Droga Małgosiu i Komentatorki,
serdecznie dziękuję za wszystkie wskazówki, które okazały się bardzo trafione, bo potwierdzają regułę, że koty to niezwykłe stworzenia i nie ma dwóch takich samych kocich charakterków. Są nieprzewidywalne i dzięki temu takie cudowne. Są prawdziwym wyzwaniem (większym lub mniejszym, ale zawsze) dla Personelu.
Nie wiem, która z Was, już myśląc i pisząc o Ozzy'm, go zaczarowała, ale całą wczorajszą noc przespał spokojnie wtulony we mnie. :))
Postępowanie z Ozzy'm, o jakim wspomniała Małgosia (ignorowanie pewnych zachowań, chwilowe izolowanie w pokoju zwanym przez nas "strefą przemyśleń"), stosujemy i powoli zaczyna to przynosić efekty.
Jak wspomniałam wcześniej, najbardziej martwią nas ucieczki i to gryzienie, takie w najmniej spodziewanym momencie. Może lektura "Zaklinaczki kotów" nam pomoże.
Z pozostałymi "fanaberiami" malucha radzimy sobie, a że wychowywanie, nie tylko kotów, to proces ciągły, więc trzeba czasu, by kocie dziecko zrozumiało i, miejmy nadzieję, posłuchało. ;)
Podsumowując, idziemy za ciosem i powolutku przygotowywać się będziemy do znalezienia Mu odpowiedniej przyjaciółki (Gosiu, liczę na Ciebie).
Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wsparcie,
Joanna od Ozzy'ego
PS. Chyba wreszcie założę konto, by móc częściej komentować, już nie jako anonimowa.
JolkęM, za jej zacięcie językowe i nie tylko, uwielbiam i wyjaśniam, że ja jestem za zwyczajnym polskim Ozim, ale skoro imię nadano z sympatii i na cześć muzycznych dokonań pewnego piosenkarza, to musi być Ozzy.
Na zdjęciu podobny Ozzy'emu Hokus Pokus - czarny bandzior już ustatkowany, na ulubionym drapaku-legowisku z ZOOPLUSA. Kupiłam już drugi tymczaskom, no i jeden kotce mojej mamy.
To wyjątkowo udany produkt, cały czas zajęty. Wszystkie moje koty go uwielbiają.
Można go kupić TU, ale oczywiście tylko przez baner na blogu z prawej na górze). :)
Fajnie, że napisałaś, Joanno. :) Ja już zamówienie do losu złożyłam, ale niech ten los się nie śpieszy, bo trzeba najpierw opanować trochę kociego słodkiego bandziora. :)
Wahałam się, czy wypada 14.11.2015 r., dzień po tragicznym 13.11.2015, publikować post o kotach. Nie spodziewałam się, że jest to tak ważne nie tylko dla mnie. Dziękuję za wczorajsze wsparcie i dowody Waszej wielkiej życzliwości. Zobaczcie też, jak pięknie napisała o mnie Li:
Swiat na chwile tylko sie zatrzymal, show must go on, mimo tej wielkiej tragedii. Bo male kocie tragedie tez sa bardzo wazne i trzeba o te biedaki walczyc.
OdpowiedzUsuńZdaje się, że tylko to ma sens. Robić swoje mimo wszystko.
UsuńAaa... Zapomniałam wtedy dodać że po dokoceniu ataki na mnie sie skoczyły. A było ostro. Rudek gryzie jak dłoń sie zbliża taj z przodu pyszczka, czuje sie wtedy zagrożony, nie zawsze, ale najcześciej. Wiec głaszczemy go od boku lub tylu bo jest pieszczochem. Obserwować musicie w jakich momentach to sie dzieje, czasem jakiś odgłos lub ruch może go przerażać. Powodzenia, i dokocenia życzę :)
OdpowiedzUsuńMoja Siódemka gryzie i drapie kiedy ma ochote na zabawę. Wtedy zabawki do łapki, no bo szkoda rąk....
UsuńNo właśnie. Dlatego dokocimy Joannę. :)
UsuńMój syn miał pieska o imieniu Ozzy, też na cześć pana Osbourna. Wymawiało się Ozi, Ozik i takie tam.
OdpowiedzUsuńKot i tak nie rozróżnia czy to jest "i" czy "y".
Pozdrawiam serdecznie i życzę "poskromienia złośnika" :)
Ewo, odniosłam się do pytania o pisownię imienia, bo wymawiamy różnie. Jak mi podpadnie za bardzo ;) to nawet mówię Ozinder. Ozik też stosujemy, a nawet Ozinek. Pozdrawiam. Joanna od O.
