środa, 18 marca 2015

Billy. Kot, który ocalił moje dziecko

"Co byśmy bez Ciebie zrobili? Jesteś naszym wolnym duchem, bohaterem i wybawcą, a przede wszystkim - najlepszym przyjacielem Frasera" - z ostatniej strony. Czy tak wielkie słowa mogą dotyczyć kota?

Książka została wydana przez wydawnictwo „Nasza Księgarnia” 3 marca 2015 roku.

Louise Booth, autorka książki, jest mamą Frasera i opisuje prawdziwą historię swojej rodziny. Od kiedy urodził się im pierwszy synek, życie jej i męża zmieniło się diametralnie. Nagle stało się trudne, dramatyczne, nieprzewidywalne i być może zostałoby takie, gdyby do Boothów nie trafił niezwykły pomocnik: kot Billy. Nie dziwię się rodzicom Frasera, że mieli wątpliwości, czy mogą przygarnąć kolejnego kota. Fraser, chłopiec z zaburzeniami autystycznymi, zachowywał się w sposób, jakiego te wrażliwe zwierzęta przecież nie znoszą (starszy kot rezydent pochodzący z czasów sprzed Frasera chłopca głównie unikał). Mały miewał napady złości, krzyczał, był agresywny i można było sądzić, że nowy kot nie będzie w stanie go zaakceptować. A jednak… Już pierwsze spotkanie tych przyszłych przyjaciół było absolutnie magiczne, a potem Billy wykazał się tak wielką inteligencją emocjonalną, że często aż trudno było uwierzyć w to nawet matce chłopca - bezpośredniemu świadkowi tych wydarzeń. Książka opisuje relację chłopca i kota, ale mnie przede wszystkim dała możliwość empatycznego wejrzenia w problemy, z jakimi musieli i muszą mierzyć się rodzice Frasera. To, delikatnie mówiąc, nie sielanka. Jak zgasić przerażenie dziecka, gdy ściany nagle zaczynają krzyczeć? To tylko jedno z możliwych zaburzeń w tej chorobie – synestezja sprawia, że osoby dotknięte autyzmem mylą bodźce odbierane różnymi zmysłami. Wydaje im się, że słyszą to, co widzą. Jak trudne musi być to dla dotkniętej tym osoby: znaleźć się w pomieszczeniu wśród głośnego krzyku ścian! A jeśli to dodatkowo jest własny pokój…

Wielkie wrażenie robi na mnie ogrom trudu, jaki zadają sobie każdego dnia bliscy chłopca i niezwykle cieszy mnie, że ten śliczny chłopczyk wspaniale reaguje na ich pełne miłości starania wspierane przez niezwykłego pomocnika na czterech łapach. Ci dwoje rozumieją się bez słów.


Mnie nikt nie musi przekonywać, że koty są stworzeniami bardzo inteligentnymi, posiadającymi magiczne umiejętności, więc cieszę się, że historia Frasera i Billy'ego ujrzała światło dzienne. Może dzięki temu więcej ludzi spojrzy na te niezwykłe zwierzęta łaskawszym okiem.

Czy nie jest tak, że jako przyjaciela dziecka wyobrażamy sobie głównie psa? Tymczasem okazuje się, że kot w niczym mu nie ustępuje, a może nawet przewyższa w inteligencji. 

Książkę czyta się bardzo szybko. Jest napisana przez amatorkę, przez mamę, a jej największa wartość to opowieść o historii prawdziwej. Losy Frasera, Billy'ego i ich rodziny możemy nadal śledzić na FB (klik). Ach, te dzisiejsze czasy!

