Nie bój się, malutka. Nie obawiaj się niczego. Obiecuję ci, że będzie dobrze. Tak dobrze, jak jeszcze nie było. Będziesz syta, będziesz bezpieczna, będziesz miała cieplutko, i będziesz kochana. Znajdą się ręce do głaskania, usta, przez które popłyną spokojne, ciepłe słowa, i będziesz kochana. Poszukamy ci domu, w którym będziesz mogła mieszkać, z łóżkami, na których będziesz mogła spać, z drapakami, na których będziesz ostrzyć pazurki, a może z ogrodem, gdzie będziesz mogła szaleć (choć myślę, że dworu możesz mieć dość na długi czas - jak nasza Stefcia).
I będziesz kochana.
To nie twoja wina, kochanie, że urodziłaś się w miejscu, gdzie nie karmi się kotów i to nie z biedy, a z przekonania („pani, a co ja na głowę upadłam! Jasne, że mnie stać, ale przecież kota karmić nie będę, niech sobie radzi!”). To pech, że w tym miejscu nie sterylizuje się kotów („pani, a po co?? Przecież zaraz kotów nie będzie, jak będziemy tak robić, przecież wciąż się rodzą, a zaraz ich nie ma, a poza tym z kotem do lekarza?? Ha, ha, wariatka!”). Ty miałaś szczęście, Miszko, że przeżyłaś tam dwa lata, ale nie zawdzięczasz tego swojej gospodyni, która ci czasem rzuciła kawałek chleba (ale nie żeby świeżego, broń buk!), a do domu cię w najgorsze mrozy nie wpuściła. Zawdzięczasz to Ani, bo to ona cię, gdy tylko tam była, obficie dokarmiała, zawdzięczasz to Oli, bo to ona na FB ogłosiła, że pomocy potrzebujesz, bo już patrzeć nie można, jak garniesz się do domu i ludzi, a ci cię przeganiają. No i tym sposobem dom tymczasowy – ten właśnie, w którym jesteś, znalazła.
Już nie musisz pukać w okienko, bezskutecznie prosząc o napełnienie miseczki, o ciepło i zainteresowanie. Już twoje piękne oczy mogą patrzeć bez lęku. Dostaniesz dobre jedzonko, wyleczymy twoje odmrożone uszka, a brudne i szare futerko zalśni bielą jak perła.
Jeszcze trochę, a na pewno zejdziesz z góry, gdzie czujesz się bezpiecznie i również na podłodze będę mogła cię głaskać, pieścić i bawić się z tobą. Zobaczymy, czy dasz się uwieść Fikuni, która zza siatkowych drzwi bardzo stara ci się przypodobać.
Zobaczysz, Miszo, zaraz zakocha się w Tobie wspaniała osoba i będziesz w końcu mogła oddać te pokłady miłości, które masz w sobie.
Wiem, że to poważne zobowiązanie, ale bez wahania obiecuję ci to.
Twoja zastępcza mama.
Ojej, to jest jeden z najpiękniejszych postów jakie ostatnio czytałam :-) ♥
OdpowiedzUsuńTo życie go napisało. Tak jest... :)
UsuńI znowu, cholera, ktos cebule kroil gdzies niedaleko
UsuńTo jest kotka do absolutnego zakochania!
Ratowniczki kotwkow - jestescie wielkie...
UsuńUSTAWA
z dnia 21 sierpnia 1997 r.
o ochronie zwierząt 1)
Rozdział 2
Zwierzęta domowe
Art. 9. 1. Kto utrzymuje zwierzę domowe, ma obowiązek zapewnić mu pomieszczenie chroniące je przed zimnem, upałami i opadami atmosferycznymi, z dostępem do światła dziennego, umożliwiające swobodną zmianę pozycji ciała, odpowiednią karmę i stały dostęp do wody.
Nowa ustawa o ochronie zwierząt - obowiązuje od 1.01.2012
czwartek, 29 grudnia 2011
Przypominamy, że mamy nową ustawę! Prezydent Bronisław Komorowski we wrześniu podpisał nowelę ustawy o ochronie zwierząt. Ustawa powstała na podstawie poselskiego projektu (nie obywatelskiego, na który zbieraliśmy podpisy). Obowiązuje od 1 stycznia 2012.
