- Nie ma się co dłużej oszukiwać, co? - powiedziałam wczoraj rano do MójCiOnego.
- Ano, nie ma - odpowiedział.
I w ten właśnie sposób Stefcia stała się oficjalnie mieszkanką domu Za Moimi Drzwiami!
Witaj w swoim domu, kochana Kiełbasko! :)
To się musiało tak skończyć. Stefa jest u nas od początku czerwca, już prawie trzy i pół miesiąca. Przywiązanie wzięło górę. Ta cudna, nieduża koteczka jest zupełnie niekłopotliwa. Powinnam raczej napisać - była niekłopotliwa, bo teraz... Dojdziemy do tego. :)
Stefka, która nosiła jeszcze wtedy imię Bąbel, zjawiła się u nas z dwójką swoich cudnych dwutygodniowych dzieci, dziewczynek KaliMali (teraz Jaga i Iga) uratowanych przed utopieniem. Z tego, co wiem, Stefcia nigdy wcześniej swoich dzieci odchować nie mogła - wszystkie natychmiast po odkryciu przez właścicieli traciły życie. Ta cudna, mądra i spokojna kotka mieszkała w pijackiej melinie i to właśnie tam straciła z jednej strony szczęki swoje zęby. Od kopniaka, w pijanym widzie. Mimo to według moich informacji miała w rodzinie jedną życzliwą osobę, która nie dała jej zginąć z głodu. Ta osoba potem się kotki zrzekła - dla jej dobra. Brawo! Ja się bardzo ucieszyłam, bo szybko stało się dla mnie jasne, że nie będę w stanie jej tam oddać. Zdaniem byłej właścicielki kotka ma dziewięć lat. Trudno mi w to uwierzyć, wydaje się młodsza.
Stefania była wspaniałą matką! Oddaną, spokojną, pedantyczną i, jak pamiętamy, odchowała Za Moimi Drzwiami nie tylko swoje dwie córeczki, ale także sporo podrzutków: trzy kociaki spod baraku (Figo, Fago i Kruszyna Skarpety) oraz trzy Leśniaki (Maślak, Borek i Muchomorek). W pewnym momencie miała więc pod swoimi skrzydłami 8 kociąt! Cudnie dała sobie radę. Cudnie!
Kiedy skończyła karmić, a prawie wszystkie dzieci znalazły już swoje domki, Stefa natychmiast dostała ruję, pokazując, jak wyglądało jej życie: ciąża, strata dzieci, ruja, ciąża, strata...
Tę kolej rzeczy przerwałam, poddając kotkę zabiegowi sterylizacji. Przeszła go idealnie. Na drugi dzień już czuła się super.
Przygotowałam skróconą zdjęciową historię Stefci Kiełbaski Bąbel:
Pierwsze zdjęcie. Pamiętam, jak się bałam, czy ona ze stresu nie przestanie karmić tych maleństw. |
Nie przestała. |
Z powodu braku zębów Kiełbasce charakterystycznie wisi z jednej strony języczek. |
Stefcia długo miała wydęty brzuch - jak balon. W starym domu często jadła byle co, np. najtańsze psie puszki. I tak dobrze... |
Cudnie przyjęła swoje adoptowane dzieci. Fago i Maślak. |
Bardzo powoli schodziła na pokoje, gdy w końcu już mogła. |
To strachliwa koteczka, Rufi ją przerażał, ale nie trwało to długo. |
Tu widać, że kotka ma ruję. Okropnie się męczyła. Jednocześnie próbowała się wkupić w łaski Amisi, którą wcześniej przecież sama pogoniła, gdzie pieprz rośnie! |
Do ogródka owszem, ale najpierw tylko na pierwszy stopień schodów. Teraz już schodzi niżej. |
Ulubione miejsce: na szkatułce, na oknie, na słoneczku. |
Na kolanach u babci. :) |
Wituś nadział się na gniew Stefy. Koniec z tymi dzieciorami! Nno! |
Pisałam, że kotka była niekłopotliwa, ale zmieniła się. No właśnie! Jaka jest teraz?
To koleżanka Amisi, z którą bardzo chce dobrze żyć. |
To trzpiotka! |
Przyjaciółka. |
To szaleniec, który chce zachęcić do zabawy Janka (on jeszcze nie umie się bawić). |
Stefcia musi się bawić sama, co chętnie czyni. |
MójCiOn mówi, że mamy w domu dziewięcioletniego kociaka! Stefcia nie chce być na rączkach, pieszczoty jej nie w głowie. Ona chce się bawić! Chce szaleć z wędką po łóżku, chce szeleścić tunelem, chce napadać na Rufiego i Hokusa oraz...
uwielbia gonitwy! Nie ona jedna. Za Moimi Drzwiami byli już tacy zawodnicy. Pamiętacie?
Miłego dnia!
PS. Jutro o Janku. Próby pisania nie o kotach spełzły na niczym. Piszę o tym, co mi gra w sercu, a grają mi, oczywiście, koty. :) Może dojdzie do skutku późnowrześniowy wyjazd nad morze, to będę miała inne tematy. Np. wizytę w magicznym domu Joli.
Wzruszenia od samego rana! I nadal jakos nie rozumiem, dlaczego Stefa mialaby przestac byc nieklopotliwa? Przeciez to uosobienia dobrej energii, bezproblemowosci i przylepnosci.
OdpowiedzUsuńZnow potwierdzaja sie moje teorie, ze dla Waszych tymczasow znajdujecie zawsze najlepsze domy. :)))
Och, udalo mi sie pudlo!!! Rzadkosc. :)
UsuńKłopotliwa, bo wyobraź sobie chcesz sobie pomiziać swojego kota, a jemu w głowie tylko zabawy, gonitwy i szaleństwa! :))
UsuńRadość życia w czystej postaci! :))
Gratuluje pudla, buziaki. :)
Ale za to jak sobie możesz fajnie pobiegać :)
UsuńCzajnik tak ma. Każde wyciągnięcie ręki jest zaproszeniem do szaleńczej zabawy.
UsuńStefciaKiełbuniaŚliczności. Popłakałam się i pośmiałam - jak to za Twoimi Drzwiami.
Aha, no nie, że niby tylko ryczałam. NIE ! Pękałam ze śmiechu, jak widziałam migające piętki w papućkach :)
UsuńPapucie z Jyska, takie dla gości miały być, ale się uczepiłam i już prawie je zabiłam. Długiego życia to one nie mają :)
UsuńTaka niespodzianka od rana-Twój post i to o Kotach!:)
OdpowiedzUsuńDzielna Kiełbaska!Ona sobie bardzo zasłużyła na Wasz domu:)
No i oczy mi się spociły ale to chyba dlatego,że u mnie pada:)
To na pewno z powodu deszczu, Orko. Pozdrowionka :)
UsuńGosianko podziwiam Was z całego serca, za to co robicie. Nawet sobie nie wyobrażam jak trudno być musi rozstawać się z tymczaskami, które tak lgną do serca. Ja bym chciała mieć je wszystkie.
OdpowiedzUsuńKiełbaska będzie mieć dobre życie. W jej imieniu dziękuję Ci Gosianko, za to że jesteś-jesteście :-).
P.S. U mnie nie pada, a też mam spocone oczy-pewnie z wysiłku od klikania ;-)
Pewnie tak. :) Nie ma co podziwiać domu tymczasowego, że staje się domem stałym. To tak jakby podziwiać cukiernika, że zjada swoje torty.
Usuń:)
Ale ile ma z tych tortów radości. I wcale nie patrzy na to, że mu (temu cukierniku) że mu trochę doopa rośnie :)
UsuńTrochę?? Trochę?? Nie wiesz co mówisz, kobieto!
UsuńDzień dobry Wszystkim mieszkańcom :) Najlepszego!
OdpowiedzUsuńOby, oby, oby! I dla Ciebie, Kamilo :)
UsuńKocham Was za to. Tysiac buziakow dla Stefy:):):):) I oczywiscie cudnej Amisi:):):)A z L
OdpowiedzUsuńPrzekazane!
UsuńNo to pogratuluj ode mnie Stefci, że znalazła najwspanialszy dom pod słońcem! :D
OdpowiedzUsuńMoże Stefcia musiała zostać żeby pomagać innym kotom dochodzić do siebie, po różnych przejściach a dzikusom się aklimatyzować? Ja w każdym razie ciesze się z jej szczęścia! :)
Nie jestem tego pewna, raczej będzie ich ustawiać, bo to kotka która umie trzymać porządek, raczej dominująca niż uległa. Pamiętasz, że wychowała sobie i Amisię i Kajtusia:)
UsuńStefcia jest teraz po prostu szczęśliwa! musi nadrobić stracone lata, bez zabawy! A jak czytam Twoje słowa, to jakoś inaczej patrzę na świat...
OdpowiedzUsuńTo piękny komplement dla mnie. Dziękuję!
UsuńBardzo się cieszę i już teraz wiem po kim ko-córeczki mają niespożytą energię, żywiołowy temperament i niegasnącą nigdy chęć do zabawy :) Dobre geny :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, Aniu, poproszę o zdjęcia i wieści o ślicznotach. :)
UsuńZaczynamy tydzień od uśmiechu i wzruszeń - oby taki był cały!!! Stefcia ma szczęście, nareszcie będzie miała dobry dom. A Amisia pięknie się prezentuje - kochana ślicznotka!
OdpowiedzUsuńAmisia jest najukochańsza na całym świecie!
UsuńCudownie! jak miło czytać takie posty, zdjęcia świetne, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNa początek tygodnia taki radosny post, też mam ścisk w gardle ze wzruszenia :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Gosiu i wielkie dzięki za czułość TCO dla Stefci :))
Nie mogę się napatrzeć na te zdjęcia :)))
To miło, bo ślęczałam nad nimi z godzinę. Gdybym dała jak leci byłoby ich 70 i wtedy post byłby kapkę za długi, wolałam więc porobić kolaże, a potem się złościłam, że to takie pracochłonne. Z drugiej jednak strony co powspominałam to moje!
UsuńKochana Stefcia :))) Zasłużyła sobie na takie najlepsze życie pod słońcem :)
OdpowiedzUsuńOby pożyła sobie w zdrowiu i spokoju, zasłużyła na to, lekko nie miała.
Usuń:))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuń:**
UsuńKochana koteczka serce rośnie gdy się widzi tyle dobra dla kotków.
OdpowiedzUsuńGosiu a ja od lecę nad morze Północne z córunią jutro, nie będę się odzywać przez jakiś czas, tylko informuję gdybyś czasem pomyślała o mnie :))). Ale serdeczne myśli do Ciebie płyną i do Twoich wielkich małych radości. :)
Elu, wiem, że ejstem nam życzliwa i bez Twoich usprawiedliwień. Jedź i baw się dobrze, kochana.
Usuń...Oj widzę Gosianko, że masz kota na punkcie kotów. Pisz, pisz bo fajnie patrzeć na Stefcię a i na Ciebie jak biegasz. Mam pytanko, czy Ty się boisz myszy, że tak uciekasz? :))
OdpowiedzUsuńha! słuszna uwaga, Gosia ma kota na punkcie kotów, chociaż za moich czasów uczona nas, ze to Ala ma kota ;)
UsuńGosiu, wydziedziczaj mnie ino chyża, bo Cię kocham i jesteś naj, naj najsuperowska na świecie :)
i TCO też!
Stefcia zasłużyła na Was, bo jest super kocią mamą, tak ja Ty !
a, i ma tak na imię jak moja babcia :)
Wydziedziczam! Tym razem już przegięłaś, Vikuś!
Usuń3XL, ja się nie boję myszy, ja je podziwiam!
śliczna i szczęśliwa Stefcia)) i Wy tacy kochani... pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń:)
Usuń+Dzień dobry dla Ciebie Gosiu! Wsopaniałe zdęcia,a kotki na krzesłach ,no bomba, paniusie dwie:)))
OdpowiedzUsuńPrawda? tak miło na nie popatrzeć. Ślicznoty koleżanki, właściwie teraz jak siostry. :)
UsuńDo Stefci chyba dotarło, że ma najlepszy dom pod słońcem i szaleje ze szczęścia a my razem z nią.
OdpowiedzUsuńPiękna historia na dzień dobry!!
UsuńDziękuję, Dziewczyny!
UsuńTo jest faktycznie fantastyczna koteczka. Będzie miała u was najlepiej jak się da i myślę że się na swój koci sposób na pewno odwdzięczy. A jak Ci koty w duszy grają to pisz o nich bo o kotach nigdy dośc.
OdpowiedzUsuńOna już się odwdzięczyła. No i masz rację nie umiem pisać na siłę o czymś co mnie w danej chwili nie zajmuje, zresztą dlaczego miałabym to robić. Ja tu rządzę. :)
Usuńo rany, jaki szczęśliwy kot! a to się Kayron zdziwi, jak wróci, hehe, choć z drugiej strony - chyba powinien już wiedzieć, ze jego łysi są zdolni do wszystkiego :) Stefcia podobna do naszej Kitki :)
OdpowiedzUsuńa jak tylko zobaczyłam tarasowe zdjęcia, od razu miałam przed oczami koty moich rodziców - też zajmują dwa fotele na balkonie i wyglądają jak kuracjusze w Ciechocinku. Na dodatek potrafią tak długo wpatrywać się w człowieka, który nieopatrznie zajmie któryś z ICH foteli, że nie ma szans, trzeba zejść ;-)))) "siedziała na balkonie, ale KOT CHCIAŁ NA FOTEL, to musiałam zejść" - powiedziała kiedyś przez telefon moja mama ;-)))
usciski! jestem codziennie, trzymam kciuki!
a jestem, bo nie tylko czekam na dobre wieści o Kajtusiu, ale też lubię pobyć w takim gronie życzliwych, dobrych ludzi; wraca mi wiara w ludzia i takie tam, wiecie.
no.
Kajtuś zna Stefę, ona jest u nas już ponad 3 miesiące, a jego nie ma miesiąc. Dziś mija. :((
UsuńZnam to spojrzenia, o którym piszesz. Często jest tak, że jak są goście to koty patrzą z wyrzutem, że oni siedzą na ICH FOTELACH! :)
UsuńTo bardzo piękne, że Stefcia zostaje :)... A bieganie pamiętam :D...
OdpowiedzUsuńBiegałam tak z Wisią, Goplanką, Hokusem, Trójkowiczami... Może jeszcze z kimś, nie pamiętam.
UsuńBezmięsni Kiełbaskę pod dachem mają ;)))
OdpowiedzUsuńCo za wspaniała przemiana! Serce się raduje :)
Co do weekendowych postów - czekam na wieści tego tygodnia. Niech nadchodzą!
Dobrego tygodnia :*
Tak jest, Alu. Czekam na nie w napięciu.
UsuńO jesu, ryczę ze wzruszenia. Wiesz, że kocham Stefcię, i dziś dla mnie, jest właśnie jest TO : RADOŚĆ PRZEZ ŁZY ! I życzę Ci Gosiu, i nam wszystkim, takiej radości jeszcze w tym tygodniu !
OdpowiedzUsuńO matko, jak się cieszę :))))
pees. (spodziewałam się tego :)
I tak jeszcze patrzę na zdjęcia, Jaka Ona szczęśliwa o objęciach TCO, rozluźniona - ani drgnie, całkiem poddana pieszczotom. I jakie minki ma cudne :)))) Normalnie szczęśliwość z każdego zdjęcia wylata !
UsuńOj, troszkę się odsuwa! Mówi: zostaw mnie, łysy, nie całuj tylko baw się ze mną! ;)
UsuńBędzie miała dobrze kochana Stefcia. I pewnie odwdzięczy się miłością.
OdpowiedzUsuń:*
Już to robi. Jest kochana, grzeczna i niekłopotliwa. MCO zabrał ją na wieś, ale bardzo płakała za domem, więc nie będę jej tego robić i znów ją komuś oddawać. Nie mogę.
UsuńStefcia ma wielkie szczęście ale i Amisi przyda się przyjaciółka. Te Twoje papućki rozczulające rzeczywiście :-)
OdpowiedzUsuńDom tymczasowy nie może czasem sobie stać się stałym? Gdzie jest tak powiedziane? Kto bogatemu zabroni? :-D Pokaż mi palcem a ja już się z nim załatwię.
To są dobre wieści, czekam na jeszcze lepsze.
Ściskam Was oboje, jesteście tak dobrymi ludźmi że mam nadzieję, że ja sama przez to stanę się lepsza... Jakoś tak przez komputerową osmozę albo co :-)
Ewo, to się robi niebezpieczne. Każdy kot więcej to więcej problemów z relacjami między nimi i z wprowadzaniem kolejnych tymczasów. O tym musimy myśleć. Chciałoby się też pożyć poza tym, a dzieci z domu już poszły i kto ma się banda opiekować? :(
UsuńA pamiętamy, pamiętamy, tylko że wtedy w rajstopkach się śmigało :-)))
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie, Stefania musi nadrobić wszystkie zabawowe zaległości. No to teraz mas w domu dwa trzpioty, bo Hokus chyba jeszcze nie wydoroślał?
Hokus już zmienił się bardzo od kiedy wychodzi na dwór. Jest statecznym młodzieńcem. Nie bawi się juz z nami...
Usuńhe he he, pardon, hre hre hre, będzie musiał Personel schudnąć od tego ganiania :D
OdpowiedzUsuńdzięki Wam Stefcia odzyskała swoje dzieciństwo. i pewnie po raz pierwszy w życiu jest szczęśliwa (chlip, chlip, chlip)
ale muszę Cię zmartwić ;) z tym ganianiem, szalonymi zabawami to jest tak, że niektórym kotkom nie przechodzi do późnej starości :) mam w domu taki egzemplarz. Luna, co najmniej 16-letnia kotka (czyli na ludzkie co najmniej 80-latka) nic nie robi sobie ze swojego wieku i gania jak szalona. w środku nocy przynosi mi do łóżka swoją ulubioną zabawkę, żeby się z nią pobawić. brzmi niegroźnie? taa.. tylko że ta zabawka jest uwiązana do wędki, i kiedy trzymając ją w pysku wędruje z nią przez całe mieszkanie, to ciągnąca się za nią wędka obija się po drodze o wszystkie meble i framugi. rumor jest taki, że zrywam się na równe nogi z najgłębszego snu. teraz już staram się pamiętać, żeby zabawkę wieczorem chować, ale jak zapomnę.. to się nie wyśpię :)
A Stefcia bardzo mi przypomina Lunę, bardzo :)
dobrego życia, kocinko, trafiła ci się rodzina najlepsza z możliwych!
ale macie fantastyczny tunel! :)
UsuńMoże i u nas tak będzie :)
Usuń(Ja chowam wędki bo to bardzo niebezpieczna rzecz dla kota. Ktoś ostatnio pisał o tym, że kotek się powiesił na niej... Ktoś z blogów, nie pamiętam. Straszne smutna historia. Od tej pory - chowam.)
Buziaki Joasiu :)
tak, czytałam. od razu zdemontowałam wędkę, która była u nas umocowana na stałe do drapaka. i bardzo pilnuję, żeby wszystkie wędki były pochowane, kiedy się nie bawimy, choć wydawałoby się, że takie wędki z bardzo rozciągliwą gumą powinny być bezpieczne. z tym zapominaniem to był taki żart. staram się nie zapominać. ani o wędkach, ani o oknach uchylnych, choć moje się bardzo nieznacznie uchylają, i też wydaje się, że są bezpieczne. ale tu sobie nie można pozwolić na błąd, bo ceną jest kocie życie.
UsuńNo właśnie, gorzej jak z dziećmi! :))
Usuń:)
Usuńno nie wiem, nie wiem..
niektóre dzieci pomysłowością i temperamentem co najmniej dorównują kotom. coś wiem na ten temat :)
Gosiu, jakże dobrą decyzję podjęliście :) Stefa da wam dużo radości swoim brykaniem i nie pozwoli zbytnio się frasować. A uczucia też okaże, niech no pojawi się odpowiednia okoliczność. Pozdrawiam. Marysia
OdpowiedzUsuńPrzecież już okazuje! Dotknięta zaraz mruczy, śpi ze mną, patrzy w oczy z miłością (tak, tak) :))
Usuń;)))))))))))))
UsuńJoanna W.
Stefa zasłużyła na Was, a Wy będziecie mieć jej miłość i wdzięczność. Widocznie tak miało być.
OdpowiedzUsuńŚciskam Was mocno, bardzo wzruszona
Kochana Stefunia, cieszę się, że nie muszę się z nią rozstawać i łamać sobie serca (i jej)!
OdpowiedzUsuńSuper! ;),
OdpowiedzUsuńRynek
Ona taka pumowata jest. I madrze jej ze slipek patrzy;)
OdpowiedzUsuńMamy podobne schody , nasza kocica uwielbia na owych sopniach lezec i lapac przechodzacych za nogi.A tez juz niemloda. Usciski Gosiu:)
Kochana mateńka Stefeńka...
OdpowiedzUsuńmateńka Stefeńka.. śliczne :))
UsuńJolkoM, a Talibia to sobie na jakieś dłuższe wywczasy pojechała, czy co?
I gromadka domowników powiększa się :). Stefcia ma wielkie szczęście. W końcu, po tylu latach tkwienia w piekle, trafiła do raju. I może pozwolić sobie na beztroskę i poczucie bezpieczeństwa, więc odezwał się w niej koci dzieciaczek. Jak Kayronek wróci do domu, to zdziwi się.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Gosiu, dziękuję za Stefkę :)
OdpowiedzUsuńzawsze jestem, choć rzadko przy komputerze. i myślę bardzo mocno o kajtusiu. teraz też przed czasem się melduję.
OdpowiedzUsuńa jeśli chodzi o kociambry, to mój brat jadł dziś śniadanie w kuchni, bo mu nasz domowy filip nie pozwolił mu usiąść na żadnym fotelu.
a stefcia....cudownie:)
Stefcia po latach beznadziejnego życia znalazła najlepszy dom, Wasz. Nie mogę napatrzeć się na jej zdjęcia. Z jaką ona troską patrzy na swoje przybrane dzieci. :) Może ona już taka zabawowa zostanie. Ja też mam w domu 11 letniego kociaka.
OdpowiedzUsuńJoannaK
"Nie ma się co dłużej oszukiwać, co? - Ano, nie ma." :) i wszystko w temacie, bo ja nie jestem zaskoczona, nic a nic :)
OdpowiedzUsuńGosiu, razem z MCO jestescie niesamowicie niesamowici, a Stefcia jak to kot odwdziecza sie samą milością :)
OdpowiedzUsuńŁomatko, ale to słodkie, ale co zrobic jak nie może być inaczej. :))))
Wiadoma rzecz ,że to ty decydujesz o tematach na swoim blogu . Tylko swego czasu deklarowałaś ,że będziesz poruszać różnorodne tematy i broniłaś się przed określeniem kociego blogu . Po zniknięciu Kajtka w niektórych twoich wypowiedziach wyczułam zmęczenie tym tematem . Jak widać to koty są w tej chwili w twoim życiu najważniejsze ,no i fajnie . I tak będe do ciebie zaglądać , a co !!!! Lubię koty i takie inne stwory , tylko nie zawsze potrafie komentować takie tematy ,po prostu zachwycam sie w milczeniu :)))))
OdpowiedzUsuńStefcia sprytna jest ,wygrała :)))))
Ale tam u Was pięknie. A jak sie udaje utrzymać tak piękny porządek przy takiej ilości zwierząt?
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńTo otwarte zaproszenie dla was wszystkich, aby stać się częścią największej organizacji na świecie i osiągnąć szczyt kariery. Gdy rozpoczyna się tegoroczny program rekrutacyjny, a nasza coroczna impreza żniwna jest już blisko.
OdpowiedzUsuńWielki Mistrz dał nam mandat, aby zawsze docierać do ludzi takich jak Ty, więc skorzystaj z okazji i dołącz do wielkiej organizacji Illuminati, dołącz do naszej globalnej jednostki.
KORZYŚCI DANE NOWYM CZŁONKOM, KTÓRZY DOŁĄCZĄ DO ILLUMINATI.
1. Nagroda pieniężna w wysokości 800 000 USD
2. Nowy, elegancki samochód marzeń o wartości 500 000 USD
3. Dom marzeń kupiony w wybranym przez siebie kraju
4. Miesięczne wakacje (w pełni płatne) do wymarzonego miejsca turystycznego.
5. Roczny pakiet członkowski Golfa
6. Leczenie V.I.P na wszystkich lotniskach na świecie 7. Całkowita zmiana stylu życia 8. Dostęp do Bohemian Grove
9. Miesięczna wpłata 2500 000 000 USD na konto bankowe co miesiąc jako członek
10. Miesięczny zarezerwowany termin u 5 najlepszych światowych liderów i 5 najlepszych celebrytów na świecie.
Iluminaci nie mają żadnego związku z satanizmem, lucyferyzmem ani żadną religią. Podczas gdy nasi poszczególni członkowie mogą podążać za dowolnym wybranym przez siebie bóstwem, działamy wyłącznie dla dobra i ochrony gatunku ludzkiego.
Czy akceptujesz przynależność do nowego porządku światowego Illuminati?
Call & WhatsApp +19735567426
�� carlosmacdonald234@gmail.com