Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fiona/Kleo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fiona/Kleo. Pokaż wszystkie posty

środa, 18 listopada 2015

Fiona/Kleo - wydarta z serca

Wczoraj poznaliście Ewę - utalentowaną artystkę, m.in. projektantkę, która podjęła się stworzenia charciego ubranka dla niecharta, czyli Fikuni. Z Ewą chodziłyśmy do podstawówki i to nie cały czas, więc nic dziwnego, że niewiele pamiętamy wspólnych przeżyć. Teraz troszkę o sobie mogłyśmy opowiedzieć i już widzę, że los zesłał mi wspaniałą osobę. Ewa jest pełna dobrych fluidów, dobrej energii, otwarta, pozytywna, kreatywna. Zajmuje się urządzaniem wnętrz oraz doradztwem stylistycznym. Mam nadzieję, że wkrótce będą mogła przedstawić Wam ją lepiej. Teraz tylko wprowadzam Was do zasadniczej treści posta. Gdy Ewa mierzyła Fikę, rozmawiałyśmy i opowiedziałam jej o DT, który prowadzę. Zauroczyło ją to i wspomniała coś o swojej koleżance, która straciła kota i bardzo wciąż rozpacza. W tym czasie byli u mnie hinduscy książęta: Ravi, Mikul i Yamir, zaprosiłam więc koleżankę Ewy do skontaktowania się ze mną. 
Potem rozstałyśmy się, umawiając się wcześniej na jeszcze jedną przymiarkę; czas mijał...

W poprzednią środę ok. godziny 23 dzwoni telefon. Marta, znana we Wrocławiu niezwykle zaangażowana w kocie sprawy osoba, dzwoni do mnie z pytaniem, czy nie przyjmę złapanego przed chwilą kotka. Że złapany na Szewskiej gdzieś w piwnicy, że mały, że chory, że brudny i że potrzebuje domu tymczasowego. Mówię jej "OK, biorę", a ona dodaje, że to kotka... syjamska. Ech, wszystko jedno, biorę - już postanowione. :)

O północy Marta przywozi małą kotkę. Patrzę i oczom nie wierzę. Syjamka! Malutka, może ma 6 tygodni. Urocza! Przepiękna. Oczy ma jak dwa niebieskie szkiełka. Coś nieprawdopodobnego! W tak krótkim czasie trafiają do mnie dwa koty w typie rasowych: Ravi - kota tajskiego, i ta nowa - syjamskiego!
Malutka jest chora. Z oczka leci ropa, z noska sączy się katar. Brzuch ma wzdęty jak bania. Łażą po niej pchły, uszy ma czarne jak sadza. Nic to, nie z takimi rzeczami dawaliśmy sobie radę, to raczej norma. Od razu idą w ruch kropelki do oczu, a nazajutrz jadę z nią do weta. Malutka ma gorączkę i lekką nadżerkę na podniebieniu. To wirusówka - kaliciwiroza. Łagodna postać, ale gdyby pobyła w tej piwnicy jeszcze z dwa dni...
Koteńka, którą nazywam dla siebie Fioną, dostaje zastrzyki i leki do domu. Zostaje odpchlona, a na następny dzień odrobaczona. Antybiotyki działają. Jest coraz lepiej. Fiona musi spędzać czas w izolatce. Nie mogę tej wirusówki przenieść do domu, siedzi więc bidula w klatce w pralni. Ma tam ciepło i jasno, ale jest sama... 
Nie wiem, co jest w tej kotce, że od pierwszej chwili mam łzy w oczach i czuję, że ona mnie w sobie rozkochuje. Już pierwszej nocy rozmyślam, jak to zrobić, aby ją sobie zostawić. Wiem, że to głupi pomysł, kłócę się sama ze sobą. Po co burzyć idealną równowagę pomiędzy moimi zwierzakami? I nie dlatego pragnę ją sobie zostawić, że jest taka piękna. Ona po prostu jest rozbrajająca. Taka grzeczna i dzielna, taka potulna, taka uległa, taka kochana, buuuuuuuuu...

Myślę też o tym, że znowu będę miała milion propozycji na dom dla niej. Że będę w stresie, aby dobrze wybrać, bo przecież kicia nie może trafić do kogoś, kto ją sprzeda albo rozmnoży...
Dopiero co taką historię przechodziłam z Ravim. Telefony się urywały, potem na szczęście kotek trafił do właściwych ludzi, ale ile z tym było nerwów i moich emocji!

I wtedy dzwoni telefon. To koleżanka Ewy, ta, która straciła kotka. Ta, która wg Ewy jest absolutną kociarą i osobą najwłaściwszą z właściwych. Pyta o kotki, które miałam. Odpowiadam, że nic z tego, już znalazły domy... Ona żałuje, nie może się pogodzić, a ja wtedy mówię, że mam jedną taką w pralni... I że jest jeszcze w trakcie leczenia, ale jestem pewna, że w stałym domu prędzej wyzdrowieje. I lepiej, że nie ma w nim zwierząt, które mogłaby zarazić... Pani Renata chce ją, nawet jej nie widząc! Nie wie jeszcze, na jaki skarb trafiła! O to mi chodziło. O kogoś, kto nie kieruje się jej urodą. Rany, jakie to dla mnie trudne! Wysyłam jej zdjęcia. Pani Renata szaleje ze szczęścia i z miłości do małej. Przyjeżdża po nią z córką. Zabierają moją malutką ślicznotkę... Następnego dnia dostaję już relację z nowego domu: Kleo, bo tak zostaje nazwana, czuje się świetnie, zaopiekowano się nią tak, że nie może być lepiej, pięknie łyka leki, zdrowieje, je, pije, zwiedza dom, śpi ze swoimi ludźmi... 

Słowo daję - musiałam ją sobie wydrzeć z serca i tylko dzięki temu to zrobiłam, że wszystko potoczyło się tak szybko. Ta kotka rzuciła na mnie urok...

W końcu doczekaliście się fotek. Tylko z telefonu; nawet porządnego zdjęcia tej maleńkiej nie zrobiłam, buuuuuu...













I tak to za sprawą ubranka dla Fiki spotkałam i poznałam na nowo Ewę, a ona przysłała tu Renatę, by Fiona/Kleo znalazła dom... 

Jak mówi Ewa,  wszystko jest po coś. Trudno jej nie przyznać racji. :)

PODPIS

Kotka, gdy dorośnie, będzie wyglądała tak:


Charakter i usposobienie: Charakter syjama jest równie wyjątkowy i ekstrawagancki jak jego wygląd. Silne geny sprawiają, że wszystkie koty, rasowe i nierasowe, które mają przodków syjamskich, dziedziczą po nich niezwykły rys charakteru - są przyjacielskie, lubią zabawy i silnie przywiązują się do człowieka. Już jedna z pierwszych w Europie właścicielek pary kotów syjamskich, Vyvyan, w 1886 roku pisała: „Są bardzo uczuciowe i przywiązane do człowieka. Nie lubią, jak się je zostawia same i chodzą za nami wszędzie. Swoim zachowaniem przypominają psy". Od tamtej pory standard wyglądu kotów syjamskich zmieniał się wielokrotnie, ale nie charakter. Syjamy pozostają niezwykle aktywnymi kotami, pragnącymi stałego towarzystwa człowieka. Lubią się bawić i uwielbiają być w centrum uwagi. Senne szukają miejsca na kolanach człowieka, a w nocy - oczywiście! - w jego łóżku. Aportują zupełnie jak pies, a motywacją jest dla nich dobra zabawa i ciągły kontakt z człowiekiem, chyba że nauczysz syjama, że po aportowaniu dostaje smakołyk, to będzie twoja wina. Kot syjamski bardzo szybko się uczy! Jest bardzo rozmowny, a ma niezwykle ekspresyjny głos. To kot, z którym da się pogadać; każdy posiadacz syjama wie, o czym mówię.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...