Jestem nią zachwycona. To wspaniała suczka, nic nie poradzę, że to kolejna istota o której tak mówię i to z ręką na sercu. Ona jeszcze jest biedna. Przecież z wielkim prawdopodobieństwem ona nie zna domu. Jeszcze w wielu sytuacjach nie umie się odnaleźć, nie wie, jak się zachować, nie wie, co może, a czego nie, ale szybko się przełamuje i jeszcze szybciej uczy. Naprawdę jestem pod wrażeniem. Chodzimy już na spacery do parku! Już w trzeciej dobie chodziłyśmy. Cynia jest oczarowana przestrzenią, trawą, krzaczkami, zapachami, wszystko jest dla niej nowe.
Jest bardzo grzeczna. Idzie za mną! Wężykiem, nie zawsze jej wyjdzie w tym samym kierunku, ale idzie! Geniusz.
Jest bardzo grzeczna. Idzie za mną! Wężykiem, nie zawsze jej wyjdzie w tym samym kierunku, ale idzie! Geniusz.
Wczoraj zabrałam Cynię do weta, bo nie podobają mi się te jej bruzdy pod oczami.
Wet sprawdził oczy bardzo dokładnie. Najpierw oglądając je normalnie (zapalenie spojówek), w szkle powiększającym, potem wywinął jej powiekę, patrząc, czy nie ma tam czasem jakichś wrastających rzęs (nie ma), a potem jeszcze zrobił czary-mary. Zakropił oczka Cyni dwoma kolorami kropli; pomarańczowymi i zielonymi, zgasił światło i patrzył przy pomocy lampy ze światłem ultrafioletowym, czy krople spływają do gardła. Długo nic się nie działo, a potem pojawiły się na nosie, co oznacza, że kanaliki działają!!!
To cudowna wiadomość, bo pewnie zwykłe krople z antybiotykiem pomogą Cynieczce pozbyć się tych brzydkich korytarzy pod oczami. Aha, jeszcze wet zmierzył jej ilość wydalanych łez. W tym celu wsadził jej do oka taką papierową miarkę z podziałką milimetrową. Wypłynęło 6 mm łez przez ileś tam sekund - za dużo. To skutek zapalenia spojówek. Będziemy to leczyć. Cynia jest tak śliczną, młodą sunią, że musi to być widać!
W samochodzie idealnie (choć oczywiście ze strachem). |
Idealny pacjent! Wet zachwycony! |
Wet sprawdził oczy bardzo dokładnie. Najpierw oglądając je normalnie (zapalenie spojówek), w szkle powiększającym, potem wywinął jej powiekę, patrząc, czy nie ma tam czasem jakichś wrastających rzęs (nie ma), a potem jeszcze zrobił czary-mary. Zakropił oczka Cyni dwoma kolorami kropli; pomarańczowymi i zielonymi, zgasił światło i patrzył przy pomocy lampy ze światłem ultrafioletowym, czy krople spływają do gardła. Długo nic się nie działo, a potem pojawiły się na nosie, co oznacza, że kanaliki działają!!!
Makijaż oczu - w wiosennych zieleniach. |
W świetle specjalnej lampy. |
Hurrrrraaaaa! |
Schronisko podało, że suczka ma 4 lata, ale w książeczce jest napisane, że urodziła się w 2013. Wet potwierdził ten wiek. Cynia ma zdrowe, młode zęby. Powiedział nawet, że wygląda mu to na 3 lata. Oznacza to, że musiała trafić do schronu jako psie dziecko, dużo poniżej pierwszego roku życia, no i tam ugrzęzła. Taka cudna sunia! Zważyliśmy psinkę; 9 i pół kilo. Waga Miki, tylko nóżki trochę krótsze.
Wieczorem Calineczkę wykąpałam! Jaka teraz będzie pachnąca i śliczna!
Takie sceny coraz rzadziej. |
Takie coraz częściej.
Tu pojawiły się obnażone zęby Cyni. Ona się boi. |
Mika
Dziś mija miesiąc, od kiedy Marcysia/Mika jest z nami. Przyznam się teraz, że nie pokochałam jej od pierwszej chwili... Męczyło mnie to i smuciło, bo Mika jest uroczym, wdzięcznym, dobrym psem. Na szczęście to jest za mną. Już kocham ją ogromnie, całym sercem, a ona jest oddana i wpatrzona we mnie jak w obraz. Na spacery chodzimy bez smyczy, dziewczyny szaleją ze sobą lub zgodnie biegają po łąkach. Niestety jest tak, że Mika jako ta cięższa i silniejsza wymusza na Fice zabawy siłowe, zachowuje się jak taran, spycha Fikę, a ta się tego boi. No cóż, muszą sobie radzić, i radzą dobrze. W końcu jest też wiele udanych zabaw.
Czemu nie pokochałam Miki od pierwszej chwili? Myślę, że rację ma Kasia, która zasugerowała, że Mika nie wzbudzała we mnie litości takiej jak np. Perełka czy Klusek, który sikał pod siebie ze strachu w pierwszych dniach. Mika dopiero uczy się ekspresyjnego reagowania, dopiero zaczyna robić minki, zresztą nie wiem czemu; ale to już za mną. Uff.
Mikunia nie ma z tym problemu; ogromnie nas kocha, jest niesamowicie szczęśliwa.
Mikunia nie ma z tym problemu; ogromnie nas kocha, jest niesamowicie szczęśliwa.
Fika
To nasz skarb, nasza miłość, nasze szczęście. To się nie zmieniło, a Fikunia czaruje i oswaja kolejnego zwierzaka. Ona wciąż jest najlepszą terapeutką dla tymczasków. Mika patrzyła na Fikę i uczyła się wszystkiego, a teraz Cynia patrzy na to, co robią panienki i próbuje to naśladować. To jest naprawdę super. Fiśka, aj law ju!
Hokus
Ten niegdysiejszy urwipołeć jest najspokojniejszym, najbardziej ugodowym, najsubtelniejszym kotem, jakiego znam. Kot, którego można tylko uwielbiać. Przyjął Cynię wzorcowo, zaopiekował się nią w pierwszych dniach, dodał jej otuchy. Lubi ją. Czy to nie niezwykły kot? Czekają nas badania. Pewne rzeczy nas niepokoją w zachowaniu Hokiego - kota z uszkodzonymi w dzieciństwie nerkami, kota uratowanego przez nas w ciągu kilkumiesięcznej walki. Mam nadzieję, że wyniki wyjdą dobre.
Stefcia
Mówię Wam, jaka to wesoła kotka! Ona ma wciąż duszę kociaka, chce się bawić, szaleć z wędką, nie ma zmiłuj się - wieczorem ma być zabawa. Idzie często powkurzać Szarcię przez siatkę w kocim pokoju. Widocznie lubi adrenalinę. Ona zawsze musi nowych przećwiczyć syczeniem i grożeniem. Taki los ma teraz Cynia. Stefcia boi się jej. Stefcię też ogromnie kochamy. To cudo, nie kot!
Szarcia
Wzorcowa kocia mama. Ma już dość siedzenia z dzieciorami. Nie dziwię się. Kochana, łagodna, miła i... marudna gadulińska. :) Jak dobrze, że za 2-3 tygodnie kotka wróci do Basi i Witka, którzy ją kochają.
Przesłodkie, zżyte ze sobą kociaki idealne; nie chorują, nie przysparzają zmartwień. Pięknie się rozwijają, są samowystarczalne, bo mają siebie. Szukają wspólnego domku. Są przepiękne. Imponujące! A jak do siebie pasują!
Basia i Witek (młoda para, która przywiozła mi kocią rodzinkę) odwiedzają mnie i zabawiają kociaki. Jak ja to lubię! Oboje są ciepli i kochani, ale najważniejsze, że na moim sumieniu nie ciąży wtedy poczucie, że kociaki siedzą same i tęsknią za człowiekiem. Bo takie one są. :)
Wituś. |
Basieńka. |
Barbara. |
To też Baśka. |
Podczas ostatniej wizyty przeżyliśmy chwile prawdziwej grozy! Nie mogę nawet pomyśleć, co by się stało, gdyby Basi wtedy nie było ze mną w pokoju. Zauważyłam, że Wituś się krztusi. Wyraźnie nie mógł pozbyć się czegoś z pyszczka. Próbowałam mu pomóc, ale spanikowany kotek wił się jak piskorz, nie można było go utrzymać w rękach, a co dopiero zajrzeć mu do pysia! Wtedy do akcji przystąpiła Basia. Zadziałałyśmy jak tandem, bez słów. Ja złapałam malucha za nóżki i unieruchomiłam go, a Basia swoim pięknym i na szczęście długim paznokciem wyjęła mu z pyszczka... grudę żwirku silikonowego! Taką wielką! Miał ją pod języczkiem, przykleiła się i biedak kompletnie nie potrafił sobie z tym poradzić. Oczywiście żwirek silikonowy poszedł won!
