Nowym czytelnikom gorąco polecam zaglądnąć do posta opisującego naprawdę niesamowitą, dramatyczną historię Bentleya uratowanego cudem z... samochodowego silnika! Ona jest tu: Jak pomóc kotu po traumie. Na dalsze losy tego "mechanika samochodowego z Pragi" czekaliśmy z wypiekami na twarzy. Bożena już dwa razy uszczęśliwiła nas mejlami TU (na końcu) i TU (jest w tym poście porównanie Bentleyka z malutkim Kayronkiem) z wieściami o nim i jego zdjęciami, a teraz robi to po raz trzeci. Zobaczcie, na jakiego cudnego kota wyrósł ten szczęściarz nad szczęściarze! A jaki z niego gagatek! Zapraszam do czytania, a Tobie, Bożenko, bardzo dziękuję.
![]() |
| Bentley z Pragi. |
Cześć, Gosiu. Niesamowite i niezwykle miłe - minął już ponad rok, a Wy, dziewczyny, cały czas pamiętacie o moim puchatym "mechaniku samochodowym".
No cóż, Bentleyek (imię to wymyśliła oczywiście Hana) to już nie ten sam koteczek. Urósł i zmężniał. Jest piękny, ma ogonek jak wiewiórka i mięciutkie futerko. Wniósł tyle radości i bałaganu do naszego domu, że dopiero teraz wiemy, że mamy kota. Fibi (dla przypomnienia - to moja kotka rezydentka) jest u nas prawie sześć lat, też jest kochana, ale Bentley to żywioł i niesamowity pieszczoch. Fibi delektuje się jedzeniem, Bentley połyka w pośpiechu. Fibi po cichutku korzysta z kuwety, Bentley tak po sobie zakopuje, że słychać w całym domu. Fibi to samotnik, a Bentley musi być w centrum uwagi, musi wszystko skomentować (najwięcej do powiedzenie ma o 4. nad ranem), skontrolować, a najlepiej - spróbować. Fibi wystarczy raz powiedzieć "zejdź ze stołu" lub "nie wolno" i posłucha. W przypadku Bentleya można ochrypnąć, a on i tak zrobi, co będzie chciał. Opiszę króciutko wydarzenie, aby choć trochę przybliżyć Wam zwyczaje i charakterek mojego kotka. Wracam wieczorem do domu, wita mnie mój syn słowami: "Bentleykowi już całkiem odbiło. Kiedy siedziałem w wannie pełnej wody z pianą, wskoczył do mnie. Natychmiast go wyjąłem (choć wcale nie był wystraszony) i wytarłem ręcznikiem. Nie minęła minuta, kiedy skoczył znowu i był bardzo niezadowolony, kiedy go wyjmowałem i zamknąłem drzwi." Stwierdziliśmy zgodnie, że jest to po prostu niezwykły kot, który uszedł bardzo długą drogę od kociego mechanika samochodowego, przez ogrodnika (w domu rośnie już tylko kocia trawa), przez alpinistę (wszystko, co wysokie w domu - zdobyte), do kota wodnego, i to bez uszczerbku na zdrowiu. A co jeszcze wymyśli, zobaczymy. Ostatnio trenuje zaczepianie się pazurkami o ramę obrazu i tak wisi, aż zmęczą mu się łapki. Z nim człowiek nigdy się nie nudzi, choć przyznaję, że czekam z utęsknieniem, kiedy troszkę spoważnieje.