Stefania Bąbel Kiełbaska też jest kocim terapeutą leczącym nas każdego dnia.
Na zdjęciu zajmuje się Kasią. :) 

PODPIS

40 komentarzy:

  1. Zawsze bylam zdania, ze dziecko powinno wychowywac sie wsrod zwierzat, nabiera przy tym empatii, odczula sie i mniej jest podatne na wszelkiego rodzaju alergie.
    Acha, Gosiu, taki stan to synestezja, a nie syntestezja (http://pl.wikipedia.org/wiki/Synestezja). Wiem, bo mam, pisalam o tym. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Aniu. Poprawiłam. Mam talent do przekręcania wyrazów. :)

      Usuń
    2. Oj tam, paluszek sie omsknal. :))))))))

      Usuń
  2. Zgadzam sie z Pantera, tez uwazam,ze dzieci powinny wychowywac sie ze zwierzetami....znam tez takie dzieci, pracuje z nimi, i tez na szczescie maja zwierzeta w domu...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to się znowu muszę wybrać do empiku:)
    Niesamowita i wzruszająca historia.Kot jest bardzo ładny,zresztą jak wszystkie koty:)
    Miłego dnia,słoneczko zagląda w okna,czego i Wam życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanuję wszystkie zwierzęta; jedne lubię bardziej, inne mniej, ale koty kocham. I zawsze denerwuje mnie, kiedy pewna grupa ludzi ocenia je jako głupie i fałszywe, paradoksalnie źle oceniając je za to, że wykazują cechy, które u ludzi się chwali; a więc choćby robienie tego, na co się ma ochotę, a nie tego, co ci każą, czy na przykład odpłacanie za wyrządzoną krzywdę. Nigdy nie wątpiłam w kocią inteligencję, choć z pewnością, tak jak w każdej grupie, i wśród kotów zdarzają się różne osobniki. To, co piszesz tylko potwierdza moją opinię. A książkę chętnie przeczytam, jak tylko będę miała okazję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Dewey. Wielki kot w małym mieście"
    Autor: Vicki Myron, Bret Witter - piękna opowieść i prawdziwa,jak kot zmienia ludzi.
    I chusteczki hig.się przydają ale uśmiechu duuuużo.
    Wiosennie z Beskidu Niskiego pozdrawiam - e-merytka

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawno temu mialam kotke . Urodzila nam kocieta . Bylismy w szoku bo koteczka miala byc kotem . Nosila zreszta stosowne imie - Rambo .Na szczescie wszystkie kociaki znalazly dobre domy . Jeden z nich , koteczka z ruda plamka na czole zostala przyjacielem autystycznego chlopca . Pierwsze spotkanie bylo dosc dramatyczne . Chlopiec na widok kota zaczal glosno krzyczec wyciagajac nienaturalnie rece . Bylam przerazona . Chcialam zabrac kotke do domu . Zdziwilo mnie jedno - kotka wcale sie nie bala.. .Chlopiec przytulal ja delikatnie a krzyk powoli zamieral .
    Zostala z nim . Byla jego wielkim przyjacielem . Siadala na brzegu wanny podczas jego kapieli , przytulal ja i nosil , dzielil sie jedzeniem itp.Jego mama byla zachwycona .
    Nie wiem jak historia sie skonczyla bo rodzina wyprowadzila sie . Nie bylo wtedy komorek , internetu .
    Mysle , ze kotka dala chlopcu wiele ukojenia i szczescia .
    Koty sa madre ,prawda ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to działo się w dzisiejszych czasach też mogłaby powstać z tego książka. :)

      Usuń
  7. Ja się poryczałam na sam opis. Niedawno bo ze dwa lata temu czytałam książkę - Kleo o czarnej kotce która pomogła pewnej rodzinie przejść przez tragedię straty synka i braciszka. Opisane jest całe życie Kleo przy tej rodzinie, tak jak tu pisze matka i amatorka ale łzy leciały cały czas. Mam gdzieś tę książkę chyba u mamy.
    Koty są mądre i bardzo wrażliwe ale muszą mieć odpowiednie warunki by te cechy ukazać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zwierzeta sa wspaniale. Ludzie zapominaja czasem, ze one maja dokladnie taka sama swiadomosc jak my. Gosienko, Tobie ja juz chyba polecalam ten film, ale jesli moge :) to polece tez wszystkim, ktorzy tu zagladaja.
    https://www.youtube.com/watch?v=3YzV-ANpWsE

