Hej, dzień dobry!
Bardzo dziękuję stałej ekipie przyjaciół, która nie zapomina o tym miejscu,
mimo mojej zerowej obecności na innych blogach.
Cóż, taki czas, nie mogę w tej chwili inaczej.
Trochę wiadomości o moich Białaskach. Przede wszystkim o Ptysi.
Ile i co to maleństwo przeszło - wiecie.
Razem z JolkąM i panem doktorem wyprowadziłyśmy Ptysiunię
ze strasznego stanu zapalenia jamy ustnej.
Stanu, gdy ropa wylewała jej się po brodzie...
Stanu, w którym kocinka nie mogła jeść i trzeba było karmić ją strzykawką.
Ten stan zapalny zostawił w jej pysiu wyżarte bruzdy/nadżerki
i odsłonięte przez wypalone dziąsła zęby, ale Ptysia dała radę.
i odsłonięte przez wypalone dziąsła zęby, ale Ptysia dała radę.
Wiecie, co jest ważne?
Nie to, że jej dni są już pewnie policzone,
że nie ma szans wygrać z wrogiem o wiele potężniejszym od siebie - kociego dziecka.
Ważne są te (już) tygodnie szczęścia, których zaznaje ta niewinna istotka
podczas szaleństw z siostrą i tuleń z mamą,
W tej chwili jest szczęśliwa i tym się cieszmy!
Kicia je już sama, choć miękki i półpłynny pokarm. |
Szarlotka za to, tak jak każdy inny zdrowy, młody kociak, jest szczęśliwa bez ograniczeń.
Pięknie rośnie, zrobił się z niej długi i chudy szczypior!
Kotka jest do rany przyłożyć, zaczepia mnie, kokietuje i gania po piętrach.
Szarlotka jest kopią mamy Rózi, klasyczną buraską, śliczną i mądrą kicią.
Prześliczna Szarlotka. |
Ptychna z charakterystycznym języczkiem. Nie trzyma go tak bez powodu... |
Rózia, pieszczoszka. |
Kocia stołówka. |
Nie sposób jej nie kochać... |
Tak wiele kocich ciotek kibicuje malutkiej... |
Siostry. |
Kocia rodzinka w komplecie. |
Rózia dba o swoje córeczki. |
Rózia. Powiem wprost: mam z nią spory kłopot.
Wciąż poczuwa się do opieki nad dziewczynami i objawia się to dla nas bardzo nieprzyjemnie.
Straszy Fikę i Mikę, psinki boją się jej jak ognia. Rózia jest po prostu dla nich niebezpieczna.
Muszę bardzo pilnować, aby nie znalazła się za blisko którejś z nich, no i być czujna,
czy podczas wypuszczania jej na dom, aby sobie odsapnęła od więzienia na strychu,
nie ma w domu naszych kotów rezydentów, bo po pierwsze Rózia reaguje wtedy wielkim zdenerwowaniem, a po drugie nie chcę, aby one miały z nią jakikolwiek kontakt.
Ze względu na białaczkę oczywiście.
Gdyby nie to, byłoby łatwiej, bo Rózia dla ludzi jest cudowną, przemiłą kotką.
Jest bardzo oddana, wdzięczna, lubi się tulić, uwielbia bawić, ganiać za wędką,
hasać z dziewczynkami. Gdyby znalazł się ktoś dla niej...
Ktoś, kto da jej normalny dom... Ona bardzo na to zasługuje.
Da komuś wielką przyjaźń. Jest w tej chwili w świetnej formie,
odżywiona, silna, z błyszczącą sierścią.
Bierze tabletki antykoncepcyjne, aby jej organizm nie musiał mierzyć się ze sterylizacją,
a wszystkie siły kierował na walkę z wirusem,
Rózia (i Szarlotka) jest po dwóch seriach interferonu.
Za 5 tygodni trzecia, którą chętnie opłaciłabym komuś, kto się tego podejmie i adoptuje tę kotkę.
Ona wciąż ma wielkie szanse być całkiem zdrowa!
A nawet jeśli któregoś dnia zachoruje, czy będzie to za miesiąc, czy pięć lat...
O żadnym kocie, żadnej istocie, żadnym człowieku nie wiadomo,
co przyniesie przyszłość.
Rózia pilnie potrzebuje domu.
