poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Przerywnik lub jak kto woli Przykrywnik

Szanowni Państwo Czytacze, zajrzałam, przeczytałam, oniemiałam.

Zajrzałam, gdyż robię dziś wszystko, żeby tylko nie zabierać się do tego, co pilne.

Przeczytałam ostatni wpis (KLIK), a raczej jego tytuł.

Oniemiałam - co za patos! W tytule. Dalej już nie najgorzej, ale sam tytuł zapowiada co najmniej Kossaka lub innego Malczewskiego, gdy tymczasem zamieściłam tam zaledwie kilka fotek małego kocurka, i to niespecjalnie udanych, choć, jak sądzę, wystarczająco obrazujących nieprzeciętną urodę Kamyczka. 

W związku z powyższym pora chyba przykryć ten pretensjonalny tytuł i przy okazji zapodać kilka bieżących informacji z tak zwanego frontu.

Po pierwsze Kamyczek ma się bardzo dobrze. Rośnie, bryka i absolutnie zawojowuje nas i rezydentów, czekając na swój dom. Ma metodę na tych co bardziej nerwowych, a tych wyluzowanych dawno już owinął sobie wokół ogonka. Wczoraj przyłapałam go na podsypianiu w koszu Leśki. Ale nie żeby ją wywalił i sam się tam położył, o nie! Spał sobie wtulony w odwłok Lesi, a sama zainteresowana najwyraźniej nie miała nic przeciwko temu. Uprzedzając pytanie Gosi "czy masz zdjęcia?", odpowiadam "nie, nie mam", za co oczywiście kajam się najuprzejmiej. Mam za to kilka innych, też całkiem świeżych.

Siatkowe przeciwowadowe drzwi na werandę, 
które Kamykowi udaje się czasem sforsować. Tu podczas jednej z prób.

Nadal nie ustaje...

Zrezygnował

i zasiadł w punkcie obserwacyjnym 
zwanym przeze mnie szezlongiem.

A tu w noclegowni, czyli na łóżku Igora.

Po drugie mam urlop i... cały kosz mirabelek. 


I to właśnie przed nimi tak uciekam. Najpierw miałam wymówkę, że muszą trochę poleżeć, bo zerwałam je, zanim całkiem dojrzały. Poleżały - cały tydzień! I już im starczy. Zdecydowanie nadszedł czas, żebym się zabrała do roboty i wpakowała je do słoików. 


Życzcie mi więc powodzenia. Znikam na jakiś... tydzień? ;)

A tymczasem proponuję uruchomić zgadywankę pod tytułem "Czy ktoś  mnie  jeszcze pamięta?".


To co, zgadujecie, stara gwardio?


Miłego wieczoru!
73yewuuwu88  - nie poprawiać! To podpis Kamyka. ;)
JolkaM

PS. Z ostatniej chwili!

A to jest zdjęcie, które Kamyk... ZROBIŁ SAM. Wdrapał się na mnie, podczas gdy dłubałam w poście i zaczęła się zabawa. Chciałam więc zrobić nam jakiegoś selfiaka na pamiątkę, wcisnęłam co tam trzeba, nakierowałam sprzęt i wtedy Kamyk, uprzedzając ruch, który, nie znając nadzwyczajnych zdolności koteczka, zarezerwowałam dla siebie, zamachnął się swoją "rączyną" i... trafił w punkt! 

Pstryk! I jest pierwsze nasze wspólne selfie uczynione przez Kamyka! :)

Ładniak, co? :)

J.

I jeszcze jeden pees, mianowicie wskazany przez uważną erudytkę Galię Anonimię wiersz Zbigniewa Herberta pasujący jak ulał do Kamyka - nie tylko z powodu tytułu. :)

“Kamyk”
Kamyk jest stworzeniem
doskonałym 
równym samemu sobie 
pilnujący swych granic
wypełniony dokładnie 
kamiennym sensem
o zapachu który niczego nie przypomina 
niczego nie płoszy nie budzi pożądania
jego zapał i chłód 
są słuszne i pełne godności
czuję ciężki wyrzut 
kiedy go trzymam w dłoni 
i ciało jego szlachetne 
przenika fałszywe ciepło
- Kamyki nie dają się oswoić 
do końca będą na nas patrzeć 
okiem spokojnym bardzo jasnym


55 komentarzy:

  1. Jolu, kiedy mi mailowo zapowiedziałas post, to byłam pewna, że przeczytamy tu o Kamyku w nowym domu! Tymczasem on zawojowuje ten, w którym jest!!! Jolu, przecież i jego nie oddasz, kobieto niepoprawna! ;) A poza tym śliczny on ci!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oddam, oddam. Jeszcze nie czas na niego; na razie musi, niczym mirabelki, trochę... poleżeć. Aktualnie na klawiaturze. :)

      Usuń
    2. Julu, w sensie dom jeszcze nie gotów, tak? Muszą na jego cześć odświeżyć wnętrza i kanapy obić pluszem?

