niedziela, 20 grudnia 2015

Raj dla Pączuszka i Mufiśki - szyjemy na miarę

Dwa puchowe, mięciutkie jak chmurki, puszki na czterech łapach, bezustannie mruczące, czyli Pąk i Mufka, doczekały się przywileju uczestniczenia w pełni w naszym życiu domowym. Wczoraj je wypuściłam z KP na godzinkę, a dziś od rana latają już bez ograniczeń. Czują się świetnie, jak u siebie. Zaczęły ostrożnie, od zwiedzania wszystkich pomieszczeń. Widać było w ich zachowaniu lekką niepewność. Na dole, w kuchni, po raz pierwszy spotkały Hokusa, którego... napadły natychmiast z mruczeniem, ocieraniem i całowaniem jak dawno niewidzianego przyjaciela!  Biedak nie wytrzymał takiej dawki miłości i po krótkim "zamurowaniu", gdy stał jak slup soli, nie rozumiejąc, co się dzieje, zwiał do ogrodu. Ze Stefcią na razie do spotkania nos w nos nie doszło, więc nie wiem, jak ułożą się pomiędzy nimi stosunki, ale ona spokojnie obserwuje naszych gości, nie wykazując cienia dezaprobaty. Stwierdzam, że te moje prywatne, osobiste, kochane zwierzaki też zaadaptowały się do funkcji, jaką pełni nasz dom. Nauczyły się, że wciąż pojawia się tu jakiś nowy kociambr, a potem znika... Z drugiej strony staram się nie nadwyrężać ich nerwów i rzadko wypuszczam koty tymczasowe na dom, szczególnie gdy jest ich więcej niż jeden. 
Historia Pączka i Muffinki jednak tak mnie wzrusza, że tym razem złamałam zasady. Chciałabym im wynagrodzić to, co je spotkało od ludzi. Poza tym te kotki to sama słodycz, łagodność i subtelność. Sama chodząca wdzięczność! Teraz już, po całym dniu, mogę dopisać, że one są zupełnie niekłopotliwe. Grzecznie się bawią z Fiką, a poza tym leżą to tu, to tam, mrucząc bezustannie. To są po prostu kocie ideały. Ciekawe, czy im to przejdzie, gdy już okrzepną...

Zobaczcie, jak wyglądało ich zapoznanie się z Królową Ciotką Amisią.

Królowa przyjmuje hołdy!

Witaj, moja nowa podwładna. Mów mi Królowo. Królowo Ciociu.
Podejdź tu, młodzieńcze. Królowa jestem, pamiętaj!
Zapamiętajcie sobie raz na jutro, że każdy posiłek w tym domu należy się najpierw  Królowej Ciotce, czyli mnie.
Jak coś zostanie, dopiero wy możecie się posilać. 
Dotyczy to też tej oto Fiki. Nie ma lekko. Ja obgryzam nawet kości, które Łysa jej kupuje!
Królowo Ciociu, jakaś ty piękna! (Pączek)
Oj tam, oj tam, młodzieńcze, no coś ty, piękna to nie wiem, ale na pewno głodna. 
Chyba się z nim dogadam, fajny jest, rokuje. :) (Zakochałem się... - Pączek.)
Bardzo bym chciała, aby te kotki trafiły do kociego raju na ziemi. Do jakiegoś wspaniałego zwierzolubnego domu i człowieka. Żeby ich los się odmienił i wynagrodził im to, co przeszły.
Czasem nawet tak się dzieje, że spełniają się marzenia, nawet niewypowiedziane, ale przecież wytęsknione, ukryte w podświadomości, czego przykładem jest Fika. W żadnym razie bym jej nie wymyśliła! Biorąc ją ze schroniska, miałam tylko dwa warunki. Choroba Rufiego tak nas przeczołgała, że chciałam mieć psa całkiem różnego od niego. On był duży (i potem ten koszmar noszenia go...), więc nowy miał być mały. On był psem, więc to miała być suczka. Reszta nie miała znaczenia. Wierzyłam, że sobie poradzę z każdym problemem i dlatego nie przeraziło mnie, gdy Fika otrzymała w schronisku etykietkę "dzikiego psa". A potem to już... Przecież wiecie, sami widzicie, co to za uszyty na miarę, idealny, kochany, cudowny, mądry piesek! :) Jejku, ja o niej mogę bez końca. :) Do brzegu!

