czwartek, 19 marca 2015

Stempelek

Kiedy Rufi chorował (teraz, gdy sięgam pamięcią wstecz, wydaje mi się to koszmarem, który nie wiem jak przeżyliśmy), ktoś poradził mi, abym zaczęła malować obraz na wzór tego uzdrawiającego dla Hokusa. Niemal od razu przyniosłam farby, rozłożyłam na stole płótno, pędzle i cały ten bałagan towarzyszył nam aż do wczoraj - 2 miesiące! Tyle trwało moje malowanie. Bywały dni,  a nawet tygodnie, gdy nie podchodziłam wcale do tego przedsięwzięcia. Przypominam, że to, co robię, to vedic art - malowanie emocjami. Nie mam i nigdy nie miałam żadnych umiejętności, na szczęście w tym spontanicznym malowaniu nie jest mi to potrzebne. 
Zaczęłam tydzień przed śmiercią Rufiego. Rozpacz, zmartwienie było za duże. Nie szło mi. Popaciałam tylko ciemne, krwawe tło. Potem stopniowo,  z czasem, wyłoniło się z chaosu drzewo, a pod nim "pies z rdzy", ten, co go odkryłam następnego dnia, gdy Rufi odszedł na naszej trasie spacerowej (na pobliskim szlabanie nad Odrą).


Wciąż czegoś mi brakowało. Szukałam, patrzyłam, podchodziłam do wysiedzianego przez Stefcię obrazu (ona uwielbiała na nim spać*) wiele razy. W końcu odkryłam, czego brakuje. Blasku. Rozświetliłam to opiekuńcze, tajemnicze drzewo światłem maleńkich kryształków i wtedy zaznałam spokoju. Obraz jest skończony. Jest ze mną zgodny. Opowiada o procesie pożegnania z naszym ukochanym psem. Moim procesie. To nic, że wyszedł jakiś taki... dziecinny. Do mojej duszy pasuje jak ulał. Mieści się na sercu i koi.













Na słońcu.

W pokoju na ścianie.

Jeszcze przed etapem koralików wysłałam Joli mejl ze zdjęciem "dzieła", tytułując go "Jeszcze nie koniec". To, co napisała mi moja przyjaciółka, bardzo mi przypadło do serca:

A obrazek, hm... Chyba go rozumiem, dobrze odczytuję. Nie jest przygnębiający, choć dotyczy odejścia przyjaciela i kochanego piesunia. Przywołuje spokój i nadzieję, wycisza. No i jest w nim tajemnica, w tym psim stempelku z rdzy, jakby potwierdzenie od KOGOŚ, kto tym wszystkim... zawiaduje, że to... Właśnie! Że to jeszcze nie koniec. Choć chyba nie to miałaś na myśli, pisząc te słowa w temacie mejla.

PODPIS

* Stefka kochała leżeć na powstającym obrazie. Zwinięta w kłębek spędzała na nim wiele godzin dziennie. "Pomagała" mi malować, łapiąc końcówkę pędzla bądź przebiegając po świeżej farbie swoimi maleńkimi łapkami. Hokus tylko patrzył subtelnie - jak to on. Amisia kładła się obok (mam gdzieś zdjęcie, ale nie mogę znaleźć) na książkach MójCiOnego. Śmiało można powiedzieć, że to nasze wspólne dzieło. 





52 komentarze:

  1. Witam. Z wielką ciekawością przeczytałam Twój wpis. Jestem pod jego ogromnym wrażeniem, zasadniczo pod dwoma wrażeniami - trochę to nie po polsku. Sam wpis jest przepełniony tęsknotą i miłością za ukochanym i utraconym zwierzakiem. Też mam swojego pupila kundelka Musię. Nie potrafię sobie wyobrazić pustki, którą po sobie zostawi. I obraz - jest rewelacyjny. Może uważasz, że nie masz talentu ale talent uważa inaczej. Oglądałam ostatnio film o pewnej francuskiej malarce Séraphine Louis, znana też jako Séraphine de Senlis (ur. 3 września 1864 w Arsy, zm. 11 grudnia 1942 w Erquery) – francuska malarka, prymitywistka. Pooglądaj jej obrazy. Masz talent. Rozpisałam się strasznie, chociaż nigdy tego nie robię w komentarzach. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa.
      Podglądnęłam obrazy tej francuskiej malarki i wiesz... coś w tym jest! Jestem zaszczycona tym porównaniem. Wiem, że "prawie" robi różnicę, ale podobieństwa można się dopatrzeć. :)
      http://tnij.org/seraphinelouis

      Usuń
  2. Kazdy obraz emituje jakas energie, choc moze brzmi to dziwnie. Tyle, ze koty maja na nia bardziej wyostrzone zmysly. Stad wlasnie polegiwanie Stefki na obrazie. Malo tego, ja wierze, ze ona tym polegiwaniem doklada tam czastke swojej energii, zeby dzielo bylo w pelni dokonczone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak to czuję. To jej spanie na obrazie, a nawet na miejscu gdzie leżał (gdy schnął oparty o ścianę) było niesamowite.

      Usuń
  3. ja się nie znam zupełnie na malarstwie. Obraz albo mi się podoba albo nie. Ten mi się podoba. Płytkie to stwierdzenie, ale nie potrafię inaczej uzasadnić.

    Dla mnie w tym wszystkim jest najważniejsze, że osiągnęłaś spokój.

    OdpowiedzUsuń
  4. rodzinne pożegnanie z przyjacielem...

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne pożegnanie z Przyjacielem.
    Ja cały czas szukam sposobu, jak ukoić ból.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieśmiało pytam: jak się skończyła przeprawa z wetką, która zabiła Lulę?

      Usuń
    2. napiszę Ci @
      póki co powiem, że się wypierała wszystkiego, kłamała, oczerniuała Klinikę, która ratowała Luleczkę, dyskredytowała jej własciciela- uznango chirurga - jednym słowemżenada, nie weterynarz.

      Usuń
  6. Gosiu ten obraz jest piękny. Nie znam się na malarstwie, ale dla mnie to jest abstrakcja zmieszana z impresjonizmem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzisz, malując, tworząc to dzieło dawałaś mu swoje emocje, przelewałaś je na płótno. Ale Twoje koty, przyjaciele Rufika, też przelały na ten obraz swoje emocje czy może swoją energię. Albo wdzięczna Stefcia (to moja teoria) chciała Cię ukoić i albo zabierała Twój smutek i złe emocje przelane na obraz by je usunąć z domu albo za pomocą płótna przelewała swój spokój i dobrą uzdrawiającą energię na Ciebie.
    Cieszę się, że skończyłaś, że poczułaś uwolniony spokój i zadowolenie po ukończeniu obrazu. Nigdy nie myślałam o takim stylu malowania, ale wydaje mi się że jestem zbyt zaszufladkowana i zablokowana by pozwolić sobie na taką ekspresję.
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na vedic arcie uczy się tego otwarcia, luzu, patrzenia emocjami, nie liczenia się z zakodowanymi w nas przekonaniami co wolno i jak się powinno. Jest kilka takich kroków. Pierwszy obraz miał pokazać "jak się dziś czujesz" - spróbuj kiedyś to namalować. Nie planować co to będzie, po prostu usiąść przed czystą kartką i dać się prowadzić intuicji.