      Usuń
    3. No właśnie, Psie! Jola zdaje się postawiła wysokie wymagania. :)

      Usuń
    4. Ej, no! Sama osobiście wiem o jednym takim domu, który się oferował Fraczysławowi (ale Fraku znalazł dom, który mógł go zabrać wcześniej i był na miejscu) i teraz Kamyczkowi również. I nic a nic temu domu nie brakuje!!! Ale fakt, że na miejscówkę tam jeszcze trzeba poczekać, bo od września.
      No nic. Jak coś trzeba będzie zbierać pudła od paczek z zooplusa i Jolce podsyłać, żeby miała się jak zabrać pod most z tą menażerią, kiedy Pan Mąż nie szczymie ;]

      Usuń
    5. Piesu w Swetrze, dobra kobito, jestem Ci już teraz ogromnie wdzięczna za troskę i zapobiegliwość. Masz rację, kartony z Zooplusa! Mają tam takie rozmiary, że dwa porządne wystarczyłyby do pomieszczenia mnie razem z tą całą bandą. ;) Jeden mam od ostatniej dostawy, ale, wiadomo, jakieś deszcze niespokojne mogą taki karton szybko potargać pod rzeczonym mostem, więc zbierajcie, kobity, zbierajcie. ;)

      ♥♥

      Usuń
    6. Jolka, Ty tu nie zmieniaj tematu i nie rób skupu makulatury, tylko gadaj, kto i kiedy odbiera tę główną kocią wygraną na loterii pupilów do obsługi na resztę życia?
      W sensie kiedy Kamyk się przeprowadza. Jemu starczy jeden karton i to z tych mniejszych.

      Usuń
    7. Ty, Piesu, a coś Ty taka pospieszna? Niech się jeszcze przez chwilę potoczy serial o Kamyczku, a co!
      Ale zanim, to opowiem jeszcze o Malinie, skoro pani Krysia już co nieco napomknęła...

      Usuń
    8. Bo ja wiem, jak się w takiego kota "wsiąka" ;) tym bardziej, że na selfi widać Wasze podobieństwo - rodzinne znaczy - te szlachetne półprofile :)

      Usuń
  2. Kamyk jest raczej jak lawina, choć imię sugeruje posągowy spokój ;) Jak już zakończycie casting na dom, to poproszę o przekierowanie nadmiaru propozycji do mnie, bo wkrótce będę miała parkę tygrysków do wyadoptowania. Tzn. tygryski już są,tylko jeszcze muszę dokończyć "robotę" przy towarzystwie.
    Piękne śliwki! Zaiste piękne! Ale roboty przy słoikach nie zazdraszczam. Odwaliłam już swoją pańszczyznę przy porzeczkach i agreście i jestem w malinach - dosłownie. Dwa dni stania przy garach, żeby było jedzenia na 10 minut, ech. I gdzie tu sprawiedliwość?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, widzę, że ci się na tej wsi spokojnej, wsi wesołej, nie nudzi... Dwa??? Boże! Idę zobaczyć czy coś napisałaś na blogu.

      Usuń
    2. Nic nowego. Starego wystarczy. Kapsel się rozdokazywał i cuś zaczyna siać terrorek, a Kapsel tylko ze Sprzączką. Sprzączka zrobiona była w tamtym roku, a Kapsel jest niekastrowany i chyba trzeba ten stan rzeczy zmienić. Oraz zastanawiam się czy ich nie oswoić do końca i nie wydać w świat. Bo teraz ani one dzikie ani oswojone, ale do domu chcą bardzo i z całym stadem lansują się na spacerach. Cóż, Tusiek też tak zaczynał... i Fraczek.