Witek z Witkiem, Basia z Basią i Kubusiem. |
Kubuś Antonio Bandzioras
Gagatek, proludzki kociak, łobuziak i despota. Do zacałowania! Do kochania i służenia mu po grób!Wyjątkowy słodziak. Ma już personel zaklepany. Cwaniak! Od wczoraj nie widzę w końcu żadnych oznak katarku, choć niepokoi mnie jego częste sikanie. Chyba znowu odwiedzimy weta. ;(
No i zanim skończyłam ten post, już się zdezaktualizował! Cynia już mieszka w domu (oczywiście ogród przestał ją natychmiast interesować), a Kubuś bierze lekarstwo na podziębiony pęcherz. :(
No to już klikam "opublikuj", bo zaraz to wszystko będzie znów nieaktualne. Tyle się dzieje!
Bardzo dziękuję kochanej Eli H. z Poznania za potrzebny prezent dla kociaków. :)
Zaglądam tu codziennie.
OdpowiedzUsuńTyle dobrych wieści. Ładuję akumulatory :-)
Pozdrawiam :-)
Wzrusza mnie widok pazurków, których kocie dzieci jeszcze nie potrafią chować.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam serdeczności.
Takich wiadomości nigdy za wiele :)))
OdpowiedzUsuńCudowne zwierzaki i cudowni WY - ich Personel :))
Lidka, po tobie to się nie spodziewałam takiego braku strachu przed starszszsznym wy....niem!
UsuńHa,ha, wiedziałam :)) I fcale, ale to fcale się nie boję, bo prawdę piszę :))
UsuńKubuś to przecież Edward Nożycoręki.;)
OdpowiedzUsuńW pierwszej chwili, oczami wyobraźni, widziałam Basię futrzaną hrehre, jak swoim pazurkiem ratowała brata. Dopiero po chwili zaskoczyłam.
Cynia na tym kocyku z konikami, wygląda jakby była dzieciata.
OdpowiedzUsuńFaktycznie :)
Usuńto ja szybko piszę, bo zaraz bedzie kolejny post i się nie załapię ;)
OdpowiedzUsuńTwoi Rezydenci pięknie pilnują dobytku i przybytku :)
Zuchy!
Głaski dla wszystkich ♥
O, przepraszam, ze dwa dni nie było posta!
Usuń:)
Dzięki, Gosiu, za cudowny wpis o wszystkich zwierzakach. Fiśka, ja też aj law ju! Straszne jest to "straszne zdjęcie" Miki, na którym usiłuje odgryźć biednej Fikuni dupkę. Mika śliczna, Cynia fantastyczna, a Hokus ach! No i Stefcia, i Szarcia i małe czorty. Ale frajda czytać/oglądać taki post!
OdpowiedzUsuńA mnie taki komentarz:***
UsuńJak na moje potrzeby Gosianka mogłaby mieć kilka par dodatkowych rąk, żeby wciąż wstawiać nowe posty i zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńGalia Anonimia
Albo człowieka do wstawiania postów i zdjęć.
UsuńO! A ja bym leżała i obmyślała koncepcję. :)
UsuńPrezesy tak majo...
UsuńGenerały!
UsuńNareszcie przegląd całego "zwierzyńca" w jednym poście:))) Fajnie, to lubię:)
OdpowiedzUsuńNinka, wiesz co jest potrzebne dla Cynii! :)
UsuńZastanawiam się czy jej nie przechrzcić na Lisię, hmm...
Wiem, wiem; postaram się:)))
UsuńJuż... za późno! :)
UsuńNnnnnooo, zadowolona jestem. O wszystkich futrzakach i zdjęcia fajne, zamiast skrobnąć coś u siebie wolę tu posiedzieć.
OdpowiedzUsuńCudne wszystkie zwierzaki, bardzo lubię wieśći o Stefci....to moja ulubienica:-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam dożo i nigdy nie będzie za dużo.
OdpowiedzUsuńA dziewczyny Fiki-Miki nie znosza kleszczy po ganiatyce w tych wysokich trawach, gdzie ich nawet nie widac? :)
OdpowiedzUsuńSlodkie to Twoje towarzystwo. ♥
Są zabezpieczone dlatego nie znoszą. Sprawdzę jutro w książeczkach czym (kropelką), ale dbam o to bardzo.
UsuńNo właśnie, kleszcze. Co robicie? Może jest coś, o czym nie wiem? Bo te na kark to kant... Frodulowi wyjęłam wczoraj 4. Wszystkie na głowie.
OdpowiedzUsuńU mnie to raczej działa... A kiedy go kropiłaś?
UsuńSą teraz takie tabletki http://aktywnizpsami.pl/bravecto-nowy-srodek-zwalczania-kleszczy-i-pchel/
Różnie o nich piszą, ale moja wet twierdzi, że są ok.
One działają 3 mies...
UsuńKropiłam ze 3 tygodnie temu. O pastylkach wiem, ale jakoś tak się wzdragam.
UsuńNo to trochę poczułam się wywolana do tablicy;) Kropelki mają dzialać na kleszcze 4tygodnie ,ale w tym roku po ok3tygodniach już kończą działanie-tak to widzimy w praktyce.jest jeszcze oczywiscie tabletka zabezpieczająca 12tygodni oraz bardzo dobrze dzialająca obroża(ale... tej nie polecam u psiakow dlugowlosych ,bo kołtuny się okropne robią) ktora działa 7-miesięcy. Ja osobiscie kropię moją psicę Advantix a koteliny-Fronline Combo. Ps czy to nie jest za duża reklama ,Gosiu???;) ściskam Cię i zwierzaki mocno:) justynak
UsuńOj,zjadło mi już dwa razy komentarz-wrrr...;) Gosiu,po pierwsze: ale fajnie widzieć te wszystkie zwierzaki,jak szybko "dochodzą do siebie" po traumie bezdomności.to niesamowite,Wy jesteście niesamowici!(tak,tak-wiem: wydziedziczenie wisi nade mną;). A ws kleszczy: są 3sposoby zabezpieczenia psa- kropelki(na bazie fipronilu lub imidaklopramidu/permetryny-te ostatnie nie dla kotelin!),tabletki (jedna dziala 4tygodnie,druga-12tyg) oraz obroża(bardzo skuteczna,ale dla psiaków z dlugim wlosem jak Frodo:),nie polecam-tworzą się kołtuny na szyi).ja kropię moją psicę advantix ,a koteliny-frontline combo. No ,to idę oglądać setny raz sceny z życia szczęsliwych zwierząt:) justynak
UsuńTe KROPLE na kark miałam na myśli.
OdpowiedzUsuńNo tak, dziś nasyciłam swoje oczy wspaniałymi wieściami i zdjęciami. Super piesy i kociambry - super.
OdpowiedzUsuńAnia Bezowa
NO i takie posty to ja lubię a nawet uwielbiam. Teraz z czystym sumieniem że wszystkie wieści przeczytane i obejrzane mogę zamknąc komputer i iść spać i śnić, śnić- zgadnij Gosieńko o kim??? Pozdrawiam Wirginia
OdpowiedzUsuńKobietki. Plis!
OdpowiedzUsuńNiech któraś z was zostanie mamą Cynii!
Wszystkie futrzaki w jednym poście i dużo zdjęć, czego chcieć więcej na dobrą noc?
OdpowiedzUsuńDobranoc Wszystkim :)
Piekny ten swiat zwierzecy u Ciebie, kochane psiaki i koty, Cynia wzrusza mnie, taka smutna przeszlosc, a teraz tyle milosci, nareszcie szczescie usmiechnelo sie do niej i to dzieki Tobie. Wiesz po prostu podziwiam Cie, czesto jestem na Twoim blogu, poprawiasz mi wiare w czlowieka. Teresa
OdpowiedzUsuńcuda. Ucórkowiałabym. Uściski!
OdpowiedzUsuńFutrzastych nigdy nie za duzo :). (Leciwa)
OdpowiedzUsuńDo mnie córka przyleciała i mało zaglądam ale fajnie tak dwa posty sobie przeczytać z takimi zdjęciami :-) Cuda, jak dobrze, że jesteś Gosiu. I że masz telefon żeby filmy dla nas robić ;-)
OdpowiedzUsuńEwa, jak przestaniesz zaglądać to zamykam bloga! O!
UsuńCyniusia strasznie rozczulająca. Taki lisek :-* Jak to się dzieje, że u Ciebie wszystkie te psy i koty wspierają się nawzajem? Żyją jak pies z kotem? Znaczy w najlepszej komitywie! :-D
OdpowiedzUsuńEch, te Wasze zwierzaki... Tylko przytulać:)
OdpowiedzUsuń