UsuńLi, jak zwykle trafia w sedno. Joanna od Ozzy'ego
OdpowiedzUsuńWłaśnie w takim dniu ważne jest, aby wiedzieć, że jest jeszcze na świecie dobro...
OdpowiedzUsuńPięknie Li napisała i prawdziwie bardzo ;) Każde uratowane życie to radość i satysfakcja.
Ściskam czule ;)
Li dobrze napisała, rzec mozna: spod pióra mi wyjęła ;) Bardzo się cieszę, ze na świecie są Gosianki, Damy ze swoimi, Kury wszelakie. Przywracają wiarę w człowieka.
OdpowiedzUsuńZajrzałam do Li, dobrze i mądrze napisała. Kot też zasługuje na pomoc, a wobec tej tragedii darcie szat nie pomoże i takie okruchy dobra dodają otuchy.
OdpowiedzUsuńNapisałam to już na fb, ale i tu powtórzę, to co napisała Li, to szczera prawda!
OdpowiedzUsuńA odnośnie tego, czy wypadało w obliczu tej wielkiej tragedii napisać o kotach: robić coś dobrego i napisać o tym można też wtedy, gdy wokół nas dzieją się rzeczy potworne. A nawet zwłaszcza wtedy.
Gosiu, napisałam o Tobie tylko prawdę, a że jest to piękna prawda, to już nie moja wina:)
OdpowiedzUsuńOj, gdyby mi nie zależało na kalendarzowej akcji to bym ci dała!!!
UsuńNie ma dla mnie sytuacji, w której nie chciałabym dowiedzieć się o jakimś zwierzątku szczęśliwie uratowanym, ani o jego radości. Takie wiadomości są dla mnie lekiem na każdy stress i odrywają od każdego zmartwienia.
OdpowiedzUsuńDobrze, że napisałaś o Książętach tego dnia.
Ciekawe jaka towarzyszka trafi się Ozziemu.
A jak Hokus reaguje na tymczasy?
Zuza, tymczasy siedzą u mnie w kocim pokoju, wychodzą z niego na dom tylko te, które siedzą tu już byt długo, aby mogły spędzać czas w jednym pomieszczeniu, np. Balbinka (i wiele innych).
UsuńMoje koty bardzo by to odchorowywały, gdyby co chwilę im nowego towarzysza dokacac i potem zabierać. Wiesz jak nie znoszą stresu.
Amisia i Stefcia bywa w kocim pokoju, a Hokusa nie widziałam. Chodziło mi o to czy Hokus bywa w Kocim pokoju.
UsuńWydaje mi się, że jest dużo trudniej znieść nową kocią osobę kocurkowi niż kotce.
Chciałam dać do zrozumienia, że Joasię czeka trudne zadanie. Oczywiście wierzę, że z czasem Ozzy będzie zadowolony, że już nie jest jedynakiem.
No tak, masz rację. Hokus tam nie zagląda, a jeśli to zaraz zwiewa. :) Z Ozzym może być naprawdę różnie, nie ma co się bać na zapas.
UsuńSpecjalnie się nie odzywam, w sprawie Paryża. Widzimy tylko tragedię, ogromną przecież, ale jej źródła giną w mrokach przeszłości, w błędach popełnionych. Ciągle je popełniamy i nic się nie uczymy. Li dobrze napisała i prawdziwie. Najważniejsze, żebyśmy sami, starali się być każdego dnia lepszymi ludźmi, czasem to trudne.
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak, Mnemo.
UsuńDroga Joanno, spłonęłam cokolwiek od Twych wyrazów uwielbiających mnie, lecz ostatecznie wziąwszy je za dobrą monetę, dziękuję i liczę na to, że jak już się zalogujesz (jako rzekłaś), częściej nam przyjdzie wymieniać różne miłe wyrazy. Może nawet nie tylko o kotach i zawiłościach językowych. :) Dziękuję za Twoją uważność i odniesienie się do moich wątpliwości. :) Nawiasem mówiąc, też nie mam nic przeciwko spolszczeniom i pewnej swobodzie językowej. W postach lubię porządek i konsekwencję, ale dopuszczam przecież najróżniejsze fanaberie Generały Gosianki. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciepło pozdrawiam Ciebie i Twoje przyległości, w tym gagatka Ozzy'ego. Ciekawe, czy ta spokojność z ostatniej nocy to bardziej taka jednorazowa, czy już mu tak zostanie. ;)