No cóż, Bentleyek (imię to wymyśliła oczywiście Hana) to już nie ten sam koteczek. Urósł i zmężniał. Jest piękny, ma ogonek jak wiewiórka i mięciutkie futerko. Wniósł tyle radości i bałaganu do naszego domu, że dopiero teraz wiemy, że mamy kota. Fibi (dla przypomnienia - to moja kotka rezydentka) jest u nas prawie sześć lat, też jest kochana, ale Bentley to żywioł i niesamowity pieszczoch. Fibi delektuje się jedzeniem, Bentley połyka w pośpiechu. Fibi po cichutku korzysta z kuwety, Bentley tak po sobie zakopuje, że słychać w całym domu. Fibi to samotnik, a Bentley musi być w centrum uwagi, musi wszystko skomentować (najwięcej do powiedzenie ma o 4. nad ranem), skontrolować, a najlepiej - spróbować. Fibi wystarczy raz powiedzieć "zejdź ze stołu" lub "nie wolno" i posłucha. W przypadku Bentleya można ochrypnąć, a on i tak zrobi, co będzie chciał. Opiszę króciutko wydarzenie, aby choć trochę przybliżyć Wam zwyczaje i charakterek mojego kotka. Wracam wieczorem do domu, wita mnie mój syn słowami: "Bentleykowi już całkiem odbiło. Kiedy siedziałem w wannie pełnej wody z pianą, wskoczył do mnie. Natychmiast go wyjąłem (choć wcale nie był wystraszony) i wytarłem ręcznikiem. Nie minęła minuta, kiedy skoczył znowu i był bardzo niezadowolony, kiedy go wyjmowałem i zamknąłem drzwi." Stwierdziliśmy zgodnie, że jest to po prostu niezwykły kot, który uszedł bardzo długą drogę od kociego mechanika samochodowego, przez ogrodnika (w domu rośnie już tylko kocia trawa), przez alpinistę (wszystko, co wysokie w domu - zdobyte), do kota wodnego, i to bez uszczerbku na zdrowiu. A co jeszcze wymyśli, zobaczymy. Ostatnio trenuje zaczepianie się pazurkami o ramę obrazu i tak wisi, aż zmęczą mu się łapki. Z nim człowiek nigdy się nie nudzi, choć przyznaję, że czekam z utęsknieniem, kiedy troszkę spoważnieje.
![]() |
| Zachwycający! |
![]() |
| Fibi. |
Przesyłam zdjęcia Bentleyka. To biało-niebieskie pysio to oczywiście Fibi.
Serdecznie pozdrawiam. Bożena z Pragi
Serdecznie pozdrawiam. Bożena z Pragi
PS. Pisząc o domowych kocurkach, nie mogę nie wspomnieć o moich z pracy. Na dzień dzisiejszy mamy pod opieką siedem. Cztery z nich to te, które są już z nam rok i pół (dwie dziewczyny i dwóch chłopców), są zaszczepione, wykastrowane i regularnie odrobaczane. W nocy śpią w garażu, a w dzień w biurze. Pozostałe trzy to dzikuski, które korzystają tylko z jadłodajni i noclegu. Na razie nie dają się dotknąć, wiec będzie musiało upłynąć trochę czasu, zanim zabiorę je do weterynarza. Tak że na brak kociego towarzystwa nie narzekam.
![]() |
| Buraska z pracy. |
Na zdjęciu moi ulubieńcy i największe pieszczochy - bura kotka "puszcza" Wam oczko, czarny kocurek i rudzielec.
![]() |
| Koteczki z pracy. |
PS 2. Przesłane zdjęcia zrobiłam telefonem, więc ich jakość jest, jaka jest. Jeśli masz życzenie zobaczyć lepszej jakości, to kotki mają swoją stronę na Facebooku: "Fibi a Bentley".

Na wyjątkowym bazarku zbieramy pieniądze do Skarpety, aby je stamtąd wyjąć dla tych, którzy potrzebują.
Można tam upolować prawdziwe cuda. Mam nadzieję, że zaglądacie, bo niektóre przedmioty znikają w okamgnieniu! Trzeba mieć refleks!
Wczoraj pojawiły się tam cudne kolczyki oraz pierścionek z sową - prawdziwy unikat! Zaglądajcie, polecajcie, kupujcie, a my z Haną działamy dzięki Wam.
Bazarek jest tu: SKARPETA (klik).
![]() |
| Baner, wesoły i optymistyczny, autorstwa Przemka. |

.png)
.png)
.png)
.png)














