Anię M.-fotografkę, która widzi więcej. Jej spojrzenie ujawnia mi istnienie innych światów, tak nieprawdopodobnych, że aż nierealnych. Światów warszawskiej Ursinovii, światów śmietników, kałuż, zardzewiałych rur, studzienek kanalizacyjnych, wnętrz, zewnętrz, struktur, faktur, błysków, lśnień, kolorów. Pięknych bądź intrygujących, albo przykuwających uwagę. Często wszystko naraz. I więcej, dużo więcej. Te zdjęcia nie zostawiają mnie obojętną. Policzkują mnie, aż policzki mi płoną, a w oczach stają łzy.
Któregoś wieczoru, tu, w naszym domu, spędziliśmy z Anią cudowny wieczór, oglądając jej prace na dużym ekranie telewizora. To była prawdziwa uczta dla oka i ducha. Odpoczynek, poruszenie, zachwyt bez końca.
Kiedyś, na początku pisania bloga, planowałam zrobić post "Widzieć jak Ania M.". Chciałam skopiować jej sposób fotografowania. Przecież to nie może być trudne, tak myślałam.
Szybko się poddałam. Ani M. nie da się skopiować, nie da się podrobić.
Ania - artystka, fotografka - jest jedna. Jak dobrze!
Zdjęcia Ani pożyczyłam z jej bloga: http://bloganiam.blogspot.com/. Jest ich tam dużo więcej, a w zakładkach na blogu są zdjęcia z kolejnych wystaw.
Najprościej, jak można: podziwiam Anię M. Anię-artystkę.
Anię M.-poetkę. Wyciągnęłam ze skrzynki zamówiony u niej tomik wierszy wydany przez wydawnictwo Miniatura. Tytuł popieścił moje zmysły. "Czułość liter"... Ile znaczeń otwiera się w tych słowach.
Ze wzruszeniem pogładziłam prostą lnianą okładkę. Zatrzymałam wzrok na fragmencie obrazu Jacka Puczela. Przeczytałam dedykację, zachwyciłam się autorskimi zakładkami, na których Ania ujawnia kolejny swój talent - rysunkowy. Znalazłam odręczną poprawkę. Na moje życzenie egzemplarz, który dostałam, był tym z drobnym błędem drukarskim: dwa wiersze połączone w jedność. Otworzyłam na chybił-trafił i przeczytałam.
Czułe litery wpadły mi do serca, ścisnęły je w bolesnym skurczu. "Boję się, że otworzę lodówkę, a tam też...". Uchodźcy, zamachy, wojna, strach, nienawiść, ból. Choroba w rodzinie, ktoś z przyjaciół umiera. Nie ma ratunku. "... małe końce świata; poutykane w kątach". Kotek na kwarantannie ciężko oddycha. Dlaczego musisz cierpieć, mała, niewinna istoto. "Powstają chyba przez podział albo są dziećmi miłości." Ja już kocham cię, malutki. Jutro czeka mnie ciężki dzień. Czy kogoś zawiodę, czy zawiodę siebie. Niedługo święta, znów koniec roku. "Małe końce świata wytrzepuję z kieszeni".
Dziękuję, że dzielisz się ze mną sobą.
Ech, ja też podziwiam Anię M.-artystkę, poetkę i wrażliwca z sercem na wierzchu.
OdpowiedzUsuńI też jestem dumna, że ją znam. Czasem sypia w moim łóżku ;-)
Albo na twojej kanapie z twoim psem. I czasem psuje jakieś sprzęty domowe :)))
UsuńŁadnie i prawdziwie, choć (a raczej dlatego że!) najprościej, rzecz ujęłaś, Gosiu. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Gosia pięknie napisała - oczy mokre mam :***
Usuń:***
UsuńPięknie to napisałaś, Gosiu. Dziękuję. Anię rzeczywiście jest za co podziwiać.
OdpowiedzUsuńJa tak się nie czuję - ale dobrych słów potrzebuję jak kania ...dżdżu :)
UsuńPiękne i wzruszające,stanowczo za dużo tych końców świata...po których trzeba się otrzepać i ìść dalej
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za choruska .
Takie małe końce...
UsuńTeż mam Ani tomik. I tak, jak Ty jestem zachwycona ! Leży "pod ręką" i coraz wracam ! Ani wrażliwość, i widzenie świata otwera mi szufladki, które do tej pory były chyba zamnknięte. I również zachwycają mnie Jej zdjęcia. Każde jest jak piękny obraz. Z tych tutaj trzecie dziś do mnie szczególnie przemawia, a czwarte łypie na mnie okiem czrnoksiężnika z krainy Oz. ... Tak, to prawda ! Ania jest wielką Artystką ! Pięknie o Niej napisałaś :)
OdpowiedzUsuńEwo, dziękuję za dobre słowo :*
UsuńNic dodać, nic ująć, Gosiu :)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńDziś będę tu się odzywać w odpowiedziach troszkę :)
I bardzo dobrze, Aniu :))
Usuń:)
UsuńPiękne zdjęcia, piękny post, aż miło popatrzeć :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobają :)
UsuńPiekne:):):) Zdjecia zachwycajace:):):)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie!
UsuńZdjęcia są na prawdę świetne! :)
OdpowiedzUsuńTo że jest fotografem świata w miniaturach wiem od dawna, że pisze wierze też, ale właśnie jej rysunki, którymi od niedawna się z nami dzieli, zaskoczyły mnie, chociaż w sumie, nie, nie zaskoczyły, to naturalne dopełnienie całości Ani M. :) Bardzo mi się one podobają. Dobrze znać Anię M. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was obie:)
.. że pisze wiersze... znów ten obmierzły srajfon ;)
UsuńSonic :*
UsuńRysunki stały się ostatnio. Przymus wewnętrzny - a jak mus to mus :)
Podpisuję się pod Twoim pięknym tekstem!
OdpowiedzUsuńPodziwiam Anię!
Ciebie Gosiu też!
Magduń, mój:*
UsuńGosiu, napisałaś to tak niesamowicie! Nie czuję, żebym zasługiwała, ale chłonę dobre słowa i łzy mi lecą :***
OdpowiedzUsuńNapisałam jak czuję, prosto z serca. Cieszę się bardzo, że mi się udał przekazać mój podziw i dumę dla Ciebie. Fajnie, że odpisujesz, ja zaraz wychodzę i będę późno. Mam nadzieję, że zjawi się tu jeszcze wielu Twoich fanów. :)
UsuńOdwiedzam z przyjemnością bloga Ani.M. Bardzo wrażliwej i delikatnej kobiety.Pięknie układa słowa i tworzy obrazy kadrem . Aniu jestem twoją cichą wielbicielką:)
OdpowiedzUsuńOjej!
UsuńOdzywaj się u mnie czasem :)
:*
Czytałam o Ani M na Twoim blogu, potem zaglądałam do Niej, zawsze mnie fascynowały zdjęcia. Podjęłam próbę komentowania po zdjęciu 4 (śmietnikowe).Odtąd prozaiczne wyrzucanie śmieci jest spotkaniem z "Cosiem" ze zdjęcia. Żałowałam , że wystawa tak daleko, bo chętnie bym obejrzała. Zaglądam regularnie, ale potrzebna byłaś Ty, żeby tak pięknie o Niej napisać.
OdpowiedzUsuńPozostanę w milczącym podziwie dla wszystkich aspektów twórczości Ani M.
Ewo - ja tak lubię komentarze :) Pisz u mnie, zapraszam :)
UsuńAnia jest jak delikatny kwiat.
OdpowiedzUsuńDrosera lasiantha :)))
UsuńCzyli kwiat z pazurem ;)))
Usuń:)
UsuńJestem z Ani dumna jak nie wiem co;))) Że mam takich twórczych znajomych!!! To mi przypomniało, że miałam się odezwać do Ani M. z interesem - obiecuję, że już w przyszłym tygodniu wszystko nadrobię - teraz mam urwanie głowy;)) Aniu - pozdrowienia ślę najczulsze!!!! Jesteś super!!! Brawo!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję, kochana:*
UsuńOdzywaj się z interesem i bez :)
pięknie napisałaś, podpisuję się całą klawiaturą! wszystkie jesteśmy dumne z Ani M. :)
OdpowiedzUsuńTy masz kotka przy dwóch wierszach, ja nożyczki, każdy egzemplarz jest więc białym krukiem :)
No, starałam się, żeby każdy rysuneczek był trochę inny :)
UsuńDzięki za miłe słowa:*
Aż trudno coś dopisać, coś co mogłoby oddać i mój podziw... Cudne, piękne w prostocie i magiczne zdjęcia... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBez pancerza
OdpowiedzUsuńTestuję,
próbuję
siebie,
uzbrojona w gotowość
na bezbronność. Ten jest mi najbliższy :)))
Ani M nie da się skopiować.
Mario:*
Usuń:)
Usuńja tam jestem cicha fanka Zni....
OdpowiedzUsuńMów do mnie częściej :))
UsuńOooo, wlasnie zauwazylam, ze zmienilam Ani imie, hrehrhehre
UsuńAle nie bardzo :)
UsuńOd A do Z :)
Aniu, zaglądam do Ciebie i podziwiam Twe zdjęcia. Masz swój styl. Niebanalny. Widzisz więcej niż inni, bo patrzysz tam, gdzie nikt nie patrzy a patrząc dostrzegasz nawet to, co innym by umknęło.A Twój sposób pisania daje duzo do myslenia. Proza jak wiersz. Wiersz jak proza. Pisanie bez żadnych ograniczeń formy.Dotykanie istoty rzeczy. Otwierasz sąsiadujące z moim odczuwaniem szufladki...Dziekuję!:-)***
OdpowiedzUsuńCieszę się, że trafiam ze swoim pisaniem i fotografowaniem do serc czytelników. Bez tego wszystko byłoby bez sensu...
Usuń:*
I ja podziwiam. Ania M. jest niezwykła, jedyna taka :)
OdpowiedzUsuńJak każdy ;)
UsuńJa też jestem wierną czytaczką Ani M.Podziwiam jej przepiękne zdjęcia-obrazy.
OdpowiedzUsuńNie komentuję,bo to,co chciałabym napisać wydaje mi się zbyt banalne:)
Pokomentuj, proooszę :)
Usuń