Pozostając w temacie spotkania z Opakowaną, chciałabym Was dziś poprosić o Wasze refleksje co do spotkań z ludźmi poznanymi na blogu. Jaki jest Wasz stosunek do takiego kroku, jakie doświadczenie?
Mam też pytanie do osób, które się ze mną spotkały. Agnieszko, Aniu, Basiu, Krysiu, czy mój wizerunek, jaki wyziera z bloga, a rzeczywistość to dwie zupełnie inne sprawy? Co pomyślałyście? Jakie są Wasze odczucia? Nie miałam odwagi pytać o to prywatnie, to raz kozie śmierć: pytam publicznie. :)
Przy okazji zabawimy się w sondę?
Pytanie brzmi:
Jakie obawy towarzyszą nam przy spotkaniach w realu z osobami poznanymi na blogowisku?
Wczoraj Klarka napisała w komentarzu: Wyobrażasz sobie, co czują rodzice zastępczy, gdy przychodzi czas oddania dziecka? Wiem, na pewno to sobie wyobrażasz. Moja przyjaciółka tak ma co jakiś czas.
Gorąco polecam audycję Michała Olszańskiego na ten temat. Katarzyna Kowalska prowadzi pogotowie opiekuńcze. Jeśli znajdziecie chwilę i chcecie poświęcić ją na coś bardzo wartościowego, posłuchajcie: TU.
A Tobie, Klarka, gratuluję przyjaciółki.
Nie mam w tym żadnego doświadczenia. Poza tym jak to mówią moje córki jestem dzikusem wolę swoje towarzystwo , blogowe i FB. Np. na FB znam parę osób z którymi" zaprzyjażniłam "się i pisujemy do siebie. Oni już od paru lat spotykają się - każda osoba jest z innego miasta więc przez całe lato robią sobie takie zloty - raz tu raz tu - myślę że to jest bardzo fajne. Widzę że dobrze się bawią bo póżniej są zdjęcia na FB z tych spotkań. Mnie też zapraszają , ale mnie jakoś trudno się ośmielić.
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię, Mario. Mnie też ciężko było się przemóc!
UsuńJa jeszcze nie miałam okazji spotkać się w "realu" z osobą poznaną za pośrednictwem mojego bloga. Ale spotykałam się z ludźmi poznanymi np. na forach. Dla mnie jest to niezwykle ciekawe zjawisko, bo nie da się za pośrednictwem komputera wyobrazić czyjegoś głosu czy mimiki. Składanie tych elementów w całość postaci jest dla mnie niezwykle ciekawe. Ja się nie boję takich spotkań. Nie zawsze one przeradzają się w trwalszą znajomośc, ale czasem tak.
OdpowiedzUsuńTakie spotkania nie rozczarowują pod jednym warunkiem - nie udaje się kogoś innego w internecie. Jeśli jesteś sobą to za pomocą komputera, na prawdę, można kogoś poznać. Wtedy jest mało miejsca na rozczarowanie:)
Mam nadzieję, że tak jest w moim przypadku, zresztą, jak długo można udawać kogoś innego? Prędzej czy później wyjdzie szydło z worka :)
UsuńOstatnio już Ci się zwierzyłam, jakie targają mną wątpliwości i obawy na temat spotkań w realu. Na większosc z pytan Twojej sondy mogłabym odpowiedziec twierdząco. Człowiek to dziwna istota - takie spotkania często traktuje jak dziwny egzamin, a wypadałoby po prostu brać to na luzie i cieszyc sie, ze ktoś z netu polubił nas na tyle, ze chce tę znajomośc pogłębić.Człowiek jednak wciaz szuka dziury w całym...
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam!:-))
Tak, Olgo, pamiętam "ciepłe kluchy" :)
UsuńMyślę, że mamy podobnie z naszymi obawami.
Z osobami z blogowiska nie mam doświadczeń, natomiast było sobie kiedyś pewne forum. A na tym forum topik, który zebrał gromadę osób, lubiących ze sobą dyskutować. Dwa razy spotkałam się z tymi osobami, raz we Wrocławiu, raz w Toruniu, żeby było sprawiedliwiej z dojazdami.
OdpowiedzUsuńByło super. Toruń był z noclegiem, więc mogliśmy posiedzieć do późnej nocy, a Wrocław jednodniowy.
