W piękne wrześniowe popołudnie, jak co dzień, pobiegłam z moimi kochanymi suczkami na spacerek. Słoneczko pięknie świeciło na błękitnym niebie. Nad Odrą było spokojnie, cicho, wręcz magicznie. Tylko odpłynąć myślami w inne światy. Byłyśmy sam na sam z mieszkańcami rzeki. Kaczki pluskały się w migoczącej wodzie, łabędzie dostojnie przepływały obok, pielęgnując pióra, czapla siwa przeleciała nad moją głową. Niebo było niebieskie, a nad mostem - upiększone chmurkami w kształcie smoków. A może baranków...
Fika z Miką, w idealnej siostrzanej komitywie, kopały dziury na skarpie przy linii wody. To tam mieszkają nornice, które niestety czasem dają się im złapać. Szczególnie Mika wykazuje się tu krwawym talentem, a Fikunia chyba dała się w to "siostrze" wciągnąć - czego nie robi się dla kogoś, kogo się kocha! Co najmniej jedna norniczka straciła w ten sposób życie. Na szczęście przeważnie ta zabawa kończy się tylko na wykopkach.
Dziewczyny zawzięcie przekopywały brzeg, brudząc na czarno nosy, a ja usiadłam na trawie. Obok położyłam mój aparat fotograficzny. Stał się on moim codziennym towarzyszem z racji projektu Most 2016 - właśnie przed chwilą cyknęłam kolejne zdjęcie znanego Wam kadru. Ostatnią myślą, jaką poświęciłam aparatowi, była: oby go tylko nie zapomnieć!
Domyślacie się już pewnie, dlaczego na kolażu powyżej jest tylko 19 zdjęć...
Kiedy następnego dnia szukałam aparatu, żeby zabrać go na spacer, z przerażeniem odkryłam, że moja myśl okazała się prorocza...
Zostawiłam go tam. Zapomniałam o nim! Wstałam, zawołałam FikiMiki i wróciłyśmy do domu...
Mój ukochany aparat, a bez przesady jest to najulubieńszy przedmiot, jaki kiedykolwiek miałam, został zapomniany na brzegu rzeki... Ogłoszenia nic nie dały. Niech ten, kto go znalazł, cieszy się nim i dba o niego. Mogę powiedzieć tylko: żegnaj, mój aparacie. :(
Na karcie pamięci zostały niezgrane zdjęcia z projektu. Część sierpnia i część września. I one oczywiście przepadły.
Przecież to wiem, czasem tak bywa w życiu, że plany zawodzą, a to, co miało trwać, zostaje brutalnie przerwane. Nic nie jest dane raz na zawsze. Trzeba umieć godzić się ze zmianą, z koniecznością korekty planów, z ich porażką.
Nie był to bardzo udany projekt. Miałam do niego mnóstwo uwag, ale czerpałam satysfakcję z faktu, że umiem być solidna i słowna, nawet jeśli to obietnica dana "tylko" samej sobie.
No cóż... Chciałabym, aby nie zdarzały mi się w życiu poważniejsze od tej "porażki", jednak tak oczywiście nie jest i nie będzie. Może to tylko kolejna lekcja do odrobienia. Np. elastyczności, pokory? Może to nauczka za błądzenie myślami w chmurach, przy łabędziach i kaczkach...
Tak czy siak, projekt most 2016 skończył się na 19 sierpnia.
Dziękuję, że mi towarzyszyliście.
Jesteście ciekawi, jak wyglądał ten czas przetworzony na jedno zdjęcie? Oto i ono:
Jesteście ciekawi, jak wyglądał ten czas przetworzony na jedno zdjęcie? Oto i ono:
Ten fragment roku już jest przeszłością, projekt jest przeszłością, aparat też do niej odszedł. Nie ma sensu za nim płakać. Można powiedzieć, że zaczynam nowe życie. Bez ulubionego aparatu. Zobaczymy, co też ono przyniesie... :)
Bedzie nowy aparat, bedzie nowy projekt, Gosiu. Szkoda tych zdjec, szkoda, ze kupa kasy poszla w bloto. Mam tylko nadzieje, ze zlodziej nie bedzie sie dlugo cieszyl zdobycza...
OdpowiedzUsuńNie złodziej! Znalazca. Skąd ma wiedzieć czyj to aparat? Podpisany był?
UsuńTak łatwo ferować wyroki...
Sa biura rzeczy znalezionych. Oddal? Nie? Wuiec zlodziej.
UsuńOgłoszenia są na FB i na OLX, oraz wiszą przy miejscu zgubienia.
UsuńNie mam wielkiej nadziei...
