wtorek, 6 stycznia 2015

Rytuał powitalny

Nasze kociołki obdarzają nas codziennie wielką radością. Mogłabym wymieniać długo dary, jakie od nich dostajemy. To generatory uśmiechu, maszynki do wzruszeń, powody do wypowiadania pieszczotliwych słów, wytwarzacze arcyprzyjemnych wrażeń dotykowych, sympatyczne łobuziaki, kochane przylepy, rozweselacze i pełne wdzięku obiekty adoracji. 

Taki na przykład rytuał powitalny. Kiedy wchodzimy razem do domu po dłuższej nieobecności - one już czekają.


Tęsknie spoglądają jednym okiem na nas, a drugim na (oczywiście) miski, ale zanim nastąpi ten wyczekany przez nie moment napełnienia ich, Amisia i Hokus wszczynają swój taniec. 

Mierzą się wzrokiem i...



Następuje atak!







Trwa podgryzanie, szarpanina, fikołki i skoki do gardła, a my z wielkimi uśmiechami na twarzach zachwycamy się: zobacz, zobacz, co wyprawiają, ajajaj, ojojoj, jak cudnie! 

Stefciunia też się przygląda. Ona by chciała do nich, ale nie wie jak! Stefcia ganiać by pragnęła!  Ona jest taka wesoła! Czasem udaje się jej rozruszać Hokusa, a czasem nawet Ami wykona jakiś krótki sprint. Najlepiej biega się jednak ze mną - po korytarzu, za wędką. :)


Akcja przenosi się w okolice misek, Amisia i Hoki wciąż w miłosnym uścisku.






 I tak jest za każdym razem, gdy wracamy do domu. Przyjemnie jest wracać. :)






Nasz dom przypomina już perski pałac - cały jest obłożony dywanami, chodniczkami i kocami. To dla Rufiego, który boi się chodzić po śliskich powierzchniach, a to z powodu swojej dysplazji i niepełnosprawności. Widać to było już dużo wcześniej i od dawna zadywanialiśmy dom, ale teraz to już nawet małego kawałka gołej podłogi nie może być na jego drodze. Wszędzie leżą więc koce. 

Z Rufim na razie nie jest dobrze. Nie widać jeszcze pozytywnych skutków zabiegu. Widać za to, że cierpi. Potrzeba czasu i rehabilitacji, to znaczy, hmmm... rahalibutacji (co jest trafnie wymyślone przez Ninkę, bo liczy się też dieta i suplementacja). 

Dziś koniec laby! Rok 2015 nie będzie łaskawy dla długich weekendów, szczęśliwie umiejscowionych w kalendarzu dni wolnych od pracy. Żal, bo tak fajnie jest żyć na luzie.

I tego Wam na dziś życzymy: ja i banda Zza Moich Drzwi. :)


PODPIS

24 komentarze:

  1. Amisia nawet walczy jak dama.Żadnego turlania się po podłodze jak Hoki.Stefcia się taka...puszysta zrobiła:)
    U mnie wiosna,miłego odpoczynku:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, najfajniejsze są powitania. U nas to samo. Każde czeka na pogłaskanie po łebku, wymizianie. Do takiego domu chce się wracać. Mówisz, że już koniec długich weekendów? Do kitu! No, przede mną już niedługo tydzień urlopu, oczywiście w domu. Niestety, młodego jeszcze pod moją nieobecność, nie mogę zostawiać z pozostałymi kotami. One by się biedaki zamęczyły. Widzę co się dzieje np.dziś. Lata jak tornado, zaczepia wszystkie, wisi na ogonie psu. Biedaki włażą na najwyższe półki i meble, ale on powoli zdobywa wszystko.
    Biedny Rufi, mam nadzieję, że zacznie mu się polepszać jak najszybciej. Pomiziaj go od nas za uchem.
    Joanna Katowice

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tego wszystkiego .... najwazniejsze zdrówko !!!
    Dla Rufiego, Was i całej ferajny na przyszły rok ... ZDROWIA :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rufiemu dużo zdrowia! (mojej kici się poprawiło)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie w domu też tak jest jak wracam. Nawet jak mnie nie ma parę minut to po powrocie pies skacze (Figo lat 3) jak opętany, a kicia (łatka lat 13) miauczy jak by ją kto ze skóry obdzierał i domaga się wzięcia na ręce głaskania i oczywiście całusków. Biedny Ruficzek że tak cierpi, ale mam pewność, że wszystko będzie dobrze i wkrótce wróci do zdrowia. Ja przez 2 lata walczyłam ze zwyrodnieniem stawów u mojej kochanej suni Kseni ale niestety lata zrobiły swoje miała 16 lat jak musiałam podjąć ciężką decyzję. Niestety oprócz zwyrodnienia stawów straciła również wzrok i słuch to było straszne patrzeć jak pies się męczy. Nie ma jej już 3 lata a ja wciąż za nią strasznie tęsknię, a jak mi bardzo smutno to odpalam kompa i oglądam sobie zdjęcia.
    Ale nie ma co się smucić Rufi wyzdrowieje i będzie nadal KRÓLEM KOTÓW!!!!!
    Pozdrawiam
    Wirginia

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny taniec powitalny:) Wszystkim Domownikom zdrowia życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudne są zabawy kotów :) Te turlania, podskoki, gonitwy. U mnie kot z psem biegają. Niestety, nie przytulają się do siebie, a tak bym chciala widzieć, że śpią wtulone w siebie. A Stefunia, rzczywiście widać, jaka jest puchata ! I szczęśliwa :)
    Ruficzku zdrowiej szybciutko !

