Dziś
kolejna potrawa zainspirowana wpisem na zaprzyjaźnionym blogu. Tym razem
zapachniał mi placek po węgiersku, jaki pokazała Basia z Mozaiki Życia.
Szczególnie byłam zaintrygowana, jak pasuje do tego dania marynowana papryka. Bardzo
chciałam przyrządzić to danie zgodnie z przepisem, ponieważ sama nie cierpię,
kiedy ktoś robi moje przepisy inaczej, a potem mówi, że nie były takie dobre,
jak ponoć miały być. Szczególnie moja kuzynka ma taką tendencję. Miała zrobić wieprzowinę
z kurkami, ale zamiast wieprzowiny dała cielęcinę, a zamiast kurek kabaczka i
pyta się mnie, czemu jej polecałam to danie, skoro jest takie sobie. Wrrrrrrr!
Tu
jednak podczas przygotowywania gulaszu zorientowałam się, że surowa papryka została
pożarta, więc dodałam warzywo zastępcze: bakłażana w oliwie, ze słoika, i kilka
pomidorów suszonych, również z oliwy. Było pyszne!
Kopiuję
od Basi przepis na gulasz, moje zmiany są napisane kursywą, a przepis na placki
można zobaczyć u Niej TU. Ja zrobiłam je inaczej.
„Placek
po węgiersku
Gulasz
wieprzowy lub wołowy:
700
g mięsa z łopatki lub szynki (u mnie mięso
z udźca wołowego)
1
duża cebula
1-2
ząbków czosnku
1
papryka
1
łyżeczka słodkiej papryki
½
łyżeczki mielonego kminku
½
łyżeczki mielonego pieprzu
sól
2
łyżki mąki
olej
kilka
łyżek kwaśniej śmietany, kilka łyżek pokrojonej w paski papryki marynowanej
Przygotowanie
potrawy zaczynamy od ugotowania gulaszu. Mięso umyć, pokroić na małe kawałki
dokładnie osuszyć. Następnie posolić (ja stosuję zasadę 1 niepełna łyżeczka
soli na 1 kg mięsa), natrzeć mielonym kminkiem i pozostawić na co najmniej
kwadrans, aby mięso przeszło smakiem przypraw. W tym czasie cebulę pokroić w
kostkę, paprykę umyć, pozbawić gniazda nasiennego i pokroić w paseczki o
długości około 2 cm (ja pokroiłam mojego
bakłażana i pomidory suszone). Mięso otoczyć w 1 łyżce mąki. Na patelni
rozgrzać tłuszcz, smażyć partiami mięso do lekkiego zrumienienia. Przekładać do
rondla, w którym będzie się dusiło. Na pozostałym na patelni tłuszczu zeszklić
cebulę, pod koniec smażenia dodać przeciśnięty przez praskę czosnek. Smażyć
jeszcze chwilę, wsypać słodką paprykę, dokładnie wymieszać, chwilkę smażyć (naprawdę
chwilkę, bo inaczej papryka się przypali i stanie się gorzka). Przełożyć do
rondla z mięsem, podlać wodą lub bulionem i dusić około godziny. Dodać
pokrojoną paprykę (bakłażana i pomidory
suszone), dusić kolejne 15 minut. Sos doprawić do smaku solą i pieprzem.
Pozostałą łyżkę (pominęłam ten krok, bo i
tak było gęste) mąki dokładnie rozprowadzić w kilku łyżkach wody, dodać do
gulaszu i całość zagotować, cały czas mieszając. Kiedy się 2 minuty pogotuje,
można uznać, że danie jest gotowe. Gulasz powinien być gęsty, aby nie wypływał
spomiędzy placków.”
Moje
placki przygotowałam banalnie szybko i bezproblemowo z mąki JAMU, z batatów. Kupiłam
ją kiedyś zachęcona degustacją w moim sklepie, którą prowadziła energiczna,
ciemnoskóra Kubanka. Przyrządzała tak świetne potrawy, że nakupiłam wtedy
różnych rzeczy jak głupia, ale czy wiecie, jak pyszne są gotowane bataty polane
oliwą z czosnkiem i cytryną? Rewelacja! A te placki robi się bardzo szybko,
przepis na zdjęciu, i są w smaku trochę delikatniejsze niż nasze ziemniaczane,
ale bardzo do nich podobne. Moje chłopaki się zajadały!
