Chciałabym, aby to było jasne. Posty o TaDziku nie mają być absolutnie jakąkolwiek zachętą dla nikogo do trzymania dzika w domu. Nawet bardzo małego dzika. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że z malutkiego, kilogramowego cudnego stworzonka wyrasta potem wielki, kilkusetkilogramowy (do 350 kg!) „potwór” – nie mniej cudny, oczywiście, niż ten maleńki, co dopiero się urodził. Poza tym nie można udomawiać dzikich zwierząt, bo robi się im w ten sposób krzywdę. Jednak czasem po prostu nie ma wyjścia…
Mały Tadzik znalazł się u mnie z powodu wyższej konieczności - na czas ratowania mu życia. Dziczek został przejęty przez wrocławską fundację Ekostraż, a było to tak:
Pewna mama szła sobie z dzieckiem w wózeczku na spacer i przy drodze (koło podwrocławskiej miejscowości) zobaczyła leżące jakieś stworzonko. Stworzonko wyglądało na całkiem nieżywe. Tego samego dnia wieczorem, a więc po wielu godzinach, mąż tej pani po powrocie do domu powiedział jej, że idąc drogą, słyszał z rowu jakieś piski. Ona natychmiast skojarzyła, że to pewnie to nieżywe stworzenie…
I faktycznie, pobiegli tam oboje i znaleźli ledwo żywego maleńkiego dziczka. Malutki musiał błąkać się tam cały dzień!
Zadzwonili po pomoc do fundacji Ekostraż, maluch został zaraz przejęty i pani Edyta – wolontariuszka Ekostraży spytała mnie, czy nie chciałabym spróbować takiego doświadczenia, czyli opieki nad małym dzikiem. Powiem szczerze, że najpierw się przeraziłam, a potem… ucieszyłem się niesamowicie! Po Harrisonku miałam całkowicie złamane serce. Było mi bardzo źle i smutno, mimo że jak wiadomo piesek ten znalazł wspaniałą rodzinę. Niemniej gdy poczułam przed sobą nowe wyzwanie, ciepło roztopiło mi ściśnięte troską serce.
Małego przywiozła pani Edyta w wielkim transporterze, który spokojnie mógłby pomieścić wielkiego psa. Wyszło z niego coś maleńkiego, mniejszego od małego kotka (jakieś kilo dzika). Absolutnie przecudnego! Miało pasiastą piżamkę w barwach jesieni, zgrabne raciczki, urocze uszka i cieniutki nitkowaty ogoneczek! Wyszło z wielkim piskiem i kiedy pani Edyta podawała mi to do rąk, z przerażeniem zobaczyłyśmy, że mały stracił przytomność – myślałyśmy, że już odszedł…
Jejku, to już? – przeraziła się pani Edyta, a ja z nią. Głowa maluszka wisiała całkowicie bezwładnie. Poruszyłam ją palcem – opadła na drugą stronę i znowu smętnie zawisła… Zamarłyśmy i zaczęłyśmy nasłuchiwać z uchem przytkniętym do ryjka. Dziczek oddychał. Uff! Wtedy jednak pomyślałam sobie, że moje doświadczenie z dzikiem może być bardzo krótkie…
Owinęłam maluszka ręcznikiem, wsadziłam sobie to zawiniątko za pazuchę pod połę bluzy.
Napełniłam termofor wrzątkiem i przycisnęłam nim malucha z drugiej strony. W ten sposób nosiłam go tego dnia do północy, ani razu nie wyjmując. Mały zapadał w twardy, nieprzytomny sen, spał, rzęził, a z jego nosa wychodziły bąbelki. Miał katar i ropę w oczach. Drżał. Był kompletnie wyziębiony, miał tylko trochę ponad 36 stopni, podczas gdy właściwa dla niego temperatura to 42. Lekarz wysłuchał u niego zapalenie płuc. Podawałam mu kozie mleczko z żółtkiem, ale pił go niewiele, po kilku łyczkach znów odpływał w sen. Tak spędziliśmy pierwszy wieczór. Na noc niechętnie odłożyłam TaDziczka do pudła z kocami i termoforkiem. W nocy wstawałam kilka razy, żeby podać mu troszkę mleczka i sprawdzić, jak się miewa. Żył.
Bardzo chciał żyć.
