu Panterki :-)
UsuńI całkowicie się zgadzam z powyższym, nie sztuka oddać komuś słodkiego kociaka. Oby Rambo znalazł DOM. Też miałam podmokłe oczy... świetne wyrażenie, zapożyczam :-)
Chudziak, jak Felcia <3
Dziekuje, Ewa. :)
UsuńSie zobaczy, czy beda posty, czy nie bedzie o czym pisac. Szpital juz znacie, wiec co tam wiecej pisac. :))
Ale posta z operacji jeszcze nie było! Weź aparat na salę zabiegową ;)))
UsuńGoopie żarty mnie się trzymajo, wiem :)
Wyślemy ci morze poparcia, jak zwykle! To jak zwykle pomoże. :)
To jest super wiadomość, biedniutki kotuś, najwyższy czas, żeby był szczęśliwy i kochany.
OdpowiedzUsuńOglądnęłam wrocławskie wiadomości, szkoda,że tak mało o Kayronku i w ogóle za krótko,ale dobre i to.
To prawda, że krótko, ale przekaz o roli DT jest, no i udało mi się słówko powiedzieć o moim syneczku :(
UsuńGosiu. wszystkiego czego się dotkniesz, kończysz sukcesem. To cuda. Kayronek się znajdzie.:))
OdpowiedzUsuńIwona
Hm... A ja wciąż się tak tym wszystkim denerwuję!
UsuńOjoj, oby to byl ten przystanek na petli dla Ramba - wysiasc, isc do domu i w nim juz zostac. Teraz tylko trzymac kciuki za wyrozumialosc Mecia. Pewnie Feliway maja w kazdym (otwartym) pokoju.
OdpowiedzUsuńGosianko - mam okolo 12 czy 13 myszy, tak jak o tym rozmawialysmy. Polapac za ogony, wtrynic do pudelka i slac?
Na dom tymczasowy? :) Dawaj, znajdziemy im domy stałe! Cip, cip myszeczki, chodźcie do mamusi! :)
Usuńno i zezarlo wpis. dorobie jeszczze pare rodzin i wysle na poczatku nastepnego tygodnia. sa szare, rozowe, psychodeliczne i czesc jest rodzinami. ja wielkie opasle i male chude. na wyprawki dla sierotek w drodze do domkow. a moze by tak do DATu?? kupilby ktos?
Usuńdla moich kotków mogą być? wyślę je do sąsiadki coby sie w stodole podpasły.
UsuńKrysiu, będziemy je sprzedawać i tanie nie oddamy!
Usuńdobra, to od jutra dorabiam i wysylam paczke myszy!!.
UsuńEwa - one sie juz nie podpasa!!
Rambo, nie na darmo ma tak na imie:) Nie wiem, jak mozna TO bylo zrobic kotu, ale jesli wszystko idzie ku dobremu-to serce mi rosnie:)
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę nerwów jest, aby się chłopaki dogadały...
Usuńobejrzałam TV, czytam o Rambo i siedzę i ryczę
OdpowiedzUsuńGosiu, oby Opatrzność nad Wami czuwała jak najdłużej, nie tylko sprowadzając Kayrona, ale też dlatego, że jesteście wyjątkowymi, dobrymi Człowiekami, jak mówi Jolka.
♥♥♥
Vikusia, nie mogę dostać się na twój blog! Usunęłaś całkiem? Kurcze, próbuję od przedwczoraj i nic... Podaj mi link, może tak trafię...
UsuńA co do reszty to będę za takie gadanie wydzie..., wiesz przecież!
nie, nie usunęłam, chociaż już kolejna osoba do mnie o tym pisze:(
Usuńhttp://vikovo.blogspot.com/
a, i możesz mnie wydziedziczyć, byleby się Kayron odnalazł :***
UsuńBędzie dobrze, musi być:)
OdpowiedzUsuńTak się cieszę z nowego domku dla Rambusia, bądź szczęśliwy już zawsze koteczku :))
OdpowiedzUsuńGosiu - niezmiennie kłaniam się do samej ziemi w pas :-**
Gosia, powinniście z Robertem założyć Fundację. Jestem pewna, że nawet wielu Twoich czytelników wspomagałoby Was finansowo, czasem nie trzeba dużo, ale niedużo od wielu osób to już dużo.