A może się zabawimy? Pytanie to kieruję oczywiście do kociozakręconych ciotek. :) Niedawno tworzyliśmy tu portret psychologiczny kota-towarzysza dla Ozzy'ego Joasi z Krakowa. Po tym szybciutko zjawiła się, jak za pomocą jakichś czarów, Szaga/Shila - idealnie dobrana dla tego kociego bandziora (okazała się większym bandziorem niż on, he, he). 

To może teraz zróbmy odwrotnie. Puśćmy wodze wyobraźni i wymyślmy dom dla Pączka i Mufki. W jakim miejscu te kotki będą szczęśliwe? Z jakim człowiekiem? Z jakimi zwierzakami do towarzystwa? Wyobraźmy sobie wszystkie okoliczności, które mogą sprawić, że powiemy o tym ich nowym domu: raj.



Wymyślamy raj dla Pączuszka i Mufiśki.  Zapraszam. :)

PODPIS

I jeszcze taki filmik, który polecam tylko tym, którzy chcą zobaczyć, jak kotki się ruszajo, jak się zachowujo. Nic się na tym filmie nie dzieje. Ot, łażo i łażo, koty i pies... Nuda.  :)

Tutaj.

Kupując w Zooplusie przez baner na moim blogu, możecie mieć udział w leczeniu  Pączka i Muffinki. Bardzo dziękujemy, że o nas pamiętacie. 

U wetki. Spotkałyśmy znajomą i dzięki temu mamy fotki. :)
Jeśli ktoś po raz pierwszy będzie robił tam zakupy, proszę, niech do mnie napisze.


***

Popieram co napisała niżej Zuza! Koty uwielbiają trawkę. 



Droga Gosianko.
Jak na potwierdzenie tego co napisałam niedawno na Twoim blogu, 
na jedno ze swoich "pastwisk" przybiegł Teodor - mój już prawie ośmioletni kocur.
Pozdrawiam.
zuza

77 komentarzy:

  1. Dopiero na zdjęciu widać, jaka Amisia duża, a Pączuś malutki, choć ma grubaśny ogonek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pączek jest teraz taki idealny. Poręczny. Waży trochę ponad 2 kilo, jest leciutki i zgrabny. królowa waży z 8 i leciutka nie jest, a czy zgrabna nie wiem. :)

      Usuń
    2. Zgrabna i dostojna, w swojej kategorii:) Królowa i Mopecek to ta sama waga, czasem kładzie mi się na brzuchu, kiedy poleguję na kanapie, za długo nie da rady tak poleżeć.

      Usuń
    3. Tez to pomyslalam jak ogladalam filmik, to stwierdzilam, ze to calkiem spore koty, a przy Amisi okazaly sie malutkie:):):)Amisia jest najpiekniejsza i najzgrabniejsza:):):)

      Usuń
  2. Amisia - moja ulubienica jest po prostu niesamowita :) Prawdziwa Królowa, bez dwóch zdań, której się wszelkie hołdy należą.
    Co do Słodyczków ;) - jak trafią do domu, gdzie już są inne zwierzęta, to będzie super, bo mają niezmierne pokłady miłości. Tylko te zwierzęta muszą być zwierzolubne, zdecydowanie. Najlepiej lubiące zabawę.
    A Personel - no cóż. Idealny, gotowy na każde skinienie i usługi, ale bez przesady ;) jakieś nieduże granice muszą być.
    I większy dom, żeby Słodyczki miały gdzie biegać, moze własny pokój?
    I bezpieczny ogród, albo przynajmniej taras?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidko, mamy im życzyć najlepszego, a więc biorę od Ciecie ten ogród, wielki ogród z dala od ruchliwych dróg. :)

      Usuń
    2. I muszo mieć tako Fiśkę.

      Usuń
  3. Wiem, że nie powinnam tego pisać, ale ... To dom Hany. Ewa

    OdpowiedzUsuń
  4. O, Jezu, Gosianko - zastanowiłam się nad Twym pytaniem, przemyślałam sprawę dogłębnie i rozpatrzyłam pod różnorakimi aspektami i wyszło mi niezbicie, że miejsce, w którym Pączuś z Mufcią byłyby najszczęśliwsze JEST U MNIE! Ale "nie ma miejsca! nie ma miejsca!" zawołał chór zwierzaków z moim mężem na czele. To, choć mi na widok tych kociasków serce piknęło tak, jak już mi się dawno nie zdarzyło - życzę im, by w nowym domu były otoczone taką miłością, jak u Ciebie. Reszta wyniknie z tego sama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, to już mamy trzy wymarzone domy: mój, Hany i Twój, ale to nie będzie żaden z nich, więc wymyślmy tylko jaki ma być, ale w szczegółach! Potem będziemy mogły porównać co nam ześle los, a on jest, wiadomo, mądrzejszy. :)
      Ojej, Damo, to niesamowite, że te cię aż tak ujęły...