    Wzruszajaca ta historia z ksiazki. Tez mi sie lezka zakrecila.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nasze koty, bardzo pomogly dzieciom przejsc przez trudny okres adaptacji w zupelnie nowym srodowisku, kraju, jezyku. Terza, po latach, dzieci opowiadaja, jakie to bylo dla nich wazne, ze mogly sie do kota przytulic.
    Mpja corja, jest bardzo zwiazana z nasza kotka, a kotka zawsze reaguje na jej placz, czy zly humor.

    Nie tak dawno, widzialam filmik, o tym, jak kot uratowal dziecko przed psem, ktory probowal je pogryzc. Madre sa i kochane!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wzruszyłam się. Ciekawe, że kotka nie bała się krzyku, bo koty nie lubią hałasu. Też uważam, że dzieci powinny się wychowywać ze zwierzakami.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo wzruszające. Uważam koty za cieple i mądre i to ich spojrzenie, jakby ktoś bardzo dobry i mądry patrzył poprzez ich oczy. :) Jaką się trzeba głupotą wykazywać by sobie samemu zabraniać takiej bliskości.

    OdpowiedzUsuń
  12. Stefunia śliczności :)

    OdpowiedzUsuń
  13. W moim domu zawsze były zwierzaki.
    Wspaniałą pozycją jest też książka Deana Koontza: "Wielkie Małe Życie. Wspomnienia o Radosnym Psie"

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaglądnęłam na fejsa i na zdjęciach tam publikowanych chłopczyk wygląda na szczęśliwego, czułego i spokojnego :)
    A Billy, to piękny i ogromny kocurek.
    Też chciałam przygarnąć małą koteczkę od sąsiadów, ale ciągle zwiewała do rodzinnego domu :(
    Bała się Muni, choć ta, łagodna jest niezwykle. Odnosili mi ją parę razy a ona znów zwiewała.
    Dałam więc sobie spokój...

    OdpowiedzUsuń
  15. gdyby zebrać opowieści z tego blogu, powstałaby również piękna i wzruszająca książka

    OdpowiedzUsuń
  16. Napisałam długi komentarz i mi zeżarło:( To już tylko napiszę, że cudna i wzruszająca historia.

    OdpowiedzUsuń
  17. Gosiu, znasz blog Ojca Karmiącego? Jest u mnie w ulubionych. Tam również ważna rolę odegrał kot Gandalf, szczególnie w rozwoju komunikacji u chłopca ze zdiagnozowanymi zaburzeniami autystycznymi.

    OdpowiedzUsuń
  18. coś w tym jest Anko, bo mój lunatyk ukochał sobie moją mamę i jak tylko ta usądzie to ON zaraz leci i na kolana się wpycha, a mówąże koty bardziej lubią facetów... guzik prawda !
    Rafał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Billy ukochał sobie Frasera, a to facet, choć jeszcze mały. :)

      Usuń
  19. Dzieci ze zwierzętami i życie inne, byleby tylko rodzice nie niszczyli świadomości dzieci poniżając zwierzęta, jak to jest na wsiach.
    Matka dwójki chłopców nie ustąpiła przed alergią młodszego, chłopcy mają kotkę i przytulają ją na okrągło. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, z pewnym opóźnieniem, bo dopiero dzisiaj książka właśnie poleciała do Ciebie. :)

      Usuń
  20. " Przyjaciele- jedna dusza w dwóch ciałach". Arystoteles
    To drugie ciało wcale nie musi być człowiekiem.
    Gosiu, a znasz historię o Thuli i Lily Grace? Niezwykła dziewczynka z autyzmem i jej równie niezwykła kocia przyjaciółka. W opowieści jest pewien obraz: kocia twarz za zasłoną deszczu. Lily namalowała go zanim przybyła Thula. Niesamowite.
    A propos książki złożonej z Twoich blogowych opowieści, to świetny pomysł. Zabieraj się szybciutko do pracy, bo na Gwiazdkę 2015 chciałabym ją mieć z dedykacją od Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, to mam strasznie mało czasu i nawet zalążka pomysłu! :))

      http://www.boredpanda.com/thula-therapy-cat-autistic-artist-iris-grace/ - to widziałam i serce mi pęka, bo kotek tak bardzo przypomina mi Kajtka...
      Kociej twarzy za zasłoną deszczu nie widziałam. Masz jakiś link?

