Myślę, że to już ostatnie wspomnienie o moich urodzinach, chcę jednak pokazać Wam, jaki miałam pomysł na spędzenie ich z rodziną zamiast tradycyjnej nasiadówy.
Przeglądając pocztę, trafiłam na świetną ofertę: rejs katamaranem po Odrze za pół ceny!
Z nieba mi to spadło! - wykrzyknęłam i natychmiast nabyłam kupon, a potem zarezerwowałam termin. W ubiegłą niedzielę, 19 sierpnia, spotkaliśmy się więc wszyscy na przystani przy ul. Księcia Witolda, zaokrętowaliśmy się na katamaranie i wyruszyliśmy na wodną wycieczkę po Wrocławiu.
Średnia wieku wynosiła dokładnie 58 lat, ale to głównie za sprawą Wrocławskiego i Jego Ukochanej, którzy ogólną średnią znacznie zaniżyli. :) Gdyby nie oni, byłby to rejs geriatryczny. :)
Zauważcie, że ktoś chodzi u nas pod mostami i gubi buty. :)
Od razu zaznaczam, że zdjęcia nie są po kolei. Oczywiście narobiłam ich taką ilość, że potem trudno mi było wybrać kilka spośród nich i dlatego jest ich tak dużo. Ech, powinni mi wyrwać aparat z rąk po pół godzinie!
Wrocław od strony Odry prezentuje się bardzo korzystnie, choć trasa, jaką się płynie, nie jest długa.
Można podziwiać Uniwersytet Wrocławski, Ostrów Tumski, kilka mostów, Politechnikę, a potem już tylko dzikie tereny wokół Odry.
W związku z tym przyjęciem upiekłam dwa ciasta i podawałam je rodzinie ubrana w... belgijski fartuszek, prezent od MójCiOnego. :) Gdybyście widzieli, jak patrzyli na nas z sąsiednich łodzi, kajaków, a nawet brzegów! Cóż to za z lekka zesztorbnięta (jak mawiała babcia MójCiOnego) kelnerka im tam usługuje! Ale wypas: katamaran z kelnerką! Tym ludziom to już się w głowie poprzewracało!
To była, uważam, świetna okazja do zaprezentowania fartuszka szerszemu gronu, bo teraz to już chyba wykorzystam go tylko tak, jak zasugerowała M.Arta w swoim świetnym pomyśle. Jest taki śliczny, że szkoda go nosić w kuchni. :)
Poniżej Most Grunwaldzki - imponujący w swojej prostocie.
Kilka scen z katamaranu. Od razu dementuję wszelkie sugestie, że to moje nóżki.
Oj, fajnie by było. :) Czyż Wrocławski nie ma świetnego gustu? ;)
Na zdjęciach poniżej Muzeum Narodowe, Politechnika Wrocławska - nowoczesny budynek C-13 zwany
Miasto z perspektywy wody wygląda zupełnie inaczej.
Przepływamy koło domu zbudowanego na wodzie. Zamieszkanego. Co za miejscówka!
Jak już wspomniałam, upiekłam dla rodzinki dwa ciasta: babkę quarte quarts z pomarańczą - jest genialna, taka babcina, oraz ciasto z delikatną pianką od Kass - to zrobiło furorę - pycha! (Kasiu, dziękuję!).
Odra żyje! Ruch momentami jak na Marszałkowskiej!
To był bardzo dobry pomysł, choć wszyscy wolelibyśmy, żeby nie było aż tak gorąco. Martwiłam się potem o naszych seniorów, ale minął już tydzień i wszyscy mają się dobrze. :)
Ale, ale, czy wiecie, dlaczego zrobiłam ten post?
Zawdzięczam to wyłącznie Qrce i jej wspomagaczowi pamięci. :)
Miłego tygodnia, wspaniałych ostatnich dni sierpnia! Kocham sierpień i szkoda mi, że odchodzi aż na rok.