USTAWA z dnia 16 września 2011 r."o zmianie ustawy o ochronie zwierząt oraz ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach" - treść: http://fundacja-emir.pl/PRAWAZWIERZAT/PL/DOK/4257_u.pdf
Podstawowe zmiany w stosunku do starej ustawy:
kary za znęcanie się nad zwierzętami:
◾zwiększy się kara za znęcanie się nad zwierzętami do 2 lat ograniczenia lub pozbawienia wolności (obecnie jest to rok), a w przypadku znęcania się ze szczególnym okrucieństwem do 3 lat (obecnie są to 2 lata),
◾za znęcanie się nad zwierzęciem sąd będzie mógł odebrać prawo do posiadania zwierząt na okres od roku do 10 lat,
◾za znęcanie się nad zwierzęciem sąd będzie mógł orzec przepadek zwierzęcia, jeśli sprawca był jego właścicielem, a także zakazać wykonywania określonego zawodu, prowadzenia działalności lub wykonywania czynności wymagających zezwolenia, które są związane z wykorzystywaniem zwierząt lub oddziaływaniem na nie,
◾za znęcanie się nad zwierzęciem sąd będzie mógł orzec nawiązkę w wysokości od 500 zł do 100 tys. zł na cel związany z ochroną zwierząt, wskazany przez sąd (obecnie może to być kwota od 25 zł do 2,5 tys. zł),
Az mi klucha w gardle stanela...
OdpowiedzUsuńMnie też stoi, jak pomyślę...
UsuńI mnie też... Gdybym mogła zaoferować bezpieczny dom... ech.
UsuńNiech wam kluchy nie stoją moje kochane :) ja Miszkę mam i bardzo ją kocham :) a każdy kto spojrzy w jej cudne żółte oczy kocha ją tak jak ja :).
Usuń:)) To dla mnie wielka radość!
UsuńAleś po wrażliwym sercu pojechała tym postem, że na mokrych oczach się skończyło. Co za miła koteczka, po dwóch latach szczęście się do niej uśmiechnęło. To teraz kolejny krok i zakochany personel niech się pojawi. Marysia
OdpowiedzUsuńSiZasmarkana Galia Anonimiaę wzruszyłam. I z całych sił fluidzę, żeby spełniło się co do joty, co napisałaś.
OdpowiedzUsuń(Si)ę wzruszyłam. Obcięło ;)
UsuńOmatko. Miałaś Miszko wiele szczęścia, jeszcze nie wiesz, jak wiele. Dzisiaj sobie ryknę, ale to ze wzruszenia. Z żalu też - nad innymi Miszkami, które takiego szczęścia nie mają.
OdpowiedzUsuńZastępcza Mamo:*
OdpowiedzUsuńGosiu, tego nie robi się czytaczom, którzy w pracy muszą tłumaczyć się z łez płynących bez pytania po policzkach. To łzy złości, bezradności i wzruszenia...
OdpowiedzUsuńTo musi być przekleństwo- żyć z takim upośledzeniem; nie czuć, być głuchym i ślepym na krzywdę. Ech, życie...
Gosiu, jestem pewna, że dotrzymasz obietnicy złożonej Miszce i z całych sił czaruję, żeby znalazł się domek najlepszy z możliwych, z ludźmi, co mają serca jak anteny satelitarne.:)
Miszka - akrobatka w szafie wymiata.:)))
Przytulam Was obie :)
OdpowiedzUsuńJakie ona ma piękne zielone oczy ! I piękny, puchaty pręgowany ogonek i imię ma piękne. Miałam najcudowniejszego psa, który miał Misza na imię. Niedługo będzie bielutka, i uwierzy w swoje szczęście :) ... no i dziś nie tylko ja jestem nadworna puaczka :) Boszszsz, jak pięknie o Miszeńce napisałaś :* ... te uszka odmrożone, to coś poważnego ?
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, już po kilku dniach, po lekach zaczynają się zmieniać i zarastać. Nawet na zdjęciach nic nie widać!
