Ostatni wieczór w Seulu. Zmęczeni po całodziennych łażeniach, podczas których zrobiliśmy małe zakupy na handlowej ulicy Insa-Dong (tej samej, na której piliśmy herbatkę z Olą) oraz zjedliśmy obiad pożegnalny z kolegą MCO Sunghunem (tym samym, który zabrał nas w drugim dniu pobytu na wycieczkę po wzgórzach), postanawiamy pójść jeszcze na ostatni, wieczorny spacer na drugą stronę mostu. MCO wyczytał, że jest tam kopuła na wodzie, gdzie będzie grany koncert.
I tak to, przypadkiem, nieświadomie trafiamy na wyspę Yeouido do seulskiego Central Parku! To nie koniec niespodzianek. Okazuje się też, że zupełnie przypadkiem Ola z Korei zrobiła o tym miejscu swój przedostatni post! Jeśli ktoś jest więc ciekaw historii i zdjęć pokazujących inną część parku, zapraszam do Świata od podszewki na bardzo pięknie napisany, wyczerpujący post - LINK.
A ja Was zabieram na spacer w swoim stylu.
Ostatnie nasze dwie noce w Seulu spędziliśmy w hotelu. Mieliśmy ekstrawidok na jeden z mostów i nowoczesne wieżowce, a cena za pokój była tylko ciut wyższa niż wynajęcie kawalerki w naszym "slamsiku". . |
Pod naszymi oknami, niemal pod estakadami, rozgościł się mały park, gdzie spokojnie czas spędzały matki z dziećmi. |
Na dachu pobliskiego bloku dostrzegłam ogród. |
O, taki! Nawet z altanką. :) |
Słońce już zachodziło, gdy dotarliśmy na miejsce. Widać International Finance Centre Seoul. |
Pierwsze, co zwróciło moją uwagę, to para z dziwnym wózkiem, zapamiętajcie ich, bo jeszcze się tu pojawią. |
Potem zobaczyliśmy pole namiotów! To plażowanie po koreańsku! Namioty zapewniają osłonę przed słońcem, no i intymność. Jej pozory chociaż. |
Wśród namiotów pieski na modłę seulską - miniaturowe. Tego głaskałam. Jejku, jaka to była miła chwila. :) (Zobacz, zobacz, jaki milutki - już zaczęłam urabiać MCO.) |
Po drugiej stronie rzeki wielka sypialnia Seulu - jedna z wielu. To miasto to 25 milionów ludzi! Pół Polski! |
A to koncert, o którym przeczytał MCO. Jak multum imprez w stolicy Korei Południowej - bezpłatny. To bardzo hojne dla swoich mieszkańców miasto. |
Ludzie spacerują, siedzą na kocykach, jeżdżą na rowerach, na deskorolkach, na dwukołowych segwayach, jednokołowych solowheelach, grają w piłkę, puszczają latawce, słuchają ulicznych grajków i odpoczywają. Jest już późno, więc duża część wróciła do domów. |
Tatusiowie zajmują się dziećmi, dając mamom odpocząć. |
A to jest ta para, o zapamiętanie której Was prosiłam. Cóż oni tam mają w tym wózeczku... |
Niektórzy korzystają z rzeki Han i uprawiają sporty wodne. W oddali wieża widokowa N Seul Tower, której nie udało nam się zaliczyć, choć pod nią byliśmy i relacja w tego wydarzenia jest. :) LINK. |
Zapowiadany koncert to miłe rzępolenie kilku muzykalnych dziewczynek. |
Jest i nasza pani! Cóż było w wózeczku? Kot! A nawet dwa koty! Głupi pomysł, moim zdaniem. Widziałam, że koty się boją. |
Kolejny taki seulski obrazek. Pan z ufryzowanym pudlem w rowerowym koszu. Wzbudza małą sensację. Po prawej ajumma handluje świecącymi zabawkami. |
W namiotach trwa życie towarzyskie. Ludzie jedzą, śpią, czytają, przytulają się... |
Mamusie malowniczo wyglądają na tle... |
Wielkie blokowiska zasłaniają już niemal wzgórza otaczające Seul. A budują się kolejne! Coraz wyższe i wyższe. |
Pomiędzy nimi płynie rzeka starej zabudowy. |
Para z kotami w wózku przyszła za nami. No to pstryk im kolejne zdjęcie! :) Tym razem na kolanach u pana siedzi drugi z kotów. Oba rasowe. |
A słoneczko za mostem... Mmmm, uroczo! |
A słoneczko nad rzeką... Mmmmm! |
A słoneczko w szybach... Ach i och! (I kolejna ajumma handlująca - lodami). |
Zapalają się światła miasta, |
to czas zakochanych, |
koncertów muzyków nadbrzeżnych, |
spacerów na brzegu |
Dobranoc, Seulu. Żegnaj. Dziękuję. Następnego dnia rano odlecieliśmy z tego wspaniałego miasta, ledwo liznąwszy jego smaczków, ale jest co wspominać, i z przyjemnością do tych wspomnień wracam. |
I Wam dziękuję za towarzyszenie mi. Miłego dnia!
