Strony

czwartek, 18 maja 2017

Tradycja świtów z JolkąM

Ależ to miał być długi post!
Ale nie będzie, bo zanim dotarłam do relacji z bieżącego roku, utonęłam we wspomnieniach.
Kto powspomina ze mną?
Zapraszam!

Tradycja świtów z Jolą sięga już 2013 roku; wtedy pierwszy raz widziałyśmy się na żywo, i to dwa razy. Najpierw w magicznym domu Joli (klik) było nam dane spędzić calutki, absolutnie doskonały, ciepły, miły, pachnący i smaczny sierpniowy dzień,

Gorąco polecam post o domu Joli TU (klik). 


a potem, za parę dni, spotkałyśmy się jeszcze podczas naszego tradycyjnego, corocznego pobytu nad morzem.
Wtedy, nie wiem już która z nas rzuciła pomysł: a może by świt na plaży?
I poszłyśmy! I tak nam zostało.
Jak dobrze mieć blog - ten specyficzny pamiętnik, bo dzięki niemu nic z tamtych chwil nie zginęło!
Jeśli jeszcze nie widzieliście tamtych postów - serdecznie zapraszam do klikania w linki.

W 2013 roku morze z niebem w parze powitały nas świetliście:

Godzina 5:
-30. Reszta zdjęć i piękny opis naszego spotkania Wschodni post (klik). 

W 2014 roku chmury miały gołębie kolory, panował absolutny spokój, a Rufi szalał z patyczkiem:

Godzina 6:30. Post Nasze randewu (klik).

W 2015 roku, ach, we wrześniu pierwszy raz wędrowała z nami Fikunia, a było ślicznie!

Godzina 6:20. Post Trzeci świt z Jolką (klik).


W 2016 roku po raz pierwszy (i na razie ostatni) towarzyszyli nam obaj panowie: Igor - syn Joli i Robert zwany MójCiOnem. :)

Godzina 5:30. Post Powróćmy nad morze (klik).

A co w 2017 roku? 

Już biorę się za szykowanie relacji, ale już teraz coś Wam powiem:
to była nagroda za konsekwencję!
Było po prostu magicznie!

Wspaniale mieć taką tradycję i być jej wiernym, mimo że rano, za każdym razem, tak bardzo nie chce się wstawać!

cdn.


PODPIS


8 komentarzy:

  1. Fajna tradycja, zazdroszczę. Przepięknych wschodów i zachodów również.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam ,pierwsze poranki to zaczęło się moje czytanie bloga.Ruficzek kochany,łza mi się zakręciła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powspominałam z prawdziwą przyjemnością. Byłam już wtedy stałą czytelniczką, fajnie się tak wspomina.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też powspominałam :)
    Szkoda, że JolkaM nie ma czasu dla blogowiska...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, ten czas. Pędzi z prędkością bliską prędkości światła... A człowiekowi wydaje się, że zaledwie mrugnął...

    OdpowiedzUsuń
  6. W 2015r Fikunia?? Ten czas strasznie szybko pędzi.... Ruficzek:(:(

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)