Pokazywanie postów oznaczonych etykietą skarbiec. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą skarbiec. Pokaż wszystkie posty

sobota, 28 grudnia 2013

Jak zostałam świątecznie opierniczona przez Alę D.

Inauguruję tym postem cykl dziękczynny, bowiem zostałam w tym roku tak hojnie
świątecznie obdarowana, że moja radość i wzruszenie sięgnęły zenitu.
Listonosz kursował, co chwilę przynosząc mi niezwykłe,
bo sercem podyktowane prezenty ze świata.
Dostałam wiele kartek, i to nie tylko dla mnie (niesamowite!), za które bardzo dziękuję.
Dostałam kilka paczek, które zawierały prezenty, i to nie tylko dla mnie (niezwykłe!).
O tym też będzie wkrótce.

Jestem zaskoczona i szczęśliwa, że to moje blogowe pisanie
przynosi mi tak wiele cennych profitów.
Fajnie jest być blogerką! 

Zaczynam od pochwalenia się czymś, co już dwa dni Wam pokazuję.
Pierniczki - doskonałe, własnoręcznie wykonane cudeńka przyjechały
do mnie aż z Rzeszowa! 
Moja czytaczka Ala D., ta sama, która wymyśliła imię dla Renetki, 
postanowiła mnie nimi uszczęśliwić i udało jej się to doskonale.
Sposób ich dostarczenia był oryginalny, bo przyjechały one do mnie autobusem! 
Alicja poprosiła kierowcę, a on zgodził się pośredniczyć w tym wydarzeniu.


Ja też przystałam na to, że prezent-niespodziankę od kierowcy odbiorę,
bowiem zgodnie z moją filozofią branie jest tak samo ważne, jak i dawanie.
Też jest sztuką, a ponieważ sama lubię dawać, lubię, gdy inni chcą brać. :)
Zamotałam, ale wiadomo, o co chodzi.


Umówionego więc dnia przyjechałam na dworzec PKS we Wrocławiu, 
wypatrując wiadomego autobusu z Rzeszowa.


O ile dworzec PKP we Wrocławiu jest chlubą miasta, 
o tyle klimaty dworca autobusowego są od tego dalekie. 


Nieprzyjemne miejsce, doprawdy.
Niemniej nie nudziłam się wcale.
Miałam czas oglądnąć fajną wystawę. :)


I kawałek miasta nocą. 


Jest! Nadjeżdża!


 Jejku, co za emocje!


- Dobry wieczór! Ma pan dla mnie paczkę?
- A kto pyta?
- No, ja! Anka Wrocławianka!
- Coś się znajdzie. 

:D


I z powrotem do domku.


Ulicami miasta nocą. :D


A na drugi dzień rano...
(Wiadomo, że u mnie paczka musi poczekać na otwarcie.)


Tadam! 


Cudne pudełeczko, 


 misternie zapakowane skarby.


Każda jedna rzecz otulona swoim płaszczykiem.


Paczuszka pierwsza: rodzinka pierników!
(Zachwyt! Pierwsze zwilgotnienie oczu i okrzyki niedowierzania...)


To ja: Łysa!



Paczuszka druga: piernikowe kółka-stempelki.


Paczuszka pierwsza + paczuszka druga = coś wspaniałego!


Paczuszka trzecia:


Piernikowe serce (pożarte niemal od razu - przepyszne!).


Paczuszka pierwsza + paczuszka druga + paczuszka trzecia = róg obfitości i pyszności!


Paczuszka czwarta:


Cudowna choineczka z... piernika, oczywiście!


No i absolutny odjazd: paczuszka piąta, a w niej...


Coś takiego było w tym wszystkim wzruszającego, zachwycającego,
że oboje mieliśmy łzy w oczach,


nawet MójCiOn, któremu jednak to nie przeszkadzało


skosztować jednego pierniczka.
Łaskawie się zgodziłam. :D
Pyszny, przepyszny!


Pierniczki od Ali towarzyszyły nam podczas świąt. 
Niestety niczego nie mogłam powiesić na choince, 
bo mamy w domu Hokusa. 
Hokus + choinka = katastrofa.
Hokus + cokolwiek = katastrofa. :)


Poradziłam sobie inaczej - pod czujnym okiem mojej ukochanej


kocóreczki o ludzkim spojrzeniu udekorowałam nimi świąteczny stół.



Alu, sprawiłaś nam wielką niespodziankę. Zafundowałaś wzruszenie.
Dziękuję Ci najpiękniej, jak umiem.

PODPIS

Pierniczki można jeszcze podziwiać pojedynczo TU (klik).

Bardzo miłego weekendu wszystkim życzę. :)

czwartek, 19 grudnia 2013

Dostałam Oskara!

Niedawno dopiero otrzymałam wyróżnienie, a teraz jeszcze mam Oskara! 
To się nazywa błyskawiczna kariera! To się nazywa dobra passa! :)

Przedstawiam Państwu:

oto Oskar!


Oskar przywędrował do mnie od Joanny z drugiego końca Polski! 
Od pierwszego wkłucia igły jego przeznaczeniem było znaleźć się Za Moimi Drzwiami. 


Zaczęłam robić mu sesję zdjęciową, aby pokazać jego urodę i wtedy to się stało...



Wtedy pojawił się czarny ninja z niecnymi zamiarami!
Normalnie oszalał na punkcie Oskara! 
Zdjęcia są rozmazane, bo działał, jak to ninja, szybko, bezszelestnie i sprawnie.

Ojacież!!! Mój ci on!
Cmok, cmok w czółeczko.
Cmok, cmok w policzek.
Cmok, cmok w uszeczko.
Cmok, cmok w noseczek.
Gryz, gryz w ogonek.
Ojej, podmucham, żeby nie bolało!
Zobacz, jesteśmy dla siebie stworzeni!
Zamieszkamy na drapaku.
Tu będzie nam razem dobrze!
Kiziu, kiziu, mru, mru, mru...
Zobacz, Oskarku, jak wysoko!
Nie bój się, trzymam cię mocno.
Opowiem ci bajeczkę,
jak kot brał kroplóweczkę...
Kroplóweczka pomogła i choroba go nie zmogła. 
Teraz lata jak z pieprzem i roznosi chałupę Łysej.
Ładna bajeczka?
Cmok w czółeczko, cmok, cmok!


O nie! Co to, to nie! To mój Oskar. Oddawaj, złodzieju, bandyto!


Oskar został uratowany i zamieszkał w ochronnym pudełku, żeby przetrwać.
Nie wydaje Wam się smutny jakiś?
Ale i tak go nie oddam! 
Na pamiątkę niech mu pozostanie to zdjęcie. :)
Jak bliźniaki!



Joanno, bardzo Ci dziękuję, i za Oskara dla Małgosi, i za to, że mnie odwiedzasz i kibicujesz. :)


PODPIS

Dostałam jeszcze kartkę świąteczną pełną przemiłych słów od Agnieszki z Żyrardowa. Jest zbyt osobista na pokazywanie, ale, wierzcie mi, że zrobiło mi się słodko na duszy.... Dziękuję, Agnieszko!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...