Ciężko wrócić do wspomnień, gdy od mojego wyjazdu minął już miesiąc. Nawet po tygodniu w zwykłym kieracie wrażenie ulatują jak poranna mgła znad łąki... A może tylko one są ważne? Te trwałe ślady w sercu i duszy. Te, do których się wraca nawet po latach? Spróbuję je odnaleźć, bo było po prostu pięknie. Podróż po raz kolejny pokazała, że jest w stanie odmienić myśli. Czy tylko ja tak mam, że nie potrafię odpocząć będąc w domu? Nie, nie jestem taka pracowita, to bardziej kwestia rutyny i nieumiejętności wyjścia ze schematów. To zgubny i złudny komfort strefy bezpieczeństwa, która jest grobem dla przeżywania szczęścia. Nie przypominam sobie, by podczas pobytu w domu, nawet w weekend, kręciło mi się w głowie z zachwytu, a kiedy słońce zachodziło nad wydmami w Laspalmas - tak! Kiedy jechaliśmy krętą górską drogą wśród skał, w księżycowym krajobrazie, z widokiem na wioseczki w dolinach - tak! Kiedy usiedliśmy na kawie i pysznym ciastku w knajpce w Mas Palomas - też tak, nawet bardziej! No i ludzie... Tacy inni, tacy odpoczywający, wyluzowani, życzliwi. Wczasowicze snujący się po nadmorskim deptaku, maszerujący brzegiem oceanu, grzejący się na łaskawym kanaryjskim słońcu, sączący kawkę i kolorowe napoje przy małych kawiarnianych stolikach, idący nieśpiesznie po świeże bułki na śniadanie, owiani wiatrem, tańczący w barach i na placach. No i ten Hiszpan o krzywych zębach zarabiający śpiewaniem przy akompaniamencie swojej gitary... Śpiewał pięknie, choć na płycie kupionej od niego jakoś tego nie słychać. To musiał być nastrój, słońce, luz, a nie on...
Napisałam o ludziach "tańczących w barach i na placach", więc może w waszej wyobraźni powstał obraz pląsających pięknych, zgrabnych i powabnych tańczących w barach i na placach, tymczasem to niemal sami emeryci, naprawdę wiekowi i czasem ledwo sobie radzący. Czy to ważne, że wyglądali jak zombie? No serio! Byli jednak w tym piękni, i zgrabni, i powabni. Naprawdę.
Laspalmas to w ogóle taki emerycki raj, głównie tych z Niemiec, którzy spędzają tam często całą zimę. Ech, dobrze im, cudownie! Cała miejscowość naszpikowana jest hotelami, kwaterami, osiedlami maleńkich domeczków o najróżniejszych klasach i w różnych cenach. Można mieszkać nawet w kamperze, na parkingu!
Wybraliśmy Gran Canarię, mimo iż wylot w sezonie zimowym mamy najbliżej z Berlina, co wiąże się z wyjazdem z Wrocławia w środku nocy, ponad trzygodzinnej tam podróży, zostawieniu samochodu na lotnisku, no i potem, oczywiście lotu samolotem - 5,5 godziny. Na miejscu też trzeba dojechać; najpierw do wypożyczalni aut (specjalnym busem), a potem gnać godzinę autostradą do docelowego miejsca w Maspalomas, koło słynnych wydm. Reasumując dwa dni z tygodniowej podróży spędziliśmy w trasie. Było warto. Mimo, że wyjazd z lotniska w Las Palmas, tereny przemysłowe, które się mija, niezbyt ładne widoki w tej części wyspy, zawsze mnie przygnębiają, to potem jest tylko lepiej.
Gran Canaria jest małą wyspą - da się ją objechać w jeden dzień, ale ma w sobie wszystko: i góry, i ocean, klify, plaże, egzotyczne rośliny, ciekawe wybrzeża, urocze miasteczka, plantacje papai i bananów, przepiękne trasy widokowe. Wystarczy odjechać z pół godzinki znad oceanu w stronę środka wyspy, by cieszyć się widokiem zachodzącego w wody oceanu słońca, którego ostatnie promienie chowają w mroku nocy wzgórza i doliny...
W tym samym miejscu byliśmy po raz drugi. To może być ciekawa historia, którą zachowam na następny raz, bo moje "wkrótce nowy post" znowu pozostanie w sferze obietnicy...
Misz-masz zdjęciowy:
|
W tym samym miejscu mieszkaliśmy dwa lata temu i on też tam dwa lata temu był! |
|
Jakże pięknie wyglądały te ptaki, gdy błękitna woda odbijała się w ich skrzydłach... |
|
W muzeum Kolumba w Maspalmas - mieszkańcy. |
|
Ech, tu już nie jest tak fajnie - tłum spacerowiczów. |
|
Tu lepiej. ;) |
|
Może dostrzeżecie stado papużek. |
|
Okno otwarte, to wieje. Trzeba sobie jakoś radzić. |
|
Jakie niezwykłe spotkanie! Sąsiedzi i przyjaciele z tej samej ulicy! |
|
Przywitał i pożegnał nas ten sam gospodarz. Karyjskie koty mają dobrze! Ten "pracuje" w recepcji. |
|
A to zdjęcie? O nim jeszcze napiszę. |
Postanowiłam, że wpis będzie aktualizowany, tzn. dodam do niego to i owo. Kto ciekawy, niech zaglądnie.
Dziękuję za miłe powitanie. Fajnie było mieć bloga i... was!
*************
A ten wspomniany Hiszpan śpiewał tak: