niedziela, 19 sierpnia 2018

Chłodnik czy pomidorowa?


Nie uwierzycie - sama je wyhodowałam! Wreszcie, po kilku latach zmagań z pomidorową naturą. Po wielu próbach i błędach, zniechęcających pod koniec sezonu, a litościwie zapominanych zimą. Dzięki powracającej wraz z wiosną nowej gotowości do stawienia czoła niemałym wymaganiom dyktowanym przez te przepyszne  i zdrowe psiankowate. Bez grama sztucznych świństw, wspomagane jedynie subtelnym "napojem" osobiście spreparowanym z wody i  ubocznego produktu trawienia końskiego. Co subtelniejsze jednostki ludzkie proszone są o niedociekanie szczegółów w tej delikatnej materii. Za to do woli napawajmy się widokami!

Po prawej szlachetnej urody zadowie Śliwki.

Śliwa zrezygnowała z pilnowania pomidorówki, 
zostawiając na straży jedynie Glizderkę.

Może uznała, że teraz pora trochę poleżeć
i uszlachetnić zbiory, rozsiewając wokół senną aurę.

Za to Majtek ewidentnie przyjął na siebie rolę stróża plonów -
wgapia się nie jak w potencjalną ofiarę, 
choć akurat on nad pomidory przedkłada świeże ogórki. :)



Moja pomidorowa dżungla.

Tyle ich wczoraj narwałam!

Jestem bardzo dumna. Niewykluczone, że pomogły mi tegoroczne upały, gdyż pomidory lubią ciepełko.
Ja chyba lubię je trochę mniej. W temperaturach w okolicy trzydziestu stopni moje jestestwo ulega (na szczęście nietrwałej!) dezintegracji, a już na pewno demobilizacji: nic mi się nie chce, nawet leżeć! Chyba że w ogrodowym basenie, ale ten akurat w zeszłym przebrzydle deszczowym roku, po ośmiu latach eksploatacji, dokonał żywota, w związku z czym tego lata resetowałam się wodą z ogrodowego... węża. Też nie najgorszy efekt. :)

Na upał pomagała mi też czasem sjesta na zacienionej krzaczorami werandzie,

zwłaszcza z dodatkiem ożywczego napoju herbacianego w... 

 orzeźwiającym kubku. :)

Czy tylko mnie w te upały marzył się grudzień i śnieg?

Bywały też dni, w których na obiad jadaliśmy schłodzonego arbuza tudzież lody z przyległościami, czyli uszlachetnione owocami i sokami lub nalewkami - oczywiście domowymi!
Raz postanowiłam być bardzo przebiegła i zaplanowałam na obiad chłodnik. Jakież było moje zdziwienie, gdy akurat na ten dzień jakże przewrotna i bardziej ode mnie przebiegła aura zaplanowała ochłodzenie i deszcz. :]

A na deser i z ostatniej chwili - Kamyczonek! :)

 Kamyczek barankujący.

Strasznie niewygodnie się robi te selfiki. :]
Muszę nad tym popracować.

 I Kamyczek śpiący.

To teraz ja w zamian poproszę o jakieś Wasze patenty na upały i na... niedzielę wolną od handlu. ;)

Aha, i pozdrawiamy Was z góry mapy! :)

JolkaM i Przyległości






41 komentarzy:

  1. Jak widzę, Kamyczonek zadomowiony jakiś i nawet okłady z kociej sierści potrafi zrobić. Co do ustalania obiadowego menu, to u mnie było odwrotnie. W czasie paru deszczowych dni zamarzyłam o zupie z pieczonych pomidorów, które najpierw należy upiec w piekarniku, a gdy już zamierzałam marzenie spełnić, od rana było 25st.C a później jeszcze więcej.
    Pozdrawiam z dołu mapy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to się czasem trudno zgrać z pogodą w kwestii menu... ;)
      Zupa z pieczonych pomidorów mnie zainteresowała - choćby w kontekście zbiorów to chyba całkiem naturalne, co nie? :)

      Usuń
  2. Ja króciutko - znaczy, Kamyczek zostaje u Ciebie :)?
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, Barbaro kochana, ja go tylko przysposabiam do życia w rodzinie - przecież nie oddam do dobrego domu takiego nieokrzesanego kociaka! :)

      Usuń
    2. Jolu, daj się nacieszyć właściwym ludziom kocim dzieciństwem. Oni też chcą! :)

      Usuń
    3. Otóż to! Pokocha Ciebie, co nie jest trudne, haha, i będzie miał złamane serce.

