Wierni czytelnicy mojego bloga na pewno pamiętają tę historię. Dziko żyjąca kotka odłowiona na sterylizację okazała się tak chora, że o jej wypuszczeniu nie było mowy. Trzy miesiące dochodziła do siebie po leczeniu z różnych infekcji i następnie po sterylizacji. Spędziła ten czas u Basi - wolontariuszki Kociego Życia, w jej piwnicy.
Potem ja zareagowałam na apel Basi i przejęłam kotkę pod swoją opiekę. Malusia była u mnie dwa miesiące. Ku mojej radości znalazła dom u Magdy, naszej blogowej koleżanki. Szczęścia było co niemiara, niestety do czasu. Młody kocur Magdy - Cezary - zdominował delikatną Malusię i po kilku miesiącach usilnych starań Magda zdecydowała się, dla dobra kotki, oddać ją pod opiekę swojej dobrej koleżance, którą Malusia znała i lubiła. Tam wszystko wyglądała na początku świetnie, niestety historia się powtórzyła i Malusia ponownie została zastraszona przez kotkę tych państwa, kotkę, która jest na co dzień bardzo łagodna!
Nie można mieć wątpliwości, że kocie towarzystwo Malusi nie służy. Kotka wróciła do Basi, do jej piwnicy...
To najnowsze zdjęcia koteczki:
O tym, co dzieje się w tej chwili z kicią, można przeczytać TUTAJ, a tak napisała jej opiekunka o tym kimś, kogo dla niej szukamy:
Kiedy dojdzie już do siebie, znów będzie szukać domu. Wiem, że to nie będzie łatwe, o ile w ogóle możliwe. Warunki są jasne – żadnych zwierząt i dzieci w domu, a ludzie ją adoptujący muszą liczyć się z tym, że sama Malusia nie będzie wykazywała inicjatywy w kontaktach z ludźmi. Kocha być głaskana, robi baranki, miesi chlebek na sam widok człowieka, ale równocześnie odczuwa lęk przed wykazaniem inicjatywy, jest wycofana, ale równocześnie bardzo kochana. Nie ma w niej nawet cienia agresji.
A te zdjęcia zrobiłam, kiedy Malusia była jeszcze u mnie.
Właściwie nie była nigdy sama w pokoju. Przez koci pokój i dom przewijały się wtedy liczne tymczasy. Było ich sporo: Romeo, Julian, Młody, Myszeczka... Malusia radziła sobie, czuła się lepiej w ich towarzystwie niż w moim. Dlatego uważam, że można było mieć nadzieję na to, iż u Magdy kotka się odnajdzie.
Na tych zdjęciach widać, jak wycofana jest to koteczka. Ona jest zupełnie niekłopotliwa, nie skacze po firankach, stołach, nie niszczy mebli. Ot, usiądzie sobie na drapaczku, na parapecie, przyjdzie na kanapę poleżeć...
Pod koniec pobytu u mnie ośmieliła się na tyle, że zeszła na dół. Zajęło jej to dwa miesiace. Ostrożna to i delikatna istotka.
Popatrz w te oczy - wielkie i pełne obawy,
Spójrz na ciałko zwinięte w kulkę małą.
Niewiele jej potrzeba, tylko trochę strawy,
Tylko trochę miłości by się zdało.
Tylko kącik cieplutki i łagodna ręka,
I spokój, żeby bać się nie musiała.
Jeśli jej dać to zechcesz, ta słodka koteńka
Już zawsze całym sercem będzie cię kochała.
(Wierszyk dla Malusi napisała niezawodna Ninka.)
Pisałam wczoraj, że cuda się zdarzają, że razem możemy dużo.
Czy jest tu osoba dla Malusi? Taka znaleźć się musi!
Zacytuję samą siebie ze starego posta:
Jak zwykle będę marzyć głośno. Niech znajdą się ludzie, może starsi państwo, a może samotna osoba, która ma możliwości lokalowe, czyli spokojny kącik, aby Malusia mogła u niej bezpiecznie przycupnąć. Niech ci państwo mają dla niej wiele serca, ciepła, dobrych słów i głaszczącą rękę. Niech ta kotunia znajdzie swoje miejsce na ziemi.
