Strony

piątek, 24 stycznia 2014

Stawka piernikowsza niż życie

Jak wszyscy pamiętają, w sielankowej Piernikowej (klik) Krainie (klik)
(z podwójnym księżycem)
za przyczyną muchów i morów pokładła się piernikowa rodzina pokotem.


Leżą tak już całe dwadzieścia dni i leżałyby jeszcze szesnaście,
gdyby w rzecz się nie wdały
słynące ze swych oryginalnych imion Łon i Łona (klik), czyli muchi ze spatala (klik).


- Wstawać, wstawać! Stawka jest większa, pierniki z Rzeszowa!


Narrator Majtek:
- Ale jak to, przecież one nie żyją...







- Doopa tam nie żyją! Bywało gorzej...



Kurtyna.


Oklaski.



101 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaszalałaś Jolka :P :D
      A jak u Ciebie znalazły się muchi?
      A Majtek to wypisz wymaluj kociak z wczorajszego posta. :))

      Usuń
    2. Nno!. Bo już myślałam, że Ci słów zabrakło. :P

      A Majtek rzeczywiście wypisz wymaluj. :)

      PS. Muchi przyfrunęli, zapukali i zostali. :D

      Usuń
    3. Doopa tam zaszalała! Bywało gorzej. :D

      PS. Kurtyna mnie rozwaliła. :)))))

      Usuń
    4. No więc tylko sobie wyobraźcie, jak będą wyglądały te podświetlane schody w namiocie w lipcu. :P

      Usuń
    5. Alutko, Majtek trochę nadjadł, przeważnie takich nadłamanych. Te całe musieliśmy mocno chronić przed nim, zwłaszcza że miały nam posłużyć jako rekwizyty do historyjki absurdalnej. Teraz to już mu na weekend odpalę chyba z jedno drzewko - choćby jako gażę. :) A i sami wreszcie sobie podjemy muchomorków. :)

      Usuń
    6. Czyli nie dość, że będą podświetlane to jeszcze z bambusa??? :))))

      Jolko, o muchi pytałam. :D
      A pierniczki też mu posmakowały! Kurcze, Helka też wciąga słodkości!

      Usuń
    7. O to to, z bambusa i trzciny. :D

      O muchi napisałam wyżej, że przyfrunęli, zapukali i zostali. :)

      On ma w ogóle świra na punkcie jedzenia, w tym słodyczy, a już w szczególności czekolady, która przecież jest niewskazana dla kotów! Kiedy jeszcze o tych jego ciągotach nie wiedzieliśmy, zakradł się do kosza z takimi tam różnymi i nadgryzł i nadlizał delicje oraz otwartą czekoladę, i to wcale nie w śladowych ilościach. :] Teraz już, jeśli opakowanie z czekoladą jest naruszone, zamykamy je szczelnie lub zamykamy na klucz. :)

      Usuń
    8. Czy Majtek nie zjadł muchów? :D

      No to niezły z niego łasuch! Jednak z własnych obserwacji śmiało stwierdzam, że to panowie są większymi słodyczowymi łasuchami! Wcale nie panie. :)
      Helka raczej nie ma dostępu do słodyczy, ale raz capnęła ciastka, potem sama jej kawałek dałam i pożarła.
      A ostatnio Za Rzeką Ajwonka zostawiła na stole tatara. Och, jaka Helunia była szczęśliwa. :D

      Usuń
    9. Największym Najmniejszym Czekoladożercą jest moja yorczyna Cherry, mówiąc polską gwarom - Szercia Ważąc 2 kg zjadłaby spokojnie 5 kg czekolady. Oczywiście nie dajemy jej tyle, a nawet prawie w ogóle , ale zdarzyło się, że się do niej dorwała i zjadła całą tablczkę. Muszę w sumie o tym napisać notkę- ona je wszystko kapustę kiszoną i takie ogórki, obierki z ziemniaków, które jak poczuje, to na mnie szczeka, by jej dać

      Usuń
    10. Viki, a u Ciebie ciągle nie ma posta nowego!

      Usuń
    11. No to zaraz będzie - o czekoladzie. Ale nie żeby pospolicie o czekoladzie z orzechami albo z rodzynkami, czy nawet z chili, tylko o takiej z kapustą kiszoną. :D

      Usuń
    12. no wiesz.. przynajmniej napięcie rośnie;)))
      przed notką odczarowującą Ankę ;PPP

      Usuń
    13. E, jak zwykle ja mam lepiej! Grażynka (kotka) je WSZYSTKO, byle kradzione - w myśl zasady, że takie nie tuczy. Np. surowy kalafior i rzodkiewki. Drożdżówki. Pomidora. Itd. To samo podane na tacy - w życiu never!

      Usuń
  2. Po prostu UWIELBIAM takie pozytywnie zakręcone, które potrafią stworzy COŚ TAKIEGO. To będzie dobry piątek:-) Piernikowe uściski agnieszka z białej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)

      PS. Ekhm, TA Agnieszka z TEJ Białej? ;)

      Usuń
    2. Czy któraś z TYCH Agnieszek z TEJ Białej dostała już kalendarz? :)

      Usuń
    3. Jak to się stało?? Adresowałam przecież do TEJ Białej!

      Usuń
    4. Jeszcze nie. Ale czuję, że to będzie dziś!!! Już się zastanawiam od jakiego miesiąca rozpocznę rok. Chyba od Vitusia z mamcia! Szalenie mi się podobała Babka jeszcze.agnieszka z białej

      Usuń
    5. Niezwłoczne po otrzymaniu przesyłki napiszę. Chyba że Alucha ma wtyki w poczcie polskiej i przesyłkę przechwyciła! agnieszka z białej

      Usuń
    6. Aga z Tej Białej- zaloguj się na blogerze, bo wiesz złe licho ups alucha nie śpi;PPP

      Usuń
    7. zamiaruję się zalogować:-) w obawie przed dywersantką Aluchą, która nie śpi:-).

      Usuń
    8. Alucha jest czujna jak ważka!

      Usuń
    9. jakie to szczęście, że ja jestem jeden lipton_ER na cały ten tu i każdy inny blog:) żadna, Ala się pode mnie nie podszyje :) a i też będę miął uciechę z nagrody Agi z Białej :)

      Usuń
    10. Rafałku, jest tylko warunek, żeby przesyłka z kalendarzem do mnie dotarła i wpadłszy w przepraszam, łapy- czułki Aluchy

      Usuń
    11. Lipton, aleś Ty naiwnyyyyy
      czekaj no, aż coś wygrasz, np. kalendarz, to zobaczysz ile się tu Liptonów pojawi!

      Usuń
    12. Wszystkie Liptony i inne Agnieszki! Do rejestrowania odmaszerować. :))))
      Bo jak nieee.... ;))

      Usuń
  3. No; jak nie żyją, to czym się przejmować? Masz rację, Majtek :)))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ninko, dla Majtka nawet żywość pierników nie byłaby przeszkodą. Majtek, jakkolwiek przewrotnie to brzmi, to prawdziwy pies na pierniki. ;)

      Usuń
    2. Doopa tam pies! Bywało gorzej...

      :D

      Usuń
    3. Ten Majtas to ten Czajnik wypisz, wymaluj, tylko odwrotnie, taki pozytyw (w przeciwieństwie do negatywa - rozchodzi mi się o terminologię fotograficzną).

      Usuń
    4. A nie mówiłam, że Czajnik to Majtek? Albo odwrotnie - tu dopuszczam pewną dowolność kolejności. :)

      Usuń
    5. Jesuuu, wyobrażasz sobie ich dwóch RAZEM?

      Usuń
    6. TAK! :D
      Śliwka miałaby nareszcie spokój od tego waryjata. Sądzę, że temperamenty i charakterki im się wybitnie zgadzają. :)
      Pogłaszcz Czajniczka od nas, Hano. Zrób mu buziwnos albo nosonos. Lubimy go. :)

      Usuń
  4. Lojezusicku! Takie horrory od samego rana! Muchi i po-mory epidemiczne, Majtek w realnym niebezpieczenstwie!!!
    Milego, mimo wszystko :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, Pantero, Majtek ocalon. Pilnowalim, żeby się nie przejadł. ;)

      I Tobie dużo słoneczka - takiego jak tu u nas od dwóch czy trzech dni. :)

      :*** (dla Kiry, dla Miećki, dla Ciebie - kolejność wcale nie przypadkowa) :P

      Usuń
    2. Sloneczko poszko sobie od nas w p****u, to jest do Was. Proszy drobny sniezek, ale temperatura jest chociaz cywilizowana +1°. Wszystko jednak malo zachecajace.
      Caluski przekazalam dziewczynom, Kira oddala, Miecka sie odwrocila, ja oblizalam :)))
      Dla Was wszystkich :*************************************************************************** (kolejnosc niewazna)

      Usuń
    3. No patrz, cholera, chciałam tak cieplutko zagaić, to musiałam akurat jak kulą w płot z tym słoneczkiem trafić. Gafa, pech i niefart. Konstatuję jednak, że jest jakaś, ekhm, ekhm, sprawiedliwość na tem łez padole: kto ma mróz, ten ma słońce, kto ma plus, temu śnieżek w oczy. :)

      PS. Zauważyłam, że gdy piszę do Ciebie, to mi się zdrobnienia same podkładają, kurna. Dywersja to jakaś podświadoma czy co? ;)

      Usuń
    4. Jaka dywersja? To pierwsze symptomy schizofrenii, jak juz pisalam onegdaj :)))
      Ale pisz, pisz, bede obserwowac rozwoj. Sniezek w oczki, bez sloneczka ;)

      Usuń
    5. A, właśnie, w oczki przecież! :P

      Usuń
    6. A w ogole to pierniczycie z ta Anka bez opamietania, a swieta przeciez skonczyly sie miesiac temu. Wolalabym posty wiosenne, jakies krokusiki, sasaneczki, hiacyntki, przebisniezki co najmniej.
      Ale nie, pierniki i pierniki. Ilez mozna pierniczyc? :)))

      Usuń
    7. Droga Pantero, pierniczyć to można bez końca. :D
      Nie chcę się odgrażać, ale takie pierniki to mogą leżeć i leżeć, i nic im nie dolega. No chyba że Majtek lub łasuchostwo własne. ;)

      Usuń
    8. U mnie w domu by nie polezaly poza czas swiat. :)))

      Usuń
    9. Widziałam dzisiaj dekoracje wielkanocne w jednym sklepie!!! Czy to znak, że już?

      Usuń
    10. Hm, to znak, że pierniki potrza zjeść. Albo przemalować na pisanki. :D

      Usuń
    11. Zjeść, zdecydowanie zjeść!

      Usuń
  5. I nie rozczarowałam się :)) W końcu sięgnął po pierniczka ząbkami :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby to po jednego! Ileśmy się za nim naganiali, bo nam rekwizyty podbierał. :]

      Usuń
  6. O, rany...:) Majtek to pies na piernikowe księżyce, muchomora jednak nie tknął...:)
    Zdjęcie z Majtkiem, który położył już łapę na zdobycznym pierniku - wymiata.:)
    Cały post wymiata.:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, gupi on nie jest - trujaków nie tyka. ;)
      Ale powiem Ci, Alu, że jest tak zachłanny i nieobliczalny, że czasem się o niego boję. Bo kiedy czyha na zdobycz, czyli np. coś, co ja niosę lub dłubię na stole, a co on sobie imaginuje, że się nada do jedzenia, to najpierw wtyka w to (bardzo energicznie) łapę albo paszczę, a potem dopiero bada. Muszę być bardzo czujna (zwłaszcza że jest niezwykle szybki), gdy np. na coś gorącego się czai. Takiego kota nie pamiętam w swojej... karierze. :]

      Usuń
    2. NIEKTÓRE koty lubiejom WSZYSTKO.

      Usuń
    3. Trzebaby sprawdzić jeszcze sokawkę... ;)

      Usuń
    4. Jeśli ze śmietanką, to lubiejom.

      Usuń
  7. Rety, rety, tyle radochy o poranku. A mówią że koty nie lubią słodyczy.
    Zdjęcie z łapą na pierniczku i spojrzeniem z ukosa.....coś pięknego. Zupełnie jak by mówił: jak się jednak ruszy, to nie moja łapka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, Ewo, bo też są na tym świecie koty, o jakich się filozofom nie śniło. ;)

      PS. Moje koty to w ogóle mają dość szczególne upodobania kulinarne. Chyba kiedyś o tym napiszę szerzej i poddamy to pod ogólnoblogową dyskusję. :)

      :**

      Usuń
    2. A są, są. Moje kocisko też lubi słodycze, zwłaszcza lody i bitą śmietanę. Oliwki uwielbia i kiedyś chciał mi sprzątnąć piankę z piwa.
      O tym, że chodzi za mną i mryka jak na kocicę, pisać wstyd.
      Miłego piątku i reszt tygodnia życzę.

      Usuń
    3. Mryka jak na kocicę - kurna, cokolwiek to znaczy (bo nie znam tego słowa), brzmi interesująco. ;)
      To jeszcze tylko wspomnę, że Bazyl też się ogląda za oliwkami, ale najbardziej mnie zaskoczył, gdy wychłeptał nieco ajerkoniaku z kieliszka. :D

      Pozdrówka śle do Krakowa Koszalin (chwilowo, a właściwie godzinowo). :)

      Usuń
    4. Jakby to opisać. Wydaje czułe dźwięki, coś w rodzaju mrrr???, jakoś tak podobnie do kotki, która woła małe. Nie nagrałam go. Czasem podejrzewam ze go niedokładnie pozbawili męskości.

      Usuń
    5. A, to ja znam to pogruchiwanie chyba. :)
      Twoje podejrzenie wydaje się mieć pewne podstawy... Ekhm... :)

      Usuń
  8. Noooo Joooolaaa jak się ma takiego aktora jak Majtek ,to można wymyślać absurdalne historie :) Jak on się pięknie czai do tych pierniczków .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś go sfotografuję, jak kradnie natkę pietruszki (w celach wyłącznie zabawowych, nie konsumpcyjnych). To jest dopiero coś! :)

      Usuń
  9. Moja półroczna Tola przepada za pieczarkami, podkrada skórki i zjada. agnieszka z białej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, pieczarki są w porzo - tak twierdzą też moje koty. Szczególnie Glizda i Bazyl. :)

      Usuń
    2. Glizda??!! Czy mogę poznać kulisy nadania takiego właśnie imienia, czy to aby nie krzywdzące, dzieci w przedszkolu jej nie przezywają:-)? agnieszka z białej

      Usuń
    3. Wybacz, Joluś ale nawet pieszczotliwie Glizduniu, Glizdeczko....:-)trzeba mieć ułańska fantazję!!!agnieszka z białej

      Usuń
    4. :)
      Było to tak. Kiedy Glizderka była malutka, jeszcze podjadająca mleczko mamusi Trykot, Igor dojrzał, że jedno kociątko jest jakby słabsze od pozostałych trzech, niemrawe jakieś... U weta, do którego natychmiast pojechaliśmy, okazało się, że kiciulka ma strasznie obniżoną temperaturę, jest osłabiona i w zasadzie jest źle. Pan wziął wielką strzykawę z glukozą i jej toto zaaplikował. Koteczka była bardzo grzeczna, ale troszkę się jednak zaczęła wiercić, na co pan wet powiedział coś na kształt: nie wierć się, glizdo. Zalecił ogrzewanie termoforem i szczególną troskę w ciągu najbliższej nocy, która miała być decydująca dla kotki. Kiedy pojechaliśmy następnego dnia na kontrolę, należało zapisać ją w rejestrze (poprzedniego dnia było już późno, bo wpadliśmy tam tuż przed zamknięciem czy nawet już po) i kiedy wet zapytał, jak ma na imię, odpowiedziałam, że... no przecież Glizda.
      Dodam jeszcze tylko, że wet ten ma zwyczaj do pacjentek zwracać się przeważnie per księżniczko. Skoro więc nazwał naszą kotkę tak oryginalnie, cóż nam pozostało... :)

      Usuń
    5. Jolko, a jak się zwraca do właścicielek zwierzaków, bo o to jak do właścicieli, to aż się boję zapytać;PPP

      Usuń
    6. A tu to już bez specjalnej atencji, nasz wet chyba woli zwierzynę. ;)

      Usuń
    7. Rozumiem:-), również że ten Twój wet jest fajny? Bo my tu w Białej mamy cudownego. Jak mówimy Doktor to mamy zawsze na myśli naszego wet a nie lekarza ludzkiego. agnieszka z białej

      Usuń
    8. Jest fajny, i jego żona wetka fajna, i wetka młodziutka K., pracująca u nich, a którą brałam przez czas jakiś za uczennicę, też fajna. :)

      Usuń
  10. a do zabawy korzeń pietruszki:-) a marchewą zupełnie się nie interesuje.agnieszka z białej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pietruszka jest bardziej "elastyczna", chyba dlatego. A spróbuj podrzucić jej taką trochę przywiędłą marchewkę. Ja już znajdowałam po kątach podsuszone marchewy, wyglądające jak, za przeproszeniem... A zresztą nie powiem jak co. ;)

      Usuń
    2. :-) poza tym ziele angielskie robi furorę. Czasami biorę drewnianą łyżkę z długim trzonkiem i Tolka już wie, że będzie wyciąganie skarbów spod lodówki i kuchenki. A tam różne takie , wyglądające ja, za przeproszeniem... kawałek kiełbasy, dobrze podsuszonej, papierowe kulki itp. agnieszka z białej

      Usuń
  11. jak dlamnie wypiłam stanowczo za mało kawy i jest za wcześnie na takie historie :D za duzo emocji, za duzo pierników , za duzo muchów ... no za mało kawy wemnie :D

    OdpowiedzUsuń
  12. ło jacie! jak ja uwielbiam takie historie :)))))
    doopa tam, że horrory! Lubię i już :)))))
    ale się ubawiłam przed południem :)))) dzięki :****************

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emko, pozdrawiam Cię bardzo ciepło oraz horrorystycznie. :D

      Usuń
  13. Odpowiedzi
    1. Krysiu, filozofko chłopska, ja Ciebie nie poznaję! To wszystko? Nic więcej nie powiesz?! Świat się kończy...

      Usuń
  14. Telewizja kłamie, koty nie tylko myszki i mleczko oraz jedzonko z saszetek... sama wiedziałam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Telewizja kłamie nie tylko w tej sprawie. Już dawno zauważyłam, że to blogi są źródłem jedynej rzetelnej informacji o świecie, :)

      Usuń
  15. A ja myślałam, że tylko moje koty jedzą nie kocie smakołyki :). Np. ananasy z puszki, kukurydzę, czerwoną fasolkę, banany itp.
    Wszelkiej pomyślności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Trzy pierwsze jak najbardziej się zgadzają. Muszę sprawdzić jeszcze banany...

      Usuń
    2. I jak wypadł test bananowy? U mnie chodza jeszcze zielone ogórki, groszek z puszki, obierki z marchweki i ziemniaków (tych oststnich nie pozwalam, ale Kolib i tak zawsze coś zwinie), drożdżówki i ciasto z pączków, wafeli domowej roboty i... sama nie wiem co jeszcze ;)

      Usuń
  16. Urokliwe. Ale mimo wszystko mam nadziejeże mrozy przerzedzą szerego much i nnych tego typu stworów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oho, czuję, że Ty, Agajo, to z tej zakamuflowanej opcji owadoopozycyjnej jezdeś. ;)

      Usuń
  17. hihi... ciekawość kota nie zna granic !

    OdpowiedzUsuń
  18. A za kurtyną będzie się działo, oj będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kurczaki, nie otwiera mi się okno odpowiedzi (: A chciałam napisać, że Songo to pies na bezy. Kukurydzę z puszki też jada. A kotka mojej znajomej obgryza do czysta całe świeże kaczany!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje łosie lubią taką w kolbie, ale wyłącznie ugotowaną. Żeby surową, to już jakaś perwersja jest. :D

      Usuń
  20. Jesu,żem się zagubiła, ale przedstawienie ekstra. Kurtyna wymiata, że tak powiem językiem dzisiejszej młodzieży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo w dobrym przedstawieniu to i kurtyna zagrać winna po miszczosku.
      Wiedziałam, że znajdą się tacy, co się na niej poznają. ;)

      Usuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)