Kontynuuję tu moją opowieść z
poprzedniego posta.
Opowieść o dziku TaDziku - niezwykłym gościu Za Moimi Drzwiami.
|
Ulubiona zabawa Tadzika - w przepychanki. |
Na drugi dzień Tadzik wrócił do życia. Był jeszcze bardzo słaby i przez większą część czasu spał, najchętniej u mnie za pazuchą lub na gorącym termoforze. W dalszym ciągu płucka mu "grały" przy każdym oddechu.
Kiedy się budził, stawiał pierwsze kroki w ludzkim w domu. Chodził za mną krok w krok jak malutka kaczuszka za mamą. Ślizgał się na panelach, rozjeżdżały mu się nóżki zakończone przeźroczystymi różowymi raciczkami; wyglądał naprawdę uroczo i przesłodko. Szybko rozłożyliśmy mu dodatkowy, tzw. czerwony dywan (choć tak naprawdę jest on pomarańczowy), aby wygodniej było maluchowi biegać po pokoju.
Mały zapoznawał się też z mieszkańcami naszego domu, a jest ich trochę: dwie sunie, kocurek i dwie kotki. Fika i Mika patrzyły na niego z wielkim zaciekawieniem, ale też z obawą w oczach. Cóż to za zwierzę przyprowadziła znowu do domu nasza mamcia!
A potem... Potem się zaczęło! Tadzik okazał się mistrzem w kilku dziedzinach, a przede wszystkim w sprincie! Mały osiąga stówę w jedną sekundę! Jest lepszy od wyścigówek! Potrafi zawrócić o 360° w miejscu, robiąc to tak szybko, jakby był kolejnym wcieleniem Chucka Norrisa. Zachwycone suczki zachęcały małego do gonienia ich i ze szczęściem w oczach uciekały, robiąc kółka wokół stołu.
Z kotami Tadzik też potrafił dojść do porozumienia. Ptysia uznała go za świetny obiekt do atakowania. Mały co chwila zbierał od niej bęcki! A jaki był przy niej maleńki!
Jednak w tych pierwszych dniach Tadzinek bardzo szybko się męczył, zaczynał chrumkać i śmiesznie popiskiwać - jak gumowa zabawka. Skakał, dreptał, trącał mnie ryjkiem i robił straszną aferę. Musiałam szybko przygotowywać mleczko, które łapczywie popijał – w tych pierwszych dniach malutko: 10-20 ml, a potem przykrywałam go gorącym termoforem, oczka mu się zamykały i zasypiał w ciepełku. Mogłam wtedy podziwiać spokojnie jego wielką urodę. Rzęsy jak u modelki, trójwymiarową sierść ułożoną w równe paski w ciepłych kolorach brązu. Przezroczyste, delikatne jak szkło raciczki, cudowny cieniuteńki ogonek, no i dwukolorowy, przesłodki ryjek.
Od samego początku nie mogłam się nadziwić, jak mądre i inteligentne jest to zwierzę. Tadzik uczył się wszystkiego błyskawicznie - po jednym powtórzeniu już umiał. Doskonale rozumiał, gdzie jest jego legowisko, do kogo należy udać się po jedzenie, w jaki sposób ma bawić się z kotem, a w jaki z psami. Ale było jeszcze coś, co wbiło mnie w kompletne zdumienie.
Zanim na to wpadłam, było tak jak na tym filmie.
W drugi dzień naszego obcowania przyszło mi do głowy, żeby spróbować nauczyć Tadzika korzystania z kuwety. Szczęśliwie miałam w domu drewniany żwirek. Zaraz po tym, jak wydudlił swoją butlę, postawiłam go na tym drewnianym żwirku w kuwecie. Tadzik śmiesznie rozstawił nieco tylne nóżki, wyprężył ogonek do poziomu i... zrobił siusiu! Tak mnie tym rozczulił, że aż miałam łzy w oczach! Od tej pory, jeśli tylko go przypilnowałam, wszystkie swoje potrzeby mały dzik załatwiał w kuwecie. Kiedy z każdym dniem nabierał sił i coraz większych umiejętności, pokazywał mi wyraźnie, że się mylę, że to nie jest dobry czas na pobyt w toalecie, że on teraz nie chce siusiu! Kłócił się wtedy ze mną, śmiesznie popiskiwał i wyraźnie dawał mi do zrozumienia, że on chce wyjść, że teraz siusiu robić nie będzie i koniec.
