Nasz blogowy świat jest NIESAMOWITY! Dzieją się tu rzeczy piękne i dobre! Nawet patrząc tylko na dwa ostatnie wydarzenia, i co się dzięki nim stało, można rozpłynąć się z radości.
Jak sobie przypominacie, dom znalazł Malin - wiejski piesek, którym z wielkim oddaniem i sercem zaopiekowała się Jola, bo jego "pan" zapomniał o nim. Ten nowy dom Malina to jest najcudowniejszy z domów, szyty na miarę dla niego, z opiekunką tak serdeczną i mądrą, że nie mógł sobie ten kochany piesek lepiej wymarzyć!
Wkrótce zdamy Wam z Jolą relację z tego doniosłego wydarzenia.
Malin znalazł dom dzięki naszym blogom! Pani Krystyna przeczytała o nim u mnie, Za Moimi Drzwiami! Puchnę z dumy!
Przedwczoraj miało miejsce kolejne cudowne wydarzenie. Swój dom stały znalazła maleńka Łatka, która ROK spędziła sama w stajni, pozostawiona przez jej "czułych" właścicieli, kiedy ci wyprowadzili się gdzie indziej. Ta maleńka, delikatna istota czekała tam, aż się ktoś zlituje i rzuci jej jakiś ochłap.
O Tej Kruszynie napisała Damakier na swoim blogu:
http://wwwtrembil.blox.pl/2014/11/Komu-Latke.html
Przeczytała o tym córka Hany i przedwczoraj nastąpiło przekazanie!!
http://dzikakurawpastelowym.blogspot.com/2014/11/atka-juz-pod-kocykiem.html
Maleńka sunia ze smutkiem w bursztynowych oczach ma od wczoraj dom! Ma swój kocyk, swoją miseczkę, swoich ludzi i koleżankę, która jest jej negatywem!
To jest MOC blogowania! Mnie to dodaje skrzydeł i bardzo, bardzo cieszy!
Te zdarzenia dają mi nadzieję, że kolejna taka akcja, tym razem kocia, też przyniesie dobry rezultat. O tym napiszę już jutro, a dziś gwoli pamięci przedstawiam Wam Julię, która dosłownie przemknęła przez nasz dom. Znalezienie domu dla niej zajęło trzy dni! A ja się bałam, że skoro nie jest małym kociaczkiem, potrwa to dłużej!
Oto Julia:
A oto ogłoszenie o niej:
Julisia została znaleziona na działkach, gdzie nie radziła sobie w stadzie kotów.
To urocza, bardzo miła i grzeczna koteczka. Przez chwilę ma obawy wobec człowieka, ale zaraz się przełamuje, mizia, przytula i mruczy. Kokietuje go, przymila się i widać, że człowiek jest dla niej całym światem.
Kicia jest pięknie ubarwiona, ma rudości na brzuszku i główce.
Julia jest bardzo przyjazna wobec innych kotów. U weterynarza zachowuje się idealnie.
To młodziutka kotka, ma ok 6-7 miesięcy. Odrobaczona, odpchlona. Szuka swojego człowieka, który już jej nie porzuci.
Czekamy na telefon od osoby, która chce mieć taką przemiłą przyjaciółkę, i dać jej w zamian opiekę i miłość.
To pamiętajcie, proszę, jutro szukamy domu dla pewniej wyjątkowej koteczki, która go bardzo potrzebuje. Na pewno jest tu ta właściwa osoba! Na pewno! Do jutra. :)
Miłego dnia!
A mnie sie marzy, zebys nie zdazyla zamiescic jutro tego ogloszenia, moze znow wydarzy sie cos, co sprawi, ze nie zdazysz. Maly cud, cudek, cudeuszek? Bo one u Ciebie zdarzaja sie przeciez, za kazdym razem od nowa.
OdpowiedzUsuńJak w przypadku Julki wlasnie. ♥♥♥
Wątpię, Aniu. Ta kotka już bardzo długo czeka na dom. Nie jest teraz u mnie. Jutro...
Usuń:)
Och, Gosiu, Ty i ludzie wokół - wielki szacun :-)
OdpowiedzUsuńI ja kocham tych wspaniałych ludzi!
UsuńO Latce czytalam u Hany i oczywiscie sie poryczalam:( Pieska jest cudna :):)A koteczka podobna do Dakotki, to biale futerko wokol pyszczka:):) Najlepszego dla nowej obslugi koteczki i szacunek dla Hany i jej corki :):):):)
OdpowiedzUsuńDakotka też ma taki śliczny brzuszek? Już nie pamiętam...
Usuń:))
Nie, Dakotka jest cala szara, tylko wokol pysia ma sliczne biale futerko :) A brzuszeka dlugowlosy, jedwabisty, mieciutki w dotyku....:):)
Usuńi ja mam wśród swoich podopiecznych ( środowiskowych) taką właśnie Julię i mimo ogłoszeń nikt jej nie chce, a Ona tak bardzo pragnie swojego człowieka, ale tak to w życiu bywa...
OdpowiedzUsuńUla
Tak to bywa. Sama byłam zdziwiona odzewem, bo to nie była jedyna propozycja.
UsuńŚliczna kicia. Dobrze, że znalazła dom i swoich ludzi. Jest coś w tym co piszesz, że świat blogowy ma moc, a Twój blog szczególnie. Miłego dnia życzę.
OdpowiedzUsuńBardzo śliczna i milutka kicia. Gdzie ona na działki! Widac gołym okiem, że to oswojona domowa koteczka. Bardzo chętna do zabawy, wesoła, ale też niesamowicie głodna. Zaznała głodu to teraz wie jak to smakuje.
UsuńBuziaki, Ewo!
Zgadzam się, moc blogowania jest ogromna i ukazuje się pod wieloma postaciami - tu pod postacią wspaniałych ludzi którzy okazują dużo serca. Oby tak dalej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSami tu tacy, a przecież są też zupełnie inni wokół. Oni chyba nie prowadzą blogów...
UsuńMówi się, że świat blogowy to świat wirtualny, nierzeczywisty, nieprawdziwy, mniej wartościowy od tego realnego - od dawna (i już o tym pisałam, i mówiłam nie tylko tutaj) moje zdanie jest inne. To świat, który potrafi zmieniać, przynosić dobro, wyraźnie i dotykalnie wpływać na tzw. "realność". Sprawiać, że życie staje się bogatsze. Parafrazując znane powiedzenie; kto czyta książki, żyje podwójnie, kto na dodatek działa w świecie blogowym, żyje potrójnie.
OdpowiedzUsuńPS. Ma ten świat i swoje złe strony, niestety, ale przecież przez to jest jeszcze bardziej prawdziwy.
Ninko, ktoś kto tego nie zaznał i nie doświadczył nie potrafi w to uwierzyć jak bardzo skuteczny jest ten świat!:)
UsuńCzytałam o Łatce i bardzo się cieszę że ma już swój domek.Julisia też znajdzie.
OdpowiedzUsuńA wydawało mi się, że napisałam dziś mało tekstu...
UsuńŁatka jest jak mimoza. Cichutka, delikatna i krucha jak ptaszek. Cały czas się zastanawiam, jak ona poradziła sobie sama tyle czasu?
UsuńKochana maleńka już niedługo zapomni o tym co ją spotkało. Pamiętaj, Hana, o częstych relacjach co u niej. :)
Usuń:)
UsuńDoświadczam zawsze tego piękna i dobra, czytając ulubione blogi. Codziennie niesamowite historie, czasem cuda:)))
OdpowiedzUsuńFajnie, że jesteś z nami, Kalipso :)))))))))
UsuńDobre wieści od rana :) A świat blogowy i wirtualny jest jaki jest. Kazdy coś dla siebie znajdzie :) Czasem męża, żonę, albo kota czy też psa ;)
OdpowiedzUsuńSłusznie, nawet męża czy żonę można znaleźć. :))
UsuńMoże świat i wirtualny, ale ludzie w nim mają wielkie i prawdziwe serca!
OdpowiedzUsuńI wydawać by się mogło, że wszyscy ludzie są tacy, a tu zonk...
UsuńGosiu, blogowisko ma niesamowitą moc! Jak widzę na fb jak jedna z fundacji od kilku miesięcy wrzuca zdjęcia tych samych kotów to mi się chce płakac. Te kotki były maluchami, a już są duże...