      Usuń
    2. No jak mnie mogły nie ująć? Tylko na nie popatrz... :)

      A co do marzeń: żeby w nowym domu była taka malutka psinka...

      Usuń
  5. Wiecie, ja to chyba nawet nic nie napiszę. Tak mnie serce boli :-( Niech znajdą najlepszy na świecie, kochający dom. Amen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój Ewa też byłby superowy, ale... gdybyś miała psa. :))Kociaki bardzo kochają psy! :)

      Usuń
  6. Gosiu,Taki jak Twój dom.A ze nie może być twój to wiadomo.Ty masz Dom tymczasowy.Ale masz ładny dywanik z motywem piesków[na filmiku zauważyłam]

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam tylko jedno zwierzę (chwilowo dwa) i idealny dom dla tych uroczych kotków byłby połączeniem kilku. Duży, z ogrodem, już zamieszkały przez jakieś stadko ludzko - futrzaste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duży, z ogrodem, już zamieszkały przez jakieś stadko ludzko - futrzaste., O, Ewa, widzę, że Ty im nie żałujesz, jak marzyć to marzyć!
      To zapisuję i powtórzę, żeby los zapamiętał: Duży, z ogrodem, już zamieszkały przez jakieś stadko ludzko - futrzaste.

      Usuń
  8. Ja zaklinam, aby dom kociaków był przede wszystkim mądry w swej miłości do zwierząt. Ludzie kochający i myślący, jakiś fajny towarzysz do zabaw i miejsce na brykanie. Okolica bezpieczna i przyjazna zwierzętom. Kolana do mruczenia, ręce do pieszczenia, kominek i osłoneczniony parapet do drzemania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to chodzi, Luno. Zapisane: mądry dom, kochający, towarzystwo do zabawy, bezpieczne miejsce do brykania, kominek, parapet na słońcu.

      Słyszysz, losie??

      Usuń
  9. Gdyby Pączuś i Mufiśka mogły Ci odpowiedzieć, to powiedziały, że chciałyby mieć identyczny dom jak Twój. Niestety takiego pewnie na całym świecie nie ma.
    Najważniejsze, żeby w swoim domu, były kochane,rozpieszczane,zabawiane, jak najlepiej karmione i w razie potrzeby leczone.
    Fajnie byłoby, żeby mogły wychodzić do bezpiecznego ogrodu, ale nawet w mieszkaniu też mogą być szczęśliwe. Dobrze byłoby, żeby pokochała je względnie młoda osoba, żeby mogły spędzić z nią całe swoje długie życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to fajne marzenia. Biorę z nich co najlepsze, bo przecież czarujemy jak mam być. Karmione, leczone, gdy zajdzie potrzeba, z bezpiecznym ogrodem, dużym, a co!
      No i osoba na tyle młoda, aby mogła się nimi opiekować do końca ich życia.
      Niech się stanie!

      Usuń
  10. Gośka, nie mogłabyś trochę gorzej prowadzić DT? byłoby łatwiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. byłoby łatwiej znaleźć równie dobry DS :)

      Usuń
    2. Oj, tam, oj, tam! Nie myślę, że mój dom jest najlepszy, bo gdybym tak myślała nie oddałabym żadnego kota. :) Inni też są w stanie stworzyć zwierzakom super dobre domy. :)

      Usuń
  11. Te też są takie. Jak puszki. Króliczki. Jak moja Stefcia. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie. Zakochuję się we wszystkich kociakach i potem żal:(

    OdpowiedzUsuń
  13. Śliczne te koty. A już Królowa- majestatyczna :)Jaka to rasa?
    Nasz Misiek też był problemowy, a teraz? Nie wyobrażam sobie lepszego psa dla naszej rodziny. Myślę, że byliśmy sobie z nim przeznaczeni. I jestem mu wdzięczna za to, że jest. Gdyby jeszcze nie żarł na dworze wszystkiego co znajdzie... :)
    Hmm, jaki dom? Chyba słaba jestem w takich zabawach. Dla mnie to proste i oczywiste- dom, gdzie ktoś je będzie kochał. Mogą to być dwa pokoje w bloku abo wypasiona rezydencja z ogrodem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto, bądźmy hojne, skoro to marzenia: "rezydencja" nie musi być wypasiona, ale fajnie jakby mogły sobie chodzić po ogrodzie, prawda? :)

      Widziałam u Ciebie, że Misiek pomaga ci wychowywać dzieci. I jak go nie kochać? :)

      Amisia jest maine coonem.