Niech! Niech! Potrzeba wiele Waszych dobrych myśli, aby takie osoby przywołać. Mówię serio. Poślijcie w świat, tak z serca, prawdziwie, wiadomość w strumieniu dobrej energii. Niech się znajdzie dobry dom z dobrymi ludźmi dla Malusi! Liczę na Was!
Osoba zainteresowana na pewno z checią przeczyta więcej informacji o tej koteczce:
http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2014/01/mam-marzenie-najwieksze-na-swiecie.html
http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2014/02/nazywam-sie-malusia-i-szukam-domku.html
http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2014/03/dla-malusi-byc-dobrze-musi.html
http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2014/03/ksiezniczka-mali-gotowa-do-drogi.html
Trudny przypadek i szczegolne wymagania w kwestii nowego domku. Nielatwo bedzie, ale wierze, ze apel pomoze. W jednosci sila, wiec damy rade! :)))
OdpowiedzUsuńTe wymagania nie są takie straszne: spokojny dom bez innych zwierząt. Na pewno takich domów jest bardzo dużo. Damy radę :))
UsuńPoplakalam sie.Czekalam juz od dawna na informacje o Malusi. Bardzo, bardzo mocno trzymam kciuki za dobry domek dla tej koteczki.
OdpowiedzUsuńNiech się stanie!!!
OdpowiedzUsuńMyślimy o dobrym,spokojnym,wymarzonym domku dla Malusi!:)
Zgadzam się z Panterą, że nie będzie łatwo chociaż nie mam logicznych argumentów czemu. Ale ściskam z całych sił kciuki i mocno zaklinam żeby się znalazł dobry azyl dla niej.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńkoci entuzjasta potrzebny w dodatku spełniający odpowiednie warunki, trzymam kciuki!
UsuńPopatrz w te oczy - wielkie i pełne obawy,
OdpowiedzUsuńSpójrz na ciałko zwinięte w kulkę małą.
Niewiele jej potrzeba, tylko trochę strawy,
Tylko trochę miłości by się zdało.
Tylko kącik cieplutki i łagodna ręka,
I spokój, żeby bać się nie musiała.
Jeśli jej dać to zechcesz, ta słodka koteńka
Już zawsze całym sercem będzie cię kochała.
Oczy wilgotnieja...
UsuńNinko:*****
UsuńOoo Ninko....:)
UsuńŚliczne.
UsuńTrzymam kciuki za najlepszy domek !
OdpowiedzUsuńTak sobie wczoraj myślałam, że dziś będzie o Malusi. Ściskam mocno kciuki za tę sierotkę.
OdpowiedzUsuńNiech się spełni!
OdpowiedzUsuńMocno trzymam kciuki!
Musi się znaleźć koteczka zasługuje.
OdpowiedzUsuńBidulka :( z miejsca na miejsce :( niech się szybko znajdzie stały dom! :)))
OdpowiedzUsuńOna się poddaje, bo mówiąc ludzkimi kategoriami, ma depresję, no tak.
OdpowiedzUsuńA jak ma poczuć bezpieczeństwo i nabrać pewności siebie, skoro ciągle dostaje, bo jest wycofana.
Jakie ona, biedulka, ma zezowate szczęście...
oby, oj oby. trzymam kciuki i na facebooku puscilam link do tego wpisu - dalej. xxx
OdpowiedzUsuńhm... mam inne zdanie... myślę... że za szybko ją oddano...
OdpowiedzUsuńmam u siebie przykład Kiarki... była dominowana, odstraszana przez Florkę... ataków nie bylo końca i...po ponad roku... potrafią już jeść z jednej miski... chociaż Flora nadal ( od czasu do czasu ) pokazuje Kiarce swe pazurki...
ninka tak pięknie pisze...tak niewiele trzeba malusi, domek tylko z dorosłymi. jest taki ktoś?
OdpowiedzUsuńNawet z jednym dorosłym !