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, ż eJulia tak szybko znalazła dom - jest przepiękna! Wydaje się być mięciutka :)))
Łatka, bidulka... Jakie to szczęście, że ma już swoich ludzi :)))
Hmm, mam wrażenie, że teraz sporo ludzi szuka kotów. W lecie był prawdziwy zastój, naprawdę ciężko, ale teraz jest ruch w interesie. I dobrze! :))
UsuńA Łateczka, mmmm, sam miód. Dodatkowo będziemy czytać u Hany jak się rozwija i jak rozkwita ta kruszeczka maleńka. :)
Sie wzruszylam. Bardzo. Gosiu, jak dobrze, ze piszesz o dobrych rzeczach!
OdpowiedzUsuńUwielbiam wynajdywać i pisać o dobrych rzeczach, Kasiu. :)
UsuńTak, moc świata blogowego jest ogromna, nieprzewidywalna, czarodziejska wręcz! Też sie o tym przekonuję wciąż i wciąż, ciesząc się, że znalazłam kiedyś ten świat i swoje miejsce w nim.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło Gosiu!;-))*
I jesteś jego ważną częścią, Olu. I ja Ciebie gorąco pozdrawiam. :)
UsuńZajrzałam by powiadomić, że już Łatka szczęśliwie swój dom znalazła i by podziękować, bo to przecież na Twoim blogu Hana link do mnie zobaczyła. Wiedziałam, co czynię tu z wiadomością o Łatce przychodząc, bo dzięki Twojej życzliwości, pracy i "dobrej ręce" tyle kotów swój dom znalazło i nadal znajduje, że niemożliwe by i jedna psinka nie znalazła :)
OdpowiedzUsuńBardzo podziwiam wszystkich pomagających w szukaniu domów zwierzom w potrzebie i choćby po Twoim blogu widziałam, jaką moc ma blogowisko, ale teraz, gdy i sama bezdomnej biedzie pomogłam, poczułam, że to naprawdę moc wielka i wielką satysfakcję dająca!
Dostałam fotki i relację z podróży Łatki do domu, poukładam to i opiszę jeszcze na blogu. Jak będzie wpis, to tu sie jeszcze pochwalę.
UFFF... rozpisałam się ;)
Bardzo się cieszę, że się rozpisałaś, Damo. Proszę o więcej. Czekam na Twój post z niecierpliwością. Na pewno będzie napisany sercem. :)
UsuńZapraszam, już ciąg dalszy jest :)
UsuńCudny ciąg dalszy! :))
UsuńTo bardzo cieszy, że dzięki blogom opuszczone zwierzęta znajdują swój dom. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI ja pozdrawiam, Gigo. Jak trudno było kiedyś zorganizować taką pomoc, a dziś? Zwołujemy przyjaciół i jest! :))
UsuńJulcia śliczna jak z obrazka ! Też mi się z Dakotką skojarzyła, choć u Juli więcej rudości. I Łatka zaopiekowana :))) z wirtuala do reala dobro leci :))) i niech będzie zakaźne !
OdpowiedzUsuńEwo, jesteś jego częścią! Twoje komentarze zawsze dodają mi skrzydeł. :)
Usuń♥
UsuńTak, świat wirtualny zmienił sie przez ostatnie lata, ewoluował. Już nie jesteśmy tacy anonimowi w sieci, znajdujemy w niej przyjazne dusze, towarzyszy życia... Coraz tłoczniej Gosiu za Twoimi drziwami. l co ja mam więcej napisać? Podziwiam Cię z każdym dniem coraz bardziej.
OdpowiedzUsuńIwona, no weź przestań!
UsuńBuziaki :)))
Cieszę się razem z Wami. Brawo Dziewczyny.
OdpowiedzUsuńZarażajmy empatią jak najwięcej osób :)
Blogi to wielka siła, jak same się codziennie przekonujemy.
Może i jutro się uda. Trzymaj kciuki, Rucianko. :)
UsuńPewnie że się uda,nie ma innej opcji.
UsuńPiękna, wzruszająca historia tej przecudnej psinki, którą na szczęście przytulają już Dobre Ręce. Czekam na wieści o niej, same dobre poproszę :-) Julia, ile ta kotka ma wdzięku! Ta podwinięta łapeczka, a futerko - widać, że mięciutkie. Gratulacje dla nowych podwładnych tych skarbów!