Wikipedia podaje, że:
Warchlaki rodzą się z otwartymi oczami i przez pewien czas pozostają w barłogu, ogrzewając się wzajemnie ciałami. Młode dziki są bardzo nieodporne na niskie temperatury i jak na parzystokopytne mocno uzależnione od troskliwej opieki matki. W ciągu pierwszych dni walczą o miejsce przy sutkach, ale później ustala się już hierarchia karmienia. Po kilkunastu dniach ruszają za matką i rozpoczynają samodzielne żerowanie. Ssą lochę przez 3 miesiące. Po 10 miesiącach wyglądają już jak osobniki dojrzałe. Dziki w naturze dożywają 40 lat.
Malutki nie miał szans przeżyć bez zewnętrznego ogrzewania i karmienia mleczkiem.
Na następny dzień Tadzik (został ochrzczony dzięki Wam) zaczął rządzić w naszym domu.
I tak już zostało!
Fika z Miką oraz Ptysia zareagowały na niego wielką ciekawością, choć też stresem. Mika na naszych oczach nasikała w przedpokoju... Ze stresu, co to za zwierzę w jej domu! Potem było już super. Zdjęcia niektóre kiepskie, ale to niezapominania pamiątka, więc idą jak leci. :)
Dziczek miał dziwne, głębokie ranki symetrycznie na obu nóżkach. |
CDN.
I jeszcze, do kompletu, kilka filmów z fejsa. :)
Entuzjazmujemy się bezustannie;)
OdpowiedzUsuńGala Anonimia
Mały słodziak, a pizamka bardzo mi się podoba. PsieCiotki zaakceptowały, z zdjęcie z Hokusem nos w nos mnie zachwyciło.
OdpowiedzUsuńJesteś wieka Gosiu i możesz mnie wydziedziczać, zdania nie zmienię.
No i ci ja mogę, skoro się mnie nikt nie boi! ;)
UsuńŚledziłam wieści o Tadziku od samego początku, ale nie znałam jego historii tak dokładnie, jak to teraz opisałaś. To niesamowite doświadczenie i bardzo cieszy że TaDziczek to taka mała pociecha. Smuci jedynie że już się tak oswoił że nie dałby rady przeżyć w dziczy, ale wszystko co zrobiliście dla niego i co jeszcze dola niego zrobicie to najlepsze co mogło go spotkać. Mam nadzieję że będziecie mogli go odwiedzać co jakiś czas?
OdpowiedzUsuńMoże o tak, ale wiesz... On musi zdziczeć, nauczyć się tego na nowo. Może pojedziemy popatrzeć z daleka...
UsuńBardzo wzruszający post , a TaDzczek skradł moje serce. Ogladam i śledzę non stop na fejsie :D
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie jak wiele troski , czasu i zmęczenia kosztowało doprowadzenie maluszka to tak znakomitego stanu !
Nie mogę się napatrzeć na te cudne obrazki! Niech zdrowieje, mały TaDziczek.
OdpowiedzUsuńGosiu, uratowalas Malucha, a on sie odwdziecza ...z pasja:)
OdpowiedzUsuńKocham Tadziczka miloscia dozgonna. Ciesze sie ze maluszek zdrowieje. Mysle ze w azulu spotka wspolbratyncow i bedzie szczesliwym dzikiem na nadzorowej wolnosci gdzie nie zagrozi mu zaden szalony czlowiek.
OdpowiedzUsuńNiech się stanie!
UsuńNiesamowita historia, a mnie najbardziej zdziwiło, że mały dziczek jest taki malutki:):):):)
OdpowiedzUsuńAle maleńka kruszynka z Niego.
OdpowiedzUsuńMa szczęście, że znalazł dobrych Ludzi!
Gosia - nastepne zycie uratowane, mozesz nie przestawac byc dumna (i MCO takze samo)
OdpowiedzUsuńJedni Ludzie robią co w Ich mocy, a drudzy: https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=1666792853621322&id=1457362487897694
OdpowiedzUsuńWiem, widziałam to i dokładnie tak pomyślałam jak ty. Teraz, gdy jest u mnie taki maluch wiem, widzę, że to wrażliwe stworzenie, a jego ból i strach są tak samo ogromne jak ludzkiego dziecka, które poddane byłoby podobnemu działaniu. Serce mi się rozrywa na kawałki. Wstyd mi, że mieszkam na ziemi z podobnym potworem. A ilu takich...
UsuńZazdroszcze Ci tych doswiadczen z warchlaczkiem, taka szansa trafia sie... nawet nie raz w zyciu, to wiecej niz szostka w totka. Ale masz racje, male dziczki maja zyc w lesie, gdzie ich miejsce, a nie na salonach.