Jeśli tak by się stało, zaszczepiłabym moich rezydentów szczepionką Purewax
i wtedy Ptysia wraz z Szarlotką mogłyby mieszkać u mnie swobodnie...
Owszem, ryzykowałabym, ale nie widzę innego wyjścia z tej sytuacji.
Szarlotka. |
Ptysiunia; czy można ją pomylić z kimś innym? |
Kotki lubią słoneczko. |
Tak wyglądają ząbki Ptysi. Zdjęcie można powiększyć. |
A tak wyglądają zęby przednie dolne zdrowego kota - Szarlotki. |
Obiema tymi maściami smaruję Ptysi pycholek. Działa. |
I tak to się u mnie plecie... Kocia białaczka zablokowała mi dom tymczasowy, a uraz mam tak wielki, że nie wiem, jak go przełamię, bo załóżmy, że biorę kolejnego kota, a on ma białaczkę... Brrrr!
No to wezmę psa! Ważne, aby coś robić. Już w piątek taki to osobnik powinien pojawić się ZMD:
Będzie się działo. Trzymajcie kciuki!
No to wezmę psa! Ważne, aby coś robić. Już w piątek taki to osobnik powinien pojawić się ZMD:
Link. |
Będzie się działo. Trzymajcie kciuki!
Nieśmiało przypominam o Zooplusie i robieniu zakupów przez banerek na moim blogu. Dziękuję.
Gosiu, kibicuje kotkom i wierzę, że domek lub domki się znajdą:) I jednocześnie współczuję Ci i Cię podziwiam - za to, że nie przestajesz pomagać, że jak nie możesz pomóc kotom, to pomagasz psom, ale nie zamykasz Swoich Drzwi:)
OdpowiedzUsuńUdało mi się! Pierwsza!
UsuńNinko, gratulejszyn!!
UsuńGosiu, jestem ZMD codziennie. I trzymam kciuki - za dom dla Rózi, za dobre samopoczucie Ptysi i Szarlotki. Zdjęcie mordki i ząbków Ptysi przerażające! Uściski dla Ciebie, a głaski dla rezydentów, FikiMiki, białasków.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Julito.
UsuńJakoś nie potrafię się cieszyć. To znaczy cieszę się, że kotki są szczęśliwe, ale rozumiesz przecież... Nie da się spokojnie patrzeć na pycholek Ptysi.
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita, co tu dużo gadać.
Cieszmy się, że nie jest gorzej. Po prostu! :)
UsuńTa szczepionka zabezpieczy Stefcie i Hokiego? Byloby cudownie, gdyby sie stalo tak jak piszesz. Piesek sliczny, widzialam juz na fb i tak myslalam ze trafi do Ciebie....:)
OdpowiedzUsuńSzczepionka nie chroni w 100%, ale cóż zrobić, nie jest to na moje sumienie trzymac te kotki w ciągłej izolacji. Już bym tak zrobiła, gdyby nie Rózia...
UsuńGosiu jesteś wielka. Podziwiam Twoje oddanie, ciągle mam nadzieję, że Rózię ktoś zaadoptuje.
OdpowiedzUsuńDzielna Ptysiulka,dała radę.
Przytulam ♥♥
Ten ktoś ni będzie żałował. Rózia jest świetną kotką i będzie zdrowa!!
UsuńSmutek i radosc , przebija z Twoich slow , Gosiu ...Ptysiunia jest bardzo chora i to widac na jej pyszczku .Nie mozna spokojnie na to patrzec ..podziwiam Cie , bardzo Cie podziwiam ..
OdpowiedzUsuńDobrze , ze malenka moze byc z mama i siostra .
Bedzie Ci trudno znalezc dom dla Rozi . ZMD zagladaja osoby , ktore posiadaja juz kota lub kilka kotow i boja sie ...jednak pomimo tych obaw jestem pelna nadziei i wiary , ze to
sie uda .Jest taka sliczna kotka . Trzymam mocno , mocno kciuki .
Pozdrawiam Cie serdecznie .
Joanko, i ja ciebie pozdrawiam!
UsuńNie zawsze piszę , ale zawsze kibucuję i trzymam kciuki za białaski , za Ciebie i całą ekipę ZMD.