      Usuń
  14. A ja Pączkowi i Mufince życzę Gosię. Ich Gosia może mieć inaczej na imię, ale żeby była taka jak Ty, Gosiu - z wielkim sercem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze. Zapisane: osoba z wielkim serce do zwierząt i żebyśmy mogły się o tym przekonać przed ich oddaniem. :)

      Usuń
  15. Jak zwykle u Ciebie,życie kwitnie... :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, u mnie wciąż tak samo. Pozdrawiam i ja Ciebie, Krysiu :)

      Usuń
  16. O! W końcu królowa Amisia, taka trochę komiksowa, ślicznota moja :)
    Dla kotków domek z bezpiecznym ogrodem, a przynajmniej z dużym, osiatkowanym tarasem; no, może być balkon. Duży. Mądry personel i dobre towarzystwo. Zwierzakowe. Ale to już powtarzam po poprzedniczkach :) A co by tu jeszcze... Sama nie wiem. Może jakiś piesek (suczka) lub kot (kotka), który im będzie matkował, ale to się mieści w dobrym towarzystwie :)
    Poprzedni post - cudny!
    PS. Niezmiennie żałuję, że nie wracasz do komiksów; masz teraz tyle materiału do wykorzystania :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja żałuję. Straciłam wenę, a może to tylko lenistwo... Obiecuję pomyśleć nad poprawą. :)
      Zapisane: domek z bezpiecznym ogrodem. Mądry personel i dobre towarzystwo. Zwierzakowe. Piesek (suczka) lub kot (kotka), który im będzie matkował.

      :)

      Usuń
  17. Gosiu dom z bezpiecznym ogrodem jak najbardziej,ale najważniejszy jest w tym domu personel, taki co to będzie kochał, zachwycał się, dbał o zdrówko i rozrywkę. Z takim personelem nawet w bloku będzie cudownie, ale oczywiście czarujemy rezydencję, z zadrzewionym ogrodem ( do wspinania się), zarybionym stawikiem dla rozrywki, przyjaznym pieskiem do towarzystwa, no i tym zakochanym na zabój personelem:) I niech tak się stanie Marysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, właśnie, życzmy ich najlepszego z rozmachem!

      Czy moja asystentka (jeśli jeszcze ją mam, buuu) może spisać te najodważniejsze pomysły i zebrać je w jedno, plisss....

      Usuń
    2. Ale że już mam zbierać? Do której mam czas? :)

      Usuń
    3. Najbardziej podobało mi się życzenie, żeby miały zarybiony stawek dla rozrywki.

      Usuń
    4. Po prostu losy tego bloga są w Twoich rękach. Nie bedzie zestawienia, nie będzie nowego posta! :P