      Usuń
  8. To Twój obraz, Gosiu, który powstał z Twojego bólu i nie wydaje mi się, żeby był dziecinny. A najlepszymi recenzentami są kociambry, które pomagały w czasie jego malowania :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Obraz ma duszę bo dusza go malowała ...całości pięknie dopełniły kropelki ..łzy
    Ech gdyby każdy umiał uwalniać emocje w taki sposób ...tyle wierszy nie napisanych ,obrazów nie namalowanych
    Świetny kierunek ,bardzo do mnie przemawia . I niech ten spokój Gosiu Ci zawsze towarzyszy

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz Gosia wyglada tak jakby to była tkanina ,szczególnie ten pierwszy pokazany fragment ,tak jakby w osnowę wplecione były gałganki . Całość jest wspaniała ,a pies namalowany jest genialnie .
    Wiesz powinnaś znalezć czas i ochotę na malowanie ,bo zdolności już masz :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Poszalałam. Obraz przeszedł wiele. Na samym początku posypałam mokrą farbę piaskiem i to zaważyło o strukturze całości. Dlatego pewnie wygląda jak tkanina. Na żywo dużo lepiej. On jest w sumie dość ciemny, a na zdjęciach wydaje się jaśniutki.

      Usuń
  11. Mnie zaintrygowały te kryształki. Wyglądają jak kropelki wody. Jak to zrobione ??? Obraz piękny. Widać, że niezwykle pracochłonny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyglądam się obrazowi i przyglądam i czuję, że faktycznie daje ukojenie i spokój. To jakieś czary.

      Usuń
    2. To są koraliki takie przeźroczyste przyklejone na niewidoczny klej. Błyszczą w świetle i sprawiają, że to drzewo jaśnieje jeszcze bardziej. :)

      Usuń
  12. Obraz jest piekny. Dojrzaly. Emocjonalny. Pogodny to moze za duzo powiedziane, ale czuc tu ogrom milosci i "wypracowany" spokoj. Dodatkowo powalily mnie zdjecia. Niesamowite, gdzie Hokus siedzi na schodach i spoglada na Rufika. I ten blask bijacy z obrazu, drzewa. Wiem, na tym zdjeciu obraz jest dobrze doswietlony przez naturalne swiatlo... ale dla mnie to cos wiecej... cos w stylu "nie martw sie, kiedy przyjdzie czas pogodnie podazaj w strone swiatla". Rozswietlone drzewo to moc, pogodzenie sie z przeznaczeniem, akceptacja. Kot spoglada, ale nie zamierza jeszcze pojsc za psem. Amisia pieknie sie prezentuje na wielokolorowym tle obrazu. Wspolpracownica Stefcia podbila me serce swa czuloscia i checia ulzenia. Duzo spokoju zycze. Joanna-Jo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak mi miło, że zauważyłaś jak zdjęcia dopełniają przekaz tego obrazu. Uważam, że świetnie mi się udały, a byłam na tarasie góra 5 minut. Nie planowałam tego, chciałam tylko zrobić obrazkowi zdjęcia. Koty same się wpisały w ten proces, kochane istotki :)
      :)

      Usuń
  13. Troski dobrze się topi w twórczości. Masz teraz olejny zapis swoich przeżyć. A koty nieomylnie wyczuwają co dla nas jest ważne.

    OdpowiedzUsuń
  14. jest piękny...
    malowany emocjami...
    przypomniał mi Magdę Prokopowicz... pamiętam z filmu o niej jak emocjami powstawał jej obraz...
    :*

    OdpowiedzUsuń
  15. ...magiczny obraz, patrzę, patrzę i napatrzeć się nie mogę...

    OdpowiedzUsuń
  16. Dla mnie magia, nigdy nie słyszałam o malowaniu w ten sposób...duszą. Twoja dusza jest piękna i pełna nadziei ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Twój obraz Gosiu jest piekny - niesie ciepło, nadzieję, wspomnienie dobra i wiarę, że ono jest i będzie zawsze. Nie jest dziecinny. Jest niezwykły. Nie umiałąbym tak namalować. Dla mnie to magiczne malowanie!:-))*

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja sie na malarstwie nie znam, albo mi sie podoba albo jest do kitu. Ten mi sie podoba. Ech, zebym to ja chociaz tak umiala...

