Ponadto są śliczne. Dobrze odżywione, zadbane, pachnące czystością ze lśniącymi futerkami.
Całymi dniami bawią się - z przerwami na spanie. Kocie maluchy nie znają innego świata. Mieszkają w pokoju, niemal od kiedy otworzyły oczka. Wciąż jeszcze potrafią zająć się sobą, mają zabawki, pudełka, drapaki, wędki - wciąż im coś zmieniam, dodaję. Chyba nie odczuwają za bardzo nudy.
Gorzej jest z Rózią. Tej chodzącej cierpliwości i grzeczności zaczyna ciążyć kwarantanna-więzienie. Coraz częściej słyszę, jak płacze za zamkniętymi drzwiami. Kiedy tam przychodzę w odwiedziny, zajmuję się głównie nią. Tulę, głaszczę, zabawiam, szepczę jej do ucha, jak bardzo jest kochana i piękna.
Gdyby całowanie brzuszków i słowa miłości miały uzdrawiać, to jestem pewna, że wszystkie trzy koteczki pozbyłyby się wirusa raz-dwa.
Rózieńka. |
Ona jest taka delikatna, |
że po tych groźnych pazurkach nie zostaje nawet ślad! |
Rózia i Szarlotka, która kocha mamusię. |
Trzy cudne i biedne koteczki. |
Szarlotka i Ptysia. |
Brzuszek Szarlotki. I jak tu nie całować? |
Szarlotka z mamusią. |
Przesłodka królewna Ptysia. |
Szarloteczka. |
Dostały nową zabawkę. |
Dziewczynki się bawią non stop! |
Dostały od kociociocio-babci (mojej mamy) trawkę. Ile radości! |
Co stanie się z trójką tą? Czy jacyś ludzie je pokochają? Czy dadzą kotkom szczęśliwy dom?
Nasza kochana Ninka napisała im czarodziejski wierszyk. Teraz już musi się udać!
Była raz sobie rodzinka kocia:
mama-koteczka i kociąt pięć,
wszystkie pasiaste i szarobure.
Na takie kotki wielu ma chęć!
Ale ich człowiek, jak zły czarodziej,
wyrzekł zaklęcie: „ Niech znikną stąd!”
Los kotów przestał go już obchodzić
i na ich dobro przestał mieć wzgląd.
Na drugim końcu kraju, daleko,
miejsce dla kotków znalazło się.
Tu to dopiero żyć, nie umierać!
Tutaj tak dobrze zwierzętom jest!
Lecz miejsce było tylko na trochę,
póki dom własny nie znajdzie się,
dopóki kotków ktoś nie pokocha,
nie zdecyduje, że mieć je chce.
Czekały kotki, a los przewrotny,
jak zwykle w życiu, odmienił się.
Najmniejsze kocię za Most Tęczowy
zabrał, a przyniósł znów chwile złe.
Bo wtedy nagle się okazało,
że los je skrzywdził chorobą złą;
dwie z małych kotek ze swoją mamą
w malutkich ciałkach skrywają ją.
Zdrowe kocięta już dom swój mają,
ale co stanie się z trójką tą?
Czy jacyś ludzie je pokochają?
Czy dadzą kotkom szczęśliwy dom?
Patrz na te kotki: miłe i śliczne;
Wielkim Człowiekiem więc dla nich bądź!
Niechaj i one będą szczęśliwe,
kiedy u ciebie znajdą swój kąt.
Ninka.
Co stanie się z trójką tą? Czy jacyś ludzie je pokochają? Czy dadzą kotkom szczęśliwy dom?
Nielatwo bedzie, ale wierze, ze gdzies ktos taki jest i tylko jeszcze nie przeczytal, nie zobaczyl, nie dowiedzial sie. ♥
OdpowiedzUsuńNiełatwo, ale to się skończy dobrze! Wiem to!
UsuńTrzymam kciuki za to jak najmocniej,gdzieś taki dom jest, z całą pewnością, niechby już się odnalazł!
OdpowiedzUsuńAż mnie bolą ręce, tak mocno trzymam kciuki za tę śliczną, kochaną trójkę.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki najmocniej:):):) oby, oby...
OdpowiedzUsuńTeż trzymam kciuki, kochane kociaki niech już znajdą dom, przecież zawsze się znajdowali ludzie z wielkim sercem.
OdpowiedzUsuń♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńDadzą, dadzą, na pewno dadzą! :)
OdpowiedzUsuńInnej wersji nie przyjmuję!
cudne są
OdpowiedzUsuńBo im się należy i tyle dom bardzo dobry dom i kochający laudzie, gdzie jesteście? Odezwijcie się wielkie serca natychmiast potrzebne!! ♥
OdpowiedzUsuńPrzepiękny wierszyk dla przesłodkiej trójki kociaków:))))bardzo , bardzo MOCNO trzymam kciuki żeby znalazły cudowny dom!!
OdpowiedzUsuńNiech tak się stanie! Wiersz cudowny :)!
OdpowiedzUsuńBoziu, Boziu jak ja się wzruszyłam, oczy jakieś wilgotne. Wierszyk piękny. Oby się okazał zaczarowany... Zal mi mamuśki... małe jeszcze nie czują tej separacji.
OdpowiedzUsuńDrukujemy, rozwieszamy... Teraz w wielu lecznicach mają praktyki młodzi adepci sztuk weterynaryjnych, z nimi też wiążę niejakie nadzieje...
OdpowiedzUsuńRózia jest zupełnie na tych zdjęciach jak Burasek. Tak samo filigranowa.
Psie, ale ulotkę widziałaś? W przedostatni poście?
UsuńOczywiście! Ja własnie o tym mowię. W poniedziałek jadę do mojego weta - powieszę. Spróbuje w jednym stoisku zoologicznym - może sie zgodzą. Pani Ula powiesi w dwóch lecznicach. No i roześle po znajomych z prośbą żeby zrobili to u siebie.
UsuńTylko ostatnio nie milam kiedy bywać w necie, teraz nadrabiam. Małymi kroczkami.
A jak mała łajza? Skrobniesz coś u siebie?
UsuńDałam taki ładny komentarz, ale zeżarło... A zeżarło, bo nie byłam zalogowana. Eh, gapiostwo. No dobra - jeszcze raz:
UsuńMała je, rośnie jak na drożdżach i łobuzuje. Ale bardzo fajniasta jest. W poniedziałek jadę do weta, może będzie ostateczna diagnoza...
Niedotykalska i gryząca niedawno dała się dotknąć. Odkryła, że ja = jedzenie na żądanie, miseczka, przysmaki; że fajnie się śpi z innymi kotami na mojej kołdrze i w ogóle. A dzisiaj daje się już głaskać i drapać po łebku - nawet sama się nastawia i mruczy. Mruczy baaaardzo głośno - głośniej niż pozostałe :) Złapała mnie zębami dwa razy (leciuteńko, tak żebym sobie nie myślała) i się zawstydziła
;) Ot śmieszna taka.
Jak na kocię jest spora. Ma wielki łeb w stosunku do reszty i łapy zrobiły jej się grube jak u tygrysa. Rośnie szybko i nierównomiernie, zapowiada się na sporego kota. No i te wielgachne uszy :)
Uszy... no właśnie. Jestem dobrej myśli. Zobaczymy w poniedziałek.
P.S.
Maile z ulotkami poszły w 4 strony świata.
Trzymam kciuki z calej sily... Po takim wierszyku nie moze sie nie udac. Rózia skradla mi serce, ale za daleko i juzem zakocona :(. (Leciwa)
OdpowiedzUsuńW kółko o nich myślę, ale nic z mojego myślenia nie wynika:(((
OdpowiedzUsuńbo wiesz, problem w tym, że my tu wszystkie zakocone jesteśmy :-((( Wierzę, że się ktoś znajdzie ♥♥
UsuńJest mi tak strasznie smutno z tego powodu, że aż łzy napływają do oczu.
OdpowiedzUsuńMusi się udać, musi.
Ania Bezowa
Ach, żebym tak mogła być dobrą wróżką...
OdpowiedzUsuńNiech się znajdzie ten dobry ludź.
OdpowiedzUsuńśliczne kociaki, są po prostu cudne
OdpowiedzUsuń