Szkoda, że w tej chwili mało osób się udziela na owym topiku, było fajnie.
To w takim razie ja żałuję wraz z Tobą :)
Usuń...spotkania w realu jeszcze nie miałem, ale w sumie nie obawiam się, choć tam gdzieś głęboko w podświadomości drzemią małe obawy...
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem kiedy Ci się trafi:)
UsuńNie wiem,czy każdy napisze tu szczerze,co o takich spotkaniach sądzi...
OdpowiedzUsuńMoże być to niezręczne.
Wiele osób już się spotykało i ma swoje doświadczenia,przemyślenia.
Mogę tylko napisać,że jedno spotkanie o niczym nie świadczy i trzeba lepiej się poznać,żeby wydać o jakiejś osobie opinię.
Trzeba też wiedzieć,że życie ,w sieci' to nie realna codzienność.
To prawda, choć jednak jest to kontakt z żywymi ludźmi, wiec też cenny.
UsuńMyślę, że nie ma co oczekiwać za wiele - to jest najgorsze co można zrobić.
Ja rowniez mam doswiadczenia ze zlotem osob bliskich pewnemu forum. Raz bylam w Polsce na takim zlocie, innym razem zaprosilam do siebie jednego z uczestnikow z partnerka. Za kazdym razem nie tylko sie nie rozczarowalam, ale nawiazalam cenne (nie materialnie) znajomosci. Nie mam zadnych obaw przed spotkaniami w realu, z tym, ze nie z kazdym mialabym ochote na spotkanie, wyciagajac swoje wnioski spomiedzy linijek tego, co pisze.
OdpowiedzUsuńTak, to też ważny aspekt. Trzeba mieć podstawy do optymizmu przy takich spotkaniach. Jestem jednak niemal pewna, że da się to już dobrze wyczuć przy kontaktach blogowych. Ciekawa jetem naszego spotkania :)
UsuńLuzik, ja wiem, ze bedzie fajnie.
UsuńJa chyba najbardziej obawiam się tego czy będzie o czym rozmawiać. I przyznam, że jestem początkowo spięta. Boję się czy dana osoba odbierze mnie tak jak odbiera mnie w sieci. Poza tym mam jakiś dziwny problem z wiekiem - osoby, które tu poznaję sa starsze i czasem mam obawy czy będę traktowana poważnie ;). A gówniarą przecież nie jestem ;)
OdpowiedzUsuńCzasem tak sobie myślę, że nie chciałabym się poznawać w realu - jednak ta internetowa anonimowość jest całkiem fajna i ... taka spokojna! Cenię sobie spokój ogromnie!
Z blogowni spotkałam się na razie tylko z jedną dziewczyną - było bardzo sympatycznie i pozytywnie. Mamy cały czas kontakt i na pewno będziemy się spotykać.
Mam tez inne doświadczenia ze spotkaniami z neta - bywało różnie ;))
A co taka małolata może wiedzieć o życiu! Phi!
Usuń:D
I co? Żadnej reakcji na moją prowokację?? :(
UsuńProwokację srację :P
UsuńWyobraź sobie, że małolata właśnie wróciła od KS - byliśmy na spacerze - pierwszy raz na działce w tym roku i KS całą drogę powrotną szedł na nogach! A ciocia i tata myśleli, że wózek niezbędny!
I to odpowiedź na mą wiedzę o życiu :D. Jest żadna, ha! ;P
U mnie w pracy nie widać żadnych sond! I nie wiedziałam o czym tu niektórzy piszą ;)))
Co do obaw podpisuję się po Aluchą,pomijając obawę że nie będę traktowana poważnie:)i nie z powodu że jestem nad wyraz poważna oj nie
UsuńMożecie sobie przybić piątkę. Ja się bardziej boję, że wydam się zbyt poważna. ;)
Usuńdziękuję za link
OdpowiedzUsuńpoznałam wielu ludzi "blogowych" choćby z okazji organizowania wycieczki Liptona lub pobytu na forum blogerów w Gdańsku. Niektórych gościłam w domu, z innymi spotykałam się na mieście. To jest tak, jak w każdym innym środowisku - z jednymi łapiesz kontakt, z innymi nie bardzo. Szybciej łapię kontakt z młodszymi ludźmi, mam wrażenie, że są bardziej otwarci.
