Strony

poniedziałek, 21 marca 2016

Pomóżmy Hani

Podano do stołu. :)

Drodzy Czytacze, Gocha zarobiona po kokardki - zleciła mi (niczym sekretarce, he, he) przygotowanie krótkiego wpisu o pewnej trudnej sytuacji.  Szukanie pomocy przez ogłoszenie w sieci już nie raz się sprawdziło, także tutaj. Warto jeszcze raz spróbować.

Rzecz dotyczy jednej z czytelniczek bloga, która podpisuje się jako Hania-Szalona Babcia. Do Gosi napisała córka Hani, Zofia, mieszkająca w Szkocji. Hania ciężko zachorowała... Teraz już wiemy o tym więcej od jej córki, a sama Hania w lutym zwierzyła się i nam, choć bardzo oględnie - pod postem Gosi o starej złamanej lipie TU (klik). Napisała wtedy kilka poruszających zdań:

Ech... Ten post, w tej chwili... dla mnie... o mnie... "Muszę teraz sięgnąć po siłę, która jest we mnie. Bo jest... gdzieś..." Tylko gdzie i czy ją tym razem odnajdę?... I czy mam obok siebie taką mocną, zdrową lipę, od której mogę czerpać siłę, gdy mojej już zabraknie? Tak, to wszystko piękne - odnowa, początek nowego, życiowa wiosna, córka, wnuczka, prawnuczka... Tylko lipy nie ma... I wolałabym widzieć, jak one rosną przy mnie, a nie po mnie... Trzymajcie za mnie kciuki, proszę... sorry...

Hania, jak pisze jej córka, często opowiadała o tym, co się dzieje ZMD, o wspaniałych osobach trafiających tutaj. Żyła sprawami opisywanymi przez Gosię, a tak często znajdującymi dobre rozwiązanie właśnie dzięki dobrym ludziom. Dlatego pani Zofia zdecydowała się napisać do Gosi, by poprosić o pomoc.

Jeśli stan zdrowia na to pozwoli, córka Hani chciałaby zabrać mamę do siebie. Jednak Hania nie mieszka sama - w domu jest kilkunastoletni kot Psotek i okołopięcioletni przygarnięty pies husky Lazur (bez rodowodu).

Pani Zofia z żalem pisze o prawdopodobnej konieczności oddania zwierząt, ale nie widzi innego wyjścia z sytuacji. Tam w Szkocji w domu są już dwa koty, psa nie ma ze względu na trudność w znalezieniu dla niego opieki na czas wyjazdów do Polski. Teraz jest jeszcze niemowlę. Dodatkowo kotek staruszek ciężko znosi podróże. Najlepszym rozwiązaniem wydaje się znalezienie dla zwierząt dobrych domów z troskliwymi, kochającymi opiekunami. Zwierzęta mogą być rozdzielone.
Dom Hani znajduje się w województwie zachodniopomorskim, w okolicy Złocieńca. Córka Hani rozważa także możliwość udostępnienia mieszkania. Najważniejsze jest znalezienie odpowiedzialnych, kochających zwierzęta, empatycznych ludzi, którzy mogliby się zaopiekować tymi skarbami:

Lazur.

Psotek.

A tak pani Zofia pisze o Psotku i Lazurze:

Kot Psotek, staruszek - ma kilkanaście lat  i jest charakterny, ale jeśli ktoś go pokocha, to będzie wierny i oddany. Uwielbia wchodzić na człowieka i się wtulać jak dziecko. Jest wykastrowany. Ma problem z uszami, potrzebuje regularnego czyszczenia i zakrapiania.  Potrzebna jest odpowiednia, miękka karma; kot zresztą zjadał wszystko, i surowe, i gotowane, i kupioną karmę.  Głównym problemem jest to, że źle znosi podróże.  

Może ten staruszek właśnie wypatruje nadejścia dobrego losu dla siebie, Lazura i dla Hani...

Pies Lazur (z niebieskimi oczami) ma około 5 lat (w ocenie weterynarza). Jest zdrowy, bardzo spokojny, regularnie szczepiony, bardzo przyjacielski w stosunku do dzieci i zwierząt. Praktycznie nie szczeka. Jest mądry i na pewno dużo mógłby się jeszcze nauczyć.  Pies był wychowany w bloku i nie ma kondycji, żeby dużo biegać czy chodzić, ale na pewno można go rozruszać. Jest jednak bardzo silny (mamę raz pociągnął, kiedy poczuł zwierzynę, jak z nim szła na spacer). Zna podstawowe komendy i je wykonuje, nie kopie ogródka. Luzem biega po ogrodzie 10-arowym. Bardziej reaguje na męski głos, tyle że lubi uciekać i wystarczy furtkę otworzyć, a znika na kilka dni. Szczególnie gdy poczuje zwierzynę.  


Lazur też jakby zapatrzony w przyszłość. Oby dobrą.

***

Kochani, nie chcę się rozpisywać na kolejne tysiące znaków, myślę, że tyle informacji wystarczy. 

Psotek zadumany...

Wspaniała mordeczka!