      Usuń
  18. A w Kocim Pokoju trawka jest? Można im urwać trochę na dworze.
    Zobaczysz jak się ucieszą.
    Pogryzą, zwymiotują i poczują się jeszcze lepiej.
    Jest takie powiedzenie : "rzyga jak kot". Mam wrażenie, że w wielu domach o trawce zapomina się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historię, która przydarzyła się mojemu pierwszemu kotkowi zapamiętałam na całe życie. Miałam wtedy 11 lat. Mój ukochany kotek i towarzysz zabaw, zachorował. Nie jadł, jakoś tak grubo miauczał i przestał przeszkadzać mi w odrabianiu lekcji. Co mu jest, zastanawiali się rodzice. Weterynarz przepisał witaminy i coś na apetyt. Nie pomogło. Kotek marniał w oczach. I wtedy ktoś poradził mamie, żeby urwała trochę trawy i położyła w domu. Ku mojemu zdziwieniu kotek zaczął rozgryzać trawę. Byłam w domu sama. Pamiętam swoje ogromne przerażenie. Z kotkiem zaczęło się dziać coś strasznego, jak mi się wydawało. Płakałam, ze umiera. Chciał wymiotować i nie mógł. Miałam wrażenie, że się dusi. I nagle z jego pyszczka coś ogromnego wystrzeliło. Jak coś tak wielkiego mogło przejść mu przez cienką szyjkę - zastanawiałam się. To coś miało 1,5 cm średnicy, 10 cm. długości i było twarde jak drzewo. Rodzice wyjaśnili mi, że to korek ze zbitej sierści. Kotek odzyskał humor, apetyt, znowu szalałam z nim, i znowu w szkolnych zeszytach w domowych pracach zawsze miałam pełno kleksów i dziwacznych kresek. Zawsze polował na moje pióro, gdy coś pisałam.
      Kotek dożył 16 lat, umarł jak byłam już dorosła.
      Po tamtej historii, każdy mój kotek ma w domu doniczkę, ze świeżą trawką i już żadnemu taka straszna historia nie przydarzyła się.
      Najbardziej mnie zadziwia fakt, że przez 55 lat i dziesiątek wizyt u weta z różnymi kotami, żaden weterynarz nie zapytał mnie czy mój kot ma dostęp do świeżej trawy, mimo, że taką trawę można kupić w każdym zoologicznym sklepie. Kosztuje grosze, a ratuje kocie życie.
      Gosianko, jak oddajesz swoje tymczasy do mieszkań, mów właścicielom, że trawka dla kotków niewychodzących jest koniecznością.

      Usuń
    2. Ojej, jaka historia! Może zostać w pamięci na całe życie. Inna rzecz, że tak ładnie ją opisałaś, że czytając, widziałam całe scenki. I też zapamiętam. Tak jak o łapaniu papugi w sklepie. :)

      Pozdrówka, Zuza!

      Moje sierściony mają trawę na zewnątrz, ale też stawiałam im w doniczce - bardzo skrzętnie ją ogryzały. Musi być bardzo smaczna. ;)

      Usuń
    3. Zuza, teraz dobre karmy mają w swym składzie składniki, które rozpuszczają kłaki, i kot w ogóle nie wymiotuje, bo kłaków w żołądku po prostu nie ma.

      Usuń
    4. Prawdopodobnie kotu potrzebne jest od czasu do czasu zwymiotowanie nie tylko dla pozbycia się kłaków. W artykule który zamieściłam jest napisane, że kot w ten sposób przeczyszcza sobie jelita. Mój kot je karmę specjalistyczną, kupowaną u weterynarza. Innej jeść nie może, ze względu na robienie mu się kamieni nerkowych. Rzeczywiście żadnych kłaków w jego wymiotach nie widzę, tylko czystą, zielona trawę, zupełnie nie przetrawioną i co najdziwniejsze zupełnie nie zmieszaną z przetrawionym pokarmem. Doniczki z trawą odwiedza systematycznie co dwa, trzy dni, tak samo jak i poprzednie moje koty. Czyli jednak i podczas dawania kotu najlepszej nawet karmy, warto postawić kotu doniczkę z trawką. Skubanie trawy sprawia mu ogromną przyjemność, co nawet wczoraj pozwoliłam sobie pokazać Gosiance na zdjęciach.
      Myślę, że jak się kocha zwierzątko, to chce się sprawić mu jak najwięcej przyjemności. Czy postawienie doniczki z trawą, może być dla kogoś kłopotliwe ? Spróbuj Ewo. Nie mam żadnej wątpliwości, że Twój kot wpadnie w zachwyt.

      Usuń
    5. Już dodałam zdjęcia, wybacz, że tak późno. Masz rację!

      Usuń
    6. Zuza, ja się odniosłam do kłaków wymiotowanych. Swoją Franię kocham bardzo bardzo, i staram się sprawiać jej jak najwięcej przyjemności, ale moja koteczka jest jakaś inna chyba :) bo wcale za trawką nie przepada. Ani żytnia, ani owsiana, ani taka trawnikowa wo góle jej nie kręci. Moja uwielbia zieloną pietruszkę :)

      Usuń
  19. http://www.kocie-abc.pl/dieta/kot-potrzebuje-trawy-rosliny-toksyczne-dla-kota/