Pamiętam Twoją notkę an ten temat. :)
UsuńMam za sobą spotkanie (w zasadzie trzy) z osoba poznaną w sieci, z bloga. Było miło, ale zawsze spotykałyśmy się w sytuacjach nie sprzyjających lepszemu poznaniu i swobodnej rozmowie. Utrzymujemy kontakt i nie ukrywam, że mam nadzieję na spotkanie bardziej prywatne. Jednak różne zadawnione kompleksy, choć w dużej mierze się z nich wyzwoliłam, sprawiają, że pierwsza odpowiedź z Twojej sondy zwykle mną rządzi w takich sytuacjach, mimo że skądinąd wiem, że - jak to się mówi - zyskuję przy bliższym poznaniu.
OdpowiedzUsuńNinka.
"Zyskuję przy bliższym poznaniu" - fajnie mieć taką wiarę!
UsuńTo genialna myśl, bo ja zawsze myślę, że tracę. Spróbuję tę myśl sobie przyswoić :)
Sienkiewicz był zdania, że kobiety przy bliższym poznaniu zyskują, a mężczyźni tracą;))) Miał 5 żon;)))
UsuńHa! wyraziłam się nieprecyzyjnie: to "skądinąd wiem" znaczy po prostu, że mówiło mi o tym kilka osób. Ja jednak mimo wszystko nie do końca w to wierzę:)
UsuńNinka.
Kretowata - :)))
UsuńNinka, a już myślałam, że znalazłam osobę pewną siebie :)
Teraz jestem o wiele bardziej pewna siebie niż dawniej, ale w dalszym ciągu nie jest to taka niezachwiana pewność i pewnie nigdy nie będzie. Jednak wystarczy pewność siebie udawać, a wszyscy w to uwierzą; przetestowałam to, kiedy poszłam na studia. W liceum byłam zakompleksioną outsiderką, a podczas studiów miałam dużą grupę znajomych zawarłam kilka przyjaźni i byłam bardzo aktywna.
UsuńNinka.
I to jest "fakt autentyczny", mimo że przypomina sytuacje ze znanego cyklu powieściowego dla młodzieży.
UsuńNinka.
Maskotka napisala dokladnie to, co ja mysle , wiec myslimy jak siostry sisters :P
OdpowiedzUsuńspotkan mam za soba duzo roznych, zawsze jestem ich ciekawa, nie mysle o tych punktach z pytan Anki powyzej, raczej PO spotkaniu :) bo czy jest o czym rozmawiac na przyklad, wychodzi w trakcie, cisza niekoniecznie musi byc niezreczna, ja - wbrew pozorom - lubie byc cicho w towarzystwie innych, bo fajnie jest byc cicho z kims. a w kwestiach ja - czy - ta -druga - osoba to zawsze ja uwazam, ze osoba sie mna rozczaruje, bo taki mam charakter.
Za czesto idac na takie spotkania wydaje nam sie, ze jak lubimy blog danej osoby, osoba swietnie pisze, to NA PEWNO sie polubimy, a niekoniecznie tak bywa. Dana osoba po prostu swietnie sie potrafi sprzedac :) co nie jest karalne, rhehrehrh.
Jesli chodzi o Anke...no wlasnie.....ona naprawde przereklamowala sie jako cieple kluchy, ona jest osoba ZROW-NO-WA-ZONA! Jak myslalam o niej i jej blogu to ona jest jednym z bohaterow swojego blogu i ciekawe...jak podjezdzala po mnie po d wytwornie filmow, gdzie skrecalo duzo samochodow - WIEDZIALAM, ze ona to ona, bez specjalnego gapienia sie na kierowce. ciekawe dlaczego, hreherher. Czulam tylko treme z powodu wymienionego wyzej, ze ona popatrzy, poslucha i albo ucieknie z krzykiem, albo wykopsa z domu, hreherherh. Ale to jest trema bardzo nikla.
Spotkania sa po to, zeby sie dowiedziec czy lubisz herbate smakowa czy czarna, czy sernik z cukierni to grzech nie do wybaczenia, jakie masz kwiatki w domu, no bo po co innego? Randka w ciemno to randka w ciemno!