      Usuń
  21. Oczywiście Iris-Grace, nie wiem czemu wpisałam Lily :)
    Gosiu, w tym linku, ostatnie zdjęcie na dole strony. Thula leży na komodzie a nad nią jest błękitny obraz. W tym obrazie jest ukryta twarz kota.

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy zmarła moja mama, Kizia stawiała mnie do pionu. Nie mogłam płakać - lizała mi łzy, tuliła się
    do mnie jak nigdy, pilnowała.Po pięciu latach od tamtego wydarzenia musiała i ona odejść za TM.
    Rozsypałam się na kawałeczki. Wówczas zrozumiałam co to jest przyjaciel na czterech łapkach,
    ile ona dla mnie znaczyła. Po miesiącu przywiozłam Bezę - wiem, że żyję. Dom bez kota to nie dom!
    Czytałam jak kot uratował swojego pana przed pożarem - tak głośno miauczał,że go obudził -
    paliła się tapeta w przedpokoju.
    Kocham koty i już - Ania

    OdpowiedzUsuń
  23. ja koty uwielbiam !!!!! w ogóle zwierzęta, a jak wróciłam wczoraj do domu to chyba największą radość okazały moje psie dziewczyny :P

    OdpowiedzUsuń
  24. Dorwałam się do odzyskanego internetu!
    Ja i bez książek wiem, że koty są zaczarowane, ale poczytać nigdy nie zawadzi. Zwłaszcza o historiach prawdziwych i tak poruszających. Szkoda, że książka już poleciała do Eli. Trza było poczekać, aż przyjadę na zwyczajowy wakacyjny rekonesans do Wrocka, przeczytam i dopiero odesłać - jeszcze by zyskała na cenie taka przeczytana przeze mnie. ;)

    Stefka - nie mogę się nadziwić, jak ona się odmieniła. Z takiej zahukanej dzikuski, którą próbowałam czarować pod piętrowym łóżkiem w pokoju kocim taka terapeutka się porobiła. No cóż, mniemam, że mam w tym swój malutki, malusieńki udział. Gdzieś mam nawet na dowód zdjęcie w tym kącie, jak Stefę "oswajam". ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu ono ci jest: http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2014/07/w-ubiega-sobote.html
      A ten post to mnie znowu rozłożył, bo dwóch z tych stałych punktów programu twojego pobytu we Wrocku już nie będzie. :((((((

      Usuń
    2. Tak... Trudno to sobie wyobrazić i uwierzyć...

      Usuń
  25. Wpsuję na listę do przeczytania!

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo chętnie przeczytam tę książkę :))

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja już prawie ją miałam! Spóźniłam się o jakieś 3 sekundy!

    OdpowiedzUsuń
  28. w kolejności: ja wychowałam sie wśród kotów i psów, moje dzieci i wnuki również. na starość los obdzielił mnie stadkiem kotów, które, choć czasami dzikie są dla mnie radością i ukojeniem.
    tak, koty to bardzo mądre zwierzęta, czasem aż zdziwiona jestem.

    OdpowiedzUsuń
  29. Gosiu, koniecznie przeczytaj" Kot Bob i ja", jest i druga część, nie pamiętam tytułu, ale jest to oparta na faktach opowieść o wychodzącym z nałogu narkomanii człowieku, prawie bezdomnym i kocie znalezionym na wycieraczce. Cudna, cudna!

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...