      Usuń
    3. Właśnie, Piesu, z tą sprawiedliwością to chyba nam w życiu coś nie wyszło... ;)

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  3. Zdolny ten Kamyczek, nie ma co 😀 fotograf, psycholog ... Jego przyszły personel będzie miał zeń pociechę ☺️
    A zdjęcie archiwalne - to czy to nie jest Lesia? Pamiętam je, ale w telefonie trochę małe jest 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, nie Lesia, tylko piesek, którego odebrałaś patologii - zapomniałam imienia zwierzaka... Z łańcuchem biegał - dobrze kojarzę?

      Usuń
    2. Dobrą masz pamięć, Lidko! http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2014/10/malin-szuka-domu-post-ogoszeniowy.html

      Usuń
    3. Gratulacje, Lidko! Wygrałaś talon na balon i zezwolenie na leżenie. Pasuje? :)

      Usuń
  4. Kocie życie - nic dodać , nic ująć ! Śliczny ten Kamyczek ! Pociechę ktoś będzie z niego miał :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby go tylko JolkaM oddała! Bo ja ją dobrze znam i już widzę, jak dziesiąty kotek wkrada się w jej łaski...

      Usuń
    2. Gocha, a cóż to za niewdzięczny wizerunek (jakoby mój) przedstawiasz światu?! A kysz! :P

      Usuń
    3. W sumie jak jest 9 to czy 10 zrobi różnicę? 4 łapki więcej do kochania. Gorzej jak się skurczy ta cyfra... Ale już u panterki 😢 pod.wpisem wiec tu nie będę już smucic

      Usuń
    4. Ej, Kocurek, no weź, tak to można w nieskończoność: czy przy dziesięciu jedenasty może zrobić różnicę? A dwunasty przy jedenastym...
      To już postanowione: Kamyk uszczęśliwi ludzi pod inną szerokością geograficzną, i już!

      Usuń
    5. No ja wiem, bo każdy inny i wyjątkowy i w efekcie by się zatrzymało każdego... Ja mam za miękkie serce, żeby być DT, bym po prostu z tego stada nie wyszła.

      Usuń
    6. Tiaaaaaa, a po jedenastym piętnasty, potem dwudziesty piąty... Tylko trzeba sobie zdawać sprawę, że wtedy to się robi chorobliwe kolekcjonerstwo, które nie służy głownie zwierzętom. Przegęszczenie stresuje. A przy większej ilości zwierząt jest, co nieuniknione, więcej obowiązków i fizycznie nie ma czasu, żeby każdemu zwierzakowi poświęcić tyle uwagi ile potrzebuje. Możesz codziennie wydrapać 2-3 psy za uszami ale nie 12-13, a tym bardziej 20-30. Możesz pogłaskać i podrapać pod bródką 4-5 kotów ale 14-15, a tym bardziej 24-25 to już nie. A jak widzi się napięcia i stres w stadzie, to potrzeba rozładowania emocji przez znalezienie nowego domu przychodzi sama. Fraczek ode mnie poszedł i zapanował spokój. Teraz będę się powoli rozglądała za domem dla tygrysków jak tygryski do tego dojrzeją.

      Usuń
    7. No całkiem jak ja! I dlatego tym razem zagryzę protezę zębową i... I już. ;)

      Usuń
    8. Nie no bez przesady z tymi 14, choc znam taka na fb co tyle ma wychodzacych, ale ma warunki w ogole. Nie no nie zbawimy swiata, a ja tymczaskow nie biore, bo widac trzeba miec w genach takie cos, a tak to po prostu trzymam sie z daleka - wspieram zbiorki, aukcje jakies jak mam mozliwosc i juz. Wirtualne adopcje, o!

      Usuń
  5. Czyżby Malin?:) melduje się „stara gwardia”;) justynaK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie Malin się onyj nazywał :)
      Jako Lidka pisze odebrany patologii, biegający z łańcuchem na szyi, a potem koczujący w Twoim biurze JolkoM :)
      Jak to dobrze, że ja nie mam mirabelek do przerobienia, za to kleje nowego dyniaka ;)))

      Usuń
    2. http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2014/09/malin-po-raz-drugi-czyli-druga-przerwa.html Dziewczyny, dobrze mówicie, ale ja nic więcej nie zdradzę. Niech Jola się tłumaczy. :)

      Usuń
    3. Justyno, buziaki Ci podsyłam do Krakaua, ahoj! Nie mam już dla Ciebie talonu i zezwolenia, które przechwyciła Lidia, więc moje cmokasy muszą Ci wystarczyć. :)

      Usuń
    4. A Tobie, Mario, jako nagrodę za zapamiętane detale względem Malina proponuję dyniaka, którego sobie sama wykleisz, zdolniacho! :)