Te moje opowieści mogą wydawać się nieprawdopodobne, na szczęście w tym czasie nie rozstawałam się z telefonem i kręciłam film za filmem.
Nadszedł dzień, w którym Tadzik powinien mieć zrobiony zastrzyk - z antybiotykiem. Przyszła do nas pani Edyta z Ekostraży, poszłyśmy z nim do piwnicy, aby nie straszyć innych zwierząt - spodziewałam się bowiem, że Tadzik będzie bardzo protestował. Wzięłam go na ręce i mocno przycisnęłam do siebie, a pani Edyta wyszukała miejsce, gdzie była jako tako luźna skórka (bo Tadzik jest nabity i zrobienie mu zastrzyku podskórnego jest wielkim wyzwaniem ), wbiła igłę i nacisnęła tłoczek strzykawki. Matko jedyna, co się działo! Tadzik zaczął krzyczeć - piszczeć i kwilić tak głośno, jakby go ktoś obdzierał ze skóry! Zrozumiałam, co znaczy powiedzenie "drze się jak zarzynane prosię". Jakoś nam się udało, choć połowa lekarstwa wylądowała na moich butach. :)
Za kolejne dwa dni nadszedł czas na następny zastrzyk. I tu Tadzik pokazał, że dobrze wie, co oznacza wzięcie go na ręce, udanie się do piwnicy wraz z panią Edytą (bo ze mną samą robi to bez problemu!). Od razu zrobił taki raban, tak się wił, a trzeba mu przyznać że jest niezwykle silny, tak prężył całe ciało, że nie mogłam go utrzymać na rękach. W każdym razie zrobienie mu zastrzyku okazało się dla nas niewykonalne. Trudno wbić igłę w ciało, które cały czas jest w ruchu, i to w bardzo energicznym ruchu. Tadzik zwyciężył i zaczął dostawać antybiotyk w syropku. Bardzo dobrze, bo to kompletnie niekłopotliwe - po prostu dodaję mu go do mleka. :)
W tych pierwszych dniach maluch był bardzo wzruszający i jeszcze nie taki kłopotliwy, ponieważ sporo czasu spędzał na spaniu. Oczywiście dla mnie jako osoby niewprawionej wstawanie po nocach było (i jest) bardzo obciążające. Po nocnym karmieniu całymi dniami czułam (i czuję) się niewyspana. Cóż to jednak wobec radości, że Tadzik z każdym dniem zdrowiał i nabierał sił.
|
Dziwne rany na łapkach goiły się powoli. |
|
Ogonecek! |
|
Najchętniej ze mną. :) |
|
Odsunęłam termofor, a pod nim... :) |
|
Piękność! |
|
Zemsta Tadzika za to, co na filmie powyżej! |
Tadzik czyta!
|
Piżamka w paseczki z paskiem w talii. :) |
|
Na kolankach u mamusi - oglądamy tv. |
|
Cmok! |
|
Fika z Tadzikiem; Ptyśka zagląda. |
|
Jakie te moje suczki mądre i kochane! |
|
Hokus Pokus zagląda: kto tam leży! |
|
Tym razem Stefcia odważyła się zbliżyć. |
|
Z cyklu dziwne pozy. |
|
A Fikunia pilnuje. |
|
Albo Mikunia. |
|
One są bardzo dzielne, żyć w domu, gdzie co chwilę trzeba się przystosowywać do innych zwierząt...