A ja teraz napisze do Anki zwykly list (mailowy) :))
No, toż mówiłam, że "ciepłe kluchy", czy to nie jest właśnie ZRÓWNOWAŻONA, tylko ładniej ujęte? :)
UsuńTym stwierdzaniem zamykam dyskusję o kluchach, ciepłych bądź nie :)
Fajnie było i tyle!
Najbardziej obawiałabym się zwerbowania do tajnych służb:D
OdpowiedzUsuńA serio, to o mały włos nie doszło do mojego pierwszego spotkania z jedną z blogerek. Choć bardzo cenię sobie internetową anonimowość, to mam ogromną ochotę poznać niektóre osoby i przekonać się jakie są w realu. W mojej pracy często zdarza się, że koresponduję z kimś miesiące lub lata i w końcu dochodzi do spotkania. To bardzo ciekawe doświadczenie. Czasami osoba jest dokładnie taka jak ją sobie wyobrażałam, a czasami nie ma nic wspólnego z wizerunkiem stworzonym w mojej głowie. Nie mam obaw przed takimi spotkaniami. W końcu nie każda znajomość musi przerodzić się w przyjaźń. Znam natomiast dwa przypadki znajomości internetowej, które przerodziły się w miłość;)
A u mnie też o mały włos nie doszło do spotkania ;))
UsuńW pracy też tak mam - maile, telefony przez długi czas, nagle jakieś spotkanie, a tu często ogromne zaskoczenie! Zwłaszcza jeśli chodzi o wygląd - dziwnym trafem ZAWSZE moja wyobraźnia nijak ma się do rzeczywistości ;)
ja mam tak samo!! najczesciej wyobrazam sobie dziewczyny, ze sa niezwykle wysokimi brunetkami z dlugimi wlosami!!! rheherhehr
UsuńAlucho serio?;)
UsuńNastępnym razem nie odpuszczę!
Wyślę marynarzy w kosmos;)
Opakowana, to ja prawie w połowie odpowiadam Twoim wyobrażeniom:)
No mówię Ci! patrz jaki zbieg okoliczności ;D
UsuńO, to by było dla nich bardzo ciekawe doświadczenie :D
Ja też odpowiadam, ale w 1/3 ;)) - kolor włosów się zgadza ;)
Krysiu, ja raz sobie wyobrażałam jedną panią jako młodziutką osóbkę, wysoką, szczupłą, śliczną, w długich ciemnych włosach. Okazała się być panią w sile wieku, we fryzurce na jeża prawie (!), kolor rudy i nie była wysoka i jeszcze coś nie była ;)
Toż to szok był!
No tak, ja jak zaczynałam blogować, to myślałam, że wszystkie blogerki to są szczupłe, piękne i młode osoby, bo przecież inne by się nie odważyły...
UsuńTeraz już tak głupio nie myślę :)Jakie to ma znaczenie jeśli się nie prowadzi bloga szafiarskiego, czy modelingowego?
Konwalio, ja też cenię sobie bardzo anonimowość blogową, to coś co mi się bardzo w tym podoba. Moi znajomi nie wiedzą, że to robię... Tyko najbliższa rodzina :) Dobrze mi z tym.
powiem przewrotnie, że przez znajomość z neta zaszłam w ciążę ;)
OdpowiedzUsuńHolender! Powinnam dodać więc do mojej ankiety kolejny punkt:
Usuńże zajdę w ciążę :))
Moja siostra zaszła nawet w dwie!
UsuńOczywiście nie na raz ;))
Koniecznie powinnam dodać ten punkt! :)
UsuńJa przez taką znajomość miałam wrocławski czas w swym życiu ;)
UsuńMaskotka:))))
UsuńAnka, dodaj !!:)))
Przykro mi, sondy nie da się przerobić w trakcie trwania, ale wezmę to pod uwagę. :)
Usuńza mną spotkanie 3 osób z blogosfery w realu, miałam obawy, chyba jak każdy i jestem bardzo przyjemnie doświadczona, że sympatie z blogowego świata przełożyły się jak najbardziej na świat rzeczywisty. Z jedną osobą niespodziewanie przełożyło się na bardzo zażyłą znajomość i wspólną pasję, więc czasem warto schować lęki do kieszeni i zaryzykować ;)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, Jo, ze swojego doświadczenia, że warto. Ja wszystkie spotkanie miałam super udane :)
UsuńKochani, bardzo dziękuję za te wypowiedzi (i czekam na więcej). Odpisywać Wam będę po południu :(( Teraz praca, niestety, buuuuuuuuuu
OdpowiedzUsuńpraca - szmaca.... :P
UsuńDokładnie. I jeszcze bardzo boli mnie dziś głowa :(
UsuńMnie też:/
UsuńJa spotkałam się z Tobą Aniu i jeszcze wcześniej z jedną blogowiczką. Odwiedzałyśmy swoje blogi, aż raz ona napisała, że jedzie służbowo w moje okolice, więc zaprosiłam ją do nas i to było świetne spotkanie, czas zleciał bardzo szybko, szkoda się było rozstawać.
OdpowiedzUsuńPrzed spotkaniem z Tobą nie robiłam sobie żadnych założeń jaka będziesz, byłam po prostu ciekawa nowej osoby :-) Ty z bloga i Ty w rzeczywistości to dla mnie jedna i ta sama osoba.
No i jeszcze mogę dodać, że bardzo żałuję, że większość osób z którymi chciałabym się móc spotykać w realu (w tym Wy) są tak daleko od moich stron :-(
Buziaki Aniu
Miło mi czytać te słowa, że ja z bloga i z reala jestem tą samą osobą. ja też wspominam bardzo miło spotkanie z Wami. :)
UsuńZupełnie się tego na początku nie spodziewałam, ale okazało się, że dzięki pisaniu bloga poznałam fantastycznych ludzi.
OdpowiedzUsuńI to nie tylko wirtualnie, ale i w życiu.
Tylko z jedną osobą kontakt nie przetrwał - różnice potencjałów bym to nazwała i kompletnie inne zainteresowania.
Ale to było moje pierwsze w ogóle spotkanie, bardzo spontaniczne i niezbyt przemyślane. Dodam tylko, że żadna z osób nie czuje się pokrzywdzona, czasem po prostu ludziom nie po drodze.
Ale poza tym właściwie z każdą poznaną tu osobą jest mi po drodze, najczęściej już po blogu wiemy, że mamy o czym rozwiać a i kontakt okazuje się jeszcze lepszy niż w wirtualu.
pozdrowienia!
Dziękuję, Iw, za podzielenie się doświadczeniem. Czyli, bywają też kontakty nieudane. Nic dziwnego, zupełnie tak samo jest w rzeczywistym świecie.
Usuń:)
Nie sptkałam się jeszcze z osobą poznaną w sieci, ale kilka z pewnością chciałabym poznać bliżej. Nie miałabym obaw przed takim spotkaniem. Zagłosowałam w Twojej sondzie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Gigo.
UsuńMyślę , że blogerki są niezwykłe poprzez sam fakt pisania bloga,
OdpowiedzUsuńwięc nawet na jakieś szczegóły czy braki nie zwrócą uwagi. :-)
Mnie martwi co innego, odległość.
Na razie znam tylko jedną osobę , która jest blisko mnie,
a reszta to południe Polski :-(
Hura! Jestem więc niezwykła!
UsuńTo nie może być prawda... blogerki są z całej Polski, a nawet z całego świata! :)
Aniu, hmmm..., Aniu:) Że niby tak publicznie mam się wypowiadać?
OdpowiedzUsuńBardzo sobie cenię rozmowę. Rozmowa pod postacią listu, komentarzy jest ograniczona do wymiany myśli, opisywania przeżywanych emocji. Jest też bezpieczniejsza, chroniąca granice. Spotkanie w realu dla mnie to dążenie do pełnego poznania. Poznaję tembr głosu, temperament, uśmiech... energię. Ufam swojej intuicji przy podejmowaniu decyzji o przeniesieniu znajomości do realnego świata;) Najważniejsze dla mnie, że nie mam oczekiwań względem spotkania. Nie zakładam niczego. Czekam na nie z nutką obawy, ale i też z ciekawością drugiego człowieka.
I nie zawiodłam się ani razu:)
A o Ance Wrocławiance nie napiszę nic publicznie;) O nie, nie!