Podsumowując, można pomóc na dwa sposoby:
- kot i pies potrzebują nowych domów 
- istnieje możliwość, że ktoś mógłby zamieszkać w domku za opiekę nad zwierzakami i za bieżące opłaty (prąd, gaz, woda). Okolica jest przepiękna, sklepik z piekarni i masarni przyjeżdża kilka razy w tygodniu, a do najbliższego jest 3 km. Wokół jeziora. Domek to są dwa pokoje, łazienka, duża kuchnia. Ogrzewanie na kozę i piec. Kuchenka na butlę gazową plus druga indukcyjna. Bojler elektryczny na wodę. Karmę i resztę dla zwierząt kupowałaby Hania i przesyłką by wszystko przychodziło.

Jeśli ktoś może pomóc, proszę o kontakt na adres Gosi (zamoimidrzwiami@gmail.com) lub mój (jolkam@ct.com.pl).

Do dzieła, ludziska! Wyobrażacie sobie, jak to jest, kiedy się kocha swoje zwierzaki i trzeba podejmować takie decyzje... Nie życzę nikomu.

Niech dzieją się dobre rzeczy!

To pisałam ja, JolkaM - na zlecenie Gosianki Wrocławianki, która, jak pamiętacie, dziś przekazuje wspaniałym ludziom najcenniejszą Perłę (klik).
No chyba że jednak się spakowała i zwiała z nią na antypody, jako się TUTAJ (klik) odgrażała. ;)

***

PS. Haniu-Szalona Babciu, jeśli to czytasz, ściskamy Cię mocno i życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia. Nie zamartwiaj się o swoje zwierzaki, ten blog ma moc!
Od ludzi dobrej woli ta moc...




35 komentarzy:

  1. Smutne to wszystko...tak sobie pomyślałam że może bym....gdybym była bliżej. Ale to tylko mrzonki, niestety.
    Mam nadzieję, że zwierzaki znajdą opiekę i dobry dom. Trzymam kciuki, tutaj powinno się udać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę pomóc, ale wysyłam mnóstwo dobrych myśli w stronę Hani i jej zwierzęcych przyjaciół. Wierzę, że znajdzie się osoba - lub osoby, które będą mogły zająć się Psotkiem i Lazurem. Pozdrawiam Hanię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Serce mi sie kraje bo to kopie moich zwierzaków.Wysyłam dobra energię oby się udało.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli wszystko się dobrze ułoży za 15 miesięcy będę mogła podróżować po Polsce i opiekować się zwierzakami, teraz niestety nie jest to możliwe. Chociaż w lipcu sierpniu mogłabym wykroić ze dwa tygodnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę nieskładne te moje zdania, ale wiadomo o co chodzi:)

      Usuń
    2. I ja to samo pomyślałam. Szkoda, że jeszcze kilkanaście miesięcy...

      Usuń
    3. Nie poradzę, muszę jeszcze trochę obyć tam, gdzie obecnie przebywam:)

      Usuń
    4. Atre, jaka szkoda. Nie wyobrażam sobie odpowiedniejszej od ciebie osoby. Mogłabyś zaprosić czasem jakąś koleżkę do tego domku Hani, pomieszkałabyś tak pięknie, zwierzaki byłyby z Tobą szczęśliwe... Ech...

      Usuń
  5. Haniu Szalona Babciu, tak jest w Tobie siła, z całego serca życzę aby udało Ci się ją odnaleźć i mocno wierzę że ci się uda!!!!
    Nie jest to łatwe, ale jak się mocno chce... Ja kiedyś powiedziałam sobie że chce żyć...i tak mocno chciałam....no i żyję!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. pamiętam tamten przejmujący komentarz, czułam, że Hania ma poważne problemy:(
    pomóc nie mogę, ale myśli ciepłe ślę do Pani Hani i trzymam kciuki, by zwierzaki znalazły dom ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Przede wszystkim poprawy zdrowia pani Haniu! Za kotka i pieskamocno trzymam kciuki,cudne są, mam nadzieję,że szybko znają nowy dom.

    OdpowiedzUsuń
  8. Takie sytuacje, to moje widmo... Okropnie boję się, że któregoś dnia zachoruję lub ulegnę wypadkowi i nie wiem co by się wtedy stało z moimi zwierzętami... Niby wokół pełno życzliwych znajomych, ale którzy z nich - koniec końców - znaleźliby czas w spirali codziennych obowiązków i chęci, żeby zająć się moimi sierściuchami, które mają ogromny bagaż doświadczeń i nie mają łatwych charakterów...? :(

    Cóż, ja bym była nawet skłonna zamieszkać w tym mieszkaniu, ale przecież sama mam 6 kotów i 2 psy... Nie wiem czy by się wszyscy dogadali... Czy ja mam na tyle dużą wiedzę w temacie socjalizacji, aby ich wszystkich "dograć"...

    Lazur jest przepięknym psem... Może poprosić o udostępnienie ogłoszenia S.O.S Husky ? Tą fundację tworzą fajni ludzie z powołaniem, może coś wymyślą, doradzą, pomogą...?

    Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Oczami wyobraźni widzę Ciebie, Jolu, jak obgryzasz paznokcie ze złości, widząc te wszystkie błędy interpunkcyjne haha :D !

      Pozdrawiam Was, dziewczyny, ze słonecznego Gdańska... :)

      Usuń
    2. He, he, spokojność! ;) Jak potrza, to mam dystans. Czyli prawie zawsze. :D

      Wiesz, Dwynwen, ja też miewam takie myśli jak Ty: co gdyby zaszły okoliczności, które wyeliminowałyby mnie z opieki nad naszymi zwierzakami. Okropne to myśli i szybko je przeganiam. Nie mieszkam sama, jest mąż, syn, ale przecież to ja się zajmuję tym całym inwentarzem... Myślę też o tym w kategoriach pewnej uciążliwości, jaką im przyrządzam, dając dom tak wielu zwierzętom. W każdym razie teraz jest limit, i koniec, kropka, żadnego więcej zwierzora, o!

      Odzdrawiam z wsi bardziej tak na zachód położonej. :)

      Usuń
    3. Ja też tak mówiłam - limit jest, żadnych zwierząt więcej, koniec, kropka, wykrzyknik i akysz wszystkie bidy. ;)
      I coo...?!
      Od 3 dni mam szóstego myszołapa w domu! ;)
      W tej sferze jestem miętka faja. :(

      Usuń
    4. Dobry pomysł z tym S.O.S Husky. Jak tylko dostanę kontakt od Hani od razu to zrobię.

      Jeszcze jakieś pomysły?

      Usuń
    5. Popytam znajomych, którzy lubują się w tej rasie oraz znajomych kociarzy.
      Może coś się uda wymyślić wspólnymi siłami. :)

      Usuń
  9. Niech się dobrze dzieje!
    Haniu, życzę bardzo dużo zdrowia i dobrych dni :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Żeby moja Panda była młodsza to już bym sobie organizowała wyjazd.Jasny gwint:(((
    Pani Haniu,szybkiego i dobrego powrotu do zdrowia i...cud się zdarzy na pewno i zwierzaczki będą miały opiekę.Wierzę w to mooocno:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest fajna oferta dla kogoś kto żyje z pracy przez internet, wynajmuje mieszkanie, lubi zwierzęta. Dom Hani leży w malutkiej wiosce, zaledwie kilka domów, spokój, cisza, pięknie, bajecznie... I te jeziora! Wydaje mi się to wszystko atrakcyjne, ale wiadomo, że musi trafić na specjalną osobą, która może to zrobić.
      Oczywiście najlepiej by było gdyby zwierzaki znalazły dom.

      Usuń
    2. Rany, jeszcze tylko kilkanaście miesięcy. Wiem, że teraz trzeba "na już", ale ta malutka wioska, spokój, cisza... Szkoda.

      Usuń
  11. Udostępniłam na fb, szkoda, że nie mogę więcej :-(

    OdpowiedzUsuń
  12. Znam te tereny, faktycznie przepiękne. Jakby ktoś się chciał tam przeprowadzić ... i nad morze już stamtąd bliżej ...
    Mam nadzieję, że wszystko się ułoży, a pani Hani zdrowia życzę ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Jest facet na Mazurach, nazywa się Biegnący Wilk. Ma sforę husky, biega z nimi, może byłby zainteresowany?
    http://www.biegnacy-wilk.pl/index.php
    Paulina współprowadząca blog z Agniechą, też ma stado husky.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanuś, napisz słówko u siebie. Rrsztą się zajmę. Potem. :(
      Musimy pomóc!

      Usuń
  14. Trzymam kciuki. Bardzo mocno za całą Rodzinę!

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziewczyny, jakie pomysły żeby znaleźć dom tym zwierzakom? Potrzeba burzy mózgów, myślcie, pliss.

    OdpowiedzUsuń
  16. Pomysł mam taki, abyś napisała jeszcze do schroniska w Gaju przy fundacji dr Lucy, tam działają naprawdę świetni ludzie. Mają wiele działań na Facebooku, bardzo dobrze prowadzony profil i na pewno pomogą rozreklamować. Są też dla mnie jedną z nielicznych, transparentnych fundacji, niestety o wielu innych mam odmienne zdanie. Może Dom Tymianka mógłby także u siebie zamieścić apel? Polecałabym także napisać do Podaj Łapę https://www.facebook.com/podajlapewet/?fref=ts Różycki złoty człowiek, może mógłby zamieścić apel u siebie?

    Ze swojej strony, jeżeli wyrazisz taką ochotę, mogę jutro na naszym lokalnym portalu umieścić artykuł, zdjęcia i namiary. Mamy kilkaset wyświetleń dziennie, może nie wielką ilość, ale by się przydało.

    To tyle z moich skromnych pomysłów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są bardzo dobre pomysły. Zajmę się tym, Aniu. Bardzo ci dziękuję.

      Usuń
  17. Posłałam apel w dobre ręce i trzymam kciuki za zdrowie Hani Szalonej Babci

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)