To niełatwe. Teraz, gdy to piszę, są już zmęczone TaDzikiem, który zrobił się bardzo silny i namolny.
Wczoraj nawet Fika próbując się od niego uwolnić (napierał mimo wielu ostrzeżeń), dziabnęła go w główkę.
Na szczęście nic się nie stało, ale muszę pilnować jeszcze mocniej. |
Nigdy nie sądziłam, że spotka mnie taka przygoda i mimo zmęczenia bardzo ją sobie cenię. Dzik jest zwierzęciem niezwykle inteligentnym, co potwierdził mi podczas rozmowy telefonicznej pan z azylu. Powiedział, że dziki są mądrzejsze od psów i zasugerował, że nie będę chciała oddać małego, bo tak go pokocham...
Gdyby tylko można było... Ale nie można i szkoda się biczować żalem.
Po tej rozmowie uspokoiłam się, że TaDziczek będzie miał świetną opiekę.
Chciałabym, aby choć jedna osoba po czytaniu tej mojej relacji nabrała szacunku do dzików. Należy im się i szacunek, i dobre traktowanie. Rozumiem, że potrzebna jest kontrola ich liczebności, jednak najbardziej potrzebna jest kontrola wśród myśliwych, aby nie było wśród nich sadystów i psychopatów, którzy dopuszczają się działań tak przerażających, że nie można o tym myśleć bez bólu i przerażenia. Pod poprzednim postem, w komentarzach można znaleźć ich przykłady. Taki mały dzik cierpi tak samo dotkliwie jak ludzkie dziecko. Tak samo jest przerażony. Tadzik jest tego przykładem.
Niedługo część trzecia - dokończenie historii TaDzika Za Moimi Drzwiami. Zapraszam!
Dodam, że TaDzik pomaga Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Tu:
http://aukcje.wosp.org.pl/tadzik-dla-orkiestry-i4111141 można licytować jego zdjęcia. TaDZIK wie, że zrobią furorę! :) Aukcja trwa do jutra!
Pod tym filmem znalazłam mądry komentarz kogoś o nicku Kristel:
Podczas jednego z urlopowych wypadów poznałem rodzinę która zaopiekowała się osieroconym dzikim warchlakiem. Mieszkał na podmiejskiej działce gdzie mieszkali ci państwo. Ze zdziwieniem (bo jestem mieszczuchem) odkryłem że taka świnka inteligencją przewyższa psa, jest bardzo komunikatywna i czysta. Wyrzuciłem ze swojego słownika wszystkie niepochlebne powiedzenia o świniach, są bez sensu. Nie znam losów warchlaczka kiedy już wyrósł, ale mam nadzieję że nie skończył na talerzu. (http://www.tvn24.pl).
Mówią o nas i piszą! Np.
TU
i tu:
Czytałam i ogladałam z zapartym tchem. Wspaniała mimo trudności i niewyspaniu przygoda, a ile nowych doświadczeń. Świetne relacje między zwierzakami-rezydentami, jestem pełna podziwu.
OdpowiedzUsuńTakie piękne!
OdpowiedzUsuńKażde zdjęcie, każdy filmik oglądam mnóstwo razy - za każdym razem z taką samą frajdą.
OdpowiedzUsuńTo jest niesamowita historia, a inteligencja i zachowania tego maluszka zadziwiają mnie na maksa:):):)
OdpowiedzUsuńWidziałam Was wczoraj w tv! Tadzik - słodkie dzicze maleństwo, ale gwiazdą była Fika! Niesamowita w ogóle historia!!!!!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam!!!����������
OdpowiedzUsuńbędzie bez niego smutno :(((
OdpowiedzUsuńwydaje się, że on był od zawsze w ZMD
ale póki co cieszę się jego widokiem i jego szczęściem u Was ♥
kilka filmików nie otwiera mi się, nie wiem czemu, ale to co widzę i czytam jest niesamowite :)
OdpowiedzUsuńi jak wszystko co widzę - udostępniam .