OdpowiedzUsuńWiem jakie kwoty wydajecie z prywatnych środków na koty, bo wiem, ile Cię kosztowało leczenie mojego Bolusia. Być może ludzie, którzy biorą od Ciebie koty nie zdają sobie z tego sprawy, a są to kwoty potężne, nawet przy tak dobrych zniżkach u weta jakie Wy macie.
Ja wiem, że Ty jesteś bardzo skromną osobą, bo wiem też ile musiałam Cię namawiać, byś przyjęła pieniądze za leczenie Bolusia, ale uważam, że powinnaś przy adopcjach Twoich kotów poruszyć temat finansów- ludzie czasem nie zdają sobie sprawy z pewnych rzeczy, dostają zdrowego, mruczącego, zresocjalizowanego kota, a może jak usłyszą konkretną kwotę popartą dla pewności np rachunkiem od weta, to zmitygują się i zwrócą Ci jej całość lub jej część, tak aby było na leczenie następnych biedaków. Fundacja pomogłaby działać jeszcze efektywniej. Zaopiekowaliście się do tej pory 70-ma kotami. Łatwo policzyć jakie to koszty-podejrzewam, że koszt leczenia mojego Andrusa-Bolusia był niski przy koszcie leczenia takiego Rambo, a i tak wyniósł 200 zł.
Ze strony prawnej zawsze Ci pomogę, Wy jesteście stworzeni do Fundacji, bo po pierwsze nikt niegdy nie mógłby zwątpić w Waszą uczciwość, a po drugie macie serce, instynkt no i co tu dalej mówić-talent do znajdowania kociego nieszczęścia, na szczęście dla tego nieszczęścia:)
Przemyślcie sprawę, ciekawa jestem też zdania Twoich czytelników?
Jak usłyszą konkretną kwotę, jaką musieliby zapłacić, to w większości kota nie wezmą ! Natomiast pomysł z fundacją jest niezły. Ale niedawno zmieniły się przepisy dotyczące zbiórek publicznych. Już jest to proste, i nie obwarowane durnymi formalnościami.
UsuńNo nie wiem, dla mnie to kwestia poczucia przyzwoitości, jedni nie zwrócą kosztów, ale inni zwrócą, chodzi o to, by ludzie zaczęli zdawać sobie sprawę z tego, że to wszystko kosztuje.
UsuńJa tam zawsze wierzę w człowieka:)
A ja nie w każdego :) Gdyby w każdego, to nie byłoby sytuacji, o których mowa !
UsuńMyślę,że lepiej jeżeli ktoś po usłyszeniu kosztów leczenia,zostawi kota w DT/u Gosi/niż ma go za brama wyrzucić!!!
UsuńPomysł z pokryciem kosztów leczenia jest dobry.Zawsze będzie na nowe Tymczaski/oby ich było jak najmniej/ a wszyscy,którzy mają zwierzęta wiedzą bardzo dobrze,że te koszty nie są małe.
Zgadzam się z tym, że ludzie się będą wykręcać jak zobaczą bodaj złotówkę i jako że jesteśmy z natury gatunkiem mało uczciwym i przyzwoitym w większości to myślę, że spadłaby liczba adopcji i zaczęły by się głupie komentarze w stylu, że chcą na kociakach zarobić i tak dalej. Nie wiem jak działają fundacje - to zależy od ludzi działających, wiele jest wspaniałych ale niestety są i takie, które pod przykrywką działalności na rzecz dobrego - nielegalnie wyłudzają pieniądze i tym psują opinię dobrym ludziom. Ale może jednak pomogłoby to w poszerzeniu tej wspaniałej działalności. Ale skoro tak jak jest, jest dobrze to może nie ma sensu na siłę nic zmieniać. Bo w Polsce to w takich przypadkach człowiek zacznie tonąć w papierach i tłumaczeniach co z czego i dla czego, zamiast jak dotąd zajmować się tym co pragnął. Może się mylę, jedynie wyraziłam nieśmiało swoje zdanie.