Myślę trochę jak Pantera - życie przyniesie nowy aparat, który wkrótce stanie się równie ulubiony:))). Szkoda mi jednak tego projektu. Byłam ciekawa, jak to się wszystko skończy. Z drugiej strony odnosiłam wrażenie, że nie przynosił Ci spodziewanej satysfakcji, więc... tak sobie myślę, że może to dobrze, że nie możesz go kontynuować? Choć szkoda, że stało się to kosztem utraty aparatu:(
OdpowiedzUsuńWiesz co? Kolejny projekt to będzie to! Nauczę się na błędach i będzie ciekawszy. :)
UsuńPantera, może nie złodziej, bo jednak ktoś znalazł a nie celowo ukradł... Czasami sie dziwnie w życiu plecie i miejmy nadzieję, że aparat jeszcze do Gosi wróci. Oby.
OdpowiedzUsuńA tak poza tym Gosiu też będę czekać, co życie nowego przyniesie na bloga, bo że coś ciekawego to nie ulega kwestii :)))
O, i to mi się podoba :)
UsuńWielka szkoda i zal straty! Wywiesiłaś ogłoszenie w tym miejscu? Może ktoś ,kto znalazł jeszcze odda?
OdpowiedzUsuńOj,przepraszam ,widać,że jeszcze śpię, napisałaś,że ogloszenia nie pomogły.
OdpowiedzUsuńWywiesiłam... No cóż, za bardzo na to nie liczyłam. :(
Usuńszkoda, ale dobrze, że masz taki, a nie inny stosunek do tej straty
OdpowiedzUsuńA co przyniesie przyszłość? Przyniesie wiele dobra, Gosiu, bo na to zasługujesz. Będą kolejne szczęśliwie uratowane adopciaki, Twoja Zuzanka będzie rosnąć, przysparzając Ci wiele szczęścia, i będzie nowy kalendarz :)
Buziole :*
Piękna perspektywa!
UsuńGosia teraz czas na nie kończący się projekt: Zuzia!!!
OdpowiedzUsuńMam już, napiszę później na fejsa :)
:)) Zuziolek :)
UsuńMimo wszystko zabrzmiało optymistycznie. Aparatu szkoda, ale w końcu to tylko przedmiot. Zresztą może jeszcze do Ciebie wróci jakąś przedziwną i zawikłaną drogą? Takie przypadki już Ci się zdarzały, choćby historia (chyba) Klusia, w którym zakochała się jego obecna właścicielka, zanim trafił do Ciebie.
OdpowiedzUsuńMyślałam długo, ale przypomniałam sobie, że to był Czekofredek (Kapselek). :)
UsuńLubię tę historię. :) http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2016/04/o-tym-jak-odnalazo-czekofredka.html
Gosia bez aparatu? Szkoda, ale zamartwianie się nie pomoże, chciaż zwyczajnie wielki żal.
OdpowiedzUsuńMoże wróci, może nie, mnie sięprojekt podobał i imponowała Twoja wytrwałość w jego realizacji. Będą może inne, a teraz nie trać optymizmu.
Gosia bez aparatu! To nie ja! :)
UsuńSzkoda aparatu, szkoda zdjęć, ale nic się na to nie poradzi na razie.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, czytałam gdzieś, że nasza przewrotna podświadomość nie zna słowa "nie" i kiedy człek sobie mówi "nie zapomnij", to oznacza to "zapomnij".
Od jakiegoś czasu używam słowa "pamiętaj" :) Czy pomaga? A bo ja wiem? Ale spróbować nie zaszkodzi ;)
No to pieknie się urządziłam! Powiedziałam sobie "nie zapomnij", a to znaczyło "zapomnij"... No i zapomniałam. Taka jestem sobie posłuszna, ha! :)
UsuńPrzykro mi z powodu aparatu i straconych zdjęć. Sama dwa razy tego doświadczyłam. Raz też zostawiłam aparat na trawie, wróciłam i go nie było. Innym razem aparat spadł na ulicę i już umarł. A, był jeszcze trzeci raz kiedy nagle padł mi niemal nowy telefon. Kolejne stracone zdjęcia. Czy czegoś mnie to nauczyło? Żeby bardziej uważać może. Za każdym razem miałam plan od razu zgrywać zdjęcia, ale nadal tego nie robię...
OdpowiedzUsuńTobie przydarzyło się to może po to żebyś przestała być aparatowym niewolnikiem? ;)
Ty masz łeb, Ala! To jest własnie po to, abym nie była dłużej codziennym niewolnikiem aparatu! Tylko wiesz... Lubiłam to niewolnictwo. Chętnie znów oddam się w niewolę, tylko niech mój "pan" wróci, buuuuuuu
UsuńNiech się znajdzie! A wtedy to Ty będziesz jego Panią! :) I o to ma w tym może chodzić :)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńMnie się projekt podobał, i zdjęcia, i sama idea projektu. Oczywiście żal aparatu, ale to nie koniec świata. Ważniejsza jest Zuzia, dom, zwierzaki. No, niech to nowe życie obfituje w radości.
