(Gościnnie pisze MCO.)
Kiedy dzisiaj rano jadłem śniadanie, na stół, w niewielkiej odległości od talerza, wskoczyła moja kotka Amisia.
Kiedy dzisiaj rano jadłem śniadanie, na stół, w niewielkiej odległości od talerza, wskoczyła moja kotka Amisia.
Na ogół
siedzi na krześle vis a vis i spoglądając na moją ucztę, czeka na resztki
kefiru z plastikowego kubka lub miski, w której zjadam porcję płatków.
Tym razem
nie wytrzymała. Wkroczyła na blat stołu.
Przekroczyła
granicę.
W mojej
głowie rozpoczął się błyskawiczny proces.
Takie
pojawiły się myśli:
„To
niedopuszczalne!”
„Kot na
stole?! Toż to ludzka reduta! Ostatni bastion! Miejsce nieskalane!”
„Nie
pozwolić im na takie zachowania, zanim wszystko zaświnią!”
„Nas jest
coraz mniej. Ich jest coraz więcej!”
„Grozi
nam bakteriologiczna powódź! Inwazja nieczystości!”
„Moja miska,
mój kubek – w niebezpieczeństwie!”
„Jak wy
wychowujecie swoje zwierzęta?!?”
„To nie
jest normalny dom!”
W tym
momencie przypomniały mi się brzmienia wiadomości o fali uchodźców w Europie.
O zagrożeniach i terroryzmie.
O zagrożeniach i terroryzmie.
Wszedłem
do mojej głowy i jak najgłośniej potrafię, wrzasnąłem:
„Nie
jesteście moimi myślami!!!”
„Jesteście
zbiorem obcych mi przesądów i stereotypów!!!”
„Jesteście
ksenofobiczną breją!!!”
„Jesteście
siedliskiem lęków odgrodzonym wielkim chińskim murem od współczucia!!!”
„Nie
jesteście mną i nic wam do mojego kota i mojego stołu!!!”
„Wypierdalać
z mojej głowy!!!”
Zrobiło
się cicho jak makiem zasiał.
Amisia
mruczała głośno tuż obok mnie, na środku stołu, pozbawiona jakiegokolwiek
poczucia winy.
W ciszy podbitej
subtelnym podkładem kociej mruczanki skończyłem posiłek, po czym podsunąłem jej
miskę i spokojnie obserwowałem, jak szczęśliwa wylizuje resztki kefiru.
Obserwując
ją jedzącą, ćwiczyłem uważność.
Byłem
wolny od obcych myśli.
Byliśmy
sobą. Razem u siebie.
Zobaczcie jeszcze TU, TU i TU.
Łysy Personelu rezydentów ZMD - uwielbiam Was! Oczywiście rezydentów też. :)))
OdpowiedzUsuń:)) Z wzajemnością, Julito:**
UsuńI to właśnie tak powinno wyglądać, bo jedyne na co mamy wpływ to nasze własne myśli. Pozdrowienia dla Królowej Ciotki.
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu :)
UsuńPozytywne myślenie,,brak chaosu w głowie.i to jest to.Aby zatrzymać na chwilę umysł.15 minut medytacji,zbawienne.
OdpowiedzUsuńRobisz tak, Gosiu?
UsuńRobię,robię medytuję już od dwóch lat,choć jak poszłam do pracy to nie co dzień.Ale uważnośc i pogoń myśli,aby je zatrzymać choć na chwilę ćwiczę co dzień.
UsuńWszak kot to też człowiek, tylko o nieco innej budowie. A już myślałam, że tylko ja wsuwam codziennie na śniadanie płatki z kefirem.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
P.S.
Ciekawe kiedy Amisia dojdzie do wniosku,że najmilej jeść z Obsługą z jednej miseczki.
Amisia ma swój talerzyk i bardzo sugestywnie domaga się nakładania nań. Aż całą prawą rękę mam podrapaną. Tak mnie wychowała! :)
UsuńGosia, to może jakiś tzw. "zarękawek" sobie zakładaj, szkoda ręki. Ja się jej nie dziwię, siedzenie
Usuńprzy pustym talerzyku jest frustrujące;)
hmmm... gdyby nie to, że polityka to samo zło, to powiedziałabym- TCO na prezydenta ! ;)
OdpowiedzUsuńTCO - pisz tu częściej.
Pozdrawiam Was serdecznie :)
I ja bym chciała, ech...
UsuńZle mu zyczysz?? Przeciez polityka to kompletne bagno, wszedzie. wrak by sie zrobil z biednego chlopa. Jakby mial z 15 osob podobnei myslacych dokola to moze moze...a tak to szkoda MCOgo
UsuńOpakowano, ja chyba Cię muszę naprostować nieco, bo Ty nic a nic Gosi nie pojmłaś - toż ona rzekła, że by chciała, coby JCO częściej pisał ZMD, a nie żeby politykiem został, brrr... Nno!