A
teraz oddaję jeszcze głos Basi na ostatnie zdanie:
”Usmażone
placki przekładać gulaszem, dekorować kwaśną śmietaną i papryką konserwową
pokrojoną w paseczki.
Smacznego!!!”
Basiu,
dziękuję, było wyśmienite!
Jeśli ktoś się martwi, że koty nie testowały, to uspokajam, że tak się natestowały, kiedy kroiłam wołowinkę, że dobrze, że dla nas coś zostało!
*autorem sformułowania "budyniowy świat" jest Przemek z Tawerny Koci Pazur Baldricka
*autorem sformułowania "budyniowy świat" jest Przemek z Tawerny Koci Pazur Baldricka
pięknie podane, a smak na pewno nieziemski! pychota :) no i kotki nie były pokrzywdzone :)
OdpowiedzUsuńMąka z batatów jest bardzo dobra,daje delikatne potrawy.
OdpowiedzUsuńA placek wygląda pysznie!
Tylko mam wrażenie,że zrobiłaś wszystko inaczej niż w oryginalnym przepisie...
Smacznej niedzieli!
Coś w tym jest Amber, dlatego się wytłumaczyłam na początku, a ciekawa byłam tej papryki marynowanej, jako dodatku i tego kminku, jako marynaty do mięsa. Tak wszystko inaczej, to to nie jest:)
UsuńSprawilas, ze sie oplulam (odruch Pawlowa!) ;)))
OdpowiedzUsuńTrzeba bedzie wyprobowac. Ja robilam cos podobnego, ale z miesa mielonego na zwyklych plackach ziemniaczanych i ze swiaza papryka.
Przyjemnej niedzieli!
Twardo trzymać się przepisu czy nie?
OdpowiedzUsuńRozczarowanie po wykonaniu jakiegoś dania z pozyskanego przepisu, jest typowym zjawiskiem, występujacym głównie wśród osób, mających się za bardzo doświadczone w kuchni.
Najczęściej polega na nieświadomym popełnieniu jakiegoś detalicznego błędu, albo na zastosowaniu pozornie niewinnego zastępczego składnika.
Taki "skopany" przepis zostaje automatycznie uznany za nic nie warty i już nigdy się do niego nie powraca.
Rzadziej się zdarza, że przepis został skopiowany razem z jakimś kardynalnym błędem.
Ktoś kto faktycznie umie gotować, samorzutnie dokona poprawki.
Pozdrawiam Tadeusz
Tadeuszu a solisz wołowinę przed smażeniem? Ania, żeby nie było, że kwestionuję Twój przepis, pytam z ciekawości!
UsuńDzięki Tadeuszu, za Twój komentarz:)
UsuńKlarko, ja osobiście nie sole nigdy przed steków, ani innej wołowiny, którą się szybko poddaje obróbce termicznej, a solę, taką, którą się gotuje, dusi długo, jak w tym przepisie. Mięso wyszło kruche i delikatne, przepyszne.
I ja bym chciała znać odpowiedź Tadeusza...
Wołowina ma specyficzną tkankę mięsną, oraz podzieloną klasyfikację.
UsuńGorsze gatunki lub mięsko z nieco starszej krówki, należy marynować dużo wcześniej. Solić na krótko przed.
Lepsze kawałki w rodzaju antrykot lub polędwica, powinno się solić dopiero na patelni. Pierwszy raz na minutę przed przewróceniem na drugą stronę. Znam takich, którzy solą dopiero na talerzu.
Zaintersowanych zapraszam do Mojej Kawiarenki.
Cały bieżący tydzien, od dzisiaj, będzie poświęcony filozofii solenia.
Pozdrawiam Tadeusz
wygląda pysznie; bardzo apetyczne zdjęcia, co przy tej potrawie nie jest akurat rzeczą łatwą! matko, jak ja dawno nie jadłam placków po węgiersku, musze to nadrobić :-)
OdpowiedzUsuńA przy wieprzowinie z kurkami padłam :DDD
Agnieszko, przypomnij mi jaki Ty masz blog, bo Twój profil nie działa, a męczy mnie to, że nie pamiętam:(
UsuńOoooo, jak dobrze,że przypomniałaś o placku po węgiersku,
OdpowiedzUsuńbardzo lubię to danie :-)
Widać węgier po blogowisku szaleje, bo u mnie był 3 dni temu. I też był pyszny.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPycha i jak zwykle przecudne zdjecia:)
OdpowiedzUsuńwspanialy obiadek i tak slicznie podany, do tego te bataty- przyznam, ze rzadko je kupuje a jak widac warto. Niedzielnie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńObśliniłem się na widok specyjałów na talerzu. Piękna również oprawa z polnych kwiatów (ach to moje zboczenie po-szkolne ;)
OdpowiedzUsuńbukiet z Zielnej? Przepiękny!
OdpowiedzUsuńBukiet z nadodrzańskich łąk:)
UsuńPychota.)
OdpowiedzUsuńSwietny pomysl zeby podac z innym plackiem niz czysto kartoflanym. Ja jednym okiem na gulasz ale wiekszym okiem na BUKIET!
OdpowiedzUsuńa co do gulaszow w ogole to ja robie wg Jamiego O. po obejrzeniu programu i spisaniu przepisu byle jak, jakis czas po programie -(z lenistwa nie szukalam go w sieci, bo i tak ogladaja program modyfikowalam, np ilosci chili - mieso w kawalku, sloik marynowanej papryki, zwykla tez, cebula, czosnek, tymianek , chili i pewnie jeszce cos, aaa, puszka pomidorow. do obsmazonego miesa wrzucic reszte i dusic powoli dlugo.
A bataty - sprobuj pokrojone (obrane) w duza kostke, pomazane oliwa i upieczone. albo jako zupka z mlekiem kokosowym....mmmmmrrrr, ale ten Twoj bukiet i tak mi teraz horyzona zaslania i na prowadzenie wychodzi :))
Bataty czy yam? Myslalam, ze bataty to slodkie kartofle, pomaranczowe we wnetrzu a yam to yam - dlugie , biale w srodku, najlepiej wychodzi jako dlugo bite puree. Zle mysle?
Bataty koniecznie spróbuję, tak jak mówisz, bo ten gotowany był palce lizać!
UsuńBukiet z Twoich terenów, to pewnie dlatego tak Ci serce mocno do niego bije:)
Co do różnych rodzajów, to nie znam się niestety...
Trzeba by kogoś zapytać.
Wie ktoś??
Tak pięknie przystroiłaś te placki :) wyglądają naprawdę wykwintnie :)
OdpowiedzUsuńPlacki uwielbiam. Z takiej mąki nie jadłam, ale mam nadzieję, że to kwestia czasu :)
W Twoim sklepie? ;>
W moim. Bardzo wydajne. 20 zł pudełko. Będę kupować, bo błyskawicznie się robi. Kupiłam jeszcze mąkę bananową i robię placuszki na słodko, co ze smażonym bananem jest rewelacyjne:)
UsuńFantastyczne! Placki cudowne wprost. Smacznego.
OdpowiedzUsuńOooo...kurczaki:D..jedno z moich ulubionych dań, tylko , jak dla mnie, to...porcja cuś za mała:D Może za często nie smażę, ale jak już...to konkretnie, zjadam trzy, smażone na dużej patelni...i nic po mnie nie widać hihi..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Szczęściara!
UsuńSmakowicie i genialna wena :) już wiem, co zrobię jutro na obiad :*
OdpowiedzUsuńMniam ! Zachciało mi się jeść^^
OdpowiedzUsuńMoje ulubione..smaka narobilas:-))) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo dziś u Ciebie pysznie! Dziękuję za polecenie mąki :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo piękna aranżacja:)
OdpowiedzUsuńBukiet z "tych" polnych kwiatów o których pisałaś?
