Wczoraj wieczorem napuściłam sobie wody do wanny z zamiarem odprężenia się. Rzadko to robię, na co dzień korzystam z prysznica. Przygotowałam sobie płyn do kąpieli i szampon. Weszłam do gorącej wody zamyślona. Otworzyłam butelkę szamponu i... wlałam zawartość do wanny. Zdałam sobie sprawę, co robię, gdy z zapałem płukałam pustą butelkę wodą.
Ciężko być obecnym i uważnym na teraźniejszość, gdy z tyłu głowy wciąż pojawia się pytanie: jak się zachować przy kimś, kto umiera. Co powiedzieć, co zrobić, jak choć trochę pomóc, czy to jest w ogóle możliwe. Tyle o tym czytałam, słyszałam, a w sytuacji gdy właśnie dziś trzeba będzie stanąć w szpitalnej sali przed do tej pory energiczną, uśmiechniętą, pozytywną i szczęśliwą osobą, czuję strach. Teorię znam. Zachowywać się normalnie, pytać o wszystko, nie unikać trudnych tematów, otoczyć życzliwością, miłością, być po prostu...
A jednak się boję. Drżę z żalu, z buntu. Dlaczego?! Dlaczego ją spotyka ten okrutny los?!
Głowę musiałam umyć płynem do kąpieli. No i co z tego.
Gosiu,rozumiem Cię bardzo,to bardzo trudne!
OdpowiedzUsuńSzamponem lub płynem można też prać delikatną odzież, to i wykapać się w szamponie czemu nie.
Dlaczego? Nie jesteśmy za bardzo w stanie tego ogarnąć i na to pytanie odpowiedzieć.
OdpowiedzUsuńGosiu, mogę Cię jedynie wirtualnie wesprzeć, chociaż nie wirtualnie, bo jednak realne myśli do Ciebie wysyłam :*
Wiesz jak, a doszukiwanie się odpowiedzi nie ma sensu bo jej po prostu nie ma. Ważne żeby dać choremu tego co on potrzebuje, a nie to co my myślimy że potrzebuje. Jak chce się wypłakać to płakać razem z nim, jak nie chce o czymś mówić to nie nalegać. Po prostu być.
OdpowiedzUsuńOdrzuć strach Gosiu, chory nie potrzebuje zamartwiania się strachami innych osób. Ale Ty to wszystko wiesz. No cóż, przesyłam uściski ♥
bardzo mi przykro.
OdpowiedzUsuńżyczę odwagi i spokoju :*
Gosiu kochana Wspieram Cię myślami.Na co dzień nie myślimy o śmiercie ale ona jest obecna.Ciężko się z nią oswoić.Ale wszyscy idą do lepszego świata. Przytulam i bądż silna.
OdpowiedzUsuńPo prostu być razem. I nie zasmucać. To najtrudniejsze.
OdpowiedzUsuńBądź sobą: troskliwa, empatyczna, uważna na potrzeby tej drugiej osoby. To tyle i aż tyle. Ściskam.
OdpowiedzUsuńPrzytulam....
OdpowiedzUsuńPo prostu bądź. Nie trzeba niczego więcej...
OdpowiedzUsuńgosiu bądź. czasem wystarczy trzymać za rękę, jeśli ta druga osoba życzy sobie tego.
OdpowiedzUsuńŻegnałam najbliższe osoby i dalej nie wiem. Czasem wystarczy być, nie okazywać swojego strachu, och nie wiem....zdaj się Kochana na intuicję.
OdpowiedzUsuńPrzytulam
Próbowałam kilka razy nie wyszło. Nie ma normalnie się zachowywać. Tylko byłam, pytałam co jest potrzebne, gdy udawałam odwracali głowy i matka i ojciec i chrzestna. Wołałam pielęgniarkę gdy zauważyłam że coś nie tak np odleżyny. Tylko tyle, akceptowałam stan rzeczywisty, szpital. Dziwne ale to właśnie przyjmowano z ulgą.
OdpowiedzUsuńjak? z bólem w sercu i uśmiechem na twarzy, jeśli to możliwe (elaja)
OdpowiedzUsuńBądź,tak zwyczajnie bądź....a w sercu i w myślach miej Tą osobę...i wspominaj....
OdpowiedzUsuńTrzymaj się cieplutko :)
Pozdrawiam.
Na to nie ma recepty, Gosiu, sluchaj glosu intuicji. Trzymaj sie i Ty, bo to nielatwe wyzwanie dla wrazliwcow.
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie zacytować ks. Jana Twardowskiego:
OdpowiedzUsuń"To nic
Wystarczy kochać, słuchać i obejmować."
Mało się znamy, ale ja też Cię przytulam. Jolka K.
Jeżeli tylko nie dostałaś alergii to wszystko w porządku- moja koleżanka po takiej kąpieli w szamponie dostała alergii, wyglądała jak "stokrostka".
OdpowiedzUsuńGosiu, nie zastanawiaj się "dlaczego"- na to nie ma żadnej dobrej, racjonalnej odpowiedzi. Lekarze mówią, że to sprawa statystyki- co któryś pacjent choruje na chorobę nieuleczalną i odejdzie szybciej niż my. Po prostu przepytaj się co możesz dla Tej osoby zrobić, w czym pomóc. To będzie normalne zachowanie. Ona zapewne też wie,że dobrze nie jest ale stara się tę świadomość ukryć nawet sama przed sobą.
Odwagi Gośku, jesteś przecież dzielna i czuła jednocześnie, a to dobra mieszanka.
Tak samo trudno jest tej drugiej stronie,najpierw wiadomość , że jest się posiadaczem tej choroby ,później leczenie ,które nie wiesz jaki skutek da, oglądasz strach bliskich, którzy nie zawsze wiedzą jak się zapytać , żeby Cię nie zranić.Gosiu zachowuj się normalnie ,płacz ,śmiej się jak Ci serce podpowie .Nie ma żadnego złotego środka.Krystyna
OdpowiedzUsuńPrzeżyłam kilka takich sytuacji. Starałam się zachowywać normalnie, ale i nie udawać, że nic się nie dzieje; na ile mi to wychodziło - nie wiem, nie potrafię powiedzieć.
OdpowiedzUsuńTak, intuicja będzie tu najlepszym doradcą.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię Gosiu:*
To trudne, ale myślę, że intuicja podpowie. Sztuczność zawsze wyjdzie na wierzch. Nie zazdroszczę sytuacji, przesyłam zatem dużo dobrej energii. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńGosiu,w jednym zdaniu zawarlas wszystko -normalnie, z życzliwością,z prozaicznymi pytaniami i gestami.. Przecież nawet -a może szczegolnie on- ktoś bardzo chory chciałby namiastkę normalności :domowy rosol czy przeczytac książkę którą my mamy... Trochę odwagi..i uda się...ściskam,justynak
UsuńBądź sobą , nic więcej . Ważne że będziesz ...
OdpowiedzUsuńUściski
Pod wszystkimi poprzedniczkami się podpisuję. Najważniejsze to być. Bo naszej obecności właśnie chorzy potrzebują najbardziej. Ściskam Gosiu :-*
OdpowiedzUsuńDzięki wam, dziewczyny. Cieszę się, że byliśmy. Można się uczyć od tej dzielnej osoby wielu rzeczy: nadziei, optymizmu, pogody. Aż mi wstyd, że się obawiałam.
OdpowiedzUsuńPo prostu być
OdpowiedzUsuń