UsuńPięknie napisałaś, dobrze, ze kota już ukochana i nakarmiona wzięłabym od razu ale mam już swoich 15 na podorędziu, bo każda taka sierota mnie zaraz chwyta za serce i bym wzięła, ale już i tak się wszyscy pukają w głowę na nasz widok... a pewnie żadnego w domu nie mają ... ludzie są dziwni
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i trzymam kciuki za domek dla Miszki
Gosiu, jaka szkoda, że Miszka nie umie czytać. Tak samo jak my wzruszyłaby się Twoim postem i od razu zeszłaby z góry, żeby zrobić Ci baranka i zaprzyjaźnić się z Fikunią.
OdpowiedzUsuńPiękna obietnica Gosiu :)!... Szczęście ma Misza.
OdpowiedzUsuńNo właśnie- o co chodzi??? To przecież tylko kot! A koty mają sobie same łapać myszy i je jeść. Do weterynarza? a po co, kot ma przecież z dziewięć żyć, poradzi sobie.Kot do domu? Po co, przecież ma futro, tak ciepłe, że niektórzy robią z nich opaski na nerki.
OdpowiedzUsuńI niech mi ktoś powie dlaczego ci, którzy tak mówią i tak postępują są zwani ludzmi?????
Ładna ta kicia, ma piękne ślepka. Z pewnością znajdzie dom dla siebie.
Miłego Gośku,;)
Ja już słyszałam z ust wykształconej osoby, że kot sobie poradzi, bo jest ZMIENNOCIEPLNY.
UsuńTak. Jak odmrozi sobie uszy to te zrzuci i wyrosną mu drugie. Jak spadnie z parapetu to mu skrzydła wyrosną. Zaraz, po co skrzydła, przecież on się zawsze odwraca i nogi ma z gumy, nic mu nie będzie. Czy przeklinanie jest na tym blogu widziane? Nie pytam czy dobrze tylko czy w ogóle... :-(((
UsuńEwa, klnij, jeśli ci to potrzebne. Ja tez od wczoraj rzucam mięsem...
UsuńJaka ona śliczna :) Dobrze, że znalazła się u Ciebie, Gosiu, dzięki tym dobrym Duszom.
OdpowiedzUsuńNie chce mi się nawet komentować słów tej psełdogospodyni ...
Ona tak patrzy, jakby przepraszała, że żyje... Chciałam napisać: "biedna kicia", ale przecież już nie biedna, skoro trafiła do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńTym postem wywołałaś coś w rodzaju oberwania chmury; wszędzie przynajmniej coś kapie na klawiaturę:) Gdyby to były listy pisane atramentem, miałabyś trudności, żeby je odczytać.
Dzięki za przepuszczenie na pasach na ul. Śrutowej. Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńNo, niemożliwe! :) Oczywiscie nic nie pamietam. Byłam zmartwiona i zamyślona. Wracałam od weta. Amisia znowu chora. :(((((((
UsuńZobaczyłam znajomą twarz w samochodzie. Zaraz, zaraz, skąd znajoma ? aaa, już wiem. Tak to było. Co jest Amisi ?
UsuńChyba odezwało się to plazmocytarne zapalenie żołądka, które miała już niedawno na Wielkanoc. Nie mogę tego znaleźć na blogu...
UsuńByłam z nią dziś na kroplówce, jutro też jadę. Nic nie jest lepiej... Kicia cierpi, izoluje się, biedna jest okropnie.
Niech Ci Bozia wynagrodzi za to wszystko co robisz Malgosiu! :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z mroznej Kanady , milego weekendu!
No i się poryczalam ... Piękny post , śliczna kotka ,! Niech znajdzie ludzi którzy ja pokochają !!! Gosiu.... Po raz enty powtarzam ze jesteś aniołem )))
OdpowiedzUsuńA miałam nie płakac obiecała to sobie w postanowieniu noworocznym i wszystko diabli wzięli!!! Ale najważniejsze, że trafiła do Ciebie i już lepiej może byc tylko!!! Pozdrawiam ciepło z zimnej i wietrznej Szwajcarii Wirginia
OdpowiedzUsuńCzy musisz tak pisać? Cały makijaż mi spłynął, do kawy słone nakapało.
OdpowiedzUsuńŚliczna koteczka, pięknooka i miła. Niech znajdzie dom jaki jej wymarzyłaś.
Jak nazwać gatunek, który zacytowałaś?
Odmrożone uszka… :(
OdpowiedzUsuńRóżne słowa cisną się na usta, ale napiszę tylko, że mocno wierzę, że wszystkie Twoje obietnice spełnią się bardzo szybko.
Pozdrowienia!
Nic nie napiszę, nie widzę liter przez łzy. Będzie dobrze, bo trafiła na CIEBIE.
OdpowiedzUsuńAnia
Mąż się na mnie dziwnie patrzy.....a mi łzy a jak mówiła moja siostra jak była mała "bzy" lecą jak głupie...
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam juz duzo wczesniej, ale nie moglam skomentowac, zryczalam sie wtedy i teraz tez:( Wszystkiego co najlepsze dla koteczki na dalsze zycie:):)
OdpowiedzUsuńTakie gospodynie jeść nie dają, a potem dziwią się, że koty "kradną". Spanie w kartonie pod drzwiami na mrozie to normalne. Przecież kot ma futro i przyzwyczajony. Miszeńko -wyrwałaś się z piekła, ale teraz już będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńMiszunia kochana! W oczkach ma nadzieję i wiarę.
OdpowiedzUsuńO mamuńciu...
OdpowiedzUsuńSiedzę i ryczę. Gosiu, za to co robisz, niech Cię spotyka w życiu wszystko, co najlepsze. A pokrzywdzone przez "ludzi" koty, niech spotykają Ciebie. Pozdrawiam. Margolcia.
OdpowiedzUsuńPiękny post, piękna kicia i na pewno się znajdzie ktoś z sercem tylko dla niej. A ja dziś odkryłam miejsce gdzie są co najmniej dwa koty, jeden Brytyjczyk niebieski ale dzikus i bardzo przymilna nieco lękliwa szylkretka. Małą dziś podkarmiłam i będę obserwować. Znajdują się na terenie jednostko straży pożarnej przy teatralnej z tyłu. Mają tam barak w którym siedzą i takie okrąglutkie są ale odkryłam je dwa dni temu dopiero.
OdpowiedzUsuńżyczę Miszeńce samych serdeczności.
Obserwuj, może potrzebują pomocy.
UsuńOj Gosiu Ty umiesz wzruszyć tak dogłębnie i do samego końca serca.Jesteś....kochana za to że kotkom pomagasz,że Twoje posty się czyta jak ksiązkęi za to że Jesteś,
OdpowiedzUsuńTo miłe dla mnie słowa, to ja dziękuję, że ty jesteś.
Usuńpiękny list do Miszki, łzy wszystkim chyba poleciały! ja wczoraj to w pracy przy drugim śniadaniu czytałam i oczy chowałam za monitor, żeby się nie tłumaczyć, dlaczego mokre :) niestety na wsiach takie podejście do zwierząt jest jeszcze nagminne - psy na łańcuchy, koty do stodoły myszy łapać (elaja)
OdpowiedzUsuńNie uwierzyłabyś, ale wczoraj własnie dostałam info o kocie domowym oddanym do stodoły... Do tej pory mnie trzęsie.
UsuńMisia cudnej urody:))) Choć w oczkach widać, że kocina jeszcze nie do końca wierzy w swoje szczęście, bidulka. Taką "gospodynię" też bym czerstwym chlebem pospasała na mrozie... reszta nie nadaje się do druku.
OdpowiedzUsuńJak samopoczucie Jej Wysokości Królowej Amisi? (Joanna Z.)
Joasiu, zobacz wyżej, proszę.
UsuńTak jak wszyscy tutaj, ściśnięta jestem za gardło. Jeszcze chętniej ścisnęłabym tę gospodynię. Kocia taka śliczna, że po prostu słów brakuje. Wiecie, że widać po kocie czy to chłopczyk czy dziewczynka? Po niej widać kocinkę, taką łagodną i miłą że ach. Bardziej niż ach. Pogłaski delikatne dla Amisi :-*
OdpowiedzUsuńGosiu :) przeczytałam dopiero dzisiaj....no i poryczałam się.
OdpowiedzUsuń