UsuńCzy tak, Pani Prezes?
no tiaaaa, ja to pojelam opacznie, bo przecie PRZED tym postem wyrazila sie na temat osob oczekujacych wpis MCOego i juz juz czulam wystrzal focha jakby, hrehreher, stad takie czytanie z takim zrozumieniem. ma swoj blog poza tym....ahem ahem
UsuńTo jednak wcale nie jest "tylko takie lekkie pitu-pitu" (cytuję Gosię). I dobrze. Przez skojarzenie otworzyło mi się w głowie kilka obrazków z odpowiednimi tekstami, ale za Twoim przykładem kazałam im... spadać :)))))))))
OdpowiedzUsuńNo wiesz, w porównaniu do tych jego ambitnych relacji z podróży to jest lekkie, a że mądre to inna sprawa. :)
Usuń:)))
UsuńByć wolnym od obcych myśli! Piękne!
OdpowiedzUsuńTo wielka sztuka.
UsuńMnie zauroczyła prawda w tym tekście "Nas jest coraz mniej. Ich jest coraz więcej!”.
Tak właśnie się dzieje!
Wielka sztuka, chciałabym ją kiedyś posiąść. To moje marzenie.
UsuńMyśli TCO są mądre. Ta, która zauroczyła Ciebie dotyczy kotów w Waszym domu? Można ją zrozumieć w różny sposób i to jest fajne.
Myślę, że te słowa można też przełożyć na sytuację wokół nas, niestety
UsuńTych ze złymi myślami, pełnymi stereotypów, nienawiści, przesądów i fanatyzmu jest coraz więcej
Wpis krótki, ale bardzo treściwy. Jednym słowem TCO - Miszcz :)
Ja zdałam sobie sprawę, że faktycznie ICH jest coraz więcej, bo najpierw byliśmy czteroosobową rodziną z dwoma psami, potem z jednym psem, potem z psem i kotem, potem z psem i dwoma kotami, potem z psem i trzema kotami w porywach z dodatkowymi siedmioma. :)
UsuńICH jest coraz więcej.
Oczywiście można to też odebrać inaczej (sonic) i to jest miszczoskie! :))
Dziewczyny, odebrałam to tak jak napisała sonic i tak jak napisała Gosia. :)
UsuńDobrego i spokojnego weekendu :*
U nas juz dawno padly wszystkie bastiony, koty rzadza domem i nami.
OdpowiedzUsuńA ja mam wazniejsze zmartwienia.
My też.
UsuńAmisia dobra na wszystko, lubię takie teksty. Porcja mądrego humoru rankiem dobrze robi.
OdpowiedzUsuńO, to, to! Robi dobrze nie tylko rankiem. :)
UsuńAmisia wymiata :))) To moja ulubienica, chociaż nie dała się mi pogłaskać, paskuda ;)
OdpowiedzUsuńUmiejętność zatrzymania nieswoich myśli jest bardzo cenna. Dziękuję za przypomnienie, że ja też tak potrafię :)
To bardzo skuteczna metoda, trzeba tylko chcieć powiedzieć sobie STOP.
UsuńNo właśnie. Dla mnie oburzanie się niektórych kotem na stole jest śmieszne. Stołu się przecież nie liże. Natomiast jedzenie z jednego talerza równocześnie z kotem uważałabym za głupotę.
OdpowiedzUsuńJa już niczego nie deklaruję. Widzę jak koty nas wychowały i wychowują każdego dnia, i nie wiem jak to się skończy...
UsuńHi, hi - żarty się Ciebie trzymają. Jestem spokojna, że z kociej miski, ani kociego jedzenia jeść nie będziecie. Kanapa Fikuni wspaniała.
UsuńKleo cudo. Przypomina mi bardzo mojego kota z dzieciństwa.
Strasznie mi się ten post podoba :)) W kilkunastu zdaniach, zawarte sprawy najważniejsze. Też staram się być wolna od cudzych myśli. To coraz trudniejsze, gdziekolwiek się nie zajrzy, ktoś stara się narzucić nam swoje. I uważność też ćwiczę :)))
OdpowiedzUsuńmoja jeszcze na to nie wpadła, zeby żebrać o ludzkie jedzenie. nawet przy filipie sie nie nauczyła.
OdpowiedzUsuńa mysli...oj, ja nie umiem tych paskudnych pozbyć sie z głowy natychmiast. muszą pobyc aż same wyjdą.
ale wy jesteście wspaniali.
Nasz kocurek ma swoją miseczkę wysoko na parapecie przy oknie. Parapet jest drewniany i dośćł szeroki dla kwiatków. Na stół? a tak wchodzi, powącha starannie ale on bardzo rzadko chce coś ze stołu odrobina a i z tej odrobiny połowa zjedzona u siebie na swoim parapecie :). Za to Lorka chce wszystko!! :)
OdpowiedzUsuńPoczucie humoru, dystans do siebie, uważność to Twój mąż zaprezentował w tym poście serdecznie pozdradzam Was oboje.
" Byłem wolny od obcych myśli.Byliśmy sobą. Razem u siebie. " Cudowny tekst dzięki któremu, weszłam i do swojej głowy i już posprzątane :))
OdpowiedzUsuńAmisiu, królowo najpiękniejsza moc buziaków i głasków przesyłam i kubeczek kefiru :))
Mieć Fikunię, tyle kotów i jeszcze TCO na dodatek.... Z Ciebie, Gosiu, to jest szczęściara!