Chyba każde miasto inaczej wygląda od strony wody niż z lądu. Wrocław zaprezentował się dostojnie i pięknie, kocham to miasto! Fartuszek cudny ;)
OdpowiedzUsuńI ja je kocham Basiu. Byliśmy wczoraj na Ostrowie i znowu nie mogłam przestać zachwycać się kolejnymi szczególikami:)
UsuńZwiedzanie Wrocławia w wodą bardzo mi się podobało i miło to wspominam :)
OdpowiedzUsuńDoskonale spędzone urodziny! Pozdrawiam
Anka, no ja nie mogę, ale impreza :-)))) Świetny pomysł i relacja na medal! Wyobraziłam sobie ciekawość ludzi z innych katamaranów, hihi ;-)))
OdpowiedzUsuńDawno juz na odrze mnie nie było.Twoja wycieczka wydaję się długa,tyle zakątków zwiedziliście,chyba i my musimy wybrać na taki rejs katamaranem,tylko muszę sobie zapisać:)bo to już nie w tym roku raczej:)
OdpowiedzUsuńByłam we Wrocławiu raz w życiu aż 4 dni :-)
OdpowiedzUsuńUdało mi sie zaliczyć zwiedzanie i rejs po Odrze... bardzo fajne wrażenia. Świetne miasto do życia.
Wszystkiego dobrego ... po urodzinkowo !!!:-)
Swietne urodziny, Ty to masz pomysły.
OdpowiedzUsuńCiasto z delikatną pianką to również i u mnie hit.
Ja piekę je z malinami.
Fartuszek wymiata.
Pozdrawiam
Bardzo ciekawa podróż i kolaże świetne, lubię je ostatnio. To prawdziwe, piękne pocztówki Wrocławia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjejciu! pomysł przedni! kelnerka w fartuszku debest! Jakby co to wakacyjną pracę masz w kieszonce fartuszka:) pozdrowionka :)))
OdpowiedzUsuńPojęcia nie miałam, że Wrocław można zwiedzać z tej perspektywy. Jeśli będzie mi dane znowu zajrzeć do tego pięknego miasta, koniecznie muszę poszukać jakiś ofert :-)
OdpowiedzUsuńFartuszek rewelacyjny, też sobie nie wyobrażam by tak po prostu nosić go w kuchni. Dobrze że odkryłaś dla niego inne zastosowanie :-)
Świetny pomysł na jubileusz. Godny pozazdroszczenia. Rejs z pełną obsługą :-)
OdpowiedzUsuńUściski
Ależ mi się podobał Wasz rejs:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Aniu występ w takim fartuszku musiał zrobić wrażenie, pieknie wygladasz szczawiku:)) ...a Wrocław z tej perspektywy jest cudowny, zresztą my po prostu mieszkamy w pieknym mieście i już, perspektywa jest tu nieważna:)
OdpowiedzUsuńswietnie że ciasto się sprawdziło!
Bardzo intrygują mnie te buty pod mostem;)
OdpowiedzUsuńZnakomity pomysł i świetna fotorelacja.A i my przy okazji zobaczylismy Wrocław z perspektywy Odry.Super.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł...lepiej bym tego nie wymyśliła;)) yyyyy...a tablica cóż...pisałam że jest genialna i Ci zazdroszczę?;)))
OdpowiedzUsuńMiłego dnia;*
Jest co oglądać, pełen relaks, zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńA ta tabliczka- przypominajka, super:)
O Qrcze, to trochę żeście pobalowali na tych urodzinach, worek pomysłów i co jeden to ciekawszy :))
OdpowiedzUsuńNanizuj takie niezwykłe dni na wisiorek pamięci.Nigdy już się nie powtórzy tak samo.Świetny pomysł.
OdpowiedzUsuńI dzięki za wspomnienie o mojej skromnej osobie!
Wrocław oglądany z perspektywy Odry jest zaskakująco inny, ale nie mniej piękny. Pomysł na urodziny bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńOch, szkoda, że z sierpniem spotkamy się dopiero za rok :(
OdpowiedzUsuńFenomenalna wycieczka !! ;]
Nie dziwie się Viki że tak kocha ten Wrocław bo on naprawdę piękny! :)
OdpowiedzUsuńWroclaw to piekne miasto, tak rozne od mojej Lodzi, ktora nie ma zadnej wody. Zreszta Getynga ze swoim kanalikiem tez do niczego.
OdpowiedzUsuńPomysl na urodziny bardzo oryginalny.
Chyba Wam troche zazdroszcze.
Acha, oplulam sie jak pies przy opisach ciast. To okrutne!
Pozdrawiam.