UsuńPostaram się być o 20 i wizualizować Keyrona. Jakoś tak niedawno skojarzyłam że z mężem miesiąc temu wziętą z DT kotkę bez oka nazwaliśmy Kejra (zbieg okoliczności:)) Ściskam i wierzę,że wasz kot wróci, nie wiem jak ale wróci. Taka miłość musi zwyciężyć.
Kot Gosi nazywa się Kayron.
UsuńKayron - tak :)
UsuńNie do końca jest dobrze jak jest, czyli, że my sami płacimy za wszystko z własnej kieszeni (przy pomocy naszych lekarzy wet, którzy tną swoje ceny i fundacji, które pozwalają nam płacić mniej za zabiegi). To już są wydatki często ponad stan. Miało być inaczej, miał być kotek, dwa jednorazowo, a bywało już i 10.
Li, dziękuję, że o tym pomyślałaś. I ja muszę to przemyśleć, a potem przy Twojej i innych pomocy działać.
Zgadzam się z Orką, że lepiej aby kotów nie brali ludzie, których na to nie stać, więc jeżeli ma ich przerazić zwrot choćby części kosztów to lepiej, aby kota ode mnie brali . Tyle, że ja nigdy o ten zwrot nie proszę, zawsze cieszę się, że koty znajdują dobrych ludzi i głupio mi cokolwiek mówić.
Może i wrócimy do tego tematu w osobnej notce, tylko, że muszę sama wiedzieć czego chcę. Boje się jednak zobowiązania, ale przecież i tak to robię, że działam...
Też ryczę. Rambo wpadł mi w serce szczególnie, jak Stefcia. A Miecio mądry kot, zrozumie, że Rambusiowi potrzebny jest dom z miłością. Mnie najbardziej wzruszają takie bidulinki. Kiedyś pojechałam z koleżanką wybrać psa. Napakowane radami, i książkowo, jak wybierać. I wybrałyśmy - najbiedniejszego "najbrzydszego"- bo z grzybicą, taką sierotę, co to nikt napewno by nie wziął, bo standardów i wybrażeń nie spełniał.
OdpowiedzUsuńA Kajtusia mam w sercu i w głowie cały czas. Znalazłam u Ciebie jego zdjęcie, gdzie mu patrzę prosto w oczy, jak gadam, żeby już wracał. Wróci, nie może być inaczej. Czarujmy !
Rambusiowi dużo dobrego w nowym domku; i niech się szybko zakumpluje z Mieciem. A Tobie - na pewno wiesz, czego Ci życzę, Gosiu. ♥♥♥
OdpowiedzUsuńPs. Nie umiem robić takich serduszek, bezczelnie je skopiowałam (mam nadzieję, Viki, że nie masz mi za złe?).
Ninko, kopiuj na zdrowie lub wciśnij i przytrzymaj klawisz "ALT" i następnie kliknij w klawisz z cyfrą "3" i wyjdzie Ci ♥
Usuń:)
Dzięki! No to próbuję: 3 3 3 3 3 3
UsuńWygląda na to, że nic z tego . Może to dlatego, że mam linuxa? Pewnie w linuxie jest inny skrót :(
UsuńMmm, jakie ładne serduszka, Ninko! :D
UsuńGosiu, jesteście ludźmi o wielkich sercach. A Kajuś wróci, wiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ściskam
Jestem zawsze o 20.
Cudowne słowo, najlepsze. I takiego życia chcę dla Rambo Płatka.
OdpowiedzUsuńNo, ale żebym ja się w pracy poryczała? Płateczku kochany- szczęśliwego życia u boku Miecia i nowych Łysych.
OdpowiedzUsuńGosiu, mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i to będzie szczęśliwy dom dla Płatka. Szczerze powiedziawszy, moje kociosynki są już razem około 11 lat i do tej pory trafiają się wojenki. Rzadko, ale pióra lecą.
Obejrzałam wczoraj w necie wrocławskie wiadomości. Dobrze, że udało się wspomnieć o Kayronku. Może więcej osób zainteresuje się ogłoszeniami. Niech on już wraca. Nasze czary i Wasza praca muszą w końcu zadziałać, a z tego co czytam w komentarzach, wiele z nas czaruje nie tylko o 20.00. Znalazłam też na tę okoliczność czterolistną. Ona jest dla Kayronka, bo tak pomyślałam wgapiając się w trawnik. Potem chciałam drugą, na moją "okoliczność" i... nie znalazłam. Coś w tym jest.