Mam nadzieję, że wieczorem będę mieć dla Was dobre wieści.
Co za gigant, 25 milionow! To raczej wieksza polowa Polski, znacznie wieksza. Tloczno i gwarno, ale wlodarze miasta staraja sie o dobre samopoczucie mieszkancow i pewnie dzieki temu latwiej im sie tam zyje.
OdpowiedzUsuńTo jest fajne, że z wielu atrakcji można korzystać bezpłatnie. Np. z muzeów. To nie jest częste na świecie. Oczywiście to miasto ma wiele twarzy. Nie wszystkim żyje się tam łatwo i przyjemnie. Jest sporo bezdomnych na przykład.
UsuńA gdzie ich nie ma? Tam chociaz klimat jest sprzyjajacy, nie zamarzna. :)
UsuńZ ranka przed pracą , cudny widok na Seul.Dzieciaki jak u nas na pergoli się pluskają, tylko woda głębsza.Kotki raczej nie zadowolone,ale może przyzwyczajone do takich wypadów.Altanka z ogródkiem super pomysł, zieleń wśród bloków, na bloku.Cudna podróż,będzie co wspominać. Gosia z Jelcza
OdpowiedzUsuńTo prawda, z radością wracam do tych zdjęć. Cieszę się, że jeszcze Was nie zanudziłam na śmierć. :)
UsuńZdjęcia niesamowite. I takie inne od tego co mnie otacza- kosmos normalnie ;) Ogród na wieżowcu mnie wzruszył, a namioty wprost na bulwarze, zadziwiły. No i zachwyciły Twoje komentarze pod zdjęciami ;)))
OdpowiedzUsuńInne! Właśnie kompletnie inna obyczajowość - to jest ciekawe do obserwowania w podróżach. :))
UsuńPozdrowienie dla wiewióra! :)
Piękny spacer, Gosiu :) Tak myślałam, że para z wózeczkiem ma w nim zwierzątka jakieś, celowalam w psa, a tu dwa koty :)) Kotki chyba nie lubią za bardzo hałasu i gwaru.
OdpowiedzUsuńTym nie mniej, bardzo fajne miejsca mają na spacery i odpoczynek od gwaru wielkiego miasta. Chociaż tutaj też pewnie gwarno we wcześniejszych godzinach.
Koty się bały, widziałam to i dlatego wcale mi się to nie podobało. To wrażliwce, nie dla nich tłumy, choć trzeba przyznać, że ta para wyszła z nimi, gdy było już spokojnie, pod wieczór. Wtedy w parku zostało o wiele mniej osób niż było w dzień.
UsuńBuziaki, kociaro :))
Zwierzaki sa przyzwyczajane od malenstw do korzystania z wozka, juz w sklepach sprzadajacych kociaki czy psiaki sa rozwozone do kojcow czy na czesanie, mycie /jak trzeba/ czy spotkanie z przyszlymi wlascicielami itp. wlasnie wozeczkami.
UsuńChetny na dokladne obejrzenie zwierzaka musi zalozyc fartuch ochronny, maseczke i zdezynfekowac rece specjalnym preparatem, wtedy dopiero przywioza mu szczeniaczka czy kotka, wlasnie w wozeczku!
Tak jest np. w sklepach sieci Petto Wordo.
Aga
Buziaki, Gosiu:)) po raz pierwszy mam kota niewychodzącego i on nie lubi spacerów, bardzo się denerwował przy próbach wyprowadzenia go w ciągu dnia. Mąż wyszedł z nim raz wieczorem, w Bornym to było ok.
UsuńTeraz go nie wyprowadzamy.
Z tymi wózeczkami to ciekawa sprawa :) co kraj, to obyczaj :)
Dobrze, że nie trafiłam do takiego sklepu, bo bym na pewno przeżywała, jak się znam.
UsuńWielkie miasta - nie koniecznie 25-cio milionowe, trochę mnie przerażają i odstręczają. Nie chciałabym mieszkać w takim kolosie, choć oglądany Twoimi oczami wydaje się sympatyczny.
OdpowiedzUsuńA ja tak sobie pomyślałam, że w wózku jest kot:) Tymczasem były aż dwa! Rzeczywiście, zabieranie kotów na taką imprezę, w miejsce pełne ludzi jest głupie; ale już wożenie ich w wózku to całkiem niezły pomysł. Songo ważył ponad siedem kilogramów, plus jeszcze waga transportera - zanieś tu takiego do weta, jeśli nie masz samochodu!
Mnie też przerażają, ale okazuje się, że można w nich znaleźć naprawdę taką różnorodność, że niczego nie brakuje, a jeśli dodać sprawny system komunikacji, mnogość terenów zielonych (w obrębie miasta można uprawiać turystykę górską), to jakoś człowiek to oswaja. Seul ma 25 dzielnic, a każda pewnie inna, jak miasteczko, i już robi się kameralniej. :)
UsuńA wózek to faktycznie dobra rzecz! Kiedy nieśliśmy Amiśkę do weta nie mogłam jej unieść w kontenerku!
aaale fajowa wycieczke nam zafundowalas tak od rana! Dzieki! Strasznie mi sie podoba to cale namiotowisko i woda i babcie. a najbardziej podoba mi sie zdjecie z rzeka starej zabudowy. I znaczace, symboliczne i jakies takie przemawiajace do mnie...dla mnie ta staroc rozpycha nowosc wysoka i nie dopuszcza do srodka (inni pewnie widza ten stary srodek tlamszony i zgniatany nowymi, wysokimi)
OdpowiedzUsuńp.s. kotek tez czlowiek i na spacerek isc to wrecz obowiazek!
p.p.s te 25 milionow to mnie nieco przygniotlo....
Na żywo ta rzeka starej zabudowy zrobiła na mnie wrażenie! A zobacz to zdjęcie: http://1.bp.blogspot.com/-Vx79PUIgt9I/VVG16C9MBLI/AAAAAAAAFSo/LXWVYQLMJEI/s640/63%2BCITY%2B(51).JPG
UsuńJeszcze lepiej widać jak momentami wygląda Seul.
Kot też człowiek, masz rację. Widać, że kochają, skoro chcą przewietrzyć swoje futrzaki, tylko czy one to lubią...
teraz to wygada jak...Lego!
Usuńjesli kochaja futrzki to pewnie wiedza, kiedy kotki czegos nie lubia....
Wspaniałe pożegnanie Seulu.
OdpowiedzUsuńTak, zupełnie niezaplanowane. :)
UsuńSkalnym wzgórzom towarzyszą betonowe ,te skalne jak dla mnie przyjazniejsze ,ale te betonowe malowniczo wyglądają po zmroku . Dobrze że te betonowe poprzerastane są zielenią :)
OdpowiedzUsuńTa para koty traktuje jak dzieci i tak jak rodzice idąc gdzieś z dziećmi nie zawsze zwracają uwagę czy im się to podoba ,tak i tych ludzi nie bardzo obchodzi co czują te koty .
Coś tu pachnie tym że Szczypiorach zaczynają znajdować domy :)))
Jeszcze nie zapeszam, ale zdaje się, że dobrze ci pachnie. :)
UsuńTakie skupiska ludzi kojarzą mi się nieuchronnie z termitierą lub ulem.I żeby życie w takim miejscu nie było udręką, jego mieszkańcy muszą być wielce zdyscyplinowani i dobrze zorganizowani. A te cechy są np. Polakom wielce obce. Raz nas podkusiło wybrać się z przyczepą na kamping nad Zalew Sulejowski. Wrażenia z gatunku niesamowitych, tyle tylko, że in minus. Ten ogród na dachu bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńDzięki Gosiu za ten spacer,;)
Seul z gęstością zaludnienia powyżej 15 tys/km2 jest jednym z najbardziej zatłoczonych miast na świecie! Masz rację - ul!
UsuńWyobrażam sobie, że rodacy się świetnie bawili na kempingu. :)
Oooo, tak, o godzinie 21,00 przebywanie poza przyczepą groziło wręcz zatruciem alkoholowym od samych oparów. A wizyta w pawilonie łazienkowo-toaletowym przyprawiała o mdłości. Nie da się ukryć, że to był wielce pouczające przeżycie. Tym sposobem nocowałam na polskim kempingu dwa razy - pierwszy i ostatni. Ale był z tego jeden pożytek - nie kupiliśmy przyczepy kempingowej!
UsuńGosiu, piękne dzięki za Waszą Koreę, za ciekawe relacje i super zdjęcia. Dawno nigdzie nie wyjeżdżałam, więc przynajmniej - dzięki Wam - miałam miłą namiastkę podróży.
OdpowiedzUsuńJest mi niezwykle miło i aż mi się chce poszukać jeszcze ciekawych tematów! :)
UsuńTak czułam, że w tym wózku będzie zwierzę, ale niespodziewałam się dwóch kotków...piękny spacer. Pomyślałam jaki to ogrom, moja 4milionowa wyspa... a tu 25 mln ludzi w jedym miejscu, chyba bym się udusiła, ale miło pogapić się Twoim okiem, bardzo miło. dziękuję
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Zawsze z przyjemnością spaceruję Waszymi ścieżkami. Nastrojowo i ciekawie.
OdpowiedzUsuń