    OdpowiedzUsuń
  20. Dla tych cudnych Kotków oraz wszystkich innych potrzebny jest domek już tu wymieniony ale ja uzupełnię go o ważne dodatkowe szczegóły. Ten domek a raczej personel musi być cierpliwy i wyrozumiały zwłaszcza gdy zdarzy się siusiu lub kupka w nieodpowiednim miejscu ( bo i tak może być) i to nie raz, który z uśmiechem na ustach posprząta rzygowinki, po raz enty zamiecie rozsypany żwirek. Który bez bólu serca a najwyżej z małym przekleństwem na ustach wyrzuci nowe zasikane buty ;) który zorganizuje najlepszą opiekę na czas swojej dłuższej nieobecności. Człowiek którego nie zasmuci widok poharatanych pazurami obić na meblach, którego rozczulają kłęby kłaków walające się po domu i czepiające każdego odzienia. Personel który na pierwszy rzut oka zauważa że Kotkowi coś dolega i zaraz pędzi do dobrego weta nie szczędząc grosza. Który dopilnuje bezpieczeństwa okien,balkonów,drzwi,ogrodów. Który w razie czego cierpliwie zniesie długotrwałe leczenie i opiekę nad chorym i/lub starym kotem oraz będzie mu kiedyś towarzyszył w ostatniej godzinie. Człek który pomyśli zawczasu co będzie z jego zwierzyńcem na wypadek jego własnej śmierci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. nie przeszkadzają uciapkane od nosków okna, wsadzanie pyszczków do kanapek i innego pożywienia, dreptanie po stole, wiszenie na i targanie firanek, rozliczne rozwałki np doniczek z kwiatami, hasanie po nocy (osobny pokój trochę to ogranicza) Pewnie jeszcze trochę pominęłam ale ogólny rys jest. Taki domku a właściwie taki Personelu przybywaj.

      Usuń
    2. Dokładniusieńko takiego samego domku życzę ! ... Anais dziękuję, to Twój komentarz, a jakbym ja go napisała :) Nic ująć, bo dodać może i jeszcze coś można. Ale gdyby to minimum zapewniono, to byłby maluchom raj na ziemi :)

      Usuń
    3. "Człek który pomyśli zawczasu co będzie z jego zwierzyńcem na wypadek jego własnej śmierci." - to chyba najtrudniejsze pytanie o którym nie chcemy myśleć. Ciekawa jestem ile osób wie co będzie wtedy z jego zwierzętami...

      Usuń
  21. Z okazji świąt Tobie, Twoim bliskim i wszystkim czytelnikom składam najlepsze życzenia. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Dziękuję za Twoją tegoroczną obecność na moim blogu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, Tobie również i Twoim bliskim życzę wszystkiego dobrego:)

      Usuń
    2. CudArteńko, bardzo ci dziękuję, wszystkiego dobrego, siły, zdrowia i podróży! :))

      Usuń
    3. Dziękuję, Arteńko! Pozdrawiam Cię bardzo ciepło i... dobrze, a nawet bardzo dobrze Ci życzę. :)

      Usuń
  22. Gosianko, cudownych, radosnych świąt! A w nowym roku zdrowia, spotykania na swej drodze samych dobrych ludzi i spełnienia marzeń!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julitko, kochana bardzo dziękuję. I dla Ciebie i Twojej rodzinki wszystkiego co najlepsze. :)

      Usuń
  23. Ojej! Ale niespodzianka! Mój Teodoro we własnej osobie znalazł się na blogu.
    Bardzo, bardzo dziękuję Gosianko ! Ty tu jesteś prawdziwym ekspertem.
    Ciebie i JolkiM wszyscy słuchają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zuza, bo Cię wydziedziczę! :P

      Czy Teodor ma kolor zbliżony do koloru brytyjczyków albo rosyjskich, dobrze widzę? Piękny kotek. Jakbym mojego Blusika sprzed lat widziała...

      Usuń
    2. Zuza, szczerze wątpię czy mnie słuchajo. :) I dobrze. :)

      Usuń
    3. Ja rzadko kogo słucham, a Ciebie słucham uważnie, więc wszyscy słuchajo na pewno.
      JolkoM. Teodor to kot Rosyjski Niebieski. Cały jest w jednym kolorze. Nie widzę żadnego powodu do wydziedziczania mnie !!!

      Usuń
  24. wszystkie ślicznoty :) wpadłam zameldować, że następne zakupy przez Twój banerek zrobione, tym razem poza żarełkiem ulubiony przez Twoje koty drapak zamówiłam :) jak Miluś się nim nie zainteresuje, to trafi do Zuzi Kitelsa, ten uwielbia tekturę w każdej postaci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie meldunki to ja lubię. :)) Baaaaardzo dziękuję!

      Usuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...