      Usuń
    4. Oj, troszkę połamane serce to ja będę mieć chyba... Ale słowo się rzekło.

      Usuń
  3. I ps - kiedyś, kiedyś....... z tej resztki resztek pażdziernikowych pomidorów co nie miały już szansy się zaczerwienić robiłam konfiturę ...... Pomagała mi przetrwać zimę ;).
    Pięknej niedzieli !:)
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o tym myślałam, bo mnóstwo jeszcze zielonych owoców na krzakach i nie wiem, czy będą miały szansę dojrzeć, zwłaszcza jeśli się ochłodzi albo jaki grzyb tam wejdzie. :] To chyba przy okazji pobierę od Ciebie przepis na rzeczoną. :)

      Usuń
  4. Wspaniałe tomatosy!Na wpół dojrzałe dojdą na slonecznym parapecie,a z zielonych pyszna sałatka do słoika,z cebulką i marcheewką,chrupiaca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama taką robiła. Tylko coś mi się w zwojach robi małe spięcie, gdyż gdzieś słyszałam, że zielone pomidory zawierają coś nieprzychylnego zdrowiu... Trzeba będzie zgłębić temat. A może ktoś coś wie i powie. :)

      Pozdro, Dora!

      Usuń
    2. http://pinkcake.blox.pl/2015/09/Zielone-pomidory-ziemniaki-i-solanina.html

      Tu masz odpowiedź:)

      Usuń
    3. https://www.doz.pl/czytelnia/a1642-Pomidory_ktore_lecza

      Usuń
    4. No to sobie poczytałam i będę pomidorować - na zielono. Ale najpierw muszę "wyjść" z aronii. :]

      Usuń
  5. Co z tego że Kamyczek, okłady z kota chyba jednak nie dają ochłody ;)
    Zbiory pomidorowe IMPONUJĄCE i pewnie dlatego kociaste tak je gorliwie strzegą :)
    U mnie niestety na obiad nie przechodzą żadne wychładzające rzeczy, MUSI być ciepła zupa, drugie danie także mile widziane na ciepło i to nie ja tak mam ino mamusia i braciszek. Właściwie jeśli chodzi o mamusię to ona bardzo chętnie zamieniłaby ciepłą zupkę na pieczywo z CUKREM, dlatego wolę jednak jej zapodać ciepłą zupkę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieczywo z cukrem, ale że jak? Tak jak się jadało w (moim) dzieciństwie, czyli chleb polany wodą i posypany cukrem, czy jakaś inna kombinacja?

      Usuń
    2. Z mlekiem i z cukrem był jeszcze lepszy! :-)

      Usuń
    3. Najczęściej bułeczka lub chlebek z jogurtem i posypane cukierek, a jeszcze lepiej zamiast jogurtu śmietana, na szczęście tylko 18% ;)

      Usuń
    4. Z masłem, cukrem i śmietaną!

      Usuń
    5. Taak, możliwości jest wiele, jednakowoż masz rację, Marijo, że dla mamy lepsza jest jednak zupka. A zatem... ukłony dla Twojej Mamusi! Ty wiesz dlaczego. :)

      Usuń
  6. Piękne pomidory! Przepiękne! Ja dopiero początkująca w tematyce rolniczej, więc przede mną te lata prób i błędów. Zauroczył mnie cudny zadek Śliwy! Bajeczny normalnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to Bajeczny dosłownie! :)

      PS Pamiętaj, Piesu, po pierwszych, a nawet po szóstych niepowodzeniach jeszcze się nie poddawaj. W tem rolnictwie znaczy się. ;)

      :*

      Usuń
    2. W sensie uderzającego podobieństwa do zadka Bajki?