OdpowiedzUsuńWiem, Julito, i mnie czasem nawiedza żal głęboki. To był fajny pomysł, no i na jesień zdjęcia stałyby się ciekawsze. Szkoda.
UsuńJednak to wszystko jest dla mnie symboliczne i tak zwyczajnie musiało być.
A Zuzia jest najważniejsza!
Pomyślałam do św.Antoniego, żeby Ci się znalazł :) U mnie dwa razy to zadziałało ! Może znalazca zwróci, jak jakimś cudem dojdzie, że to Twój. Mnie się też projekt MOST podobał . Zdawało się, że zdjęcia podobna, a były tak różne. To nic, nawet najdłuższa żmija mija :) Teraz będziesz miała do nieskończoności projekt Zuzanka :) To dopiero będzie słodycz i radość :)
OdpowiedzUsuńTak, ewuniu, to jest słodycz nad słodycze. Dziś patrzyłam, dotykałam, podziwiałam, ech, nie ma nic piękniejszego!
UsuńA Antosia chętnie wystawię na próbę. :)
Szkoda, bardzo. Może znalazca nie wie komu oddać? Ja kiedyś znalazłam aparat na ławce w kościele, oddałam ochroniarzowi, a on zaniósł na zaplecze. Ale czy rodzina go odzyskała? Może wrócili, nie znaleźli, nie zapytali... Może lepiej było zostawić kartkę z nr telefonu gdzieś obok. Mam nadzieję, że jednak odzyskali. To mi uświadomiło, że warto oznaczyć sprzęt numerem kontaktowym.
OdpowiedzUsuńWierzę, że twój wróci!
Może nie wie. No cóż, mądry Polak po szkodzie. Trzeba koniecznie jakoś oznaczyć kolejny.
UsuńA może postaw na jakimś kołku coś w rodzaju tablicy z ogłoszeniem w miejscu zgubienia? W końcu to nie jest raczej miejsce, gdzie przyjeżdża się bukwiskąd? W większości to stali bywalcy pewnie? Z pieskami, narzeczonymi, rowerami...
UsuńCo za szkoda.
OdpowiedzUsuńTak mi się podobał ten projekt.
No i strata. Na pewno niełątwa choć oczywiście człowiek potrafi podnieśc siępo każdej stracie i powiedziećsobie "to tylko..." a nie zdrowie albo drugi człowiek. Ale bardzo współczuję. Moze jeszcze jakoś się znajdzie?
Zatem nie będzie też mojego wymarzonego kalendarza.
Nie będzie... Też żałuję, ale obiecuję, że wymyślę coś innego.
UsuńA mnie jest szkoda projektu... I strasznie mi przykro z powodu aparatu.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się jednak podoba Twoje podejście do sytuacji i potencjalnego znalazcy:)
Wiem, że ci szkoda, kochana. Byłaś moim najwierniejszym wsparciem przy tym projekcie. :)
UsuńI mnie szkoda projektu. No cóż, pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, zwłaszcza tych, które dzieją się niezależnie od naszej woli.
OdpowiedzUsuńGosianko, niech nowe projekty idą jak z płatka i dają radość :)
Dziękuję! :)
UsuńI mnie też szkoda projektu i aparatu.Ale może to było po to bo kupisz jeszcze lepszy.A może po to abyś odpoczęła po tak trudnym okresie.Ale mam nadzieję ze kalendarz z Projektu most powstanie.
OdpowiedzUsuńZaczynam o czymś myśleć... :)
UsuńZdjęcie wygląda kosmicznie, wygląda jak by było obrazem :)
OdpowiedzUsuńMarija ma rację, projekt Zuzanka! Ona będzie się z każdym dniem zmieniać:-) Czeka Cię coś nowego,coś czego jeszcze nie robiłaś, coś, co robiłaś ale nie poświęciłaś temu większej uwagi. Tak zawsze zaczyna się nowe. Stare odchodzi, często z bólem, ale potem zawsze okazuje się, że to było po coś. Miłego Gosiu :-*
OdpowiedzUsuńEwa, projekt Zuzanka musiałby zostać w "podziemiu" bo nie sądzę, żeby rodzice zgodzili się na publikację wielu zdjęć córci! moje dzieciaki rzadko mi zgodę wyrażają na pokazywanie Wam Zuzi, i wcale się nie dziwię
Usuństrata duża, a i projektu szkoda! chociaż ja osobiście pewnie bym bardziej nad utratą aparatu jęczała, przywiązuję się do moich "zabawek" ;)
OdpowiedzUsuńZawsze masz takie "prorocze" myśli???
OdpowiedzUsuńSzkoda aparatu, szkoda zdjęć, ale tak to jest w życiu - bilans musi być na zero - poszczęściło się z domem dla kotków, ale przepadł aparat.
Miłego:)