czwartek, 26 lipca 2012

Rady dla rodziców

Witam w ten piękny, niepowtarzalny, jedyny w naszym życiu czwartek. :-) 
Jak mówi znany kawał, jeszcze tylko wpi...ol (piątek) i wakacje (czyli weekend)! Cieszę się. :-)

Dziś ciut poważniej. W moje ręce trafiła ulotka Kampanii Przeciw Przemocy i zamyśliłam się... Wprawdzie ja jestem już bardzo dużym dzieckiem, moje dzieci są już dorosłe, wnuków jeszcze nie posiadam (ale bardzo bym chciała), ale treść ulotki zainteresowała mnie na tyle, żeby się z Wami nią podzielić. 
Ubolewam nad tym, że kiedy ma się małe dzieci, człowiek zazwyczaj sam jest jeszcze głupi i niedojrzały, a kiedy już coś się o życiu wie, zna się zasady i priorytety, dzieci są już od dawna odchowane i na wychowanie jest za późno. Poniższy tekst pochodzi ze strony http://www.kampaniaprzemoc.pl/

Rady dla rodziców 

Jak być dobrym rodzicem
  1. Kochaj i okazuj dziecku miłość, np. przytulając je, całując i mówiąc mu "kocham cię". Okazywanie miłości daje dziecku poczucie bezpieczeństwa.
  2. Słuchaj uważnie tego, co mówi Twoje dziecko. Interesuj się tym, co robi i co czuje.
  3. Wyznaczaj granice i ustal zasady obowiązujące w Twojej rodzinie. Dzieci czują się bezpieczniej, jeśli trzymasz się granic i zasad, nawet jeśli od czasu do czasu na nie narzekają.
  4. Dostrzegaj zabawne strony bycia rodzicem i pozwól sobie na śmiech, kiedy to jest możliwe. Czasami rodzice stają się tacy poważni, że rodzicielstwo przestaje dawać im radość.
  5. Postrzegaj świat z perspektywy dziecka. Wyobrażanie sobie, co czuje Twoje dziecko, jest kluczem do zrozumienia jego zachowania.
  6. Chwal dziecko za dobre zachowania. Pozwala to dziecku zbudować pewność siebie i poczucie własnej wartości.
  7. Dotrzymuj danych obietnic, nawet jeśli jest to trudne. W ten sposób uczysz dziecko zaufania i odpowiedzialności.
  8. Ustal wspólnie z dzieckiem porządek dnia. Pozwoli to zapewnić poczucie bezpieczeństwa i organizację czasu dziecka oraz unikania niepotrzebnych konfliktów.
  9. Dbaj o swój wygląd zewnętrzny i o swoje zdrowie. Dziecko naśladuje nas. Ucz dziecko dbałości o zdrowie i higienę osobistą.
  10. Pamiętaj o własnych potrzebach. Przeznacz trochę czasu tylko dla siebie. Jeśli czujesz, że tracisz panowanie nad sobą, że możesz krzyknąć na dziecko, poniżyć je lub uderzyć, odejdź na chwilę, uspokój się i policz do dziesięciu.

Banalne te rady? Nie sądzę. Każda z nich kryje dużą głębię mądrości. Za nieprzestrzeganiem każdej z nich kryje się ogrom krzywd, bólu, frustracji, kompleksów, tłumionej złości i gniewu, z jakimi potem musimy się jako dorośli mierzyć. Jeśli nie dostaliśmy tego, to jako dojrzali ludzie nie możemy tego również dać swoim dzieciom i dzieje się tak na przekór rozumowi i chęciom. Chyba że zrozumiemy, przepracujemy emocjonalnie, przyglądniemy się swojemu dzieciństwu otwartym okiem i odważnym sercem. 
Czy któryś z tych punktów jakoś mocnej gra w Waszych duszach? 
Jeśli macie ochotę, piszcie. Ja czuję uścisk w dołku przy punkcie 2, 5 i jeszcze przy paru...
Co się dzieje, jeśli rodzice nie przestrzegają tych "banalnych" zasad? Na ile znam biografię Hitlera, to mogę śmiało stwierdzić, że jego rodzice nie przestrzegali ani jednego z tych punktów. Ani jednego. Dla mnie to wstrząsające.

A co, jeśli jakaś para małżeńska nie ma zamiaru zajmować się takimi duperelami jak jakieś zasady? Wtedy proponuję zająć się wyszukiwaniem po sieci takiego hasła, jak widzicie u mnie na blogu. Pisałam już o tym w poniedziałek. :) A tu znowu. :) To ostatnie zdanie proszę potraktujcie z przymrużeniem oka, nie namawiam nikogo do takich czynów!





środa, 25 lipca 2012

Sernik na zimno z jagodami

Wczoraj pisałam o dwóch nieudanych sesjach. Jednej z nich powtórzyć bym już nigdy nie chciała, a drugą już zrobiłam po raz drugi.  
Wprawdzie sernik był już w większości zjedzony, ale został jeszcze kawałeczek. 
Przygotowałam sobie wszystko, przychodzę, a tam moja Kocia Inspektorka gotowa do pracy! 
Zapraszam na przepis i historię cwanej kotki - w obrazkach!


Oj, ja tu tylko tak sobie przycupnęłam, to przez przypadek... Twój sernik nic mnie nie obchodzi!
Przepis na sernik na zimno z jagodami zobaczyłam na jakimś zaprzyjaźnionym blogu, ale nie mogę go znaleźć (proszę o podpowiedź, kto ostatnio go robił), ale oryginał pochodzi stąd:

Składniki:

Spód:
100 g pokruszonych, pełnoziarnistych ciastek
1/2 szklanki płatków owsianych błyskawicznych
3 łyżki brązowego cukru
szczypta soli
7 łyżek stopionego masła
kilka kropli aromatu waniliowego

ja użyłam gotowego biszkoptu nasączonego wodą z miodem i cytryną
Przecież wcale mnie nie widać, wtapiam się w tło, nie ma mnie, nie ma...
Masa:
40 g żelatyny
1/3 szklanki wody
400 g śmietankowego twarożku naturalnego
250 ml śmietanki 30%
1 szklanka cukru
1 łyżka soku z cytryny
3 szklanki jagód umytych i osączonych
dodatkowo:
250 ml śmietanki 30%
3 łyżeczki cukru waniliowego
1 szklanka jagód


A poza tym wcale nie interesuje mnie to coś na talerzu! Jak możesz tak myśleć!
Spód:
1. Wymieszać razem pokruszone ciastka, płatki owsiane, cukier, sól, roztopione masło i parę kropli aromatu waniliowego. Masą wyłożyć tortownicę o średnicy 24 cm (lub jak ja 20 cm, ale z wysokim brzegiem 9 cm). Następnie wstawić do piekarnika nagrzanego do 160 st. C na funkcji termoobieg i piec przez około 12-15 minut. Odstawić do ostygnięcia.
Ja się wcale na to nie patrzę, wcale! Wydaje ci się, Łysa!
Masa:
2. Żelatynę namoczyć w około 1/3 szklanki wody (około 10 minut), postawić na ogniu i podgrzewać, mieszając, aż się rozpuści.

3. Wymieszać razem ser, śmietanę, cukier i sok z cytryny.

4. Jagody zmiksować i dodać do sera, wymieszać. Ciągle miksując, wlewać powoli ciepłą żelatynę, gdy składniki się połączą, odstawić masę na chwilę w chłodniejsze miejsce, aby zgęstniała (uwaga!! będzie to trwało bardzo krótką chwilę). Przełożyć jagodową masę na podpieczony spód i wstawić na noc do lodówki.
Oj, ja tylko powącham, tylko dotknę końcem języczka, mniammmm, mniammmm, nie ma mnie, jestem w niebie...
Wierzch:
5. Śmietanę ubić z cukrem waniliowym. Udekorować nią wierzch sernika i posypać jagodami.
Nikt nie widzi, nikt nie widzi, szybko, szybko... Łysa nadchodzi!  Jeszcze kęsik zdążę... jeszcze jeden.. I co tak krzyczy, jakby jej co ubyło! Ja to robię nie dla siebie przecież, im mniej śmietanki zostanie dla niej, tym lepiej!
Jak kto nieobrzydliwy, to życzę smacznego. :)

PODPIS

wtorek, 24 lipca 2012

Wyswobodziciel!

Dzień dobry. :)

Miałam podczas weekendu dwie fotograficzne wpadki. Pierwsza dotyczyła historii, którą zaraz opiszę, a druga sesji sernika na zimno, który planuję umieścić na blogu. Obie były wyjątkowe i nie do powtórzenia, a okazało się, że... o tym za chwilę.

Zdarzyło się nam tak: w sobotę, w porze śniadania, około 10. usłyszałam za oknem głośne zbiorowe krakanie. Skojarzyło mi się to z jesienią, z sytuacją, kiedy wrony odlatują za miasto na nocny wypoczynek. Pomyślałam nawet, że to może już przyszła jesień, pogoda ostatnio taka jesienna była... Odegnałam tę myśl, ale krakanie nie ustawało. To nie odzywał się pojedynczy ptak, tylko jakieś wronie stado. Z góry zszedł MójCiOn, powiedział, że słyszy odgłos, jakby ktoś walił nam młotkiem w ścianę i zaniepokojony wyszedł przed dom, żeby zobaczyć, co się dzieje.
Za chwilę wrócił do domu przejęty: 
  • "Wyobraź sobie wrona nam się zaczepiła na antenie, na dachu! Wisi do góry nogami, krzyczy przerażona, a stado jej nie opuszcza, krąży wokół niej i próbuje ratować!"  
  • "To my też ratujmy! - krzyknęłam, bo perspektywa przyglądania się, jak zaczepiona wrona dogorywa na antenie, wprawiła mnie w prawdziwy popłoch.
MójCiOn pognał do piwnicy po drabinę i zanieśliśmy ją na poddasze, do łazienki chłopców, skąd prowadzi okno poddaszowe na dach, obok komina. Dodatkowym utrudnieniem jest to, że nie mamy ławy kominowej, więc MójCiOn był bardzo sceptyczny, czy akcja się uda. Faktycznie, wyszedł na dach, a do przerażonej, krzyczącej wrony nadal było za daleko! 
  • "A gdybym ci podała miotłę, dosięgnąłbyś? - spytałam.
  • "Pewnie tak, ale ona wisi na jakiejś żyłce, którą ma zaplątaną wokół nóżki, miotłą tego nie odczepię, chyba że na końcu miotły byłby nóż."
Nie trzeba było mi tego dwa razy powtarzać, z prędkością światła zbiegłam na parter, wzięłam najostrzejszy nóż, taśmę, miotłę i za chwilę już pędziłam na górę z tym urządzeniem, po drodze jeszcze chwytając aparat fotograficzny - taki nawyk.
Podałam włócznio-miotłę MójCiOnowi i zajęłam się uwiecznianiem całej akcji. Wprawdzie niewiele by było widać, ot, w świetle okienka szamoczące się ptaszysko, rękę MójCiJego z uzbrojoną miotłą, kawałek nieba...
MójCiOn dosięgnął, dotknął żyłki nożem i... ptak, nagle uwolniony, spadł kilkadziesiąt centymetrów w dół, wyrównał lot i odleciał... daleko, aż zniknął nam z oczu, a za nim jego rodzina, inne wrony, które nie opuściły go nawet na chwilę, a nawet próbowały MójCiJego odstraszyć, przelatując mu nad głową. 
Tak oto mój mąż został wyswobodzicielem! Chwała mu, że się udało, choć nóżka tego biednego ptaka na pewno bardzo ucierpiała.
Czytałam kiedyś, jak okropną krzywdę robią ptakom walające się sznurki, nitki, żyłki. Ptaki zaplątują w to nogi i potem tracą je w męczarniach. 
Jeśli zobaczycie kawałek sznurka leżący na ziemi, podnieście go i wyrzućcie do kosza, być może jakiś ptak dzięki temu nie zostanie kaleką lub nie zginie.

Po tej akcji, żeby się uspokoić, poszłam na taras robić zdjęcia jagodowemu sernikowi na zimno. Przygotowałam stylizację, obrusy, kwiatki, ptaszki, dodatki. Pstryknęłam i tak, i siak, i cały, i pojedynczy kawałek. Czułam, że to będzie udana sesja, podekscytowana postanowiłam zobaczyć, co z tego wyszło, sięgnęłam po kartę pamięci, a jej...nie było! Nie było karty w aparacie! Buuuu...

Całość poszła w próżnię. :(   Obie sesje. :(
No cóż, i tak bywa, a Wam mogę pokazać jedynie miejsce akcji. Antenę na dachu.


Wrona zaczepiona była na końcu poziomej części anteny.

Chodzi o antenę po lewej.
Miłego dnia!

PODPIS

poniedziałek, 23 lipca 2012

moją żonę fascynuje kastracja samców

Dzień dobry. :-)

Jak humorki? Ja mam doskonały za sprawą naszej blogspotowej statystyki, a konkretnie zakładki "źródła ruchu sieciowego" i wyszukiwanych słów kluczowych, dzięki którym ludzie trafiają na mój blog.

I tu uśmiałam się serdecznie, bo oprócz takich prostych haseł jak:




Pojawiło się też:


  • krowie szpagaty

  • konia sutasz jak dziewczyna depcze

  • moją miłością jest test

  • bella jako matka opowiadania (???)

  • wszystko o moim ojcu justyna piernik 

  • pan pozzo (??)

  • nie mruczek nie burek nie jesz nie ptak...

  • gżegżółka blog romany  (Misiu ktoś Cię szukał!)

  • caprese i nad czym ten zachwyt


ale najbardziej podoba mi się:




Wyobrażam sobie tego męża, jak zmartwiony zainteresowaniami żony przeszukuje internet i prosi wujka Google o radę. :-) A wujek mu na to mój post, z którego wynika, że samców należy kastrować, ha ha ha!

Kto ma jeszcze zły humor, to zapraszam na plażę, na pełen zaciętości mecz. ;-)




Aha, byliśmy wczoraj w kinie na Prometeuszu. Nie polecam. Dla mnie kicha. W jednym zdaniu: efekty - tak, emocje - nie.


(Pragnę też nieśmiało zauważyć, że od kiedy Amisia zaczarowała pogodę, robi się coraz piękniej i wraca lato!)

PODPIS


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...