Widzisz, ja w ogień mogę gapić się bez końca. Dopóki mi się myśli nie zgliszczą. I ciągle muszę coś dokładać, poprawiać, dorzucać. Dmuchać, żeby się jeszcze z tej strony rozpaliło. Kucać i dmuchać. Klękać przy tym ogniu. Jakby od tego dmuchania miało się całe moje życie rozpalić na nowo. Jakby się wszystko miało zająć tym płomieniem, moje myśli, uczucia, nadzieje wątłe, co już prawie przygasały. Jakbym się miała cała rozpalić od środka. Może nawet bardziej wdycham to ognisko do siebie, pochłaniam po kawałku, aż mi się wszystkie lęki po kościach rozchodzą, jak to ciepło, co od niego bije.
(Powyższe poetyckie słowa to fragment posta Ali - Alcydło Kr. Zapraszam do Niej po więcej TU. Pozostaję nimi wciąż oczarowana.)
Zdjęcia są moje. Zrobione na "mojej wsi".
Mamy tam krąg z dużych polnych kamieni.
Nasze miejsce na ogień.
Kocham płonące wieczorem ognisko.
Ma moc kojenia i uspokojenia.
Daje nowy początek, obłaskawia problemy.
Kocham patrzeć na ogień, ale nie na każdy.
Nie taki, o jakim opowiem Wam jutro.
Zapraszam!
PS. Są nowe zdjęcia piesków Hany TU.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Edit godz. 20:24.Maria Nowicka przesłała mi coś ciekawego.
Dobry wieczór, Gosiu.
W odpowiedzi na twój post przesyłam ci moją zabawę z ogniem. Robiłam kiedyś zdjęcia ogniowi rozpalonemu w moim piecu kaflowym. Potem zabawiłam się tym ogniem w programie graficznym.Przesyłam ci efekt mojej pracy.
Kiedy przymrużę oczy, widzę płonący barwami jesieni buk. Świetny pomysł! Dziękuję. :)
Dreszcz mi przeszedł na tą zapowiedź. Mam nadzieję, że to nie straszna i smutna historia bo za dużo takich wokół.
OdpowiedzUsuńWracam póki co napawać się widokiem płomieni - a właściwie promieni słonecznych z dzisiejszego wschodu słońca nad Wrocławiem. Niebo jakby płonęło :)
miłego dnia! :)
To będzie historia życiowa. Trochę straszna, trochę smutna, ale miniona, więc niegroźna. :)
UsuńAniu, o której Ty wstajesz, skoro o poranku masz gotową notkę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ogień, ten z ogniska i ten z kominka. Piękne zdjęcia
Też się wiele razy nad tym zastanawiałam ;-)))
UsuńHm, pewnie umknęło Wam, że publikację wpisu można zaplanować na dowolną datę i godzinę, a akurat ja planuję tak, aby moje posty ukazywały się codziennie o 8 rano, więc to o której wstaję nie ma żadnego znaczenia.
UsuńAniu nic mi nie umknęło. To czysta niewiedza. Dla mnie te wszystkie opcje na blogu są nowością :-)
UsuńRozumiem, nie dla Ciebie jednej. :) To byłoby ogromnie kłopotliwe gdyby nie można było tego robić. Polecam!
UsuńA ja nie umiałabym tak. Jestem niecierpliwa :)
UsuńA napisz, jak to się robi;)
UsuńUwaga uczniowie, podaję!
UsuńNowy post - z prawej PUBLIKACJA - ustaw datę publikacji - ustawiasz i VOILA! Gotowe! :)
Uczniowie zrozumieli? :)
Gdyby potrzebna była druga lekcja, to serdecznie się polecam.
Aha, i proszę dać mi znać, czy ktoś to przeczytał i skorzystał.
UsuńDziękuję Aniu, zrozumieli.
UsuńMam zamiar posiedzieć nad swoim blogiem w przyszłym tygodniu.Przyznaje podpatrzyłam u Ciebie i podzieliłam swój blog na pokoje. Tylko czasu zabrakło na pisanie :-)
ooo Ty Oszustko :P
Usuńcoś gdzieś kiedyś słyszałam o tej opcji... ale ponieważ nie publikuję codziennie więc... nie sprawdzałam jej możliwości
piękne słowa i piękne zdjęcia... cudowny duet stworzyłyście... proszę o więcej. Ala ma tak wiele cudownych tekstów a ty z kolei cudowne obrazy - uzupełniacie się :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie :)))
OdpowiedzUsuńNo i czas na budyniowy komentarz: piękne zdjęcia Aniu, zachwyciłam się. Patrząc w nie aż poczułam to ciepło bijące od ognia.
OdpowiedzUsuńSą zapowiedziane zdjęcia:)))
OdpowiedzUsuńWspaniałe! jak szaty ognia na wietrze, jak płomienne draperie rozpięte na czarnej ścianie nocy:)
Dziękuję Ci Aniu, za Twoje słowa:*
To ja dziękuję za inspirację. :)
UsuńBlog Ali to jeden z moich ulubionych.
OdpowiedzUsuńAla cudownie i bardzo wzruszająco ubiera w słowa to, co wiele z nas czuje, a nie potrafi tak pięknie opisać
Zdjęcia jak żywe, Anko :)
Dobrze prawisz Viki :))
UsuńCzytałam u Ali o ogniu i się zachwycałam.
Ogień towarzyszy nam od zawsze, stąd pewnie ta jego kojąca i uzdrawiająca (!) moc!
Hany psiaki to prawdziwe słodiaki :)))
Piękne zdjęcia i piękne słowa.
OdpowiedzUsuńPrzy takim ogniu można siedzieć, gapić się bez końca i faktycznie odlecieć.
cóż tu więcej powiedzieć? podpisuję się pod poprzednimi komentarzami - piękno i w słowach i w obrazach!
OdpowiedzUsuńOgień ma zawsze dwa oblicza - dobre wtedy gdy nas ogrzewa, jednoczy wokół siebie i to drugie - złe,gdy niszczy wszystko dookoła.Lata całe nie siedziałam przy ognisku.Ogień w kominku nie ma takiego uroku jak ten płonący na otwartej przestrzeni. Od pewnego czasu boję się ognia - w jednej z piwnic naszego bloku wybuchł pożar- do dziś nie wiadomo dlaczego. Było dość niemiło, bo "poleciał" w górę, szybami wentylacyjnymi, niszcząc po drodze linie telefoniczne i wszystko co na drodze. Ugaszono go dość szybko, ale wierz mi, to nie było miłe doznanie, a we mnie pozostał strach przed pożarem.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Wierzę ci, oj, wierzę!
UsuńTeż miałam kiedyś "pożar w budynku", a nie byłam sama i musiałam ewakuować moich ludzi - straszne doświadczenie i nikomu nie życzę;)
UsuńPowiem Tobie Aniu, że nie tylko dla ludzi ogień jest magiczny. Moja amstafka Nora, wręcz uwielbiała przesiadywać przed kominkiem, nosem prawie dotykając szyby. Siedziała jak zahipnotyzowana. Jak kiedyś w nocy ogień wygasł to nas obudziła szczekaniem.
OdpowiedzUsuńNiesamowite!
UsuńAndruski, jeden z trójkowiczów bardzo chciał wskoczyć w ogień. Musieliśmy zgasić kominek, bo głupek pchał się jak ćma do światła! Jola świadkiem. :)
UsuńPotwierdzam, jakem świadek.
UsuńJak można by określić ten wpis? Płomienny? Ognisty? Na pewno nie ogniowy. Jakoś nie bardzo tu pasują przymiotniki pochodzące od słowa ogień, a i nie bardzo pasują te od płomienia - chociaż może płomienisty? W każdym razie bardzo piękny! Ja, jak większość z nas, jestem ogniem zafascynowana; przeczytałam post Ali -zastanawiała się, dlaczego ogień, a nie woda. Ale mnie przyciąga również woda. Kiedy przechodzę przez most nad rzeką, bardzo często przystaję i chwilę patrzę w nurt, fascynuje mnie również ruch fal, szczególnie morskich. Zachwycam się tymi dwoma przeciwstawnymi żywiołami, dopóki nie przybierają swojego najgroźniejszego oblicza.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, Ninko, że dość długo, jak na siebie, myślałam nad tytułem tego posta i wymyśliłam właśnie tak jak jest. :)
UsuńŻywioły fascynują, ale i przerażają. Nic dziwnego. Nie ma na nie mocnych.
Dobrze wymyśliłaś, bardzo mi się ten tytuł spodobał! Tylko tak przyszło mi do głowy, że żaden z wymienionych przeze mnie przymiotników nie oddałby tego, o czym piszesz.
UsuńTak, tak, rozumiem, Ninko. :)
UsuńTylko zabrakło kiełbasek do ognia:)
OdpowiedzUsuń...ogień zawsze mnie zachwycał. Mogłem godzinami siedzieć przy świeczce i bawić się woskiem i knotem, a przy tak dużym ognisku patyk szedł w ruch...
OdpowiedzUsuń...ogień nie tylko grzeje, ale również oczyszcza...
Chyba każdy żywioł jest fascynujący. Może dlatego, że każdy z nich ma moc życia i moc śmierci. I może dlatego, że wydaje nam się, iż nad nim panujemy?
OdpowiedzUsuńJak kotki dzisiaj?
Bez zmian. Całkowity brak zainteresowania jedzeniem. Pocieszam się, że kondycję mają dobrą. Oby do wizyty u weta popołudniu!
UsuńCo jest grane? Dziwne, że obydwa nie jedzą. Może to jednak jeden z podanych im leków? Nie ma co gdybać, to bez sensu. Czekam na dobre wieści.
UsuńTrzy nie jedzą! Hanka, Anka i Hokus. To jest jeszcze bardziej dziwne. Dziś już próbowałam dawać im różne smakołyki, nie chcą...
UsuńTeż zaczynam myśleć, że to ten lek który podaję im 3 razy dziennie na ich brzuszki.
Nie gdybajmy.
Czasem zwierzęta nie jedzą, kiedy się leczą, daj im czas;)
UsuńWszystkie trzy? Niemożliwe!
UsuńA turnusy głodówkowe??? Ludzie też czasem grupowo głodują;)
UsuńPiękne... cudne... zdjęcia...
OdpowiedzUsuńKocham ogień - ten dobry...
Uwielbiam wpatrywać się w niego - tak jak w tym wierszu... godzinami...
Patrzeć jak iskierki bawią się radośnie w berka... przeskakują z jednego polana na drugie... wpatrywać się w żar... czuć ciepło na policzku...
Pozwolić aby złe myśli uleciały w niebo wraz z rozpalonymi iskrami...
Uwielbiam...
ale znam też drugie oblicze ognia... to przerażające, niszczące, zabierające to co kochamy... znam bo na tydzień przed moją pierwszą komunią zabrał mi pół mieszkania... mieszkania w którym spałam...
Nawet nie wyobrażam sobie co przeżyłaś! A może jednak trochę...
UsuńWczoraj pierwszy raz po kilku miesiącach rozpalilismy w kominku... Uwielbiam zagapiać się w płomienie..:)
OdpowiedzUsuńTym razem Ty zapaliłaś ognisko :))
OdpowiedzUsuńPiękne i ciepłe, a Alcydło umie operować słowem, oj umie!
Ogien to cos dla mnie, bo mnie trzepia dreszcze z choroby niebezpiecznej i smiertelnej, jaka jest katar. Dokladajcie tedy do swych ognisk i kominkow, a ja bede sobie paczec i grzac sie przy ogniach Waszych, bo swojego nie mam, a kaloryfer tak ladnie nie blyszczy.
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi moje dzieciństwo, kiedy razem z tatą i bratem w polu wypalaiśmy uschniętą macinę po wykopanych kartoflakach. Wieczorem paliło sie te sterty i piekło się w ognisku znalezione jeszcze na polu ziemniaki. Smakowały pysznie po wygrzebaniu z popiołu. :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubię ogień w swojej wiejskiej kuchni. Lubię nagrzany od niego piec, rozgrzaną do czerwoności blachę i iskierki spadające do popielnika. Nawet jedzenie gotowane na tamtej kuchni ma inny smak:)
OdpowiedzUsuńOgień zawsze nas fascynuje, to dziedzictwo praprzodków i klasyczny atawizm;) Ładne płomyczki uchwyciłaś.
Rytuałem jest ognisko w ogrodzie moich rodziców. Lubię to. Lubię patrzeć i zamyślać się.
OdpowiedzUsuńOgień ma magiczną siłę przyciągania, mogę na niego patrzec godzinami tak jak na wodę, no i jeszcze burza z błyskawicami i hukiem - piękna i straszna jest.
OdpowiedzUsuńA koteczki muszą wyzdrowiec, tyle dobrej energii do nich płynie, że nie może byc inaczej!
Katarzyna3
Lubię ogniska. A od patrzenia na Twoje zdjęcia cieplej mi się zrobiło i tak przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia i piękny tekst :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię ognisko i jego zapach :)
piękny ogień...i już się boję jutrzejszego posta!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKocham ogień w ognisku, kominku, ogień świecy.
OdpowiedzUsuń