środa, 11 lutego 2015

Na przekór odwilży


Mija drugi tydzień od dużego opadu. Śniegu rzecz jasna. Prawie przez całą zimę nie padało, a jak spadło, to nie dość, że gałęzie, a nawet drzewa połamało, to jeszcze prawdopodobnie zdumiało... drogowców. Na tyle ich to zaskoczyło, że jakiejś tam dróżki pośledniej kolejności odśnieżania, nawet jeśli wiedzie ona do dużej wsi sołeckiej, nikomu się nie śniło czyścić. Zatem najpierw to, co spadło, się ujeździło, potem się zeszkliło i powodowało niemały stres podczas jazdy. Oraz poślizgi - mimo wstrzymywania oddechu, znieruchomienia mięśni, nieużywania nadmiernego kierownicy i wszelkich samochodowych pedałów, których tknięcie mogłoby owe poślizgi sprowokować. Jaka więc radość w dużej wsi sołeckiej nastała, gdy jednak odnośne służby zwąchały śnieg (nosem?) i wzmiankowaną szklankę posypały piaskiem solonym! Cóż z tego, skoro z pomocą przekornej aury i tak akurat topnieć zaczęło na potęgę (jak to idzie? Jeszcze się taki nie urodził...), ale nie aż na taką potęgę, żeby od razu zniknęło. Więc się od tygodnia jeździ po grudach, muldach, kałużach, mazi, wysokich a zwichrowanych koleinach, a wszystko to (na szczęście dla zawieszenia mamy to jeszcze w pamięci sprzed opadu!) skrywa olbrzymie wyrwy w nawierzchni bitumiczną zwanej. Manewruje się więc, slalomuje i dostaje kołowacizny, i złorzeczenia się cisną, i żal, i różnej maści emocje targają mną, wrrr! 

Zatem na przekór, na pohybel, na pocieszenie oraz na pamiątkę zarzucam w tak zwany eter wspomnienie takich oto krajobrazów zaokiennych i leśnych:

Czy ktoś rozpoznaje ten drzewostan? 
To słynna brzosna jest - jednakowoż zgięta pod ciężarem...



Dużo sosen nie udźwignęło ciężaru mokrego śniegu. 
Rosły kilkanaście lat, a jedna śnieżna noc je zmogła.

Większość jednak przetrwała ten zmasowany napór.


Zima zaskoczyła też... ptasi karmnik. Trza było złapać za łopatkę...

i wymienić śnieg na ziarenka.

Mniam!

Dzwoniec. Taki elegancki ptaszek, a jaki awanturujący się!

Bogatka czeka na swoją kolej.

Amator jabłek - kos.

Ptaszęta nakarmione, śmigamy więc do lasu.

W lesie też drzewa nadłamane...

 Przeważnie jednak stoją niezłomnie.


A na tych fotkach rozpoznać można, kto ma niezłą zabawę. :)




Po psich harcach na Psiej Łące obieramy azymut na chatę

 i następnego dnia zastajemy np. takie widoki.




  Ha! Ciekawe, czy ktoś zgadnie, co to za nitki się tak pięknie ozdobiły.
Dla ułatwienia dodam, że wiszą one na czereśni,
która stoi mi przeważnie na drodze i o którą się stale zahaczam.



 

 Skrzy się.














 O, tu mi coś kapnęło na obiektyw.
Ale że dało niezły efekt, to niech zostanie. ;)

 No i co, i komu to piękno przeszkadzało? 

 Wiem, wiem, choćby ptaszkom łatwo nie było...

Robiłam, co mogłam, żeby im ulżyć. 
Już teraz odpłacają śpiewem, coraz jakby bardziej wiosennym. :) 
Wkrótce odwdzięczą się jeszcze pomocą w ogrodzie,
powstrzymując hordy ślimaków w drodze do moich upraw. ;)

A to wszystko pisałam ja, JolkaM.
Ale najpierw odbijałam się w zaśniedziałej na zielono szklarence.

Miłego dnia!

PS. Reklamacji względem nadmiaru zdjęć nie przyjmuje się. :)


71 komentarzy:

  1. Oesu! Oesu! Oesu! W takich przypadkach dziekuje opatrznosci, zem mieszczuch. No bo co mi po widoczkach, jak dusza nawet z ramienia juz uciekla w piety, a aniol stroz wyjechal na urlop do cieplych krajow?
    Urody nie moge zimie odmowic, ale odczucia estetyczne nie sa warte nerf i strachu. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co jak co, Aniu, ale że Ciebie na polubienie zimy nie namówię, to całkiem wiedziałam. Widzę, że nic Ci się nie odmienia w tym względzie. :)

      Usuń
  2. O! to takiej ilości śniegu u nas nie było, może wyżej, w Górach Sanocko-Turczańskich; szadź jak malowanie, iskierki na śniegu, poduchy na drzewach, nic to w porównaniu z psią zabawą i radością na śniegu, uśmiechnięte pyski, bo one naprawdę potrafią się cieszyć; pozdrawiam serdecznie, JoluM.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Mario, odzdrawiam bardzo ciepło.
      I jeśli idzie o tę psią radość ze śniegu, to jest naprawdę coś niesamowitego. Kiedy tej, ekhm, zimy spadł pierwszy śnieg i Leśka wyszła na dwór, to sama w nim tańczyła, nawet nie potrzebowała do tego towarzystwa Pudelsa. Cudownie jest patrzeć na psy szalejące w białym puszku. :)

      Usuń
  3. ...i właśnie takiej zimy mi brakuje. Śniegu po pachy, mrozu i odcięcia od świata. :)) Lodowe kreacje piękne, niestety u mnie zima pojawiła się i zniknęła - zołza jedna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, u mnie też już po zimie - te zdjęcia są sprzed niemal dwóch tygodni. Dobrze, że je zrobiłam, bo teraz sama bym już nie wierzyła, że było tak cudownie. Chyba tylko po tych biednych połamanych gałęziach sosen...

      Usuń
  4. To już teraz wiem dlaczego, kiedy patrzę przez okno i mówię- jak pięknie pada śnieg, słyszę: ty to chyba gadasz po to żeby mnie wkurzyć. Wiadomo- kierowca. Ja tam lubię zabrać psiura i poszwendać się po zasypanym osiedlu. Potem tylko trzeba psu kulki śniegu z podwozia usuwać, ale za to pies szczęśliwy jest. Te niteczki na jabłonce to aby nie Twoje włosy?
    Joanna Katowice

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spostrzegawcza bestia z Ciebie, Joasiu!

      Usuń
    2. Joasiu, wygrałaś nagrodę, której co prawda wcale nie obiecałam, ale o którą zawsze możesz się dopominać i zobaczymy, co się da zrobić. ;) To są jak najbardziej moje hery. Ja nawet nie wiedziałam, że je tam zostawiłam, ale kilka razy wplątałam się w gałązki, bo dość nisko się rozpościerają na boki, i kiedy znalazłam te klejnoty, dopiero rozpoznałam, że te moje wczepienia nie dokonały się bez ofiary. Muszę się strzec wyłysienia z przyczyn czereśniowych. ;)

      Względem nielubienia zimy - kierowca kierowcę zrozumie bez słów. Ale zima taka piękna bywa, że nawet ci czasem trochę jej odpuszczają. :)

      Usuń
    3. Wyłysienie z przyczyn czereśniowych - hłehłehłe :))

      Usuń
    4. A przyjedź, to zobaczysz, że to możliwe!

      Usuń
    5. Nagrodą było wirtualne zwiedzenie Twoich stron, Jolu. Szczególnie, że okoliczności cudne. U mnie też już brudno, mokro, fuj. Na dodatek chłop mi się zdrowotnie rozkraczył i musiałam z psiurem wyjść, a w taką pogodę to już nie takie fajne. Mało było kocich chorób, teraz smarkający facet. Cóż, życie :(
      Gosiu, nie taka spostrzegawcza tylko przy kawce /w pracy, ciiii/ uważnie czytałam. Jola napisała, że się o drzewko zahacza. Z innych zdjęć pamiętam, że włosy ma dość długie, tom pomyślała, że właśnie nimi czereśnię zdobi.
      Joanna Katowice

      Usuń
  5. Jolu...piękne wszystko. I nadmiar śniegu i skrzące się połacie i ptaszki wszelakie, a nade wszystko słowa, słowa, słowa....Pisz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wsaprcie, Tiya_Anko, Jola nie daje się namówić na (w miarę) regularne wpisy. :(

      A teraz to przepadła od rana, już się martwię!

      Usuń
    2. Ojeju, już jezdem, byłam w terenie zbierać materiały na posty. :P

      Aniu, dziękuję za bardzo miłe słowa. :*

      Usuń
    3. No! To teraz wszyscy widzą czarno na biały, że posty będą, hura!!!

      Usuń
  6. Och jak ja dawno takiej zimy nie widziałam. Świetne te szrony, takie duże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam taki szronny czas, bo człek czuje się, jakby wdostał się do jakiejś magicznej krainy. Ech!

      Usuń
  7. te nitki zmrożone to chyba włosy JolkiM wyrwane przez stającą jej na drodze czereśnię? ;) Jolu, zdjęcia urodą dorównują obrazom na nich ujętym, przepiękne! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo, Elajo, to rzeczywiście herasy moje.

      Dzięki za docenienie urody zdjęć. Warto było przemoczyć spodnie na doopce, czołgając się po poletku. A jaki ubaw mieć musieli ludzie z pobliskiego popegeerowskiego bloku. ;)

      Usuń
  8. Trudna zagadka Jolu! Przejrzałam na szybko post o Twoim magicznym domku, i nic!
    http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2013/08/w-joli-magicznym-domu.html
    Może to po prostu wilki?

    Ale za to brzosnę poznaję! O to można ją podziwiać w letniej szacie wraz z Tobą (też w letniej szatce):
    http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2014/01/nie-pokaze.html

    Zima, zimą, ale radość psów mi się nigdy nie znudzi. :) No i to szronienie jest takie piękne, że cieszę się, że mogę popatrzeć na nie choć na zdjęciu. :)
    Buziaki, lecę, buuuuuuuuuuuu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że środowiskiem najnaturalniejszym dla psów jest wyłącznie śnieg. ;)

      Dziękuję za podlinkowanie brzosny latem. :)

      Usuń
  9. No właśnie, komu to przeszkadzało?!
    Ptaszki mają JolkeM, która karmniki odśnieża, to im taka zima nie straszna.;)
    A jak się skrzy i błyszczy to przecież wszystkim się podoba.:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Cuda nam tu, Jolu, pokazujesz, cuda po prostu! o takiej zimie, jak dotąd, mogę tylko pomarzyć; owszem, bywało biało, ale śniegu o wiele mniej i tylko dwa razy udało mi się wyjść na spacer, który mogłabym nazwać zimowym.
    Co do nitek na czereśni, przychylam się do tych, którzy uważają, że to Twoje włosy (oświeciło mnie po przeczytaniu komentarzy). W ogóle - zdjęcia piękne, a ta jedna gwiazdeczka śniegowa, którą widać tak wyraźnie, rozczuliła mnie :):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, ta jedna gwiazdeczka! Oczywiście odkryłam ją dopiero na ekranie monitora. :) Robiąc zdjęcia, miałam jedynie nikłą nadzieję, że będzie na nich widać choć ułamek rzeczywistego efektu. No i udało się. :)

      Usuń
  11. Na chwilę taka zima mogłaby przyjść... Chociażby po to, żeby takie piękne zdjęcia zrobić:)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudownie jest u Ciebie, Jolu :-)
    Odetchnęłam, oglądając zdjęcia, i rozmarzyłam się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sowo, już tak nie jest, dziś już niemal całkiem czarno i szaro. :( No naprawdę, komu to, kurna, przeszkadzało? :/

      Usuń
  13. Uwielbiam śnieżną zimę, choć niedogodności są. Ale co tam niewygody ! Piekne widoki wynagradzaja :) Kocham jom bardzo, gdy w ilosci nieprzesadnej wystepuje. Ilosci pieknych zdjec nie reklamuje, bo jak dla mnie, mogloby byc ich wiecej (spsula mi sie polska klawiatura). Radosne piesy raduja, cwierkajace ptaszeta tez :) Nitki lodowe tez mi wygladaja na elementy Twej fryzury przyobleczone w zimowom bizuterie ! No bo chyba to nie pajonkowy wytwor w lodowej kordelce ?
    Pozdrawiam O Nieokielznana :)*
    ewa .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam Nieokiełznana! Przecież właśnie się dałam... spętać i napisałam. ;)
      Ewuniu, zima gdyby mnie nie straszyła przedłużającą się obecnością trzymiesięczną (przynajmniej w teorii), to w ogóle byłaby absolutnie do przyjęcia. W całości!
      I bardzo mi się podoba Twoje określenie na włosy - elementy fryzury, i to jeszcze przyobleczone w biżuterię. :)

      ♥ ☼

      Usuń
  14. na mojej wsi znowu zielono! i dobrze mi z tym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to - zielono? Macie tam już wiosnę?! Czyli dobrze, że sobie nakupowałam dziś tysiąc pięćset torebek z różnistymi nasionkami. Wiedziałam, że nadchodzi. :)

      Usuń
    2. ja sobie nakupowałam już wcześniej. bardzo dobrze, że ty tez. niektórzy już parapetowe wysiewy maja. ja poczekam :)

      Usuń
  15. Popatrzyłam na pierwsze zdjęcie i sobie pomyslałam ,kiedy i gdzie ta Gosia znalazła tyle sniegu ,przeciez nie we Wrocławiu . Zaraz jednak przyszła refleksja ,że to chyba JolkaM dała głos :))) Piękna zima ,piękne zdjęcia . Ja żeby zachłysnąć się taką zimą pojechałam do Zakopanego :)))
    Psowatym ,żadne podwozia ,nie przeszkadzają cieszyć się zimą :))) My ludzie lubimy zimę ,jeśli lubimy , raczej wybiórczo ,tylko wtedy kiedy mamy na nią czas i ochotę .
    To w kształcie gruszki z sikorką , to karmnik ? Ciekawie wygląda :)) Dzwońce u nas mało popularne ,chyba widziałam ,ale nie mam pewności . Mówisz ,że awanturniki ,do małych utrapionych dzieci też nieraz mówiono ty dzwońcu ;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a jakże, się czytało, że Cię w góry wyniesło. ;)

      Ta gruszka to Ci powiem, że do końca nie wiem, czy to karmnik. Wygmerałam ją kiedyś na szperach, czyli w naszym lokalnym Czaczu - ze względu na urodę i ciekawy wygląd. No i że to kamionka. W takich momentach zauroczenia przeznaczenie nie ma żadnego znaczenia. :) Użyłam obiektu ze dwa razy jako świecznika, ale potem mi przyszło do łba, że to może być karmnik. Ma otwory z trzech stron - wydaje mi się, że to jak najbardziej karmnik jest. W każdym razie ptaszki nań dziobkami nie kręcą. Kilka dni temu miałam zresztą ciekawą przygodę z tym naczynkiem. Kiedy rano wetknęłam tam rękę, żeby sprawdzić, czy żarełko z poprzedniego dni zniknęło, poczułam coś w ręku, co mi się natychmiast szarpnęło i... wyfrunęło. Nie zdążyłam zarejestrować, czy to sikorka, czy dzwoniec - w każdym razie było gładziutkie i miękkie. Gdyby obserwujący mnie z pokoju Igor nie potwierdził, że widział tę scenkę, chybabym nie uwierzyła. :)

      U nas też się mówiło o kimś psotnym dzwoniec. Nie wiem, czy się to wzięło od tych ptaszków, ale z moich obserwacji wynika, że są dość zaczepne. Mam nawet adekwatne zdjęcia, ale już nie chciałam przesadzać... ;)

      Usuń
    2. Będą na następny post! :)

      Usuń
  16. Piękne te błyszczące kryształki sniegu!

    OdpowiedzUsuń
  17. Skąd ja wiedziałam, że to post Jolki M.:)).

    OdpowiedzUsuń
  18. Jolko, lejesz mjut na serce me tymi zdjęciami! kocham zimę i tęsknię do takich widoków ogromnie! tak że pasę sobie tu oczy i duszę. dziękuję :))
    u nas, owszem, jakiś opad był, ale żeby tak on miał jakąś grubość..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aa.. te nitki na czereśni, też obstawiam Twoje włosy :)

      Usuń
    2. Joasiu, a paś się, kochana, paś. Mam takich zdjęć jeszcze dziesiątki, to jak trochę odpocznę po tym pościsku, dam jeszcze z jeden zimowy. Najwyżej ci, co nie przepadają, zrobią se kwaśną minę i pójdą dalej - np. szukać lata. ;)

      Nitki=włosy - bingo! :)

      Usuń
  19. Ja też od razu się domyśliłam, że to JolkaM ;) Gdzież by taka zima we Wro była... Za taką właśnie tęsknię, a tu odwilż, syf, malaria. Ta zimowa biżuteria na zdjęciach jest jak z bajki.
    Jak te psiaki umieją cieszyć się ze śniegu, moje mają tak samo ;)
    Uściski dla Was!
    ps
    reklamacji nie będzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Inkwizycjo, u mnie już też zniknęło. Dobrze, że zostały mi dowody, że było! Ale, ale, u Was chyba też trochę zimy było - przecież czytałam o poszukiwaniach owiec, było tam coś o śniegu. To była dopiero przygoda! Włącznie z kąpielą w rzeczce twojej córci. Jeju!

      Usuń
  20. I to jest zima, to rozumiem :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ależ miałaś fajną zimę Jolko! I nawet zgubione (wyrwane przez czereśnię) włosy się odnalazły! ;)) Taką zimę to ja lubię, szkoda że do mnie nie dotarła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze do Ciebie człapie pomalutku. :) Od nas się wyniosła - może akurat w twoim kierunku.
      A te włosy może powinnam zbierać i sobie z nich peruczkę spreparować, bo jak tak dalej czereśnia będzie na mnie polować, to wkrótce mogę jej bardzo potrzebować. Znaczy się peruczki. Czereśni też, ale to bardziej jakoś tak koło lipca-sierpnia, mniam! ;)

      Usuń
  22. Jola!!!!!!! Gdzieś Ty??? :((((((((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co, no jak?! To już sobie na pół dnia zniknąć nie można, bo zaraz prezeska nawołuje? Phi!

      Usuń
  23. No piękniście mieliście JolkoM tej zimy:)Pozdrawiamy z Owczarkom:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Taką zimę mogę oglądać, a nawet na spacer się wybrać. W Krakowie aura szara, resztki śniegu walają się w osiedlowych żywopłotach, trawniki zielone, ptaszorki już wiosennie zaciągają.
    Twoje zdjęcia są prześliczne, komentarz jak zwykle czytany z prawdziwą przyjemnością. Pieski szalejące na śniegu to sama radość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszysz nieokiełznany niedowiarku?? Do roboty!

      Usuń
    2. No właśnie, gdy człek nawet nielubiący zimy popatrzy na takie scenki, to już za samą tę psią radość może chyba ją ciut pokochać. :)

      Usuń
    3. No i mi się wcięła - to było do Ewy2. Pani prezes to zaraz napiszę coś oddzielnie. :P

      Usuń
    4. Pisz, a ja idę do wanny, bo zmarzłam łokrutnie! Nogi jak lody! :(

      Usuń
    5. No nie mów! A co, po śniegu latałaś? Właśnie! A wiesz, że ja latałam przez tych kilka dni, kiedy zalegał? Niesamowite wrażenie. :) Ptaszkom biegałam dokładać do karmników na bosaka. :D I co ciekawe, ja latałam boso po śniegu, a to Igor teraz cherla. :]

      Usuń
    6. Ja też latam po śniegu prawie boso - całkiem rano, jak do karmnika dosypuję,zanim Borgo pójdzie na poranny spacerek :) a podobno od takiego biegania po śniegu się nie cherla (Igorkowi życzę zdrówka oczywiście! a potem ...: na śnieg ,na boso!:) pozdrowienia z odwilżowych Zielonek Gosiu i Jolu :) to pisałam ja -JustynaK

      Usuń
    7. O, Justynka wychynęła! :**
      I uściski dla Zosi. :)

      Usuń
  25. Jejku, jak bajkowo:) Taka zima jest piękna, na spacer też bym poszła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, szłoby się, szło. Tam u Ciebie w Kaczorówce, Mnemo, to też by się tak szło, co? Ech! Jeszcze Ci napada, Ty się nie boj! :)

      Usuń
  26. o rety...jakie piekne, przepiekne zdjeci! Z nich powinny byc kartki swiateczne!
    Na co Wam odsniezacz, mozna na drodze aniola snieznego zrobic - aniola/orla, czy jak im tam...
    a i pieski maja frajde, ze ho ho!

    OdpowiedzUsuń
  27. Jaka piękna zima:) Szczególnie te sople:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Zachwyciłam się :). Zwłaszcza dniem następnym :D :))

    OdpowiedzUsuń
  29. Jolu, jak ja Ci zazdroszczę takich widoków! U mnie nie było w tym roku tak dużych opadów. No może opad i był, ale temperatura nie pozwoliła na zatrzymanie śniegu :(
    Może jeszcze spadnie na kilka dni? Może będzie mróz? Lubię mróz :)

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...