    OdpowiedzUsuń
  19. Obraz bardzo piękny.... dobry, na pożegnanie... :). Pomocnicy dzielni. Też się chcieli pożegnać po swojemu...

    OdpowiedzUsuń
  20. Genialny pomysł z kryształkami. Są jak uśmiech przez łzy, swoiste oczyszczenie, bo przecież nie zawsze tkwimy w mroku. Koty wiedzą swoje i dlatego Ci pomagały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopóki nie dodałam tych kryształków, obraz był nieskończony. Teraz wszystko gra.

      Usuń
  21. Obraz ciekawy i grunt że wspomaga Duszę. Stefcia jest rozczulająca ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Talent bez emocji nie jest talentem. Nic nie wynika z perfekcyjnego odwzorowania rzeczywistości, bo można po prostu zrobić zdjęcie. Na Twoim obrazie aż buzuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Dwa miesiące! Wiele w tym czasie się we mnie działo.

      Usuń
  23. Takie przelanie emocji to dobra terapia. Tak myślę :)
    Ten obraz w ogóle nie wydaje mi się dziecinny. Jest wesoły i taki wiosenno-jesienny jednocześnie :)
    Obraz jest piękny i aż trudno mi uwierzyć, że nie trzeba mieć talentu, by takie coś stworzyć! :P
    Może to głupie, ale jak zobaczyłam zdjęcie Hokusa to pierwsze co pomyślałam to to, że jest podobny do TCO! .... ;)))
    Aha, bałagan ów widziałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dobrze tak wyrzucić z siebie emocje.
    Mnie bardzo podobają się te zbliżenia na zdjęciach,bstanowią piękne oddzielne obrazy.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja widzę na obrazie psa patrzącego w serce, jasne, świetliste (zmruż oczy, przechyl głowę).
    Patrząc na Twoje dzieło ma się poczucie spokoju, to prawda. I jest tak na nim "cicho".
    Nie jest dziecinny, ani trochę. Kochana Stefka, ona chyba czuła, że w tym obrazie tyle jest Twoich emocji, a pewno i łza niejedna.

    OdpowiedzUsuń
  26. Każdy ma swoją terapię, dobrze, że ta Ci pomaga.
    A obraz z takim ładunkiem emocji to niesamowita sprawa.
    Tego jeszcze nie próbowałam, ale gdybym teraz miała taką potrzebę, chyba bym spróbowała.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo, bardzo udany. Uspokaja i pozytywnie nastraja do świata.

    OdpowiedzUsuń
  28. to będzie trudne dla Ciebie, wiem.. długo to tłamsiłam w sobie, aż mnie wątroba rozbolała od tego tłamszenia, więc rozumiesz.. dłużej już nie wytrzymam. muszę. no muszę to z siebie wyrzucić! w krótkich, żołnierskich słowach. Gośka, masz talent!
    zapisz się na jakiś kurs, rozwijaj warsztat, i maluj, kochana, maluj! bo jak nie, to przyjadę i wytłumaczę Ci dosadniej, że jak się ma talent, to ma się i obowiązek :)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  29. Każdy sposób jest dobry na "złapanie równowagi i dystansu". Jedni malują, inni piszą, jeszcze inni płaczą po kątach. Akurat ten ostatni sposób dobry nie jest. No nie wiem, czy akurat ten obrazek jest dziecinny - to jest obrazek terapeutyczny. I ważne jest, że jego malowanie przyniosło Ci ulgę. Przecież o to właśnie szło. To jeszcze nie jest ostateczne pożegnanie- ostateczne pożegnanie to wzięcie następnego psa i zaakceptowanie go bez porównywania go z tym,który odszedł.
    Jeśli znajdziesz przy swej menażerii czas, to idz na jakiś kurs malowania- tu nie idzie przecież o malowanie zarobkowe ale takie "dla siebie". Ale nawet tylko dla siebie warto poznać różne techniki, materiały, triki.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. PIĘKNY obraz!!! Piękny!

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...