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie Was witają :). Dobrze popatrzeć... ! Żal bardzo Rufiego... Biedactwo :(...

    OdpowiedzUsuń
  9. A kiedy spodziewane są pierwsze efekty zabiegu,czy lekarka coś mówiła?
    Pozdrawiam cała ekipę, i odwzajemniam życzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za 2 tygodnie. Na razie, dziś, Rufi ma wręcz pogorszenie swojego stanu. To spodziewane załamanie. Po nim, 2-3 dni, powinna przyjść poprawa. Oby...

      Usuń
  10. i dla takich rytuałów warto wracać do domu :) :)

    Kciuki za Ruficzka nieustanne. Mam nadzieję, że zobaczycie efekty niedługo, pewnie trzeba chwilę odczekać... a do tego ta biedna łapka bez mięśni musi się zrehalibutować!

    OdpowiedzUsuń
  11. Stefka kręci się przy zapaśnikach jak sędzia. Sędzia Stefania Bąbel Kiełbaska. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ...pewnie, że miło wracać dla takiej ferajny...

    ...Rufi trzymaj się i zdrowiej nam - pozdrawia kulejący 3xl...

    OdpowiedzUsuń
  13. Stefunia to sam wdzięk i ma śliczne łapeńki, jasne przy pazurkach. Pozdrowienia dla Rufiego!

    OdpowiedzUsuń
  14. Mój odczynia taniec i rytuał. Najpierw skacze i wydaje rożne dźwięki, kwilenie dziecka, gruchanie gołębia, mrauczenie kota. Potem leci, wskakuje na pufę i tam jest właściwe powitanie. Trzeba go głaskać i całować, on w tym czasie liże mi uszy, kwili itd, itp.....trwa to trochę, im dłuższa nasza nieobecność tym dłużej.
    Bidulek Rufi, bardzo współczuję. Czy temu dałoby się jakoś zapobiec wcześniej???? Zanim się zepsuło?

    OdpowiedzUsuń
  15. To muszą być wspaniałe momenty :)))) prawdziwa celebracja chwili, w wykonaniu kotów :)
    Amisia jest dla mnie tak stateczną kocicą, że ciężko mi sobie wyobrazić ją szalejącą :)
    Rufidło niech szybko wraca do formy! :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Koteczki prześliczne!
    Zdrowia dl Ruficzka i uściski dla Was:))

    OdpowiedzUsuń
  17. U nas jest inaczej. Pierwsza dobiega Kira i tak wywija ogonem, tak sie kreci i skacze, ze biedna Miecka chowa sie za drzwiami sypialni. Dopiero kiedy Kira sie wycieszy, Miecius ostroznie wychodzi z ukrycia, zeby sie ze mna przywitac. A Bulka? A Bulka ani sie ruszy w moja strone. Duzo pozniej, kiedy skonczy sie caly powitalny rytual, a ja juz siedze, dopiero wtedy podchodzi sie polasic. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Głaski dla Ruficzka ♥ niech zdrowieje.
    Ferajna jest niesamowita, Amisia ma trochę gimnastyki, po której może bez wyrzutów sumienia coś przekąsić ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja też mam rytuał powitalny.Podjeżdzam autem,otwieram bramę-moj Lucuś przybiega.Jak wysiądę z auta ,to musze koniecznie go miziać,a on się tarza w piasku :))
    Śliczne te Wasze kociaczki !!

    OdpowiedzUsuń
  20. zawsze się tak kotłują? :) fajna drużyna :)) mój Miluś na dźwięk otwieranych drzwi ucieka za kanapę, wychodzi od razu jak jestem sama, a jeżeli z gościem wchodzę to dłużej to trwa

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam w domu to samo :) I kocham te powitania. A jak coś robię w kuchni to muszę uważać i chodzić tylko przy samych szafkach - środek kuchni zajmuje dywan z 4 kotów :)))

    Ruficzku trzymaj się mordeczko! Czas się zabrać za rehalibutację! ;) ♥

    OdpowiedzUsuń
  22. Po pierwsze to wielkie całusy dla rekonwalescenta i moc sił witalnych, nie wiem jak je przesłać ale jesli się da przez internet to wszyscy wysyłamy energię zdrowia dla niego.
    Po drugie to u nas się nieco sytuacja zmieniła od kiedy jest Antek. Kiedyś witał nas Ciapek pod drzwiami i trzeba go było wziąć na ręce, wytulić a potem jak się usiadło to on przychodził się łasic. Teraz pierwszy przy drzwiach jest Antek, beczy i mruczy i głaskać trza. Dalej siedzi cichy i spokojny Ciapek, który grzecznie przepuszcza młokosa a gdzieć dalej jeszcze się nieśmiało plącze nerwowa Keira. Ta się na ręce nie chce dać wziąć.

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...