      Usuń
  6. Malin!
    Kamyk niebezpiecznie się zadomowił.
    Mirabelki podgotowuję, następnie przecieram przez durszlak wałkiem do ucierania ciasta, potem wysmażam normalnie. Idzie piorunem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, teraz mi to mówisz... Ale zostało mi jeszcze trochę materiału, bo przed północą zbuntowało się całe moje jestestwo włącznie z kciukiem prawej ręki, któren już zaczął podupadać, i nie zmogłam całego. Resztę przerobię Twoją metodą, Hano. :)

      PS. Zadomowienie Kamyka proponuję (przede wszystkim sobie) traktować raczej jako zaprawę przed wejściem do domu właściwego, gdzie będzie mógł dołączyć zarówno do kotów, jak i do psów. O! :)

      Usuń
  7. A co, to Kamyk nie wart pędzla Kossaka lub innego Malczewskiego ;)???? A nawet patosu.
    Z mirabelkami postępuję jak Hana :) ale cóż my, Hano, przy tak wyrafinowanej mistrzyni przetworów jak JolkaM......
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyrafinowana czy nie, jak wzmiankowałam wyżej, nocą podupadłam na tyle, że resztę mirabellozy potraktuję po Waszemu.

      A Kamyczek... Tak, Rabarbaro, jest on już tylko zewnętrznie wart nie tylko pędzla, ale nawet kilku, i to razem wziętych i zmieszanych: Kossaków i Malczewskich. ;)
      No a zdolny jaki jest! Brzytew, po porostu brzytew! Tak że ten... :)
      ♥♥♥

      Usuń
    2. Pierwsza dekada sierpnia już kończy przelot....... ;)) już za chwileczkę, już za momencik ..... :)). Rabarbara

      Usuń
  8. Zaprawdę powiada poeta:
    http://wiersze.kobieta.pl/wiersz/zbigniew-herbert/kamyk-239
    I on miałby nie być godnym matejków, kossaków i patosu????????????????
    Galia Anonimia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiersz super. Kojarzy mi się z Cebulą Szymborskiej.

      Usuń
    2. Ojeju, wspaniały wiersz. I sama prawda o Kamyczku, samiuteńka, od początku do końca. Aż go chyba wkleję do postu. :)
      Galio, jesteś bezkonkurencyjna. ♥ Dzięki Tobie zrewidowałam swoje odczucia i nic mi już ani w tytule, ani wewniczem nie zgrzyta. :)

      Usuń
  9. Pies też mi się z Malinem kojarzy. Kamyk ładnieje z dnia....z postu na post o nim. Oby dom się znalazł zanim wrośnie i mchem porośnie jako stare Kamisko w Twoim.
    Mirabelki lubię, pełno bezpańskich wokół leżało, ale kosza nie mam i takie przydrożne (miejska ulica) zawartość dodatkową pewnie mają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malin ci to, a jakże, Ewuniu! I wkrótce przypomnę jego historię, dodając ciąg dalszy.

      A przestrogę o mchem porastaniu i starym Kamisku bierę sobie do mięśnia kardiologicznego i nie dam się obezwładnić tak całkiem do końca. :)

      Co do mirabelek ulicznych, to zgadzam się, że niestety chyba oprócz pestki mogą posiadać różne nielekkie metale oraz inne zpowietrzne naleciałości. Do tego może i malownicze są one przydrożnie, ale tylko do czasu rozmiażdżenia kołami tudzież odnóżami.

      Ściskam Cię mocno, aczkolwiek uwzględniając upały i wynikającą z nich... przylepowatość. ;)

      Usuń
  10. U nas tak Safirka domu szukała że Salem ją zaopiekował się i kuniec. Została. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, u nas to już i Pimpki tak domu szukały, i Kita, i Koton... Sama widzisz, że limit się wyczerpał i Kamyczek jednak pójdzie w świat, więc nie sugeruj, Drevni, nie sugeruj... ;)

      Pozdro! :)

      Usuń
    2. Oj może to moja wyrwa w Sercu tak się odzywa... Może muszę sama coś pomyśleć... Hmmm.

      Usuń
  11. No cóż; jak się czyta posty rano, to zgadywanie jest jak przysłowiowa musztarda po obiedzie. Pamiętam delikwenta i jego historię, tylko imię mi umknęło. Wiedziałam, że coś z maliną, ale to przecież samiec, tego byłam pewna - teraz wiem, że to Malin:)))
    Kamyczek jest jak... kamyczek, czyli orzeszek ziemny w kolorowej polewie; na zewnątrz słodki i śliczny, a w środku twardy charakter, dobrze wie, czego chce:))) I spryciarz z niego: podpisać się umie i selfika zrobi - no, no!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, kamyki to przecież pyszne orzeszki w polewie! Wiedziałam, że ten koteczek ma jeszcze jakieś ukryte walory (oprócz umiejętności pisania i selfikowania, nie wspominając o uwodzeniu i czarowaniu). ;)

      PS. Ninko, następną zgadywankę zapodam bardziej tak o świtaniu. :)

      :**

      Usuń
  12. Widzę,że Maniuś w siódmym niebie ,czyli w dole.Raduje się moje serce,że Maniuś wygląda na bardzo zadowolonego.Jolu dziękuję.Krystyna "były personel Maniusia-Malina".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Pani Krysiu, falstart mi Pani zrobiła! :) Ale niech tam, zbieram się przecież od miesiąca do napisania o Maniulinie. Trza mi się zebrać trochę bardziej. ;)

      Ściskam i pozdrawiam Panią bardzo serdecznie! :)

      Usuń
    2. Jolko ale że co? Że okazało się, że "Ty i tylko Ty, jesteś mu przeznaczona " ;)))? Rabarbara

      Usuń
    3. Rabarbaro, wzywam Cię do cierpliwości! No bo nie nadanżam z niszczem. Jak już wychynęłam z tego tam niebytu, to nic tylko notorycznie zawisam na blogerze albo na komciowaniu. A przecież mirabelki też mnie potrzebują! :)

      :**

      Usuń
  13. Zdolny kotek, że już selfie robić umie. Niezły jest! Do Mam talent wysłać trzeba hihihihi. Ślicznie wyszło.
    A zbiory mniam mniam mniam - zazdroszczę. My obecnie w malinach siedzimy już od dwóch tygodni i końca nie widac.

    OdpowiedzUsuń
  14. Naturalne zioła wyleczyły tak wiele chorób, że leki i zastrzyki nie mogą wyleczyć. Widziałem wielkie znaczenie naturalnych ziół i cudowną pracę, jaką wykonali w życiu ludzi. Czytałem w Internecie zeznania ludzi na temat tego, jak zostali wyleczeni z opryszczki, HIV, diabetyków itp. przez ziołolecznictwo Dr.DAWN, więc postanowiłem skontaktować się z lekarzem, ponieważ wiem, że natura ma moc uzdrawiania wszystkiego. Zdiagnozowano u mnie HIV przez ostatnie 7 lat, ale Dr DAWN wyleczył mnie swoimi ziołami i od razu skierowałam do niego ciotkę i jej męża, ponieważ oboje chorowali na opryszczkę i też zostali wyleczeni. Wiem, że trudno w to uwierzyć ale jestem żywym świadectwem. Próbowanie ziół nie zaszkodzi. Jest także rzucającym zaklęcia, rzuca zaklęcia, aby przywrócić rozbite małżeństwa i zaklęcia powodzenia, aby prosperować i doskonalić się w życiu. Skontaktuj się z Dr.DAWN e-mail: ( dawnacuna314@gmail.com )
    Whatsapp: +2349046229159/
    +3550685677099

    OdpowiedzUsuń
  15. Moje małżeństwo było prawie u kresu, kiedy zobaczyłam komentarz o człowieku o imieniu Dr DAWN, który pomaga ludziom w odzyskaniu współmałżonka i skontaktowałam się z nim na szczęście dla mnie rzucił zaklęcia po 24 godzinach mój kochanek wrócił do mnie od tego czasu moje małżeństwo jest stabilne dzięki za wszystko co dla mnie zrobił zapewniam cię o kontakt z nim,
    jest biegły w następujących zaklęciach:
    * zaklęcia miłosne
    * zaklęcia małżeńskie
    * magia pieniędzy
    * zaklęcie szczęścia
    * Czary pociągu seksualnego
    * Magia leczenia AIDS
    * Jaskinia kasyna
    * Usunięto przeklęte jaskinie
    * Zaklęcie ochronne
    * Magia loterii
    * Szczęśliwe zaklęcia
    * Zaklęcie płodności
    * Pierścień telekinezy 💍
    WhatsApp: +2349046229159

    E-mail: dawnacuna314@gmail.com

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...