OdpowiedzUsuńNie tylko TaDzik ale również Pani skradła moje serce. Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńGosianko, jak zawsze bez pukania, uchyliłam Twoje Drzwi i ... wszystkiego mogłabym się spodziewać, ale nie spotkania z TaDziczkiem! :)cudownego, pełnego wzruszenia i radości szalonej, że jego Anioł wiedział kogo szturchnąć, by uratować życie. Śmiałam się w głos, jak dawno nie, a scena siusiania spowodowała spazmy i bezdechy ... no i miałam zapewniony ekologiczny demakijaż, za co serdecznie dziękuję pozdrawiając z życzeniami najlepszymi :) Guśka (dla ukochanego wujka całe życie była Dzikiem, miałam czasami wrażenie, że zapomniał mojego imienia;))
OdpowiedzUsuń"Ekologiczny demakijaż" - świetne! Dziękuję za to, że napisałaś o swoich uczuciach podczas oglądania zdjęć i filmów. To dla mnie wiele znaczy. :)
UsuńJuż nie potrafię napisać coś, aby się nie powtarzać. Powiem tylko na stojąco: CHAPEAU BAS <3 _<3 <3
OdpowiedzUsuńPani nie musi nic pisać, wystarczy, że grzeją doopki u was dwa moje kotki. :)
UsuńTadziczek jest wspaniały , cieszę się że czeka go dobre życie....
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie mogę sobie wyobrazić, że Ty byś TaDziczka nie wzięła :) Wyobrażam sobie, z jaką obawą, i jakim drżeniem serca patrzyłaś na ten cudny ryjek, tuląc go za pazuchą do siebie. Tak, taki TaDziczek niemowlaczek to zdarza jeden na milion :) Cieszę się, że mogłaś tego doświadczyć i poprzytulać to cudeńko. Oj, niełatwo będzie się rozstać. A może Cię pozna, jak go odwiedzisz ? To by dopiero było cudne przeżycie :)
OdpowiedzUsuńEwunia, kocham cię!
UsuńZ TaDzikiem jestem na bieżąco:) To bardzo charakterny chłopaczek, więc opieka nad nim to naprawdę spore wyzwanie.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Was - Ciebie Gosianko i TCO - niezmiernie.
I chyba mnie już nic nie zaskoczy, ale ciekawa jestem, kto jeszcze zawita ZMD :))
obstawiam bocianka, nietoperzyka, kilka jeży, sowy, liska , wilka i niedźwiadka :)
UsuńŻyrafy i słonia nie, bo raczej rzadko w naszej szerokości geograficznej błąkają bezpańsko się po lasach i łąkach ;)
Kilka jeży? No tak, Gosianka da radę! :))
Usuńsą mniejsze od TaDzika, więc na pewno da radę ;)
Usuńjeszcze sarenka by się przydała :)
Taaa, jaszczurki, węże...
UsuńGosianka na pewno się ucieszy :/
a co masz do jaszczurek i węży ?? :))))))
UsuńJa? Nic! One są przecież takie przytulaśne :)))
UsuńTaa szczególnie wondż boła jak się wokół szyi owinie😁.
UsuńGosianko oswoiłaś TaDziczka, niemniej jednak jak patrzę na filmiki, to widzę, że to jednak dzikie zwierzątko i ma zapędy dyktatorskie jak na tak potężne (w przyszłości) zwierzę przystało. Nic więcej nie napiszę, bo mnie wydziedziczysz, ale Ty wiesz...😊
Zostańmy przy pieskach i kotkach, bo... mnie wydziedziczy MCO! :)
UsuńJak zwykle spłakałaś moje oczy, Gosiu:)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam jak to dramatycznie wszystko wyglądało.
TaDziczek skradł wiele serc, cała moja rodzinka zagląda do Ciebie i cieszymy się każdym zdjęciem i każdym niusem:)
No i oczywiście jak zwykle napiszę - jesteś Wielka sercem i duchem, Gosiu ♥
Całuski dla całej rodzinki!
UsuńTaDziczek jest rozczulający ... to jego chrumkanie - odgłos niespotykany w naszych domach :)
OdpowiedzUsuńA ja się rozkręci piszczy jak gumowa piłeczka! :)
UsuńGosia jest Ci dane superowskie doświadczenie, jak fajnie, że kiedyś tam trafiłam Za Twoje Drzwi i mogę to obserwować!
OdpowiedzUsuńI ja się cieszę, że jesteś. :)
UsuńByliś, som i bendom ;)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że TaDzik skradł serce Twoje i Czytelników. Paszcza się sama uśmiecha patrząc na filmiki. Myślałam, że w suniach odezwie się instynkt łowiecki i będą próbowały polować, a sunie jak matki, wylizują, obwąchują. Tadzik słodki i rozkoszny jest. Będzie trudno się z nim rozstać,ale jego miejsce w lesie...
OdpowiedzUsuńGosiu doszliście skąd te ranki na przednich nóżkach?
UsuńNie ma jak dojść do tego. Nóż? Żyłka? Nie wiadomo!
UsuńGosiu, a nie moglibyście tak z TCO wyjechać do jakiejś gustownej leśnej chatki w jakimś malowniczym miejscu i zamieszkać tam z Tadziem? Patrz: cudowna, niesamowita, niepowtarzalna (?) Simona Kossak. ;)
OdpowiedzUsuńNa przykład tu można pooglądać i poczytać: http://www.styl.pl/magazyn/news-z-kossakowki-do-bialowiezy-droga-do-szczescia,nId,1844689
A poza tym jesteście obłędni! :)
♥♥♥♥♥♥
:*****
Cudowne jest to zdjęcie z dzikiem! Twój pomysł, Jolu, bardzo mi się podoba. :)
UsuńZeżarłabym Tadzika z kopytkami, flaczkami oraz piżamką.
OdpowiedzUsuńno i wyszło tfuu szydło z wora!
Usuńa niby taka wegetarianka jesteś :P
Sonic, z ust mi wyjęłaś! ;):)
UsuńKsan, Tadzika wyjęła? ;)
UsuńNo właśnie, to dowód na moje uczucia, 25 lat przerwy i nie oparłabym się Tadzikowi.
przerwy w jedzeniu piżamek ? :P
UsuńRucuanko, miało być TO.
UsuńTo było kopytko ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak naprawdę to są raciczki. :)
UsuńTaDziczek z dnia na dzień coraz większy i głośniejszy, ale to dobry znak :) Jest uroczy i wie czego chce. Zuch chłopaczek-warchlaczek.
OdpowiedzUsuńA Ty, Gosiu i TCO macie WIELKIE SERCA I ANIELSKĄ CIERPLIWOŚĆ, ŻE O SILE NIE WSPOMNĘ. Serdeczności :)
Gosiu, Tadzik zawojował nas bez umiaru :-) To nadzwyczajne co robicie oboje z MCOnym. Podziękowania należą się także parze młodych, którzy zadzwonili po Ekostraż. Tadzikowi po prostu pisane jest długie i szczęśliwe życie.
OdpowiedzUsuńJeszcze jedna, bardziej komercyjna ze tak powiem, korzyść. Tadziczek na db przyciągnął do nas nowych wielbicieli :-) Potencjalne nowe domy dla zwierzaków Gosi :-D
Też jestem fanką Tadzika i od czasu kiedy zamieszkał w ZMD tym bardziej ponure są te wszystkie historie: https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1048251328654524&id=325356154277382
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1046885558791101&id=325356154277382
:(
Dorota M.
Dorota, nie zajrzę... Wybacz.
UsuńGosiu nie mam fejsa więc sie dowiedziałam dziś.Na mój wieczorny brak humoru nie mogło być nic lepszego.Jest mniejszy od Ptysi a FikiMiki to przy nim wielkie psy.Gosiu jestaś Wielka.
OdpowiedzUsuńCóż tu można jeszcze o Tadziku rzec? Ja nie mam słów i okropnie Ci zazdroszczę tego doświadczenia, jakkolwiek jest męczące.
OdpowiedzUsuńUroczy Tadziczek, nie moglam napatrzeć się na zdjęcia i filmiki! Pierwszy raz w życiu widze takie maleństwo. Mialo bardzo duzo szczęścia w nieszczęściu. a jak dobrze przyjęty przez inne czworonogi :) Niesamowite! :):):)
OdpowiedzUsuńMiał chłopak szczęście, że trafił na Ciebie Gosiu i Twoje terapeutki domowe.
OdpowiedzUsuńNiech mu się szczęści i niech dożyje w zdrowiu tych swoich 40 lat.
Cudne.