Usuńpiżamka w paseczki :)
OdpowiedzUsuńcudo.... muszę nabyć :)
Jesteś najlepszą Gosią na świecie. Ja miałam ostatnio bardzo trudny czas. 4 listopada w trakcie podróży odszedł nasz Maine coon . Chyba dostał zawału serca. My dużo podróżujemy i on zawsze dobrze znosił podróże. Ale już w czerwcu było kiepsko a ostatniej podróży nie przeżył.
OdpowiedzUsuńPo tym zdarzeniu przestałam obserwować wszystkie fora kociowe. Ale Twoje zawsze pidgladalam. A od czasu Tadzika jestem już na stałe.
Z paskiem w talii? TALII??? Moze kiedys mial talie, ale tak dobrze go karmisz, ze zrobil sie z niego malutki antalecek na cterech nuszkach. :)))
OdpowiedzUsuńJa jestem oszołomiona trochę popularnością Tadzika. Moim rodzice, którym pokazałam zdjęcie, dopytują się co chwila o relację. Mama nawet groziła, że znowu zacznie korzystać z FB :-) Zawsze wtedy wspominam o zwierzętach, które ratujesz i którym można pomóc. Cała ta historia jest wprost niewiarygodna. A że dziki i w ogole świnie są bardzo inteligentne, to wiadomo nie od dzisiaj. Tadzik żywym dowodem. Bedziemy go wspominać z łezką w oku, ale lepiej dla niego w lesie... :-(
OdpowiedzUsuńJeszcze bardziej Cię podziwiam. Jesteś niesamowita Gosianko.
OdpowiedzUsuńChcialabym znac dalsze jego losy gdy bedzie juz w azylu dla zwierzat i penie nie tylko ja Zakochalam sie i bede tesknic :*
OdpowiedzUsuńZachwycam się TaDzikiem i na fb i tutaj.
OdpowiedzUsuńA przy okazji bardzo szanuję Pani postawę- wyważoną i rozsądną, bez zero-jedynkowego postrzegania naszego jakże kolorowego świata.
Zaczynam i kończę dzień od zaglądania za pewne Drzwi. Chyba się wezmę na odwyk ;)
OdpowiedzUsuńGalia Anonimia
Nie bierz:)))))
UsuńGallo A., ja też z tych uzależnionych.
UsuńAni myślę o odwyku!
Widziałam wczoraj Tadzika w tv☺ prezentował się super
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Karolina z Tolą i Stasiem
Słuszna decyzja-miejsce dzikiego zwierzęcia jest w lesie. W tym konkretnym przypadku dobrze, że jest azyl, w którym TaDzik będzie bezpieczny. Bo niestety zbyt wielu ludzi lubi krwawą rozrywkę w postaci cierpienia zwierząt. Znam nawet weterynarza-myśliwego, co jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Gosianko jesteś niezwykłą osobą-każdy filmik, który z zachwytem i ekologicznym demakijażem he he oglądamy, to Twoja ciężka i wyczerpująca praca. Ze swojej strony mogę powiedzieć tylko dziękuję, że mogę być gościem za Twoimi Drzwiami.
OdpowiedzUsuńTaDzik jest uroczy, ale wyrazy uznania należą się rezydentom- Stefci, Hokusowi, Ptysi, Fice i Mice, za cierpliwość dla małego dzik(us)a z lasu :)
OdpowiedzUsuńW kółko oglądam filmiki z Tadeuszem. Jest obłędny! I chyba coraz bardziej absorbujący i... apodyktyczny. ;) Jak my się z nim rozstaniemy?! A jak Ty się z nim rozstaniesz? Jeju, będziesz musiała wziąć szybko jakiegoś zwierzora na zastępstwo. I co to za zwierz będzie tym razem? Bo chyba nie obniżysz poprzeczki, Gocha? ;P
OdpowiedzUsuń♥
Buzk!
Zaraz usłyszymy o jakiejś małej żyrafie odrzuconej przez matkę... tu poprzeczkę podniosłaby bardzo wysoko:))
UsuńAaaaa! O to to! :)
UsuńNie mogę się napatrzeć. Słodki jest i rozczulajcy. Jak on w tym lesie się odnajdzie, jak tu teraz ma takie luksusy?
OdpowiedzUsuńA ja nie mogę odtwarzać filmików, buuuuu :( Potrzebna jest jaka aktualizacja albo inna cholera, ale tym zajmuje się mąż, ja się nie wcinam, a on teraz kompletnie nie ma czasu :(
OdpowiedzUsuńGosiu :) Dziękuję za Wszystkie relacje i filmiki :) Podziwiam Cię, Szanuję, ale i ...współczuję... Twoje rozstanie z TaDziczkiem, będzie bardzo bolesne. Nam się będzie z Nim trudno rozstać, chociaż znamy Zwierzaczka tylko wirtualnie :(
OdpowiedzUsuńNiczego nie ujmując TaDzikowi, to dla mnie prawdziwą gwiazdą i bohaterką jesteś Ty sama, Gosiu. Niezmiennie podziwiam Twoją gotowość do niesienia pomocy każdemu potrzebującemu stworzeniu. Jestem też pewna, że ta wspaniała zgoda jaka panuje między zwierzakami za Twoimi drzwiami, to skutek atmosfery, jaką umiałaś stworzyć i wspaniałego przykładu, jaki dajesz swym postępowaniem. Szacun, szacun, szacun i jeszcze raz szacun! I mnóstwo serdeczności :)
OdpowiedzUsuńPiękna historia.
OdpowiedzUsuńCudna opiekunka zwierzaków.
Przeuroczy TaDzik i kotki, i pieski.
Oby Wam się wszystkim czarownie darzyło.
Kłaniam się z szacunkiem, podziwem i przesyłam serdeczności.
Gosiu co ja będę pisać , dla Ciebie wielki szacun ! ♥
OdpowiedzUsuńTaDziczek przeslodki, choc takie male juz potrafi byc strasznym uparciuchem :). Ogromny podziw dla Twojego samozaparcia!
OdpowiedzUsuńSzacun Gosiu!
OdpowiedzUsuńFilmy i fotki ukazują świetne porozumienie międzygatunkowe ;)))
Tadzio jest szczęściarzem - Eko straż, domek, lekarstwa, najcudowniejsza Mamusia Gosia :-)
OdpowiedzUsuńPatrzę na te zdjęcia, filmiki i tyle refleksji się nasuwa. Choć są tak różne, potrafią żyć w zgodzie, bawić się, dawać wzajemnie radość, opiekować się. A homo sapiens...
Małgosiu, jesteś wielka. Cała nasza rodzina kocha Twojego bloga i śledzi na fejsie losy Zwierzaków. Ja już od tego rozpoczynam każdy dzień :D
OdpowiedzUsuńPozdrowienia najserdeczniejsze
Aga Piotrowicz z Rodziną i Kundelkami ( też Rodziną )
Co za słodziak chylę czoła ! i tu nasuwa się myśl jak człowiek może taką słodkość zabijać :(
OdpowiedzUsuńŚwietny jest ten tupot raciczek po podłodze...
OdpowiedzUsuńNasze dziecko coś naszło na dziki, zwłaszcza warchlaki i tak wpadliśmy na trop TaDziczka. I ogarnęło nas absolutne dzicze szaleństwo i pełne zdziczenie obyczajów :) Kochamy wszystkie zwierzęta, ale TaDzik obudził we mnie jakąś nową wrażliwość na dziki i wszelkie świniowate. Dzieci oglądają Wasze filmiki w kółko kilka razy na dzień. Pozdrawiamy i podziwiamy Was. No i tęsknimy za TaDzikiem...
OdpowiedzUsuń