środa, 23 września 2015

Z Fisią w raju

Nie ulega wątpliwości: Fikunia "zrobiła" nam wczasy! Rozkoszowanie się nią wypełniło nam cały tydzień. Nie da się nawet solidnie opisać tych wszystkich miłych uczuć generowanych przez nią dosłownie w każdej chwili. Wzruszała, bawiła, uszczęśliwiała nas, począwszy od pierwszych chwil poranka, gdy eksplodowała radością calutką swoją małą osóbką, tak jakby nie widziała nas całe lata, a nie tylko przez noc, poprzez pokazywanie nam, jak można cieszyć się ze spacerów, przez naukę, ile radości może dać bieganie po plaży - tak zwyczajnie, przed siebie, w podskokach pełnych radości lub pędząc niczym pocisk do przodu do utraty tchu, aż do wieczora, gdy piesinka zmęczona i pachnąca wiatrem zasypiała wciśnięta pod kołdrę i przytulona do naszych boków.

Ten piesek to dar z nieba, sama nie wiem, czym sobie na nią zasłużyliśmy. Nie przychodzi mi do głowy nic takiego, by zapracować aż na taką nagrodę. Nie wymyśliłabym jej nawet, gdybym mogła, bo nie wyobrażałam sobie, że piesek może być tak doskonały, tak uszyty na miarę moich najgłębszych pragnień serca. 


Fikunia jest subtelną, delikatną piesinką. Wiele rzeczy ją przeraża, w tym jazda samochodem. Ale dzielnie się przełamuje. To rezolutna panienka. Uczyłam ją trochę przed wyjazdem, ale to była pierwsza tak długa trasa w jej nowym życiu. Wcześniej podróżowała pewnie samochodem do schroniska (jakże musiała być przerażona, gdy została odłowiona, złapana i wieziona!), no i ze schroniska wprost w me ramiona. :) Teraz przez pierwszą godzinę drżała jak osika, ale z czasem uspokoiła się trochę i podróż zniosła naprawdę dobrze. Wprawdzie nie udało się jej zdrzemnąć, nie załatwiła się na postojach, ale i tak wyobrażałam sobie, że będzie ją to kosztować więcej. 



Za to na miejscu: super! Ogromnie spodobało się jej spacerowanie po lesie, a kiedy...




A kiedy zobaczyła plażę i morze, była tylko trochę stremowana.






Szybko odkryła, jak cudownie kopie się w piasku dołki, jak wspaniale się biegnie przed siebie,






Ponieważ to grzeczna piesineczka (zawołana nie idzie, a leci, pędzi na złamanie karku, taka jest kochana), już w pierwszym dniu hasała po brzegu bez smyczy.








Tylko żeby te fale nie były tak napastliwe! Fikunia do końca pobytu nie zamoczyła nawet paluszka u stópki. ;)




Po plażowych spacerach robiliśmy sobie popołudniowe drzemki,


by idąc znów  lasem na plażę, zbierać pachnące podgrzybki.






Tylko znowu te wstrętne,



atakujące fale!


Wszędzie towarzyszył piesiuńce jej cień. Wygląda, że się również dobrze bawił, udając różne stwory i groźne zwierzory.





Najcudowniej było spotkać kolegę chcącego się ganiać! Wtedy gęby śmiały się wszystkim ludziom mającym okazję widzieć to święto psiej, czystej, absolutnej radości!



























Tak, byliśmy w raju. Piękna pogoda, bajeczne okoliczności przyrody, najlepsze na świecie towarzystwo, bo tradycyjnie już, jak co roku, odwiedzili nas Jola i Igor. 
Właściwie to mogłabym tam zamieszkać. Kiedy chodzę po plaży, podziwiam chmury, a wiatr zagłusza każdą głupią myśl, czuję, że żyję. 
Czy marzenia się spełniają? To ja je do spełnienia zapraszam. Chciałabym mieszkać nad morzem, w małym domku wśród sosen. Z MCO i z Fiką. Z kotami. Chodzilibyśmy po plaży (bez kotów!), a ja mogłabym zbierać kamienie. Może malować je, a może zaczarowywać lub... robić coś innego, w co wkładałabym całe serce. I jeszcze mam kilka marzeń. Niech się spełnią. Amen.

Podczas naszego krótkiego pobytu przyroda obdarzyła nas wieloma spektakularnymi pokazami: widzieliśmy kilka pięknych zachodów słońca, na czele z tym zjawiskowym w połączeniu z podwójną tęczą po wschodniej stronie, widzieliśmy na własne oczy niesamowitą trąbę powietrzną - coś genialnego, a wschód słońca z Jolą okazał się w tym roku nie do zapomnienia. Chmury też zasługują na osobną opowieść. Mam w planie się tym wszystkim z Wami podzielić. 

Fikunia pokazuje wciąż swoje kolejne oblicza. Wiedzieliśmy, że jest jak kot - pachnąca i miła w dotyku, że jest jak konik - pięknie się poruszająca i zbudowana, że jest jak małpka z tą myślącą twarzyczką, ale że jest też kozicą morską, to okazało się dopiero nad morzem! O tym też mam zamiar opowiedzieć. Bądźcie. :)


PODPIS


56 komentarzy:

  1. Są takie psie aniołki, które generują w ludziach tylko pozytywne uczucia. Fiśka zdecydowanie jest jednym z nich.
    A na 40. zdjęciu piesek zupełnie jak moja Pikunia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bedziem! Juz przebieramy nogami z niecierpliwosci.
    Szkoda, ze Fifka nie lubi wody, mialaby z pewnoscia wiecej radosci, gdyby lapecki zamoczyla. Moze nastepnym razem... Teraz juz chyba podroz samochodem bedzie jej sie kojarzyla z czyms bardzo przyjemnym.
    No a grzybow bardzo zazdroszcze, wystarczy na wigilie? :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, Gosiu!Sama radość płynie z tego posta, ze słów i ze zdjęć. Fikunia jest przeurocza. Daje Wam czyste szczęście. Jak dobrze, że udało Ci sie wypatrzeć ją w schronisku. Rozpoznać sercem. Dać jej dom i miłość, na które zasługuje i odpłaca sie teraz za wszystko tak wzruszajaco . A nad morzem jej radosna wolnośc, jej cudowny humor w połączeniu z Waszymi dobrymi nastrojami dały wspaniałą mieszankę.Przepiekne otoczenie. Cudownie, że udało sie Wam tak wspaniale odpocząć!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeurocza Fikunia dziś mi zwiała! Poleciała na osiedle i najadłam się strachu co niemiara. :((
      Dzięki, Oleńko.

      Usuń
  4. Tak, to jest raj. Zazdroszczę Wam (bez zawiści!) tego cudownego odpoczynku. Zdjęcia fajne, a ten podgrzybek wśród paproci rewelacyjny!
    Będziemy, naturalnie; chciałam się wykręcić krótkim, bardzo krótkim, komentarzem, ale ubiegł mnie Trzyxl :))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  5. piękne marzenie. Spacerując po Sobieszewie, też zawsze powtarzam, że mogłabym tam mieszkać. Szum morza działa kojąco. Po takim spacerze wszystko wydaje się proste.

    Gosiu, zasłużyłaś sobie swoją pracą i dobrocią na Fikunię.

    ps. Kudełek też nie wchodzi do wody :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja uwielbiam czytac takie posty. Uwielbiam jak ludzie sa szczesliwi i przede szystkim czerpac radosc z malych rzeczy jakimi sa: wypatrzenie grzybka czy ulozenie misia z kamyczkow. Az oko sie raduje widzac takie zdjecia. Wlasnie dlatego tu wchodze. Bo tu jest duzo pozytywnej energii. Trzeba sie cieszyc ze szczescia. Nalezy sie to kazdemu z nas i nie trzeba myslec, ze to sie skonczy. Wazne jest co tu i teraz i emocje i zapachy i to kto jest wokol nas. Zycze Pani ogromu takich chwil. Duzo Pan daje od siebie to i duzo Pani dostaje w zamian :) A psiulek mial ogrom szczescia, ze zostal wypatrzony przez Pania i tym szczesciem promieniuje :) Ja mam starszego kota zaadaptowanego ze schroniska, ktory jest niesamowicie madrym stworzeniem i kazda chwila z nim daje mi ogrom szczescia :) Czekam z niecierpliwoscia na dalsze posty. Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, sprawiłaś mi wielką przyjemność tym komentarzem. Dziękuję.:*

      Usuń
  7. Będę, bo jak tu nie zaglądać do raju? Ta pusta plaża i Fikunia ostrożna wobec fal, nastrój miły, piękne zdjęcia itd, mogłabym wymieniać jeszcze wiele. Dobrze, ze wypoczęłaś i że chcesz się z nami dzielić pięknem, które widziałaś.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem zawsze tylko nieraz siedzem cicho :))
    Taaak Fikunia to psinka stworzona na waszą miarę, fajnie żeście się razem znaleźli :)))
    Grzybów co prawda ostatnio nie bardzo mogę jeść, ale takie jak wasze chciałabym znaleźć :)
    Echhh strasznie by mi się przydał taki wyjazd...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, a czemu nie? Nie mamy tam jakiejś blogowianki?

      Usuń
  9. Widocznie Los stwierdził, że zasłużyliście, więc trzeba brać, co daje, bez dywagacji ;) Bo dał Wam hojnie, jeśli chodzi o Fikunię :)
    Wcale się jej nie dziwię, że przeżywała podróż samochodem, bo skąd mogła wiedzieć, dokąd jedzie? Dobrze, że nie nabrudziła z tego strachu. Cóż, zwierzęta są jeszcze mnie ewolucyjnie przystosowane do samochodów niż ludzie ;) Nasz kociamber 2/3 drogi protestuje przeciwko wyjazdowi ;)

    Też mogłabym mieszkać nad morzem. Zawsze, jak tam jadę, mam wrażenie, że wracam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Już ja tam wiem, dlaczego los dobrym okiem na was spoglądnął! I niech dalej spogląda i niech się spełnią Twoje marzenia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe czy Fikunia zamoczyła by nóżki gdybyście kąpali się w morzu. Pewnie chciałaby Was ratować.
    Wzruszająca i piękna Twoja opowieść. Życzę Fikuni takiego wyjazdu w każdym roku.

    OdpowiedzUsuń
  12. Gosia, mój Flik miał identyczny kocyk - aż się niemal popłakałam na ten widok. Widzisz, tyle wzruszeń i radości przez 16 i pół roku dawał nam Flik, karłowy jamnik szorstkowłosy. Maleńki, zaledwie kilka kg a był cały czas w centrum naszej uwagi. Fikunia to nie wodołaz, więc za wodą nie przepada. Mój co prawda uwielbiał strumyki w górach, ale za nic w świecie nie wchodził głębiej niż 5 cm. Nad morzem też nie pędził do wody i cofał się gdy nadpływała fala, ale chętnie po mokrym piachu biegał. Ogromnie się cieszę, że jesteście zadowoleni z tego krótkiego odpoczynku. No i trofea urlopowe masz piękne. Czym na to zasłużyłaś? - zapewne tym wszystkim co robisz. A kolega do biegania trafił się jak należy - wielce przystojny ten jamnik .szorstkowłosy.
    Miłego i głaski dla Fiki.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) To musi być stary kocyk... Mam go zdaje się jeszcze z domu rodzinnego. Świetnie się trzyma :))

      Usuń
  13. Czym sobie zasłużyliście?! Nie chcę tutaj słodzić, bo znów zostanę wydziedziczona, a może jestem wydziedziczona, nie pamiętam już, ale jak się ma wielkie serce i robi się tyle dobrego, to to dobro wraca.:))) A marzenia mają to do siebie, że lubią się spełniać.:) Jak czytam to wszystko, co piszesz o Fikuni, to też mi się tęskni za piesem, ale jeszcze nie teraz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to to! Ja w ogóle nie wiem czemu GosiAnka się zastanawia nad zasługiwaniem! Nno!