Aga
I całe szczęście:)
UsuńPięknie napisałaś, Agnieszko! Ja też wierzę w swoją intuicję.
Ha, ha, pewnie, że całe szczęście, bo budyniowy świat i tak jest już słodki:) A jaka jest Ania, każdy z blogowiczów wie, odwiedzając Jej dziennik :) Dziękuję Aniu, że piszesz.
UsuńI jeszcze powiem, że ostatnio byłam na spotkaniu literackim i kawie. W towarzystwie prawdziwego mężczyzny poznanego w wirtualnym świecie. I znów nie zawiodłam się;) Prawdziwy romantyk XXI wieku...
Och, Ty szelmo! :))
UsuńTe tajne służby powinny być na pierwszym miejscu;-)
OdpowiedzUsuńJak sie wszystkie zlecimy i zazyczymy sobie byc w sluzbach sekretnych to przeploszymy kupe ludzi, rheherher
Usuń:)) Ten punkt sondy podpowiedziała mi Ania M. :)
UsuńNo i co, kurka, w sondzie można zaznaczyć tylko jedną opcję, a ja bym miała może ze dwie. I co, i co teraz? Jak żyć?
OdpowiedzUsuńCiężko, ciężko, ale jakoś trzeba!
Usuń:*
Pomimo miejsca zamieszkania mialam okazje poznac osobiscie wiele wirtualnych istnien:)) Nigdy nie mialam zadnych obaw i nigdy nie mialam zadnych rozczarowan. Zawsze czulam juz wczesniej jak to moze byc i tak bylo. Powiem wiecej, prawie piec lat temu wpadlam na zupelnie zwariowany pomysl i w zwiazku z podroza do Polski w Gdansku i Lodzi zamiast w hotelu spalismy u wirtualnych znajomych. Bylo BOSKO!!!
OdpowiedzUsuńSzczegolnie w Lodzi, bosz gdybym miala taka rodzine jak moi lodzcy przyjaciele to kto wie czy nie bywalabym czesciej w PL:)))
Kocham i cenie ich przyjazn bardziej niz wlasna rodzine, no ale rodziny sobie nie wybralam;P
W Warszawie mialam tez spotkanie z kilkoma blogowiczkami, jedna z nich byla bardzo krotko (tylko godzine) bo nastepnego dnia wylatywala do Paryza, wiec wiadomo ograniczenie czasowe.
I wlasnie ta "paryzanka" przyjechala do nas dwa lata temu na 10 dni.
Bylo znow super, okazala sie tak idealnym gosciem i tak sie swietnie wpasowala w nasza zwariowana rodzinke, ze Wspanialy pozegnal ja slowami "kiedy tylko zechcesz i jak dlugo mamy warunki to zawsze bedziesz tu mile widziana".
Bardzo optymistyczna relacja! Ja mam podobne doświadczenie, choć nie do końca polegające na spotkaniu i niedługo o tym napiszę. :)
UsuńKiedy znów będziesz w Polsce?
:)
Aniu, naprawde nie wiem... moze juz nigdy, bo w sumie to dopoki zyla mama to wiesz, bylo inaczej:)
UsuńA przy okazji to mam rodzine we Wroclawiu, bo tam sie osiedlily lata temu dwie siostry mojego ojca;))
Kto wie, czy nie gdzieś na Biskupinie...
Usuń:)
Czuję się wywołana do odpowiedzi ;)
OdpowiedzUsuńZe znajomości blogowych Anko jesteś pierwszą znajomą, natomiast netowych znajomych już trochę mam i pamiętam jak się denerwowałam przed takim pierwszym spotkaniem, tym bardziej, że był to cały weekend u kogoś w domu. Było super i wtedy przestałam tak bardzo obawiać się znajomości wirtualnych, jednak zawsze przed pierwszym spotkaniem czuję pewien niepokój, jak zostanę odebrana, przecież jestem taką zołzą, że każdego potrafię do siebie zrazić.
Jeśli chodzi o to jak odebrałam Ciebie, to powiem tak - tak bardzo czułam się na cenzurowanym czy nadam się na personel dla Filonki (ta właśnie leży na mnie i mruczy jak traktor) że wszystko inne było jakby poza moją percepcją ;) jednak myślę, że to jak postrzegam Cię przez wpisy, a to co było w realu jest zbieżne :)
No i wice wersa :) jestem ciekawa czy to co prezentuję na blogu jest zgodne z tym jaka jestem w realu?
UsuńTak jakoś to u mnie działa, że po pierwszym zanotowaniu w głowie rzeczywistości "wyglądowej" i osobowościowej nowo poznanej osoby, już nie wyobrażam sobie, że ona mogłaby być inna. Tak było ze spotkaniem z Tobą. Już nie wyobrażam sobie innej Basi, choć zauważyłam od razu, że na blogu jesteś sobą.
UsuńNie wiem czemu mogłaś myśleć, że Ci nie dam kota! Taka myśl nawet nie powstała w mojej głowie! Byłam ogromnie szczęśliwa, że Ci go mogłam dać, właśnie dzięki blogowi, gdzie mogłam przeczytać jaki masz stosunek do zwierząt.
Sprawiłaś mi ogromną radość, tym, że wzięłaś kotka ode mnie. Tak, jak Kasia. To niezwykle udane adopcje, bo na bieżąco mogę śledzić losy moich podopiecznych.
Cieszę się, że ja jestem tą samą osobą w reali i wirtualu.
Jak to dlaczego mogłam się obawiać, że nie dostaniemy Filonki? Przecież szukasz tylko dobrych domów dla swoich podopiecznych a może My wydamy się nieodpowiedni? Może to, że kochamy koty nie wystarczy?
UsuńCieszę się, że po blogu takie odniosłaś wrażenie, bo tak właśnie jest w moim przekonaniu.
UsuńBasiu musiałabym być wariatką, ab Ci nie dać kota! Faktycznie sama miłość nie wystarcza czasem, bo ludzie kompletnie (w mojej ocenie) nie mają warunków, ale nie myślałam tego nigdy o Tobie!
Usuń:)
refleksji osobistych nie mam, bo nie miałam i, jak sądzę, nie mam potrzeby spotykania się w realu z osobami ze świata wirtualnego, niemniej uważam takie spotkania za fantastyczne wydarzenia. Zawsze wzbudzają we mnie radość, gdy czytam relacje innych. Spotkania te nadają sens istnienia świata wirtualnego.
OdpowiedzUsuńTrochę widzę w tym, co piszesz sprzeczności, bo skoro uważasz je za fantastyczne wydarzenia, to czemu nie masz potrzeby? :)
UsuńAle rozumie, bo ja też nie mam potrzeby. To zawsze była propozycja osób trzecich.
Aniu, co do spotkań - nie mam w tym temacie doświadczenie, gdyż wszystkie moje wirtualne znajomości są tylko wirtualne...:)
OdpowiedzUsuńnatomiast co do audycji, słuchałam jej już parę miesięcy temu i ryczałam jak bóbr! potem widziałam panią Kasię w programie TV i było to równie wzruszające... to WSPANIAŁA KOBIETA! przywraca życie bezbronnym, słabym kwiatkom, które więdną porzucone i pozbawione miłości... nie zapomną jej opowieści o Benku... nawet brak mi słów.
Właśnie! Ta opowieść pozostanie ze mną na zawsze. Jakie to szczęście, że słuchałam tej audycji. Niezapomniana.
UsuńBenek. Kochana Benek. Jeden człowiek ją skrzywdził, drugi przywrócił życiu, tyle ile mógł...
ta historia brzmiała jak opis cudu...:) chyba nigdy jej nie zapomnę.
UsuńI ja.
UsuńW sondzie wpisalabym ze balabym sie wszystkiego z wyjatkiem czterech ostatnich.
OdpowiedzUsuńDzięki, Agni. Ale zagłosowałaś?