OdpowiedzUsuńŻal Pysiulki , ale trzeba się cieszyć z tego co jest ♥
Piesio cudowny , mam słabość do terierkow ;-)
Oby więcej było takich ludzi ze słabością. :)
UsuńDlaczego dajesz Rózi antykoncepcję?
OdpowiedzUsuńZastanawiałaś się nad Immunodolem lub Scanomune?
Może delikatnie smarować te dziąsła Balsamem Szostakowskiego?
Proponowałabym szczepić białaczkę w ogon nie w kark.
Walczyłam o białaczkowego kota dwadzieścia lat temu. Żył trzy i pół roku. Wetów, wiedzy i możliwości było znacznie mniej. Też mam traumę, bez testów i kwarantanny ani rusz.
Dlaczego dajesz Rózi antykoncepcję? - żeby nie miała rui.
UsuńZastanawiałaś się nad Immunodolem lub Scanomune? - tak, dostaje Immudolen.
Może delikatnie smarować te dziąsła Balsamem Szostakowskiego? - zobacz na maści, które pokazałam w poście.
Czytałaś to? http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2016/08/o-szczepionkach-na-kocia-biaaczke.html "Purevax jest droższą szczepionką, ale po niej dużo rzadziej występują odczyny i mięsaki.", ale oczywiście i tę można w nogę.
Czy ten twój kot był zarażony od kocięcia?
Moja kotka ze względów zdrowotnych nie była od razu sterylizowana. Ruja była spokojna. Boję się antykoncepcji. Suczka którą adoptowaliśmy, a wiemy że brała zastrzyki antykoncepcyjne, dostała ropomacicza przed planowaną sterylizacją.
UsuńNie czytałam, miałam sporą przerwę, trudno nadrobić zaległości.
Gosiu, chyba ślepa jestem, nie widzę maści, ale bardzo polecam balsam , czyli pod inną nazwą Avilin, nie jedno nim wyleczyłam. Stosuje się także wewnętrznie, na wrzody żołądka.
Myślą że był zarażony. Robotnicy wzięli malutkiego kotka, bo myszy mieli w baraku. Jak zobaczyłam kocinę, to zaczęliśmy codziennie wozić jedzenie dla niego i dla psa, chudego jak wór. To były inne czasy, brak Internetu, mniej wetów, trzy książki na krzyż. Przywieźliśmy wetkę na naszą budowę. Zbadała, stwierdziła że jestem przewrażliwiona.
Zwierzaki odrobaczyliśmy i zaszczepiliśmy. Potem kotek zachorował, okazało się że to oskrzela. To długa i smutna opowieść o niekompetencji lekarzy. Od tej pory moje zaufanie jest bardzo ograniczone. Oczywiście kot zamieszkał z nami. Wrócił już razem z nami na dawne miejsce. Potem dowiedziałam się od innej wetki, że w tej okolicy szaleje białaczka.
Rucianko, ruja jest bardzo obciążająca dla kotki, a Rózia musi mieć maximum siły na walkę z wirusem. Bierze te tabletki dopiero przez miesiąc, tak musi być, to mniejsze zło.
UsuńMaść stosuję, przedostatnie zdjęcie w poście ją pokazuje.
Historia załamująca. :( Ja też nie wiem co czeka Ptysię i okropnie się tego boję. :(
Muszę do okulisty lecieć, jak ja mogłam nie widzieć.
UsuńOjtam, ojtam :)
UsuńGosiu, ja też jestem tu codziennie, piesek śliczny, sama bym go wzięła dla córki, gdyby to było bliżej albo mniej skomplikowane...
OdpowiedzUsuńA kocinki - no cóż, biedna Ptysiunia, aż strach pisać to o czym myślę. Trzymam wszystkie kciuki żeby Rózia znalazła domek ♥♥♥
Dzięki za kciuki!
UsuńTo dobrze, że Ptysia ma radosne dni pomimo choroby, rozpacz odbiera siły...
OdpowiedzUsuńTak bardzo mi żal mi Ptysiuńki,chiałoby się,żeby malutka cieszyła isę zyciem jeszcze przez lata.Ale ile by nie było,to jak piszesz,ważne,ze teraz sie bawi, podjada, czuje sien a tyle dobrze,ze jest szczęsliwym kociaczkiem.
OdpowiedzUsuńMocno ściskam,kochana kobieto.
Ptysiulek kochany. W tym nieszczęściu ma dużo szczęścia, że jest bezpieczna, syta, w otoczeniu kochanych i kochających istot.
OdpowiedzUsuńA psiak niczego sobie ;) Już wie, że trafił kumulację w totku? :)))
Koteczki mają wielkie szczęście, że na Ciebie trafiły ... Oby Rózia znalazła najlepszy dom na świecie, a z Ptysia I Szarlotką ułożyło się jak najlepiej.
OdpowiedzUsuńPies - fajny :) Smutas, bo jeszcze nie wie, że już wygrał dobry los :)
Gosianko radość, że dzieciaczki i mama szaleją, a smutek bo to dzielne maciupstwo tyle już wycierpiało. Serce mi się do Rózi wyrywa... Kurczaczki że też ta moja paskuda tak kotów nie lubi:-(((
OdpowiedzUsuńNieŻono, każdy pies przywyknie do kota - najlepiej zza siatkowych drzwi. To wyłącznie kwestia czasu. Nie wiadomo tylko, czy Rózia zaakceptuje psa:(
UsuńEdyta nie może, jeszcze nie teraz...
UsuńGosiu codzień zaglądam i jak jadę przez mosty to myślę.Ciężki czas dla Was.Dom zablokowany przez białaski,ale za to kolejnemu pieskowi pomożesz.U mnie też ciężki okres.Wygląda na to że moja Luna ma padaczkę po 15 idziemy do weta zrobić wyniki.A potem żeby psa nie męczyć i Usg i prześwietleniem koleżanka załatwia mi na klinikach tomograf.Serce mam ściśnięte.ściskam Was bardzo mocno.
OdpowiedzUsuńGosiu z Jelcza, pieski z padaczką spokojnie funkcjonują, czasem nawet bez leków. Sunia mojej córki ma padaczkę. Ataki ma krótkie, trochę się posłania i nawet piłeczki z paszczy nie wypuści. Żyje bez leków. Może Twoja sunia po prostu będzie musiała brać leki. Nie denerwuj się, będzie dobrze.
UsuńHana dziękuję za pocieszenie jutro będą badznia krwi i zobaczymy co dalej.
UsuńGosiu, oby to ustalanie leczenia i wszystkie badania skończyły się jak najszybciej. Daj znać!
UsuńGosiu-jesteś wielka:)))
OdpowiedzUsuńGosiu brak mi słów, którymi mogłabym wyrazić to co czuję.
OdpowiedzUsuńJesteś tak wspaniałą osobą, walczysz do końca. Piszę to i łzy zalewają mi oczy, bo wróciły wspomnienia.
Gosiu, mam w pobliżu osobę tak samo waleczną jak Ty, Ona walczyła z panleukopemią, pomaga też koleżance przy białaczkowym kocie i właśnie za parę dni będzie jeździła podawać następną dawkę interferonu.
Pozdrawiam i życzę, aby marzenia o własnych domkach dla kociaków się spełniły.
Ania Bezowa
No nie masz łatwej sytuacji. Rózia faktycznie wprowadziła Ci niemal godzinę policyjną w domostwie i mały terror. Dobrze by się stało jakby ją ktoś w końcu przygarnął, chociaż wtedy dziewczynki by tęskniły. Strasznie mnie zasmuciło jak napisałaś że czas Ptysi jest policzony.
OdpowiedzUsuńTrzymam cały czas kciuki.
Cokolwiek napiszę, to wymazuję, bo tak mi się wydaje trywialne pocieszanie Cię i wyrażanie nadziei, że wszystko się dobrze skończy. Co nie znaczy, że na to nie liczę i że Ci tego najserdeczniej nie życzę! Trzymam mocno palce za szczęśliwy finał Twoich zmagań z białaskami i serdecznie Cię pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak bardzo wspieram że aż no aż i tyle.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, zeby sie jak najszybciej znalaz domek dla tej kochanej koteczki i jej szczypiorków. (Leciwa)
OdpowiedzUsuńoby malutka dała radę
OdpowiedzUsuńPtysiulka jest małą wojowniczką i widać w niej ogromną wolę życia. Niech jej się uda!
OdpowiedzUsuńI Rózia niech swoich ludzi odnajdzie...
Ściskam Gosiu :*
P.S. Psiak mnie rozłożył na łopatki, kocham takie futrzaki.