A oto pierwszy z zapowiadanych przeze mnie ceramicznych postów.
Życzcie mi dużo szczęścia w ich realizacji, bo ciężko się wraca do blogowania,
choć było ono tak ważną i piękną częścią mojego życia...
No właśnie. Może chodzi o to, że moje życie było kiedyś bogatsze we wrażenia: jeździłam po świecie, czytałam, malowałam, interesowało mnie wiele dziedzin, a teraz tylko koty i koty. Nuda! :)
Żeby to troszkę zmienić, wybrałam się na warsztaty ceramiczne do przepięknego miejsca pod Wrocławiem, gdzie w rajskiej scenerii lata uczyłyśmy się z innymi kobitkami wciągającego ceramicznego rzemiosła.
|
Taki widok na pobliskiej łące zastaliśmy. Bajka. |
Dzisiejszy krótki wpis będzie zdjęciową ilustracją procesu RAKU:
Ceramika raku (jap. 楽焼 raku-yaki) – rodzaj japońskiej ceramiki wypalanej w niekontrolowanej temperaturze w „żywym” ogniu, często w warunkach naturalnych (np. na ognisku w wykopanej jamie).
Czarki raku służą m.in. do ceremonii picia herbaty (chanoyu). Słynny był ośrodek blisko Kioto, gdzie od XVI wieku wytwarzano najsłynniejsze na wyspach czarki do herbaty.
Rozpalone do czerwoności naczynia (temperatura 900-1150 °C) wyciąga się z ognia specjalnymi szczypcami. Następnie poddaje się je redukcji w materiale redukcyjnym,
np. w wodzie, trocinach czy trawie. Wszystkie te sposoby pozostawiają ślady na naczyniach w postaci odcisków narzędzi, trawy, liści. Szkliwa stosowane do raku mogą zawierać domieszki tlenków metali, co daje bardzo ciekawe mieniące efekty kolorystyczne podczas szkliwienia.
Na zdjęciu widoczna jest specjalnie izolowana w środku beczka do wypału w żywym ogniu.
Gaz z butli wchodzi przez specjalny otwór i ogrzewa do wysokiej temperatury przygotowaną i wypaloną wstępnie do postaci czerepu, a następnie poszkliwioną ceramikę.
Proces ten pokażę Wam na przykładzie talerzyka zrobionego przez uczestniczkę kursu - Małgosię (tę samą, która uszyła te urocze kocyki-wyprawki dla kociąt ZMD). Na poprzednich zajęciach Gosia ulepiła z gliny talerzyk-tackę.
Odcisnęła w świeżej glinie kwiaty lawendy, potem talerzyk schnął, został wstępnie wypalony w piecu ceramicznym i na następnym spotkaniu (czyli na tym, które jest na zdjęciach) Gosia poszkliwiła go, nadając kolor kwiatkom i gałązkom, a resztę pokryła szkliwem bezbarwnym.
Talerzyk powędrował do beczki-pieca raku i tam piekł się w temp. ok 1000 stopni przez 2 godziny.
Na zdjęciu widać monet jego wyciągnięcia. Jest niesamowicie gorący, rozgrzany do czerwoności, którą widać pod światło. Do wyciągania służą specjalne szczypce, a ich operator musi mieć ręce zabezpieczone specjalnymi spawalniczymi rękawicami.
Gorący produkt wędruje do beczki wypełnionej trocinami.
One natychmiast zapalają się żywym ogniem!
Zaczyna się proces pękania szkliwa...
Do beczki wędruje kolejna warstwa trocin - wszystko to następuje bardzo szybko.
I jeszcze jedna łopata trocin na wierzch - śmig!
I natychmiast zamykamy pokrywę, aby zgasić ogień.
Dym powstały po zgaszeniu trocin wrzyna się właśnie w pęknięte szczeliny w szkliwie.
Beczki z gorącymi wciąż wyrobami zanurzonymi w nadpalonych trocinach i dymie stygną w kominku zewnętrznym, dzięki czemu dym ucieka kominem i nie zatruwa nam sielskiej atmosfery. ;)
Przychodzi czas na wyjęcie produktów i obróbkę końcową. Zaraz talerzyk będzie gotowy!
Ekscytacja, jak też będzie wyglądał!
Proces nie jest do końca kontrolowany i żyje swoim życiem, co jest w raku piękne!
Talerzyk (wciąż bardzo ciepły) należy najpierw oczyścić ze zwęglonych trocin.
To z tego węgla coś będzie?!
Po czym wrzucić do miski z wodą i porządnie wyszorować metalowym czyścikiem.
No i jest!! Dzieło Małgosi ujrzało światło dzienne!
Jakże pięknie popękało szkliwo!
Jak cudownie dym wgryzł się w pęknięte miejsca, nadając talerzykowi artystyczny sznyt.
Brawo, Gosiu!! Dzieło sztuki gotowe. Można być dumnym i cieszyć się nim. :)
|
Autorka dzieła to ta śliczna blondynka po lewej. |
A my jeszcze na pyszną kawkę (o tym następnym razem),
rzut okiem na szczęśliwe zwierzęta wiejskie, i do domku!
Ten rodzaj artystycznej działalności bardzo wciąga! Chce się więcej i więcej!
Mam nadzieję, że i Wy, drodzy Czytacze, chcecie więcej takich postów. :)
CDN.
Zapytanie o warsztaty można wysyłać do Kasi:
mocceramiki@gmail.com
No i nie chcę być namolna, ale takie dwa bączki szukają domku, bardzo proszę w ich imieniu:
|
Zdziś i Henia. |
Wiecie, gdzie mnie szukać. :)