      Usuń
    2. Konwalio, tyś już dawno wydziedziczona, nie mam już na Ciebie żadnego bata, buuuuuuuu

      Usuń
    3. No i bardzo dobrze! Następnym razem będę mogła sobie pofolgować!;))

      Usuń
  14. Niech się spełniają!!! :)
    Fikunia jest niesamowita. Mądra, kochana psinka.
    Z samochodem super! Maja nawet nie wejdzie do auta, a jak już musi jechac do wymiotuje. No ale nie ma się co dziwić - jak została wywieziona do lasu.

    Gosiu, bardzo się cieszę, że tak spędziliście czas i odcięliście się od rzeczywistości! :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Chyba małe pieski nie bardzo lubią wodę, tak mi się zdaje. No i co z tego, nie wszyscy muszą.
    Nad morzem rzeczywiście fajnie jest mieszkać, po plaży można chodzić w każdą pogodę. Z czasem to powszednieje, robi się normalne, zamiast do parku chodzi się nad morze :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Obejrzałam zdjęcia trzy razy, w tym raz jeszcze w łóżku, w srajfonie:) I wcale się jeszcze nie napawnęłam. Ona jest rozbrajająca, słodka, a w porywach z buzi podobna do Wałka! Jeśli tak wygląda raj, to ja zrobię wszystko, żeby się tam dostać!

    OdpowiedzUsuń
  17. Byłam tu czwarty raz! Fika z wiatrem we włosach wymiata!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jak ja Hano, raz, potem raz, znowu raz, za każdym razem oglądnę sobie raz i nie wiem, mało tych zdjęć, zauważyłaś, ona zawsze nam cyka tak malutko, no nie wiem, nie lubi nas, alboco...
      :-D :-*

      Usuń
    2. No właśnie. Nie miałam śmiałości się skarżyć, ale skoro nie jestem odosobniona, to powiem to: GOSIA! ZDJĘĆ JEST ROZPACZLIWIE MAŁO! To taki chwyt marketingowy, czy jak? Żeby zanęcić?

      Usuń
    3. Tak. Żebyśmy po nocach nie spały ;-)

      Usuń
    4. Tak. Żebyśmy po nocach nie spały ;-)

      Usuń
    5. Ha, ha, barrrrrdzo śmieszne :P

      Usuń
  18. Rzeczywiście raj. Nie można oderwać oczu od plaży, morza, nieba i przede wszystkim szczęśliwej Fikuni! Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  19. Gosianko dziękuję za moment wytchnienia w moim zalatanym życiu. Przez krótką chwilkę byłam tam Z Wami i chłonęłam ten spokój, którym tak szczodrze nas obdarzyłaś:-). Fikunia siedząca tyłem wydaje się takim dostojnym psem, a latający w powietrzu koleżka to chyba zając nie pies? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fikuni uszka na wietrze też robią wrażenie. :)

      Usuń
    2. Ona cała to jedno wielkie wrażenie, chociaż w małym psim ciałku :D

      Usuń
  20. Gosiu Fikunia jest taka radosna, bo jest szczęśliwa i bezpieczna ! Może przez to pokazać swoją piękność nad pięknością :) DZIĘKI WAM ! I dzięki Wam możemy patrzeć jak otworzyło się jej serduszko, i strach precz znika ! Czasem tak myślę sobie, że to naprawdę cud, że na siebie trafiliście :) ... ale wiem też, że każde futerko miałoby u Was niebo :)*
    ewa .

