Ponieważ Viki ma zahasłowany (nie bez powodu) blog, pozwalam sobie bez mrugnięcia okiem kraść od niej całe gotowe posty! O Luli, psince uratowanej przez nią z koszmaru, pisałam już TU (gorąco polecam tym, co nie czytali) i TU. Dziś dalsze wieści, bo przecież tak być nie będzie, że te dobre nowiny nie ujrzą światła dziennego!
Gdyby ktoś ze stałych bywalców tego bloga chciał
czasem zajrzeć do Luli i do mnie, to proszę o mail
vikiblog@vp.pl.
Rekomendacja, że jest się czytelnikiem Anki W., jest wystarczająca dla mnie. :)
Uwaga: żeby udowodnić, że jest się czytelnikiem mojego bloga, należy podać ściśle tajne hasło: KOPYTKO, odzew Viki brzmi: DEKIELEK. Dopiero po takiej wymianie haseł możecie sobie ufać. Powiedziałam. Nno!
A teraz zapraszam do lektury, ładujcie się dobrym nastrojem i miłego weekendu!
Od dłuższego już czasu obserwujemy, że uczucie strachu Cherry względem Lulki nie tylko zanika, lecz wręcz zamienia się w bardzo ciepłe zainteresowanie, ostatnio przechodzące wręcz w miłość. Gdy Lulka wraca ze spaceru, to Szercia ciesząc się, macha radośnie ogonkiem, podbiega do niej, obwąchuje łapki i pyszczek. Lulka się kładzie, a Szercia polizuje jej stópki, wywąchując trasy, które nasza znajda przeszła. Obwąchuje też uszka, zwłaszcza jedno, które coś źle wygląda i musimy iść do weta. W początkowej fazie Lulka warczała, gdy mała podchodziła w trakcie posiłku do jej miski, ale z drugiej strony, niemal od początku Lulka nie rusza miski Szerci. Teraz już niemal regułą jest, że Szeri pije wodę z miski Lulki i czasem wyjada jakieś kąski, na co Lulka patrzy z pobłażaniem. Ta dobra relacja jest zasługą Lulki, bo od początku poddawała się yorczynie, kładła i grzecznie obserwowała jej podchody, nie oddawała kąśnięć, a te zdarzały się często, głównie ze strachu. Lulka od początku zachęcała małą do zabawy, ale srul odczytywał to jako akt agresji i zmykał, gdzie pieprz rośnie, czyli pod łóżko, do garderoby czy łazienki. Teraz zauważyłyśmy, że zaczynają się bawić, z tym że gdy Lulka za bardzo się w tej zabawie zapamiętuje i zaczyna szaleć, to Cherry zaczyna się bać, ale myślę, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. :)
Wczoraj przyuważyłyśmy je, jak bawiły się najlepszą rzeczą do zabawy, czyli skarpetką i muszę Wam powiedzieć, że Cherry dawała radę w przeciąganiu liny. ;)
Tu dwie dziewczynki czekające na posiłek, który kochana pańcia dla nich szykuje.
Chwila nieuwagi + papryka faszerowana na stole = Lulka na stole ;)
Ten numer zrobiła pierwszy raz, ale pewnie podpatrzyła u Cherry,
bo ta mała spryciula ma to w swoim repertuarze od dawna.
I żeby nie było, nie pochwalamy tego typu działalności i psy dostają burę za takie harce
(oczywiście najpierw trzeba było zrobić zdjęcie ;P:)
Tak więc kwitnie nam nowa przyjaźń w naszym maleńkim domku.
viki
I kolejny post:
Zdjęcia robiła mi Mysza i gdy z przerażeniem zobaczyłam, że wyciągnięte na pierwszy plan nogi wyglądają monstrualnie grubo, to zaczęłam zmieniać ich ułożenie, ale ciągle byłam niezadowolona z efektu na zdjęciu, aż w końcu śmiejąca się do rozpuku Amelka zaczęła wołać: "wciągnij nogi, wciągnij nogi" (dla niekumatych - tak jak się wciąga brzuch). Proste, nie? :)
W rezultacie zrobiłyśmy bez noguff. ;)
Wczoraj wracając do domu, czekałam na podwórku, aż Piękniczna wypuści Lulkę do mnie i razem udamy się na spacer. Lulka z takim radosnym rozpędem zbiegła do mnie, że aż nie wyrobiła na zakręcie i się przewróciła. Piszczała, skamlała i szalała z radości na mój widok, jakby mnie rok nie było. Obserwujące nas sąsiadki z mieszczących się w oficynie biur, śmiały się, że jak ja mogłam w ogóle myśleć, by ją oddać. No cóż, podjęłyśmy jedynie słuszną decyzję. :)
Buziaki.
viki
******************************************************************************
Viki, powiem Ci jedno: z tymi nogami to dałaś czadu! Widać przecież, żeś wiotka jak trzcina.
Ale skoro mamy się domyślać, to...
Myślicie, że nogi Viki są takie? Otóż nie! Są monstrualnie grube! Jakieś takie:
Pamiętajcie: KOPYTKO I DEKIELEK.
Uczyc trzeba sie od miszczuf, a prawdziwym miszczem w pokazywaniu noguf, nienajlepszych juz wszakze, jest niejaka Jaworowicz. Wprawdzie zaplatanie onych stwarza kobiecinie coraz wiecej trudnosci, ale kiedy juz raz tego dokona, podparlszy sie cycem na stole, trwa tak przez caly program. Dopiero po jego zakonczeniu dwoch umyslnych rozplatuje niewiaste. Za to jaki efekt na wizji!!! A giry wydaja sie byc takie dluuuuuuugie, czemu przecza obrazki z wizji lokalnych (krotkie nuszki, dupcia zdjes).
OdpowiedzUsuńTak wiec trenuj, Viki, trenuj, wszak trening czyni miszcza.
No to się z rańca pośmiałam buahahaha :)
Usuńno to ja też się pośmiałam i z tego posta i z tego komentarza:)))
Usuńdekielek poszedł, pantero;)
upsss Pantero, mniauo być ;)
UsuńNiestety, w dalszym ciagu "odmowa uprawnien"
UsuńDaj mi, prosze, uprawnienia na blondpantera@gmx.de, bo moj blog chodzi na tym adresie. Jesli to nie zaskoczy, to juz nie wiem.
Albo przeslij bezposredni link do Twojego bloga.
poszło drugie:)
UsuńPomyslnie!
UsuńPiesy zarąbiste :o), a proces "wciągania nóg" ogromnie mnie zaintrygował...;o)
OdpowiedzUsuńmnie też, dlatego zaczęłam trenować;)
Usuńjuż napisałam do Viki, z kopytkiem w temacie maila ;)
OdpowiedzUsuńdekielek poszedł :)
UsuńLula jest szczęśliwa. Nieszczęśliwe psy po stołach nie łażą. A Viki WIELKA!
OdpowiedzUsuńoj Lulencja jest bardzo szczęśliwa i daje temu wyraz każdego dnia, dość nawet natarczywie:)) straszny pieszczoch z niej
UsuńI ten komentarz jest najlepszym podsumowaniem: Nieszczęśliwe psy po stołach nie łażą. :)
Usuńcoś w tym musi być
Usuńale..
czy to się przekłada też na nasz gatunek???
:P
Cudownie, że Lulka ma już dom i to wspaniały. Świetny pomysł z "doklejanymi" nogami :)
OdpowiedzUsuńtak, tak domyślam się;)))
Usuńładne nogi.
OdpowiedzUsuńdobrze, ze nic o brzuchu nie pisałam;)
UsuńHe, he :)))) Jaka szkoda!
UsuńMyślę, że to te ostatnie, opalone, bo przecież viki była ostatnio nad morzem, tak ?:)))
OdpowiedzUsuńteż mi się wydaje, że one jakieś takie moje :PPP
UsuńCasablanoco, gdzie Ty się podziewasz, że wcale Cie nie widać??
Usuńożeszzz kurna, ależ mi Anko numer wycięłaś:)))
OdpowiedzUsuńidę lustra spojrzeć, które z tych monstrualnych to moje, ale coś mi się wydaje, ze krótkie i umięśnione są wypisz wymaluj moje :P
Trochę się piertałam, czy nie będziesz zua :))
Usuńdobra, dobra... to jest słodka zemsta za Budyniankę :PPP
UsuńOj tam, oj tam! Nóżki na pewno super; te w czarnej spódniczce pasują jak ulał, od razu się przyznaj, Viki, że to Twoje:)
OdpowiedzUsuńLuli na pewno jest bardzo dobrze, co widać na załączonych obrazkach:):):)
Ninka.
Ninka, za te w czarnej spódniczce dałabym się pokroić ;)))
UsuńKochana Viki, wygłaszcz te swoje sierście słodkie. Cudownie, że się już lepiej ze sobą dogadują - wiem coś o tym. ;)
OdpowiedzUsuńZabawa skarpetką ekstra! Chyba zaproponuję coś takiego naszym psom na spacerze. Choć one, będąc podobej postury, tarrmoszą się "bezkarnie" nawzajem. :)
Co do nóg, to ja obstawiam, że Anka utrafiła z tymi ostatnimi, he, he. I tak sobie myślę, że z Anką to nie ma, kurna, żartów. Nie chcesz pokazać nóg, spoko, ja to zrobię za ciebie. Ale żebyś nie żałowała. ;)
Dobrego weekendu. :)
PS. Buziaki dla Amleki. :)
PS 2. Zdjęcie Luli na stole muszę pokazać Panu Mężu, bo się stale awanturuje, że koty po stole łażą, dziwak jakiś. ;)
teraz wiem , że z Anką nie ma żartów
Usuń(pamiętasz tę Budyniankę??? teraz wszystko jasne) :PP
Wszystkie dzieci i suczki wygłaszczę !
:*
PS
mąż ma rzeczywiście skrzywione poglądy ;P
:)
UsuńNo to skoro zaistniała taka między nami wirtualna komitywa, to koniecznie wszyściutkie! :))
PS. A, i poprawiam się w sprawie... Amleki, sierotka ze mnie. :] Myszeńce Twojej kochanej więc siedem buziaków więcej proszę zapodać i obiecać, że nie będę jej więcej nadawać jakichś koślawych przezwisk. :)
Amleka i tak Was lubi;)))
UsuńPsiaki jak widać bawią się świetnie :)
OdpowiedzUsuńA nogi super! :) To na wszystkich obrazkach! Najlepsze te kulturystyczne! :))
mnie się tam najbardziej podobaj nóżki Lulki, w każdym razie na pewno są zgrabne ;)))
UsuńZgrabna z Ciebie laska, Viki :)) Ale ja marudzę podobnie, więc rozumiem ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcia radosnych psic mowią same za siebie. Psice na stole i w łóżku ... co tu więcej pisać ;) Sam słodki i pyszny budyń :))
W sumie na łeb tez mi wchodzą, postaram się zrobić i takie zdjęcia ;)
UsuńDysproporcja pomiędzy suniami duża nic dziwnego że Szercia na początku nie była zachwycona.
OdpowiedzUsuńSzybko doszly do porozumienia .
Wdzięczność psa po przejściach bywa ogromna ,wim coś na ten temat.
różnica rzeczywiście zbyt wielka, ale Szercia daje radę, zawsze, jakby co, zostaje schować się ;)
UsuńHejka, bardzo podoba mi się twój blog. Świetna grafika i super czyta się posty :) Pies na stole bardzo mnie rozbawił, a ten yorek jest bardzo słodki :* Będę wpadać tu częściej i zapraszam do siebie na wako.cba.pl u mnie można się zareklamować, brać udział w ocenie bloga i poczytać ciekawe informacje o psach :> Pozdrówka Nicole i Wako :>
OdpowiedzUsuńViki, masz cudne nóżki! :))
OdpowiedzUsuńEla
to znany chirurg operacji plastycznych dr Anka W&B mi takie zafundowała ;P
UsuńAnka, po przeczytaniu paduam!
OdpowiedzUsuńKopytko to najcudowniejsze hasło świata!
:))
Usuń