OdpowiedzUsuńA na poważnie - piękny, mądry wpis i szczególnie teraz bardzo potrzebny. Dziękuję :)
Jaki piękny wpis... :)... ! Aż się popłakałam...
OdpowiedzUsuńu mnie rządzę ja! ale jak tylko się odwrócę..
OdpowiedzUsuńa w temacie zasadniczym, nie jest mi wesoło, no nie jest.. ich jest coraz więcej (?) i coraz dotkliwiej.
Jako polonistka odebralam wpis jako piękną metaforę lub tekst z drugim dnem. Interesująca kompozycja i oryginalne ujęcie bardzo ważnego problemu. Ucieszył mnie ten sposób myślenia i przywołanie uważności, której tak bardzo nam na co dzień brakuje. Przepraszam,że ja tak poważnie, ale faktycznie przytłaczająco więcej ich jest.
OdpowiedzUsuńA jak się nazywa blog TCOnego? Anka z Żywca
Uwaga, będzie podpowiedź - tu można poczytać TCO http://oswajaniedrogi.blogspot.com/
UsuńWszelkie moje dylematy zwiazane z kotem na stole, rozwiazal widok mojej kotki smacznie spiacej na swiezo upieczonej, zostawionej do wystygniecia, przykrytej lniana sciereczka, szarlotki. Od tej pory kot na stole nie wywoluje u mnie wiekszych reakcji. :))))
OdpowiedzUsuńaaaaaaa! :))) Doopkę grzała na szarlotce:)))))
UsuńAnko, jakie cudowne zdarzenie! :) Ale wiesz co? Nie mogę wyjść z podziwu, że koteczka szarlotki nie pożarła, że zadowoliła się ogrzewaniem zadowia. Hm, moje by na pewno pożarły. :]
UsuńPS. Mam nadzieję, że tej szarlotki nie wyrzuciłaś... ;) (Zuza, nie czytaj tego!)
Anka:):):):)tp musial byc swietny widok:) i co zrobilas????:):)
UsuńDla zaostrzenia wizualnie historii dodam, ze szarlotka to ulubione ciasto mojego meza i ze jest on lasuchem. Tego dnia upieklam szarlotke przed wyjsciem z domu i maz nie dostal ani kawalka, bo byla goraca. Wyobrazcie sobie JEGO mine po powrocie, kiedy to plan randki z szarlotka byl juz misternie ulozony, a tu przywitala nas rozwalona kota w brytfance. Obawiam sie, ze tego dnia moj maz przezyl powazna walke z samym soba, i ze po gruntownym przebadaniu grubosci sciereczki, te walke.....przegral. :0
UsuńA kotka jest niejadkiem. Co nie znaczy ze po stolach nie chodzi, jadla nie podlizuje, czy lapa nie tyka. No ale szarlotka to nie bele co. ;)
Czyli że się nie zmarnowała? Ja tam bym aż tak nie walczyła. No, może bym się trochę pozmagała, gdyby mi się na ciachu uwalił Mieczysław Białas zwany Węglarzem, zwłaszcza gdyby to nastąpiło świeżo po rekonesansie w szopie z opałem. :]
UsuńPiekny,madry wpis!
OdpowiedzUsuńAmisia dystyngowana dama,grzecznie czeka na swoją porcję:) Podobnie robi Lucio,uwielbia patrzeć jak J. spozywa,a jak jogurt to już asysta z przełykaniem,bo czeka na ostatnia łyzeczkę (pańcio z łyzeczki jada jogurcik)
A co komu do tego,że fortepian w moim domu stoi na...suficie?:)
OdpowiedzUsuńOrko, na superglucie? ;)
UsuńNa sile wewnętrznej.
Usuńi wygodnie mu tam? Jak na nim grasz? stolek fortepianowy tez na sile wewnetrznej? ciekawosc mie pozarla.
UsuńO, to, to. Zamawiam seansik terapeutyczny z Amisią. Zamiennie może być z TCO, gdyby naczelna terapeutka się na mnie wypięła. ;)
OdpowiedzUsuńDawno się poddałam w kwestii obcych na talerzach, półmiskach i miskach. Moje koty to uwielbiają. Mina pewnej Niemki, która weszła do kuchni i zastała Grażynkę (kotkę) rozwaloną między talerzami na elegancko nakrytym stole - bezcenna!
OdpowiedzUsuńU nas mury dawno padły ;-)
OdpowiedzUsuńKoty rządzą ;-)))
Przeczytałam. I łzy mi się w oczach zakręciły. Jak dobrze że są tacy ludzie na świecie. Tak strasznie przeraził mnie Paryż i wszystkie uczucia przygasił. TCO - DZIĘKUJĘ. Tobie Gosiu też. W końcu dobry mąż to wyłącznie zasługa żony :-D
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst! Obce myśli lubią zagnieżdżać się w głowie. Trzeba robić z nimi porządek.
OdpowiedzUsuń