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak dobrze że Fika Was znalazła.
    Ja też bardzo bym chciała mieszkać nad morzem.

    OdpowiedzUsuń
  22. Gosiu zasłużyłaś na Fikę całą Swoją osobą.Psiunia jest aby smutek po odejściu Rufiego zmalał.Byłam u mojej siostry.Ona ma trzy koty 10 letniego pieska ze schroniska a teraz ma nowy nabytek w postaci szczeniaczka .Psiutek wskoczył do mnie na noc do łóżka.Moja pierwsza myśl była taka[Tak pachnie Figa]Luna moja trafiła do mnie jak miała rok,poprzedni pies jak miał 9 lat.Nie znałam szczenięcego zapachu,teraz już wiem.Gosia z Jelcza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo często myślę o Rufim, ciężko się pogodzić gdy odchodzi tak młode życie. :((
      Fikunia pachnie myślę, już nie szczeniakiem. Ona po prostu ma swój taki cudny zapaszek. Delikatny i subtelny.

      Usuń
  23. Uśmiechałam się od pierwszego do ostatniego zdjęcia... ;-))))

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja się ostatnio tu rozpływam po prostu, taki fajny blog, no taki fajny :-))
    Poważnie to tak fajnie na Was patrzeć, jak umiecie się cieszyć, jak widzicie (i przez to my też) codzienność w pięknym wymiarze, jak pokazujecie nam drobne rzeczy, wszystko to jest piękne i dobre. Trochę masło maślane, ale wzruszona jestem. Oczywiście, że zasługujecie na Fisiunię, dobro powraca, to wszyscy wiedzą.
    Patrzyłam na te zdjęcia. I przypominam sobie, jak oni biegną, Cała trójka. Przy samej plaży jest trochę pod górkę. Nagle - stają. Stoją i patrzą. Potem szybko po schodach i stoją na piasku, chłoną widok. Dopiero potem ruszają szybko do przodu i zatrzymują się przy tych strasznych falach. W bezpiecznej odległości. Potem już gonitwy po plaży i zabawa. To tak zapamiętałam jak moje dzieci pierwszy raz witały morze :-) I w Twoich zdjęciach Gosiu, w mimice malutkiego pieska, zobaczyłam to samo, co malowało się na ich buziach. Tyle, że nie miały tak wiele mówiących uszek i jednak potem wchodziły do wody :-D :-D
    Piękne to wszystko i takie ciepłe. No. Też kocham morze. Kiedyś jeździliś do Rowów we wrześniu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, przypomniałaś mi. Kiedyś spędzaliś każde wakacje na Helu, na kempingu, w przyczepie - zapiekance, ech...

      Usuń
  25. Skąd ja znam tego kotopsakonika... ;)

    Zdjęcia najbardziej sobie wybieram numer 46 i 54, jednak ze szczególnym wskazaniem na 54. :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ach, jak ja lubię czytać o Wielkiej Miłości... A pisząc "Wielka Miłość" - Ciebie i Fikunię mam na myśli, ale nie tylko, nie tylko....
    Zdjęcia cudne, a najcudniejsze te, na których Fikusia z jamniorkiem fruwają na uszach.

    OdpowiedzUsuń
  27. ja też się zapisuję do klubu oglądających-tu-zdjęcia-w-kółko. jakaż to przyjemność! :))
    tempo giusto

    OdpowiedzUsuń
  28. Dziewczyny, bardzo dziękuję za te miłe komentarze. Jest już nowy post, więc i tak pewnie nie wrócicie czytać tych odpowiedzi, więc zmykam! :))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i tu się mylisz :)
      Pozdrawiam i przytulam zgrabną panienkę.

      Usuń
  29. Co nie wrócicie, kto nie wróci? Myyy?! Jak nie my to kto :-D

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...