To już kolejny, podobny bukiet:)
UsuńJeszcze nie jadłam takich placków... Zawsze robię z tartych ziemniaków :). Wyglądają baaaaaaaaaaardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam placki w każdej postaci. A ten Twój już mi pachnie! Muszę wypróbować!
OdpowiedzUsuńMniam, dobre :D
OdpowiedzUsuńpzdr :D
Znowu to zrobiłaś! Upichciłaś! Obfociłaś! Burczymuchy wywołałaś! Ślinka cieknie! Dobrze, że w budyniowym świecie póki co tylko wizja i fonia a zapachowych pluginów nie ma, bo by mnie skręciło. Uwielbiam placki po węgiersku. Nie pamiętam kiedy coś samodzielnie pichciłem, a jak większość facetów uwielbiam to robić. Eh, ze światła i lodu z lodówki to niewiele można zrobić...
OdpowiedzUsuńOj to cos dla mnie...i do zrobienia i do zjedzenia;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dla mnie trochę to skomplikowane, ale przekażę przepis żonie. Ona się orientuje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPlacki po Węgiersku z gulaszem z dzika, moja Droga pani, jadłam dzisiaj:) W karczmie Rzym. Pyszne!
OdpowiedzUsuńZrobiłam to zaraz po przyjechaniu z Drezna, gdzie oglądałam dziś wystawę poświęconą m.in. obrazowi Madonny Sykstyńskiej Rafaela, a który obchodzi właśnie 500 urodziny. To z niego wyodrębniono żyjące już własnym życiem, sławne aniołki putti:) Ech, otarłam się o wysoką kulturę, dobrze, że mają nagrane przewodniki po polsku, bobym nie doceniła dostatecznie;) Wystawa czynna do 26 sierpnia, rekomenduję gorąco!
To jedziemy!
UsuńTo wygląda tak apetycznie, że język mi uciekł! :)
OdpowiedzUsuńNo i przegapiłabym, taka zaaferowana byłam innymi sprawami. Bardzo dziękuję za zaszczyt i wypróbowanie mojego przepisu, mimo że z niewielkimi ;) zmianami. Najważniejsze, że smakowało i przepis nie wylądował w koszu na śmieci (mam nadzieję). A te placki w proszku bardzo mnie zainteresowały (choć cena trochę mniej ;) ) ale chętnie poznałabym sklep, który dysponuje takimi specyfikami.
OdpowiedzUsuń:))
UsuńU mnie to jest w sklepie Bartosz, ale też jest podobno w EPI (nie znam ceny) i można znaleźć w Internecie, ta firma jest z Wrocławia.
To ja dziękuję za fajny przepis:))
Jeżdżę tam wałami na rowerze zatem nic nie stoi na przeszkodzie aby sturlać się z wału i dokonać zakupu ;)Ale jeszcze jedna ważna informacja, do której ten sklep jest czynny? Rowery uskuteczniam zazwyczaj wczesnym wieczorkiem.
UsuńNie jestem pewna, czy do 22, ale do 21 na pewno. Ta mąka stoi przy mąkach, jak mogłaś się domyślić. Jest tam jeszcze mąka bananowa, fajne placuszki z niej robię z owocami, smażonymi bananami, itp:) 20 zł i 99 gr.
UsuńByło po jednym opakowaniu, więc jak chcesz to jutro sprawdzę, czy jeszcze jest:)
Spoko, mam jeszcze wakacje więc przejadę się z przyjemnością, nawet jeśli mąki nie kupię to codzienne kilometry rowerem zrobię z radością wielką (tym większą, że właśnie sprawiłam sobie nowe dwa kółeczka) ;)
UsuńPo 21 już nie jeżdżę, bo ciemno więc spokojnie dam radę
:))) Ja też mam nowe dwa kółeczka:))) Daj znać co i jak.
Usuń