OdpowiedzUsuńJuż wczoraj dzwoniła pani Kasia, że mała szybko się zaaklimatyzowała w nowym domku. Hura!! :))
UsuńJuz czlowiek sobie do domku wrocil, 7posmial sie troche a tu ktos cebule kroi...bo internet to wielka rzecz, ale jak magnes przyciaga ludzi w rozne grupy, ktore dopiero sa wielkie!!!! i dobrze jest wiedziec, ze Ludzi jeszcze troche zostalo na swiecie :)
OdpowiedzUsuńI ja się z tego cieszę, Dobry Ludziu. :))))))
UsuńKocham takie historie :D
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńToż to z Ciebie prawdziwy anioł.Podziwiamy. Mamy w domu dwa kotki, jednego BORYSA państwo zostawili i pojechali sobie do Szwecji. A druga drobniutka NIUNIA została przez nas zabrana z działki przed zimą, kochane są barszo. Właśnie ta koteczka NIUNIA wylizuje teraz swój brzuszek. Jest prawie goły.Było to dwa lata temu. Wet nam nie pomógł, nie wiemy co jest powodem. Może Ty nam podpowiesz. Zaznaczam, że nic nie zmienialiśmy. Jeśli możesz coś zasugerować, będę wdzięczna. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńOla Miłkowska
Olu, skoro wet wam nie pomógł to co ja mogę... Może to uczulenie na karmę. Warto ją zmienić i zobaczyć co będzie. Może na taką dla alergików?
Usuńmi się marzy jeszcze jeden kot...najbardziej rudy ale wiem, że tak naprawdę jakby się trafił takiego bym go pokochała...ale mój mąż już powiedział póki co STOP ...no nic, może w przyszłym roku tak nagle się pojawi jak Pepsi i Cola :)
OdpowiedzUsuńI jak się będzie nazywał, aby pasował do Pepsi i Coli? Może Tonik? :))
UsuńSprite :)
UsuńCzasem aż trudno uwierzyć, ile jest tej mocy w blogowym świecie. Zwłaszcza gdy słyszy narzekania na internet i w ogóle na ludzi...
OdpowiedzUsuńA jak sunia, Aniu?
UsuńDobrze. Zadzwonię jutro.
Usuńjakie one fajne, obie :) i jak dobrze, że mają już domy! i jeszcze dobrze, że o Malinie napisałaś, po cichu zaczęłam się martwić tą ciszą, bo i Jola przepadła, i o Malinie wieści nie było
OdpowiedzUsuńMalin ma się wymielicie, mam nadzieję, że się z Jolą zmobilizujemy w końcu do porządnego posta o nim. :)
UsuńZawsze uważałam, że w blogach jest moc! I wielkie dobro ;)
OdpowiedzUsuń(Jak są inne, to tylko ich strata...)
A jutro będzie kolejna historia, od której serce rośnie - jestem tego pewna ;))
Hmm, chciałabym...
Usuńa tu jak zwykle- śmiech przez łzy, łzy wzruszenia, radość i zaduma nad losem braci mniejszych .. ech
OdpowiedzUsuńHana i jej córcia- prawdziwe człowieki ♥♥3
Kochane człowieki!
UsuńSą dobrzy ludzie na tym świecie. Do nich i Ty się zaliczasz. Bardzo mnie wzruszył Twój post.
OdpowiedzUsuńDo mnie też trafiają porzucone, w naszej wsi, psy. Ileż domów już im znaleźliśmy! To znaczy , że jest dużo osób o otwartych sercach! Pozdrawiam cieplutko.
Cieszę się, Pawanno, że i Ty jesteś wśród nas - zwierzolubów. :)
UsuńIle razy Ciebie czytam, zawsze zastanawiam się jak Ty to robisz, ze udaje Ci się znaleźć odpowiedni dom. Jesteś niesamowita
OdpowiedzUsuńNie ma w tym żadnych cudów i tajemnicy. Przyjęłam kota pod swój dach, poszłam z nim do weta, określiliśmy wiek, odrobaczyliśmy, odpchliliśmy, poobserwowałam jaki ma charakter, zrobiłam zdjęcia i dałam ogłoszenie. Sprawdziłam osobę chętną, spotkałam się z nią, przekazałam jej kotka i i koniec. :)
UsuńJak łatwo to napisać :-) I koniec.
UsuńZauważ, że to nie są słowa. To czyny.
Usuń