OdpowiedzUsuńTen-dzik raczej ;)
Wracaj do zdrowia Tadziczku,nie mogłeś trafić lepiej!
OdpowiedzUsuńSpieszę donieść że dziś za dwie szósta rano widziałam TaDzika na TVN-nie :-D
OdpowiedzUsuńByło podane źródło zdjęć i filmów -Za Moimi Drzwiami !
Na TVN24? Czy na TVN?
UsuńTVN24
UsuńZapomniałam że te kolanka mogły mieć rany od odmrożenia ...
OdpowiedzUsuńTo były głębokie ranki...
Usuńwiesz Gosiu, że kibicuję Ci zawsze i cieszę się ogromnie, że udało Ci się malucha na nogi postawić! na długo jeszcze ten antybiotyk zapisany?
OdpowiedzUsuńi wiesz co mnie rozbawiło i wzruszyło? brzusio Tadzika :) drobizna taka i chudzina był, teraz okrąglutki się robi :)
Bardzo przytył. Jest już gotowy...
UsuńWidać wyraźnie różnicę między nowo przybyłym Tadzikiem a obecnym, prawda Elu? Kolory na grzbiecie wyrazniejsze no i ten brzuszek :-)
OdpowiedzUsuńOdchuchałaś go biednego. Ech, Gosianko...♥
OdpowiedzUsuńcodziennie na fb śledzę poczynania TaDzika i reszty zwierzaków..... Jest przesłodki, dobrze, że trafił na dobrych ludzi i został uratowany, a na dom tymczasowy trafił najlepszy ;)
OdpowiedzUsuńNie przypuszczałabym, że zwierzęta domowe tak dobrze przyjmą dzika... :)
OdpowiedzUsuńPodobno dziki przychodzą na świat z końcem lutego - początkiem marca. Tu się coś musiało namieszać i biedny TaDzik był na straconej pozycji... Wspaniale, że udało się go odratować i będzie żył na prawie-wolności. Nieustająco czytam i podziwiam i się zachwycam...
OdpowiedzUsuńCarla Kraków
Dokładnie tak jest, że Tadzik urodził się w bardzo złym momencie.
UsuńCud miód ten TaDziczek. I pomyśleć że są tacy co polują i często nawet takich maleństw nie oszczędzają :/ kto wie czy te ślady na łapkach, nie są od metalowej pętli jakiegoś kłusownika :/ oby się Tadzikowi od teraz dobrze i długo wiodło.
OdpowiedzUsuńPomyślałam o tym samym, co Carla, że chyba TaDzik urodził się nie w porę. Tak samo było z zajączkiem (na szczęście jedynym), który trafił do nas w zeszłym roku, bardzo wcześnie, na samym początku marca. To jeszcze nie pora na wykoty, przynajmniej nie na naszych terenach. Mały prawdopodobnie nie miał nawet tygodnia, a być może tylko dzień lub dwa. Niestety, osoba która go zabrała, nie zdawała sobie sprawy, jaką krzywdę mu wyrządziła. Zajączek przeżył zaledwie jeden dzień. Rozumiem więc, co czułaś, kiedy z Tadzikiem było tak źle. Jednak jemu trzeba było pomóc, a zajączek na wolności miał dużo większe szanse...
OdpowiedzUsuńPS. Też się zastanawiam, jakie następne zwierzę do Ciebie trafi:)
kiedyś dziki miały jeden MJ, potem ze względu na Dokarmianie je przez myśli wych – dwa mioty, a teraz zdarzają się i trzy. Tadzik musi właśnie być takiego trzeciego miotu. Nie mam pojęcia czy inne Warchlak i są w stanie przeżyć nawet jeśli są z matką. One są bardzo wrażliwe na zimno a przy temperaturach - kilkanaście stopni nie mają po prostu szans.
UsuńMam nadzieję że nie będzie to żadne dzikie, ani egzotyczne zwierzę, jednak pożegnanie z takim tadzikiem jest szczególnie bolesne. Niestety będzie on musiał spędzić życie dzika, a nie pieska czy kotka. A szkoda!
Jeden miot!
UsuńGosiu, jestem pod wrażeniem. Tadzik, jest niesamowicie cudownym zwierzaczkiem. Oglądałam i śmiałam się, jak już dawno się nie śmiałam. Mam nadzieję, że wyzdrowieje i będzie cieszył się życiem. Gosiu jesteś taka zdolna, że pewnie i komara byś oswoiła :) Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuń