sobota, 14 listopada 2015

Koci książęta o hinduskich imionach ADOPTOWANI!

Czy dziś wobec tego, co dzieje się na świecie, obchodzą kogoś kotki?
Nawet jeśli tak nie jest, to one nie są temu winne. Ich życie się dziś zmieniło. Chcę to upamiętnić.


Najpierw dom znalazł Ravi. Odebrałam dziesiątki telefonów, a w końcu dostali go młodzi ludzie z sąsiedztwa, którzy wydali mi się najbardziej odpowiedni. Mają już kotę Sivę - to znak. :)

Teraz już: 

Ravi jest super, już pomalutku do nas podchodzi i da się głaskać. U Sivy od wczoraj zmiana - razem jedzą, biegają, Ravi już korzysta z jej kuwety i cały czas są razem - cudownie jest na nie patrzeć. :-)



Potem (dziś) przyjechali po Mikulka cudowni ludzie, którzy pokochali go od pierwszej chwili. Ich zwyczajnie trzebaby sklonować! Zawsze chciałabym czuć taki spokój przy adopcjach. Mikulek będzie szczęśliwy. Na bank! Dostałam już od Joli - czytelniczki ZMD - wiadomość, że czuje się bardzo szczęśliwa z powodu nowego domownika (trzeciego już kota). :)
A swoją drogą ona też potwierdziła, że Fikunia na żywo jest mniejsza niż na zdjęciach. :)


Zaraz po Mikulu do swojego domu pojechał Yamir. Zaufałam młodym ludziom (bo tuż przed trzydziestką - młodzi!), że zadbają o niego. To Kamil i jego narzeczona, która chciała zabrać kotkę ze swojego domu rodzinnego do Wrocławia, gdzie rzuciło ich życie, ale ta nie mogła się przystosować. Tęskniła... Odwieźli więc ją z powrotem do mamy. Ale jak żyć bez kota, jeśli jest się kociarą? Bądź bardzo szczęśliwy, Yamirku, czekamy na wieści!

No i jeszcze historyjka z soboty, z adopcji Yamira, bo jest NIESAMOWITA!
Po Yamira przyszedł Kamil - młody mężczyzna; rozmawialiśmy, pokazywałam mu, jak zachowuje się kotek, trzymając go na kolanach.
- To chcesz iść do tego pana? - spytałam Yamira. - Jeśli tak, to mrugnij dwa razy oczami - zażartowałam.

I wiecie co... Raz, i zaraz - dwa, mrugnął! Jak słowo daję! Nie mogliśmy z Kamilem uwierzyć w to, co zobaczyliśmy! Śmialiśmy się długo, ale w szoku jestem do dziś. Zapytany Yamir dwa razy mrugnął!

Trochę wspomnieniowych już zdjęć Zza Moich Drzwi.


Ravi.


Mikul.
Yamir. 




















Potem do swojego domu pojechała też Fiona. Nawet nie zdążyłam jej Wam przedstawić! To jest historia nie do uwierzenia... Wrócę do niej.

Nie zrozumcie mnie źle, ale jest mi teraz jakoś strasznie smutno. Tyle emocji dziś przeżyłam. Dobrych, ale jednak wyczerpało mnie to dokumentnie. Mam syndrom pustego gniazda. Ufam, że nie zawiodłam żadnego z tych malców, a co jeśli? :(

Miłego wieczoru Wam życzę i przypominam o kalendarzach, które wciąż można zamawiać. Widzę, że sporo osób, które w ubiegłym roku je kupiły, w tym jeszcze zwleka. Nie chcecie czy to zwyczajne przeoczenie? Można zamówić, a zapłacić w dogodnym dla siebie momencie. Zapraszam serdecznie! 

PODPIS

Kupując przez ten baner, pomagasz mi pomagać!




42 komentarze:

  1. Mnie kotki interesują. Bardzo mnie interesują. A Twoje gniazdo za chwilkę się zapełni. Cieszę się bardzo, że Książęta znalazły dom.
    Cały dzień nie było nas w domu, rano nie włączyliśmy wiadomości i dopiero teraz sie dowiedzieliśmy. Było to do przewidzenia, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Lidko, takie wiadomości staną się pewnie naszą codziennością...
      Póki można, trzeba robić swoje i wierzyć, że jest lepsze jutro.

      Usuń
  2. Dla tych malych istotek wojny sa sprawa drugorzedna, one chca tylko miec nowe kochajace rodziny i to ich swiete kocie prawo. Dobrze uslyszec takiego dnia jak dzisiaj, choc jedna pozytywna wiadomosc. Ciesze sie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jedna pozytywna wiadomość a cztery!😃. A tak poważnie Gosianko, to Twoje kotki i ich historie wprowadzają spokój w tym haosie.

      Usuń
  3. Takie wieści to jak balsam, w tym złym świecie jednak dzieje się coś dobrego.
    Kotki były cudne, a Ty masz dobrą rękę do adopcji. Twojemu smutkowi się nie dziwię, kotki opuściły Twoje Drzwi w krótkim czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kotki były cudne, a ja się na nich nie znam, jak się okazało, bo bałam się o buraski, a one poszły do domów pierwsze. :)

      Usuń
  4. Może to zabrzmi niestosownie, ale dziś wcześnie rano usłyszawszy w radiu, co się stało w Paryżu, myślałam o tym, że w takich sytuacjach pewnie cierpią czasem także zwierzęta. A przecież cóż one komu zrobiły... Wiem, wiem, wobec dramatu ludzkiego itd... A jednak.
    Po południu słyszałam w radiu fragment nagrania z sali koncertowej, w której m.in. był zamach. Przerażające. Żadne słowa nie przemówiłyby dosadniej...

    Adopcje wspaniałe, Gosiu, niech się kocichom wiedzie! I ich personelom. :)

    PS. Yamir wygląda jak synek Amisi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie kotki interesują i nigdy interesować nie przestaną.
    Jolko, ja też słyszałam to nagranie, a także zrozumiałam słowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak... A ja nawet ich nie rozumiejąc, po prostu zdrętwiałam. Jeszcze teraz mam w głowie te dźwięki...

      Usuń
  6. Gosiu, nie wiem, czy uwierzysz, ale już po pierwszych zdjęciach pomyślałam o Tobie, o tym, że pewnie znowu Ci trudno.. a potem przeczytałam Twoje słowa.. kochana, nie możesz się martwić na zapas, przecież wiesz.. tak naprawdę nikogo nie jesteśmy w stanie uchronić.
    i pisz, kochana, o kotkach, pokazuj zdjęcia. szczególnie teraz łakniemy każdego skrawka normalności!
    p.s. to ja, tempo giusto

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie też interesują.
    Gosianko,u Hany i Miki już pisałam,że kalendarze dostałam i bardzo mi się podobają.Dziękuję Wam za włożoną w nie pracę i serce.
    Róbcie reklamę kalendarzom,będziemy wstawiać na fb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro. Dziś już nie chciałyśmy trafić w taki straszny dzień. :(

      Usuń
  8. Twój smutek Gosianko, to pewnie suma pustego kociego pokoju i wiadomości z Paryża. Przynajmniej tyle pociechy, że kotki znalazły szybko dobre domki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Obchodzą! I obchodzi każdy dowód na to, że ludzi dobrej woli jest więcej... Ściskam, Gosiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://niedyskrety.wordpress.com/2015/11/14/dlugo-ale-wazne/ - zobacz jak pięknie napisała o mnie Li.
      Jestem wzruszona. I ja ściskam, Agnieszko.

      Usuń
    2. Przed chwilą byłam na blogu Li, czytałam jej tekst i od razu chciałam o tym tu napisać, żeby wszyscy przeczytali.
      Zadałaś, Gosiu, pytanie : Czy dziś wobec tego, co dzieje się na świecie, obchodzą kogoś kotki? Li na nie pięknie odpowiedziała.

      Usuń
    3. Tak, zaskakująco trafnie i pięknie. Jestem poruszona jej postem. I wdzięczna.

      Usuń
  10. Wspaniałe wieści! Teraz czekam z niecierpliwością na historię tajemniczej Fiony :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Alez piekne te kociaki, najlepszego w nowych domkach:):):):)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale fajnie że ostatni Książę już też w swoim domu. Czekam na opowieść o Fionie.
    Życzę szybkiego zakocenia Kociego Pokoju, by radość i emocje znowu do Ciebie wróciły.

    Bez Amisi, Hokusa , Stefci i Fikuni byłoby Ci jeszcze bardziej smutno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślałam dziś, że gdybym z jakiegoś powodu musiała oddać Fikunię czy któregoś z moich kotów, pękło mi serce. Na szczęście nie muszą, są ze mną, a to mnie trzyma przy życiu.

      Usuń
  13. Gosiu, to wspaniale, że kociaki już mają swe domy! I rozumiem, że jesteś tym wyczerpana i smutek się miesza z radością- człowiek się bardzo szybko przywiązuje do takich maluszków.
    Ale zapewne lada moment nadejdą następne kociaki.
    Trzymaj się dzielna Dziewczyno, jesteś super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem tym wyczerpana i smutek się miesza z radością - jutro mi przejdzie. Często tak mam po takim emocjonalnym napięciu. Buziaki :)

      Usuń
    2. Pragnę uprzejmie zawiadomić Cię, Gosiu, że już jest jutro, więc proszę meldunek składać natentychmiast, że nastrój uniósł Ci się nieco i już nie płakasz po kącikach, nno!
      :*

      Usuń
    3. Jeszcze się trochę czuję jakby mnie kto kijem obił. :P

      Usuń
  14. Gosiu,to są te radości,które pozwalają iść dalej,,widzieć świat nie tylko okrutnym . Szczęścia w nowych domkach życzę koteczkom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko to się liczy. Robić w co się wierzy i co się kocha. Tak. Teraz. Jutra nie ma.

      Usuń
  15. Niech cudne maluszki, chrześniaczki moje, książęta najcudniejsze ,mają dobre życie ! A Siva i Ravi, to po prostu niesamowite :) Gosiu, jak znam Ciebie i życie, to niestety niedługo się posmutasz z powodu pustego gniazda. Następne bidulinki już czekają na Ciebie, tylko jeszcze o tym nie wiesz ! Mnie tam o kotkach wcale i nigdy nie za dużo !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję udanych chrześniaczków, mamciu kochana. :)

      Usuń
    2. Co jednak znaczą adekwatne i zachęcające imiona! :) Ewo, udały Ci się nadzwyczajnie. W zasadzie odwaliłaś prawie całą robotę za Gochę. :)

      Usuń
  16. Wszystkiego dobrego dla Książąt na nowej drodze życia i dla nowego Personelu też samych radości.:)
    Ravi bardzo mi wpadł w oko i serce.
    GosiAnko mimo wszystkiego trzeba dalej iść do przodu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest jedyna droga w każdej sytuacji: do przodu, choćby nie wiem jak było to trudne. Buziaki, Orko:**

      Usuń
  17. Gosiu, już pisałam i się będę powtarzać tak bez końca - JESTEŚ WSPANIAŁA I WIELKA.
    I nie jest to z mojej strony żadna wazelina. Uratowałaś tyle istnień, że masz zagwarantowane miejsce u boku św Franciszka i będziecie sączyć bawarkę głaskając uskrzydlone futra. Książęta piękne i nie dziwię się, że znalazły domy szybko i sprawnie. Dziwi mnie tylko, że kalendarze lezą odłogiem. Jak zostanie coś pod koniec miesiąca to jeszcze chyba kupię, nic nie obiecuję bo nie wiem jak będę stać z kasą ale skarpeta sama się nie zapełni, a moje futra mają zapasy i zdrowe. Trzymaj się i nie martw o puste gniazdo... gdzieś już jest jakaś mokra kulka która je zapełni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luno, a Ty się wcale a wcale nie boisz wydziedziczenia, żeś tak... odważnie, żeby nie rzec zaczepnie, rozpoczęła swój komentarz? Niech no tylko Gocha to przeczyta... ;)

      Usuń
    2. Co ja czytam?! Oczom nie wierzę! Tyle razy prosiłam, żeby nie! No i znowu! Ach, ta Luna! :)

      Nie martw się, Luno, kalendarze nie leżą odłogiem, pierwsza partia rozeszła się na pniu, ale nie uwierzysz ile osób jeszcze o nich nie wie, albo odwleka, albo zapomina. Każde przypomnienie to obudzenie się jakiegoś "śpiocha". :)
      Jeśli coś zostanie zrobię przecenę, a potem po prostu rozdam przyjaciołom. Takie egzemplarze też są potrzebne. :)

      Usuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...