Bardzo pięknie - tylko Wrocław daleko :)
OdpowiedzUsuńsuper wycieczka :)
OdpowiedzUsuńps. dziękuję, że doceniasz moje hopsanie ;)
super pomysl z ta urodzinową wycieczką, mysle , ze uczestnicy byli dumni z uroczej kelnereczki a inni tylko zazdroscili.
OdpowiedzUsuńOooo, kura, kaczka...drób... droga na Ostrołękę :)
OdpowiedzUsuńZanim zamieszkałam we Wrocławiu marzyłam, by się przepłynąć. Zamieszkałam, nie przepłynęłam, wyprowadziłam się i... dalej marzę :))
OdpowiedzUsuńCudny pomysł na urodziny! Nie lubię typowego siedzenia przy suto zastawionym stole.
Przypomnialas mi moje plywanie statkiem po Odrze, ilez to lat temu bylo? Oj, duzo, duzo:)) Dwie siostry mojego ojca mieszkaja we Wroclawiu, wiec jezdzilismy tam w kazde wakacje, no moze nie kazde, ale w wiekszosc;) Mam wiele wspomnien z dziecinstwa zwiazanych z Wroclawiem.
OdpowiedzUsuńŚwietna impreza, podoba mi się, bardzo. Reportaż również, wielkie dzięki, buziak słodki zatem :*
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaa fartuszek boski, a ciasto wygląda apetycznie, nie wspomnę o stópkach
OdpowiedzUsuń"Ruch momentami, jak na Marszałkowskiej" ?? u Was też tak się mówi? też macie Marszałkowską?
OdpowiedzUsuńco do urodzin to widzę, że pomysł gonił pomysł :) strasznie twórcza z Was drużyna :)
Ciasto..., szkoda, ze mnie tam nie bylo!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Znów komentuję kilka postów na raz - tym razem trzy ostatnie; rejs świetny, sama bym chętnie na taki popłynęła, bo pływać bardzo lubię i to nawet chętniej po wodzie niż w wodzie.
OdpowiedzUsuńTorcik z bezami apetyczny i prosty - chyba spróbuję zrobić, zbliżają się właśnie odpowiednie okazje.
Twojego urodzinowego prezentu - piosenki od syna - słuchałam dopiero dziś, ale za to z komputera ze świetnymi głośnikami; warto było trochę poczekać! Bardzo fajna aranżacja (zawsze zwracam na to uwagę) i piękne wykonanie; słusznie jesteś dumna! Wspaniały prezent!
Ninka.
Ja już powoli nabieram smaków jesiennych i nastrojów... ale wpis jeszcze pełen lata :). Piękne zdjęcia i piękne urodzinowe przyjęcie :).
OdpowiedzUsuńNo i....zachęciłaś mnie
OdpowiedzUsuńAle piękna wycieczka!
OdpowiedzUsuńFartuszek cudny :) Gust Wrocławskiego bardzo dobry.
No i te zdjęcia: jak zwykle jest na co popatrzeć!
Świetny pomysł na urodziny, miasto super wygląda z takiej perspektywy...
OdpowiedzUsuńAniu, o Wrocławiu, że wart zachwytów, słyszałam już wiele lat temu, a teraz to tylko się w tym upewniam. I coraz bardziej się ugruntowuje cichutkie jeszcze postanowienie, że kiedyś tam wyląduję.
OdpowiedzUsuńPS. Podziwiam Twoją przemyślność: rejsik po Odrze w celu zaprezentowania ślicznego fartuszka. Iście napoleoński fortel! Buziaki. :)
JolkaM
a ja ci powiem ,że nóżki spod fartuszka też są świetne:))))))))))))
OdpowiedzUsuńAniu, pomysł na urodziny pierwsza klasa!!!!
OdpowiedzUsuńMam podobny fartuszek od teściowej, wyszywała go jeszcze babcia R. i trzymam w szafie, bo nie chcę go zniszczyć.
Chociaż czy napewno chcesz go położyć na stole, jak tak ładnie w nim wyglądasz?
Obawiam się, że też może skończyć w szafie, tak jak Twój! To co, nosimy je w kuchni? Razem będzie nam raźniej:)
UsuńNosimy, a co! Muszę tylko przestać gotować sosy z pomidorami, bo chlapią i brudzą jak szalone! Przepis na ciacho odpisany, robię w niedzielę
UsuńOki doki, to wszytko dogadane i jesteśmy umówione!
Usuń