UsuńBiedna Malusia... Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńBidulka śliczna... Wiesz Gosiu, ona radziła sobie z Twoimi Tymczaskami bo one wszystkie były tylko na chwilę, nie bylo wśród nich zasiedziałego kota dominatora. Tylko dom bez kotów i dzieci dla niej, żaden inny. Trzymam ponownie kciuki za Malusię
OdpowiedzUsuńNiech... ♥
Niech... ♥
NIECH... ♥♥♥
Bardzo mądrze to napisałaś, zupełnie inaczej zachowuje się kot rezydent, od takiej kociej biedy też w sytuacji stresu jakiej była Malusia. Nawet jeśli Malusia miałaby dużo czasu spędzić w mojej piwnicy nie dam jej do domu z dziećmi i innymi zwierzętami. To co się działo przez 9 miesięcy od wyadoptowania Malusi tylko potwierdza, że inaczej być nie może. Muszę zminimalizować ryzyko, że znów będzie zmieniała co rusz miejsce pobytu, bo to nie służy tej delikatnej a bardzo kochanej koteczki. Gdyby nie moje rezydentki już mieszkałaby z nami w mieszkaniu, ale nie stworzę jej piekła.
UsuńBardzo liczę w siłę internetu i to, że ktoś o dobrym sercu ale jeszcze nie zazwierzęcony będzie chciał dać dach nad głową Malusi i pokocha ją choć w połowie tak mocno jak ja.
Na przykład Ktoś kto niedawno stracił kociego przyjaciela.
UsuńMiałam kogoś takiego na oku. Moi sąsiedzi, emeryci właśnie stracili koteczkę, ale niestety Pan poważnie zachorował i ani im w głowie adoptowanie kota, co oczywiście doskonale rozumiem. Ale byłby to faktycznie dom idealny.
UsuńGosiu! Dostałam kalendarze! Są fantastyczne! Nie było nazwiska na kopercie, ale na szczęście nasza sekretarka wiedziała, że to ja czekam na kopertę z Wrocławia. Teraz mam dużo pracy, więc prawdziwą ucztę dla oczu będę miała dopiero w domu. Bardzo dziękuję!
OdpowiedzUsuńSuper, cieszę się ogromnie! :))
UsuńMijając pierwszy wpis Hersyli,pomyślałam:czy już dostała kalendarze,a tu już są.Warto było chwilkę poszczekać:)))
UsuńCzęsto myślę o Malusi bo wiedziałam że adopcja się nie udała,cóż tak czasami bywa.Dobrze że napisałaś o niej. Musi się znaleźć właściwy domek dla tej smutnej Koteczki. Trzymamy pazury za Malusię!
OdpowiedzUsuńSmutne są takie powroty :( Ale wierzę że wymarzony domek dla Melusi się znajdzie :-) Ona taka słodka <3
OdpowiedzUsuńKciuki !
Czaruję, żeby cud się zdarzył ! Czas już, żeby zaznała miłości, a przede wszystkim spokoju. Wierzę, że zajrzy tu KTOŚ, kto od pierwszego spojrzenia zapragnie ją mieć na kolanach na codzień, i tulić, tulić, tulić !
OdpowiedzUsuńTakie powroty są przygnębiające, pewno specjalista umiałby sobie poradzić i "pogodziłby" dominataora z uległym...... ale , jak takiego nie ma to, co zrobić, trzeba szukać domku, gdzie koteczka będzie sama i nie będzie nikomu wchodzić w drogę.
OdpowiedzUsuńGosiu dostałam dziś dodatkową BK:)))) Dziękuję.
Trzymamy kciuki, żeby się udało:)
OdpowiedzUsuńCzy wywiad z Toba jest w nowych Kocich sprawach grudniowo styczniowych?
OdpowiedzUsuńTak, jeszcze go nie widziałam. http://www.kociesprawy.pl/ Jest już w sprzedaży? :)
UsuńNie wiem, czy w sprzedazy, ale zobaczylam na ich stronie, ze jest juz nowy numer:)
UsuńNa fb pisza, ze jest juz w sprzedazy, jutro kupuje:):)
UsuńNa ich stronie mozna przeczytać fragment. :) ja tez jutro kupuję! Nerwy są. :)
UsuńKilka dni temu, gdy zajrzałam tu na blog, myślałam sobie o niej. Myślałam co z Malusią? No i proszę, już wiem. Szkoda tylko, że to taka wiedza. I szkoda kochanej koteczki.
OdpowiedzUsuńA kim jesteś?
UsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń