Strony

niedziela, 24 kwietnia 2016

Powróćmy nad morze...

Ponieważ, gdyż nad morzem było fantastycznie! :) Z Jolą i Igorem się widzieliś! Tradycyjnie!

Jola, mimo wielu zajęć i totalnego zapracowania, zabrała synusia (z 1,80 m wzrostu!) do samochodu, zapakowała swoje słynne słoiczki pełne lata, w prezencie moje ulubione kwiatuszki wykopane ze swojego ogrodu, ciasto czekoladowe z colą, dwie (!!) sałatki i przyjechała odwiedzić nas w naszym domku. Był już ciemny wieczór, więc tylko trochę pogadaliś i poszliś spać, bo rano, zgodnie z tradycją (TU, TU, TU i TU), trzeba było iść na wschód słońca na plażę!

Prezent na miarę. Moje ulubione kwiatki to fiołki. :)
Tym razem poszli z nami obaj panowie! Święto! Fajnie! Ma się ten dar przekonywania. Wystarczyły trzy lata i już się przyłączyli! :)

Ciemna noc była, gdy wyszliś... 5;28.
Na plaży puściutko!
Spokojnie, urokliwie, choć niespektakularnie.
Okazałoś, że MCO ma tego dnia imieniny! Otrzymał sporo prezentów, szczęśliwie pełno ich było pod nogami. :)
Wstawał dzień...
Nie byliś sami. 
Spacer i jeszcze pamiątkowe zdjęcie, przy którym była masa śmiechu
(zrobiłam zamiast zdjęcia film, na którym wytrwale pozujemy i szczerzymy się w uśmiechu, a migawka nie chce piknąć).
Żegnamy poranną plażę,
 by  wczesne wstanie odespać; ale dla takiej pobudki warto było! 
Prawda, Jolu?
I dla takiego śniadanka
w urokliwym towarzystwie. 
Po śniadanku - na spacer, a jakże! 
Z Fikunią, przez jedyny w swoim rodzaju nadmorski las...
Na jedyną w swoim rodzaju nadbałtycką plażę. 
Gdzie jest... jak widać. 
Fika kocha plażę!
I ja kocham te szlachetne widoki. 
Na spacerze się działo! MCO, w trosce o nasze zdrowie, urządził nam gimnastykę!
Igor szalał z Fikunią, 
biegali, 
pędzili, 
bawili się patyczkiem. :)
A potem zbieraliś skarby nadmorskie. 
Muszelki, 
kamyczki, 
i chwaliliś się zdobyczami, 
których tu nie brakuje. 
Jaśnie oświecona Fikunia, 
dodawała uroku
każdej chwili, 
aż przyszedł czas pożegnania. Ale zanim to nastąpiło, 
pojechaliś wraz z naszymi gośćmi zobaczyć pewien dom.
O, ten! Pamiętacie?
Dom miał być już sprzedany pół roku temu, ale coś nie wyszło i znów jest na sprzedaż. 
Byłam go bardzo ciekawa, bo na zdjęciach zaczarował mnie jego urok.
Krajobrazy wokół są tak piękne, że dech zapiera. 
Tą droga można wędrować na spacer w pola i lasy.
Stary, wielki ogród-park też robi wrażenie. 
Nie do ogarnięcia bez pomocnika!
Dom ma wiele powabu. Śliczne proporcje. 
Zachowane zabytkowe elementy. 
Smaczki i smaki. :)
Superową piwniczkę. 
Wielki strych do adaptacji. 
To olbrzymi potencjał. 
Przytulny salon z kominkiem, z którego okien widać zieleń.
Dom-marzenie. 
Tereny spacerowe, a do morza 6 kilometrów.
Sąsiedztwo gospodarstwa rolnego z jednej strony trochę psuje efekt, ale widać to dopiero z drogi.
Za to w pozostałe strony świata wiodą ścieżki, drogi i dróżki pod wysokim niebem.
Krajobraz jest kojący, ale..
Czar prysł. Nie mój ci on ten dom. Nie mój!
I tak bywa. 
I nastał dla nas i naszych przyjaciół 
czas pożegnania. 
Jeszcze się w oddali pożegnany dom bieli...
A my z powrotem do nadmorskiego domku. Odpoczywać!
A potem znów nad morze, to wcale nie nudne!

CDN.

PODPIS

Na wieści o Marcysi będziecie musieli poczekać.
Dajmy się dziewczynie wykazać!
Obiecuję szczegółowo notować, jakie robi postępy! Bo robi!


39 komentarzy:

  1. Pięknie w każdym calu,ach!
    Marcysia zadomawia się,poznaje Was, z pewnością będzie z każdym dniem lepiej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno. Oby tylko z Fiką nie było więcej konfliktów. :)

      Usuń
    2. Mam taką nadzieję,ze się zaprzyjaźnią i będzie dobrze.

      Usuń
  2. Piękny post. O przyjaźni, morzu, piękny. Taki miły, jak Ty potrafisz, robi się tak ciepło koło serca :-) Trzymam kciuki za Cysię. Jak zwykle ucałowania dla Fikuni. Te jej uszka... <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nad morzem zawsze pięknie, zwłaszcza kiedy pusto.
    Dom robi wrażenie, wcale się nie dziwię, że Ci się podoba. Do morza blisko, tylko....jak dla mnie trochę pusto.
    Na relację o Marcysi poczekam, byle niezbyt długo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale wspaniały urlop miałaś Gosiu!! Nie ma nic piękniejszego niż puste bałtyckie plaże ! Dom cudny i klimatyczny ,,, ciekawe czemu nie ma na niego chętnych ,,,uściski dla Fikuni i Marcysi )))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są chętni, ale coś tam nie wyszło z kredytem, wiesz, takie tam normalne kłody pod nogi. :))
      Dziękujemy za uściski, a urlop miałam faktyczne boski; Jola, Igor, Ewa, dom, odpoczynek...

      Usuń
  5. No! I jak zwykle mnie zdenerwowalas tymi krajobrazami, plazami, morzami i domami na sprzedaz. Naogladalam sie, a teraz musi mi wystarczyc getynskie bajorko z abondziami. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy musi? Może następnym razem ty przyjedziesz odwiedzić nas nad morzem? :)

      Usuń
  6. Wręcz poczułam morską bryzę i piasek pod stopami, dziękuję za piękny, radosny wpis, dający wiarę w przyjaźń i w ogóle w siłę dobrych uczuć. Jak to mówił filozof nic na świecie nie może być za dobre i zbyt piękne. I tego się trzymajmy.
    Coś wspominałaś o jeszcze jednej suni ze schronu? Eeee, może mi się wydawało:)
    Dobrej nocy po dobrym dniu dla wszystkich:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja to ogarnę?? Najpierw muszę to z mężem załatwić. Dobrze, że Marcysia jest taka grzeczna (choć spowodowane jest to strachem).
      Dobranoc!

      Usuń
  7. Ciepło, radość i spokój emanują z tego spotkania. Życzę Wam zatem, jak najwięcej takich wspólnych spotkań. Morze, jak zawsze piękne. Szkoda, że tak daleko ode mnie, ale napawam się widokami uwiecznionymi przez Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, tak daleko mamy z Gosią do siebie, że trudno o częstsze spotkania - tym bardziej więc dziękuję za miłe życzenie. :)

      :*

      PS. Pogłaski dla skarbków. :)

      Usuń
    2. Trudno, a jednak widzimy się dwa razy do roku! Fenomen! :)

      Usuń
  8. TCO WAM gimnastykę zaordynował? Chyba sobie? Nie widzę, byście się wykazywały z Jolkom! Igor jakby próbuje. Z naciskiem na jakby. A wyrosło Chłopisko!
    Fikunia na niektórych zdjęciach jest taka maniunia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to - nie widzisz?! Hana! Z cztery dni mnie trzymali zakwasy w udach - gorzej niż po jeździe konnej, kurna! Do następnego spotkania muszę obmyślić słodką zemstę na JCO. ;)
      A dziecię rzeczywiście wyrosło... Kiedy to się stało! Hm...

      Usuń
    2. Wszyscy ćwiczyliś, choć niektórzy się obijali i to tacy, którzy powinni ćwiczyć najwięcej. :) Dla ułatwienia podpowiem, że to ci z aparatem, którzy wciąż pstrykają zdjęcia. :)

      Usuń
    3. Jolko, to letkie ugięcie kolanka i od razu zakwasy? Toć na gumnie człek bardziej się naugina!
      A białe fijołki majo? Bo ja mam!

      Usuń
    4. Ja nie mam. Znam miejsce, gdzie rosną, ale zakradać się tam? Hm...
      Aha, i mam te języczki dla Ciebie, Hana, i obmyślam, jak Ci je zapakować i wysłać. Spodziewaj się więc i szykuj zacienione miejsce. :)

      Usuń
    5. A wracając do zakwasów, to ja ostatnio na gumnie się w zasadzie nie uginam, bo nie mam, kurna, czasu. Za to chodzę na potęgę. Muszę kiedyś obliczyć, ile kilometrów robię teraz dziennie... pieszo. ;)

      Usuń
  9. Było tak miło... Ale za krótko, za krótko.
    Niedosyt jednak lepszy niż przesyt. ;)

    Dodam jeszcze, że Fisia jest cudownym pieskiem, i potwierdzam, że jej wskok na mnie na przywitanie po dosypianiu po spacerze był w zasadzie gwoździem programu. ;) Warto było się telepać do Was 150 kilometrów! A Tobie, Gocha, na to konto wybaczam nawet zamieszczenie zdjęcia z moim zaspanym fejsem jak na dłoni i bez kamuflażu. ;)
    Aha, i jeszcze moje niedomyte pazurki, które w przeddzień wydzierały z gleby fiołki w ostatniej chwili przed wyjazdem... Żeby tak mnie obnażyć przed szanowną publicznością, jeju! Nie masz litości! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hrehre, Jolko, a to Cię Gocha załatwiła! Jeśli Cię to pocieszy, moje pazureiry wyglądają dużo gorzej!

      Usuń
    2. Gdzie te pazurki?? Gdzie ten cały fejs?? Nic nie widać! A poza tym jak ktoś jest taki nieprzyzwoicie zgrabny, chudy i ładny to niech nie marudzi, nno!!!!

      No, ale miło mi, że mi wybaczyłaś, hre, hre. :))

      Usuń
    3. Gosia, dobrze, że to powiedziałaś, bo ja nie miauam śmiałości. O chudości, ładności i zgrabności. A niech ma te zakwasy!

      Usuń
  10. Piękne wspomnienia! Też chcę nad morze... A dom widać (jeszcze) nie ten :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za dużo w nim pracy, a mnie się już nie chce - taka prawda.
      Zyczę ci morza!

      Usuń
    2. etam - WYKRETY!!- sie placi komus niech robi te cyrki ulepszajace :P
      serce mi pikuo na widok domu (i szklarni i krajobrazu wokol i sadu)...

      Usuń
  11. kochani numer telefonu widoczny ... uważam że takie rzeczy nie dla interneta.. Karola lina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, mój numer jest ogólnie znany, wciąż go podaję ogłaszając kotki...

      Usuń
  12. za malo zdjec.....

    za malo gimnastyki

    za malo Was widac!

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajny urlop mieliscie :). Fantastyczne klimaty, przyjaciele i Fikunia - czego wiecej mozna pragnac? Chyba tylko, zeby to sie tak szybko nie konczylo.
    Eh, zamarzylo mi sie baltyckie wybrzeze, ale kapke za daleko :(. (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
  14. Morze jest dobre na wszystko:) Przypomniała mi się taka rymowanka:
    "Jak pomorze nie pomoże,
    to pomoże może morze,
    a jak morze nie pomoże,
    to pomoże morze Gdańsk(?)."
    Tak to jakoś szło, nie wiem, czy tam na pewno był Gdańsk:)))
    Ja też tak chcę. Przed sezonem, albo po, kiedy plaże są puste. A takie spotkanie i w takich okolicznościach przyrody to już w ogóle jest super.
    Za Marcysię kciuki trzymam, fajna psinka, oby się szybko przystosowała:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale długi post! Ukłony Gosiu, bo to dużo czasu zajmuje. :)
    Doniesienia nadmorskie jak zwykle pełne optymizmu :))
    A dom wewnątrz jest cudny! Na zdjęciach wygląda na bardzo zadbany. Niech w takim razie pozostaje w sferze pięknych marzeń :)
    Buziaki, Gosiu, Jolu i chłopaki!

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)