W tym tygodniu prawie każdy post będę zaczynać wieściami o Hokim, wiem, że czekacie na nie. Ufam jednak, że zauważycie też innych bohaterów/bohaterki posta. Dziś będzie nią śliczna Dakota, w środę księżniczka Mali (już troszkę można o niej czytać u Mrumru), a jutro... Jutro ważny dla mnie temat. Kogoś nareszcie Wam przedstawię. I nie chodzi o kota, postanowiliśmy bowiem wstrzymać się z braniem pod nasz dach kolejnych podopiecznych, dopóki Hokus nie wyzdrowieje. Gdyby teraz złapał jakąś infekcję, byłoby to dla niego tragiczne.
Wygląda na to, że Wasze myśli, życzenia i wizualizacje działają. Zanim zrobimy "uff", pewnie jeszcze upłynie dużo wody w rzece, jednak kotek nie ma gorączki, je, pije, załatwia się prawie normalnie. Prawie, bo ma rozwolnienie, chyba od antybiotyku. Najważniejsze jest, myślę, to, że rana nie zasklepiła się jak ostatnio, kiedy trzeba było mu ją ponownie otwierać, tylko sączy się z niej ropa. Tak ma być. Hokusik nadal głównie śpi albo leży spokojnie, ale to dla niego najlepiej. Trochę wrócił nam humor, no i niesamowite było to, co wyprawiała wieczorem Amisia! Wpadła, zupełnie jak nie ona, w szał zabawy, gruchała, ganiała za myszką, a nawet w pewnym momencie... przeskoczyła (leżącemu) Rufiemu nad głową! Jak słowo daję, jeszcze jej takiej nie widziałam! Jeśli ktoś nie wie, to warto dodać, że Amisia to niezły grubasek. Wiem, że to nieprawdopodobne, ale może ona czuje, że Hoki zdrowieje i się cieszy?
Tej wersji będę się trzymać! :)
Kochani, nadal Wasze dobre myśli są potrzebne, ale ponownie dziękuję za to, co robicie dla Hokusa każdego dnia od tego tragicznego wypadku.
Czas na kilka słów o Dakotce.
Od Agnieszki z Lublina.
Wygląda na to, że Wasze myśli, życzenia i wizualizacje działają. Zanim zrobimy "uff", pewnie jeszcze upłynie dużo wody w rzece, jednak kotek nie ma gorączki, je, pije, załatwia się prawie normalnie. Prawie, bo ma rozwolnienie, chyba od antybiotyku. Najważniejsze jest, myślę, to, że rana nie zasklepiła się jak ostatnio, kiedy trzeba było mu ją ponownie otwierać, tylko sączy się z niej ropa. Tak ma być. Hokusik nadal głównie śpi albo leży spokojnie, ale to dla niego najlepiej. Trochę wrócił nam humor, no i niesamowite było to, co wyprawiała wieczorem Amisia! Wpadła, zupełnie jak nie ona, w szał zabawy, gruchała, ganiała za myszką, a nawet w pewnym momencie... przeskoczyła (leżącemu) Rufiemu nad głową! Jak słowo daję, jeszcze jej takiej nie widziałam! Jeśli ktoś nie wie, to warto dodać, że Amisia to niezły grubasek. Wiem, że to nieprawdopodobne, ale może ona czuje, że Hoki zdrowieje i się cieszy?
Tej wersji będę się trzymać! :)
Kochani, nadal Wasze dobre myśli są potrzebne, ale ponownie dziękuję za to, co robicie dla Hokusa każdego dnia od tego tragicznego wypadku.
![]() |
Uzdrawianie Hokusa od Abigail (klik). Niesamowicie mnie wzrusza ten kolaż. Ten kotek otoczony opieką i miłością swojej rodziny, w oczyszczającej mocy wody, kolorów, kryształów, pod skrzydłami dobrych duchów. Piękna idea, piękna realizacja, ja robię to samo na płótnie, i... to działa! |
*********************************
Od Agnieszki z Lublina.
Pamiętacie Dakotę o której imię stoczyła się walka i która prawie została Koksą?
(To JolkaM wymyśliła to imię, więc jest niejako matką chrzestną tej kocineczki.)
(To JolkaM wymyśliła to imię, więc jest niejako matką chrzestną tej kocineczki.)
Tę Dakotę o futerku jak u króliczka, mięciutką i słodką niczym dojrzały, jesienny owoc?
Jakaż to była przyjemność trzymać ją na rękach! Widać to na zdjęciach.

Zapraszam do poczytania, co u niej słychać. Dla mnie to wielka frajda, mam nadzieję, że i Wam się udzieli.
Dla niewtajemniczonych: Ginter do piesek, a Lola to kotka Agnieszki.
Dakotka jest naprawdę cudowna, uwielbia się przytulać, śpi przytulona do Karolki, albo z nami; wystarczy kocyk albo poduszka na łóżku i wiadomo, że Dakotka to znajdzie i położy się. :)
Bawi się świetnie, ulubione zabawki to wędki z piłeczką i piórkami, i czarna długa wstążeczka, z którą biega po całym domu, wydając te swoje sówkowe dźwięki. :) Z Lolką bawią się, ganiają po całym domu, wyjadają jedzenie z misek, ale nie przytulają się, nie liżą, nie śpią razem, może jeszcze przyjdzie na to czas. Bardzo dobrze dogaduje się z Ginterem. :)
Jest jeszcze troszkę dzika i płochliwa, chowa się, jak tylko usłyszy podniesiony głos, jak ktoś przychodzi, jak usłyszy kroki i głosy na klatce schodowej, ale już chyba ma taki charakter. Lolka jest zupełnie inna, nigdy się nie chowała, jest bardzo śmiała, ale nie jest w ogóle przytulająca się. :(
A futerko zostało takie mięciutkie, jak było. :):):)
Zjada pięknie kocie jedzonko (rano saszetka, później suche), ale zaczepia przy każdym jedzeniu (i dostaje od męża i córki) i bardzo lubi kabanoski, szyneczkę, owsiankę z jogurcikiem naturalnym, biały serek. :):)
Myślę, że zbliżamy się do pierwszej rujki i potem sterylki, więc trochę trudny czas przed nami.
Będę starała się robić zdjęcia na bieżąco i niedługo znowu przyślę. :):) Pozdrawiam. Agnieszka
I jeszcze:
Tak, jest szczupła i drobna. Jak do nas przyjechała, to mówiliśmy na nią "parówka", bo miała takie śmieszne krótkie łapki i w porównaniu z Lolką - myśleliśmy, że będzie bardziej "kulkowata", ale teraz wyrosła z tego, wydłużyły się łapki i jest szczupła i śliczna, i niesamowicie zwinna. Ale apetyt ma rewelacyjny, więc myślę, że wszystko w porządku. :):) A
Ach, och! |
Warto było zaufać Agnieszce i transportować Dakotę do Lublina! Prawda? :))
Agnieszko, wielkie buziaki dla Twojej wspaniałej rodziny! Uszczęśliwiłaś mnie tymi wieściami. :)