Joanna
Joanna
Gosiu to zastanawiające , jak potrafisz sobie poradzić ze wszystkimi trudnymi kocimi "przypadkami", a inni nie potrafią z jednym kotkiem. Nadal nie mogę pojąć jak po dziewięciu latach można oddać kota do schroniska, przecież można było poszukać mu nowego domu. Mam nadzieję, że klatka wróci do Ciebie pusta, a Płatek znajdzie to na co każda istota zasługuje, kochający dom.
OdpowiedzUsuńCzekamy nieustannie na dobre wieści o Kajtusiu. Pozdrawiam serdecznie:)))
Errata mi się bardzo podoba :)))
OdpowiedzUsuńGosiu, i to jest DOBRO. Rambo Płatek żyje dzięki Tobie !
Dzięki Anecie z Przygarnij Kota, która jeździ do schroniska i opisuje, fotografuje koty tam przebywające, dzięki Kamili, która ogłaszała go w internecie, dzięki Kasi, która ma wrażliwe serce i kilka razy mi o nim mówiła, dzięki MCO, który zdecydował, dzięki mojej wet, która go wyciągnęła za uszy z tragicznego stanu, ale najwięcej będzie zawdzięczał swojej nowej rodzinie, bo dom stały to jest TO!
UsuńI ja też gdzieś tam jestem, owszem :)
Gosieńko wochodzę do ciebie codziennie ,,ale jestem ostatnio tak zaganiana,że nie mam nawet czsu i sił coś pisać....ale muszę przyznać ,że Płatek skradł moje serce od razu...bo ja mam słabość do biduleniek takich słodkich...moj Henio-chore oczko- tak mnie pokochał z wzajemnością -że chodzi za mną wszędzie...nawet do sąsiadów na kawkę..właśnie mi tu cudnie mruczy-śląc ci całuski:)))
OdpowiedzUsuńOczka mam mokre jak bajoro ;)) Z nosa kapią łzy ...
OdpowiedzUsuńNiech mu się szczęści w nowym kochającym domku , a domkowi nich się szczęści z Rambo :-)
Gosiu popieram pomysł Li . Fundacja dla tak oddanych ludzi ,którzy są bardzo skuteczni i mądrzy w tym co robią to najlepsze rozwiązanie. Jest sporo ludzi którzy będą chcieli Was wesprzeć bo Wam ufają !
Uściski <3
Za powrót Kayronka nieustające kciuki ...
Miód na serce takie wiadomości.Mam nadzieje,że dalsze oswajanie się kotków pójdzie dobrze.Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńJak ja lubię takie historie...
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że idzie ku lepszemu. wygląda na to, że się dogadają. Dla Płatka to byłaby naprawdę wspaniała odmiana losu.
OdpowiedzUsuńjaki tam Rambo! to tylko przerażony, zrozpaczony Płatuś! BYŁ, zanim go znaleźliście. teraz już będzie inaczej, teraz Rambo zniknie na zawsze, czego sobie i Wam bardzo życzę. prawie tak bardzo jak tego, żeby Kajtuś już się znalazł!
OdpowiedzUsuńpomysł z fundacją popieram z całego serca. pojawił się już wcześniej. Gosiu, gołym okiem z daleka widać, że to potrzebne rozwiązanie. Wy jesteście stworzeni do ratowania kotów, ale potrzebne jest wsparcie.
kłaniam się nisko tym wspaniałym Łysym, którzy nie przestraszyli się Rambo i dostrzegli w nim Płatka. trzymam kciuki, żeby chłopaki się polubiły! początki mają bardzo obiecujące :))
UsuńAle mam zasuw w fabryce - od kilku dni. :]
OdpowiedzUsuńPłatuś kochany, pół sieci rozkochałeś w sobie, to teraz czas na Mietka. ;)
Niech Wam się dobrze wiedzie i współpracuje, i wspaniałemu łysemu personelowi także! :)
Wzruszenie odbiera mowę . 2 dogadujące się koty to podwójne szczęście i dla personelu i dla kudłatych .