      Twarda jestem! A uparta jak nie wiem co! Wyduszę wcześniej lub później te pomidory z krzaczków ;)

      P.S.
      Na razie dziarskim krokiem ruszyła w Twoje ślady w innej dziedzinie, ale sza! Jeszcze nie pora.

      Usuń
    3. Prawda, że jest podobieństwo?
      Względem Twojej twardości - spodziewam się, he, he! I życzę wyduszenia wcześniej. ;)
      Ponadto jestem bardzo ciekawa tych śladów...

      Pozdro, Piesu! :)

      Usuń
  7. Ja polecam zielone pomidory smazone! O z tego przepisu:
    http://kotlet.tv/smazone-zielone-pomidory/
    Są genialne! I zawsze od babci z działki siaty zielonych tacham i codziennie musi byc taki pomidorek poki jest mozliwosc, czy upał czy nie!
    Polecam!

    A Kamycek piękny!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzałam, przeczytałam, usmażę. Zresztą miałam taki zamiar wiele lat temu, gdy czytałam książkę Fannie Flagg. Chyba jednak potrzebowałam dodatkowej zachęty. :)

      W sprawie Kamycka - zdecydowanie potwierdzam! Jest wspaniały i właśnie mruczy mi do ucha. :)

      Usuń
  8. Ps czy u kociafrania tez macie dziwne przekirowania? Jakis wirus jej sie przypaletal?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście! Po wejściu na stronę następuje przekierowanie do jakichś... dyrdymałów. :]

      Usuń
  9. Jolko kochana, pomidory masz piękne, nie zrażaj się, w zeszłym roku wyrzuciliśmy dwa worki zepsutych, jeszcze zielone i już parchate. Ale nie poddaliśmy się I w tym roku też cieszymy się zbiorami. Dobry rolnik tak ma. Raz na wozie raz pod wozem :-D Zadek Śliwki cudownie piękny. Czy o moim ktoś kiedyś tak powie? ;-) :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, ja mówię. Masz prześliczny zadeczek!

      Usuń
    2. Dołączam się: Ewa, twój tyłeczek jest bardzo apetyczny! 😄

      Usuń
    3. Ewo, to ja uzupełnię Twoje słowa, że raz na wozie, raz pod wozem, dodając: raz nawozem. Oczywiście najlepiej końskim! :)

      Oraz spieszę dodać coś miłego o Twoim zadku, w końcu byłam/widziałam, to wiem. Pierwsza klasa! :)

      :**

      Usuń
  10. Fajnie, że odkurzasz bloga, Jolko M. Stare dobre czasy mi się przypominają.
    i walka o pudla i żarty aLuchy, Twoje , Gosianki, Pantery i innych blogowianek :)
    Pomidory, a raczej ich liście pięknie pachną, lubię ich zapach, taki ..cytrynowy trochu
    Dobrej niedzieli dla wszystkich gości ZMD !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię zapach krzaczorów pomidorów, Sonic. Wystarczy lekko tknąć ich liście i roznosi się ten niesamowity zapach. A gdy chodzę w mojej dżungli, to już w ogóle jest aromaterapia! :)
      No i te stare, dobre czasy, gdy nas tu Gosia zwabiała ciągle nowymi i atrakcyjnymi wpisami... Ale potem powstała konkurencja i teraz się leci gdakać w Kurniku! ;) Też tam jeszcze przylecę, ino lotki muszę trochę podreperować. ;)

      Pozdro! :)

      Usuń
  11. Pomidory, nagrzane słońcem, zerwane z krzaka i niedoniesione do domu, takie pyszne. Dojrzewające na parapecie, słodkie, mięsiste...ech rozmarzyłam się, takie były u mamy.
    Gratuluję wytrwałości i pięknych efektów owej. Upały u mnie też powodują niepożądane efekty, zaciskam zęby i postanawiam przetrwać. W mieście dużego pola manewru nie mam, niestety.
    Arbuz z lodówki pyszny jest i woda schłodzona zamrożonym sokiem z żurawiny.
    Widzę, że nie tylko ja wzdycham do dawnych czasów ZDM.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo, zaintrygowałaś mnie tym zamrożonym sokiem z żurawiny. Ale może być chyba także inny, co?
      A opis pomidorów u Twojej Mamy podziałał na moją wyobraźnię. Tyle że u mnie parapety zajęte przez koty, więc rozkładam je na stoliku na werandzie. Znaczy się pomidory rozkładam. Koty zresztą też się tam rozkładają - same. :)

      ♥♥

      Usuń
  12. Ten rok pomidorom sprzyja, tanie i dużo. ale jednak te sklepowe, to nie do końca "to". Uprawiałam parę lat temu koktajlowe na balkonie, ale najeść się nimi nie można było, raczej na okrasę. Twoje pomidory, zarówno w uprawie, jak i w postaci zbioru, wspaniałe, gratuluję.
    Kot jada świeże ogórki? Ale czemu tu się dziwić; znałam kotkę, która obgryzała kaczany kukurydzy:))) Nasz Songo wolał taką z puszki:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz Bazyl uwielbia kukurydzę z puszki. Wyrasta jak spod ziemi, gdy tylko otwieram puszkę. :)
      Z ogórkami to prawda, zapewniam Cię. Kiedyś nawet w którymś wpisie na blogu dałam zdjęcie Glizdy pożerającej ogórasa. Może uda mi się znaleźć.

      A co do najedzenia się pomidorów, to rzeczywiście w tym roku mam prawdziwą ucztę. Są naprawdę pyszne!

      Ściskam Cię, Ninko!
      :*

      Usuń
  13. Proponuję gazpacho, chłodnik przepyszny z takich pomidorów:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Naturalne zioła wyleczyły tak wiele chorób, że leki i zastrzyki nie mogą wyleczyć. Widziałem wielkie znaczenie naturalnych ziół i cudowną pracę, jaką wykonali w życiu ludzi. Czytałem w Internecie zeznania ludzi na temat tego, jak zostali wyleczeni z opryszczki, HIV, diabetyków itp. przez ziołolecznictwo Dr.DAWN, więc postanowiłem skontaktować się z lekarzem, ponieważ wiem, że natura ma moc uzdrawiania wszystkiego. Zdiagnozowano u mnie HIV przez ostatnie 7 lat, ale Dr DAWN wyleczył mnie swoimi ziołami i od razu skierowałam do niego ciotkę i jej męża, ponieważ oboje chorowali na opryszczkę i też zostali wyleczeni. Wiem, że trudno w to uwierzyć ale jestem żywym świadectwem. Próbowanie ziół nie zaszkodzi. Jest także rzucającym zaklęcia, rzuca zaklęcia, aby przywrócić rozbite małżeństwa i zaklęcia powodzenia, aby prosperować i doskonalić się w życiu. Skontaktuj się z Dr.DAWN e-mail: ( dawnacuna314@gmail.com )
    Whatsapp: +2349046229159/
    +3550685677099

    OdpowiedzUsuń
  15. Moje małżeństwo było prawie u kresu, kiedy zobaczyłam komentarz o człowieku o imieniu Dr DAWN, który pomaga ludziom w odzyskaniu współmałżonka i skontaktowałam się z nim na szczęście dla mnie rzucił zaklęcia po 24 godzinach mój kochanek wrócił do mnie od tego czasu moje małżeństwo jest stabilne dzięki za wszystko co dla mnie zrobił zapewniam cię o kontakt z nim,
    jest biegły w następujących zaklęciach:
    * zaklęcia miłosne
    * zaklęcia małżeńskie
    * magia pieniędzy
    * zaklęcie szczęścia
    * Czary pociągu seksualnego
    * Magia leczenia AIDS
    * Jaskinia kasyna
    * Usunięto przeklęte jaskinie
    * Zaklęcie ochronne
    * Magia loterii
    * Szczęśliwe zaklęcia
    * Zaklęcie płodności
    * Pierścień telekinezy 💍
    WhatsApp: +2349046229159

    E-mail: dawnacuna314@gmail.com

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...