UsuńChyba to fasjna sprawa tekie spotkania, ja nie mam doświadczenia...pozdrawiam Aniu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Usuńłe same niepozytywne cechy podałaś, a gdzie to słynne "świetnie sięNam gadało" mam doświadczenie w spotkaniach blogowych jeasszcze świerze bo tamtoroczne :) z Szefową się widziałem face to face i wiesz..... SUPER wspominam ten CZAS, i miałem takie coś ala motylki we brzuchu, więc wiesz jeśli po mnioie cchodzi, to jestem jak najbardziej zza !!!!! :)
OdpowiedzUsuńRafal vel lipton_ER
PS za przewodnika mojej wycieczki do Kraka rrobiła blogerka i też zastrzeżeń nie mam, po prostu takie spotkania to dobry sposób na zawieranie nowych cielkawych znajomości, i już, alem się rozpisał :) do zobaczenia w realu, kiedyś :)
Fajnie, że się rozpisałeś! Do zobaczenia więc :)
UsuńMotylki w brzuchu... no, no :)
Ja jeszcze się z nikim nie spotkałam, chyba bym się najzwyczajniej wstydziła:)
OdpowiedzUsuńTeż się wstydziłam i na pewno będę następnymi razy. To jednak szybko mija.
UsuńJa chętnie bym się spotkała w realu z innymi blogerami. Jestem bardzo pozytywnie do tego nastawiona. Nie boję się takich spotkań. :) Ktoś jest obcy tylko na początku. Później już nie jest obcy :D
OdpowiedzUsuńW końcu przyjmuję pod swój dach ludzi z całego świata i mam na razie same pozytywne doświadczenia. (Należę do społeczności couch surfing)
Miłego dnia
pozdrawiam
Podziwiam! To wspaniała sprawa.
UsuńMoje blogowe spotkania nastąpią dopiero w tym roku (jeśli plany uda się zrealizować), ale mam już wielu Przyjaciół poznanych na czatach, forach i innych netowych wymysłach...
OdpowiedzUsuńTo tak jakby poznać kogoś kogo się już zna...
Trzeba tylko spotkać Osoby, które zawsze są sobą...
Mądre słowa. Samo sedno. Dzięki!
UsuńKilka lat temu nawiązałam kontakt mailowy, a potem telefoniczny z dziewczyną poznaną na jakimś forum. Poszło to w takim kierunku, że poczułam się osaczona. Dosłownie. Teraz jestem bardzo ostrożna. Tamta historia, jej przebieg, nadałaby się na niezłe opowiadanie. Zakończyła się dość niefajnie i jest mi trochę przykro z tego powodu, ale nie miałam innego wyjścia.
OdpowiedzUsuńJoanna
Jestem ogromnie ciekawa tej historii...
UsuńWiesz, mam obawy. Internet jest nieprzewidywalny i nigdy nie wiadomo czy ona tego nie przeczyta. Nie chciałabym jej sprawić przykrości tym bardziej, że to nie była zła osoba, tylko oczekiwała ode mnie abym poświęcała jej zbyt wiele czasu.
UsuńJoanna
Oczywiście. Nie namawiam Cię to takich zwierzeń publicznych. Rozumiem.
UsuńPozdrawiam Joasiu ;)
Na blogowisku jestem od października 2005, więc wiele wody już upłynęło ;) W zasadzie od początku poznaję fajne kobietki, spotykamy się z kilkoma i odwiedzamy, też mimo zamieszkania w różnych stronach Polski - dwie Gliwice, jedna Katowice, jedna Tarnobrzeg, jedna Gdynia, jedna Gdańsk, no i kilka "sztuk" na miejscu mam ;) Nigdy nie miałam stresów z tym związanych, chociaż nie wszystkie znajomości przetrwały.
OdpowiedzUsuńTo jesteś, że tak brzydko powiem "stara wyga". :)
UsuńDzięki za Twoją opinię.
Nie ma sie czego bać... :) Ja juz dwa lata siedze we Wroclawiu przez internetowa znajomosc, ludzi poznanych przez internet, telefon nie zlicze - nie byly to osoby z bloga - wyjatkiem jest Anka , ale tego spotkaniem raczej nazwac nie mozna ( chyba sie obie z tym zgadzamy:) ). Moze to tez zasluga wieku :P ale z drugiej strony moja mama tez miala znajomych przez telefon i internet - wiec to chyba rodzinne...
OdpowiedzUsuńPS. na zywo wyglada lepiej ;)
Kto? Co? Amisia?
UsuńPozdrawiam serdecznie, Aniu:)
Kto - Anka, Co - zajedwabisty dom, Amisia - ucieka jak malo co - odwazny kot ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam tez, czytam Cie ale nie komentuje :)