OdpowiedzUsuń2 krotnie obejrzałam wczorajsze fakty na żywo i dziś w necie .Rodzinko S.jacy Wy jesteście Kochani . Serdeczności .Ewa z Grunwaldzkiej
Rambusiu-Płatusiu niech Ci się wiedzie i układa z Mieciem i nowymi Podwładnymi! Daj znać jak Cię nazwali.
OdpowiedzUsuńCudowne wiadomości Gosiu :)!!!
OdpowiedzUsuńJeju, ile ja mam zaległości, Początek roku szkolnego to koszmarny dla mnie czas :( A tu tyyyyle dobrych wieści. Dobrego życia Płatku.
OdpowiedzUsuńpłateczek kochany, jak dobrze, że znalazłeś dom.
OdpowiedzUsuńźle spałam w nocy. cały czas kłębił mi się pod czaszką kayron.
nie mogłam sie z nim dogadać, znikał.
może to dobry znak?
Ludzie biorący takiego kotka, to muszą być fajni ludzie ;) Bo kot wiadomo, że jest super, tylko wymaga kochającego i cierpliwego domku!
OdpowiedzUsuńGosianko , bardzo przeżywam nieobecność Kayrona. Nie odzywałam się, choć zaglądam niemal co chwilę. Przesadziłam ;), no nie, nie co chwilę, bo tak przecież się nie da, ale wciąż, każdego dnia od jego "zawieruszenia" zaglądam z nadzieją, że już jest !!!
OdpowiedzUsuńMój syn mieszka we Wrocku blisko Rynku, ale prosiłam by rozpuścił wici o poszukiwanym wśród znajomych mieszkających również na Biskupinie.
Miesiąc temu syn przywiózł do naszego domu dwumiesięcznego kocurka. Kotek też z takiego tymczasowego domu, lecz bez papierologii adopcyjnej. Wychuchany , wyniuniany, no i też takie niunianie ma w naszym domu, gdzie już rezyduje trzyletnia koteczka po przejściach i z papierową adopcją .
Dlaczego o tym piszę ? . Otóż moje koty mają warunki do wychodzenia, bo mieszkamy na wsi. Starsza kotka nie pała wielką miłością do młodziaka, ale go akceptuje. Nie lubi jednak, gdy mały chce ją zachęcić do zabaw i swawoli . No jest burczenie i fukanie. Ale ogólnie jest dobrze.
Dzisiaj rano młodziaka nie było w domu. Wołałam i nie przyszedł jak zwykle . Musiałam pójść do pracy, a co myślałam ? , no trudno było mi się skupić na mojej papierowej robocie. Po pracy nadal kociaka brak, ale mieszkająca z nami babcia mówi, że ktoś go widział dwie ulice dalej. No to biegiem, i wołam i wołam , i kiciam i kićććć; i pytam i rozpytuję, a że głos mam donośny, to jedna z sąsiadek przyszła z wiadomością, że u niej jest w krzaczorach chyba ten o którego rozpytuję. A ona myślała, że ktoś jej podrzucił kotecka. Nakarmiła, bo taki milusi i przytulaśny i grzeczny i siedział obok, gdy ona książkę czytała...
Ach jojjjj, gdy weszłam na jej posesję i zawołałam : "Dzidek" , to ten natentychmiast przybiegł :)
Pobłądził mój kotecek, do domu nie potrafił znaleźć drogi, to myślę, że i Kayron w buszu miejskim też ją odnajdzie z pomocą uważnych ludzi .
Aaaa i jeszcze - nie każde zbłąkane zwierzę, kot, czy pies, jest "podrzutkiem" , o czym Dzidka przygoda może zaświadczyć :)
Jak ci zazdroszczę, że tak szybko znalazłaś zgubę! Maluch miał prawo się zgubić, to jeszcze dziecko. Kayron na pewno by wrócił gdyby mógł.
UsuńDobrze, że się rozpisałaś. w słusznej sprawie to było! :)
Gosianko .. *** ...
Usuńło matulu, ależ się rozpisałam ! :)
OdpowiedzUsuńkochany Kayronku, czekamy na ciebie!
OdpowiedzUsuńCzekamy na ciebie, Joasiu, w nowym poście.
UsuńDobrego życia Rambusiu Płateczku!
OdpowiedzUsuńKajtku wracaj