Strony

czwartek, 19 czerwca 2014

Lidkom wstęp wzbroniony!

Bo będziemy Lidki obgadywać! :)

Takie niebo witało moich gości. 
I taka ścieżka w parku. 
Ruficzek też witał... kolegę. :)

Przed spotkaniem z Lidią walczyły we mnie dwa uczucia: trema i radość. Wyobrażałam sobie, jak to będzie fajnie poznać dziewczynę, z którą znam się blogowo już ze dwa lata, a może i od początku prowadzenia tego bloga. Dziewczyna ta to skarb, a nie zwykła czytaczka! Ona czyta! Ona pamięta! Ona odnosi się do treści posta! Zawsze z humorem, taktem i zawsze empatycznie. Zawsze do rzeczy, zawsze na temat, zawsze miło! Skarb prawdziwy, przecież mówię. :)

Radość więc z poznania takiej osoby to rzecz oczywista, a trema... No cóż, jest zawsze, choćby dlatego, że wizerunek budowany tu na tym blogu swojej własnej osoby, budowany tymi ręcami i tymi zdjęciami, i tymi słowami, które czytacie codziennie, może się, kurka wodna, różnić od rzeczywistości, a ona łaskawa dla mnie nie jest. Ech, te kilogramy nadprogramowe, ech, ten upływ czasu... Ech! 

Ale, ale. Nadejszła niedziela i Lidka dała znać, że już jadą. Wcześniej zrobiłam ten nieszczęsny sernik na zimno ze spapraną serem galaretką, o którym wiedział już cały świat, tylko nie Lidia. :)
Przyrządziłam też sos z kurek w śmietanie, który zamierzałam podać ze świeżym makaronem, czego bym nigdy, przenigdy nie zrobiła, gdybym w porę przypomniała sobie, że chłop Lidki jest wspaniałym kucharzem! Dobrze, że zapomniałam, bo tremę miałabym jeszcze większą. :)

Poszliśmy z Ruficzkiem witać miłych gości na przystanek. No i poznaliśmy Lidkę, która dumnie nosiła na szyi medal od Marii, oraz wyglądającego na całkiem zdrowego (mimo szpitala, o którym wszyscy wiemy) Chłopa. :) Autobus, który ich przywiózł, odjechał jak niepyszny z napisem "pojazd uszkodzony", co okazało się być tylko kontynuacją zemsty Lidki na środkach transportu we Wrocku za jej nieudany, z winy organizatorów, udział w zawodach. 

Sama o tym napisała w Pastelowym  Kurniku:

Jo tam nie wim, jak popsuliśmy. Jakosiś tak samo wyszło. Tramwaj dziesiuntka się popsuło, jak z Rynku wracaliśmy. Moturniczy kazoł do nastympny się przesiuńść. Dzisiej wysiedliśmy na pyntli, jak do Gosi dojechalim, a autobus z pyntli odjeżdżo z napisem "uszkodzuny".
Wsiedliśmy do naszy bany w Poznaniu, czekomy na odjozd, a tu nagle bum i cisza. Napińcie poszło, zrobiuło się cimno w tyj banie... W kuńcu odjechali my 10 minut późni, ale po drodze buł momynt, że wytracił pryndkość i już myslałam, że po nos. Znowu napińcie poszło. Ale jakoś dojechoł.

Amisi udzieliła się moja trema.

Potem było jedzonko (zjedli, nie odwrócili się na pięcie, nie narzekali, chwalili), odwiedziny u kociaków, rozmowy w kuchni, i na tarasie. To jednak wszystko nieważne. Ważne i ciekawe są moje spostrzeżenia, prawda? Już widzę, jak czekacie z wypiekami na twarzy, co o niej napiszę. :)

Kayron najpierw strzelił focha, ale później...

zasmakował w pieszczotach!
Podczas odwiedzin na strychu kocia mamusia schowała się pod łóżko - ma lęk przed mężczyznami, bidulka.
Malwinka i Kalinka nie miały takich oporów. :)
I tu Was zaskoczę! Lidka jest pierwszorzędna babka! Lidka jest miła, uśmiechnięta, ładna, szczupła. Lidka wszystko pamięta, we wszystkim się orientuje, czyli jest taka jak na blogach! A to miła niespodzianka! :) 
Jest jeszcze coś, o czym śpieszę Wam donieść. Lidka i jej Chłop to fajne małżeństwo. Wspierają się, szanują i kochają. Czy ja nie przesadzam z tymi wnioskami po dwóch godzinach razem? Zapewniam, że więcej nie trzeba. To widać na każdym kroku.

Mam jeszcze jeden dowód. Krótki dialog z Chłopem:

- Ona (to o Lidce) już od rana zagląda na te wasze blogi - to Chłop.
- Przeszkadza ci to? - zapytałam, sondując z lekką nadzieją, że oto pojawiła się rysa na ich związku, więc nie jest to związek doskonały.
- Nieeee, wcale, tylko, że jej tak... nóżki marzną, jak siedzi przed tym komputerem -  odpowiedział, patrząc z miłością na żonę Chłop...

Ach, ach! Ach, ta Lidka, taka fajna, i jeszcze ma kochającego, sympatycznego męża! 


No i dostałam odlotowy prezent! Lidka pamiętała (przecież mówiłam!), że zbieram ptaszki i oto, tadam:


Kotek też się znalazł. Cudne prezenty!

Bardzo Ci dziękuję, Lideczko, i zapraszam znowu, kiedy tylko zapragniesz. Oczywiście z Twoją drugą połówką. :)


PODPIS

A kiedy odwiozłam na dworzec moich miłych gości, pojechałam jeszcze do Mamy, gdzie podziwiałam balkon pełen bajecznych kwiatów i Kicię, jedną z moich pierwszych lokatorek, która trafiła szczęśliwy los i ma, po swoich różnych przejściach, na starość, cudowny dom. 




97 komentarzy:

  1. Fajna ta Lidka :)
    i fajny Jej Chłop:)
    i prezenty cudne:)
    dobrego weekendu, Gosiu:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, szczególnie te ptaszki sa prześliczne. Na razie chodzę z nimi po domu i myślę gdzie je dać, żeby je było widać. :)
      Wzajemnie, Viki :)

      Usuń
    2. Gosiu, nie istniejemy:)))
      facebook padł :))

      Usuń
    3. Już działa? U mnie jest ok, i mogę podziwiać te zjawiskowe fotele :)

      Usuń
  2. I słowo ubrało sie w ciało i jeszcze lepiej się stało! Cieszę sie, że w Waszym przypadku też tak było (moich kilka blogowych znajomości tylko zyskało na takim poznaniu bezpośrednim, wiec wiem co mówię!). Lidka ma figurę, że tylko pozazdrościć. Dialog pomiędzy nią a jej męzem też do pozazdroszczenia! i to Wasze piękne, siostrzane przytulenie...Aż sie rzewnie zrobiło na duszy!
    Obie Was pozdrawiam serdecznie, ciesząc się, że tak dobrze to wszystko wypadło!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już kilka spotkań za Tobą, Olgo? Pamiętam Zoffijannę, ale innych nie mogę coś sobie przypomnieć. :((
      I ja Cię pozdrawiam serdecznie, a Lidka też na pewno macha łapką w stronę Waszych pól i lasów na pogórzu :))

      Usuń
    2. Oczywiście, że macham na dalekie Pogórze i to mocno, żeby doszło ;) A moze nie tak mocno, bo znowu co zepsuję ...

      Usuń
    3. Tak Gosiu, kilka, ale nie o wszystkim po prostu piszę na blogu.
      Lidko! A co Ty zepsułas, że boisz sie do mnie machać mocno?!
      Dziewczyny kochane, obie Was pozdrawiam serdecznie, bo Pogórze od Was daleko, ale moje serce blisko!:-)))

      Usuń
    4. Olgo, przeczytaj tekst napisany kursywą i kilka zdań na nim, a będziesz wiedziała co zepsuła Lidka :))

      Usuń
    5. Ach! Wcześniej nie skojarzyłam, ze to o tramwaj i autobus chodzi!:-))

      Usuń
  3. Oj, chyba widze balkon nieosiatkowany! Czy moze zwrok mnie szfankuje? :)))

    Dlaczego do mua nikt nie chce przyjezdzac? Moglabym robic nieudane serniki z galaretkom, nawet cus upichcic. Ale nie, nikomu nie po drodze na te moje perypetie. Mogie sobie tylko powzdychac i zazdrosnie poczytac, jak sie fajnie bawicie. Beze mnie :((( Buuuuuuuuuuuuuu.................

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wywołuj wilka z lasu. Jakby taka Lidka chciała lecieć do ciebie samolotem i ten się 'uszkodził' to lepiej nie myśleć. Panterk, rusz się sama! Rusz odwłok, zapakuj bułę na zagrychę, własny prowiant to ... własny, resztę zostaw rozradowanemu mężu...

      Usuń
    2. Helikopterku, teraz to już w ogóle nie wsiądę do samolotu ;) Chociaż do Panterki mozna dojechać autobusem, albo pociągiem, a nadmiar energii to już mi skutecznie przez te trzy dni wyparował, więc bez obaw ;)

      Usuń
    3. Aniu, wiesz jak jest. Nikt nie jest prorokiem we własnym kraju :) Ale z drugiej strony Kicia spędza calutkie dni na poduszeczce na parapecie, schodzi tylko coś skubnąć i zaraz tam wraca. Ona jest tak spokojna jakby mówiła: będę grzeczna, tylko żebym mogła tu zostać. :) Na balkon, który jest osiatkowany do wysokości poręczy wchodzi tylko z człowiekiem, zaraz jednak ucieka, bo boi się hałasów ulicy. Lubi natomiast siedzieć w kuchni na parapecie gdzie ma osiatkowane okno.

      Ja jakoś wierzę, że spotkamy się i my. Moje zaproszenie jest wciąż aktualne, a teraz wiesz, chata wolna, MCO w Japan... :))

      Usuń
    4. Dopiero jeden przedstawiciel rodziny byl w Polsce, wiec plan na ten rok wykonany. A w ogole, to ja Cie pierwsza zapraszalam i tez czekam. :p

      Usuń
    5. Ale ja mam chatę wolną!!!

      Usuń
    6. To może zlot bloginek? Co się będziem rozdrabniać!?

      Usuń
    7. Że niby w mojej wolnej chacie? :) Możemy się przymierzyć, choć wolę kameralne spotkania. Tylko co to znaczy kameralne... :))

      Usuń
  4. Jakie miłe spotkanie! Fajni z Nich ludzie - z Tej Naszej Lidki i Jej Chłopa. A prezenty...
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są sami fajni ludzie, Owieczko, a jak są niefajni to ich stąd gonimy i załatwione!

      Usuń
  5. jesteś fajna i miła to i gości masz fajnych i miłych:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci, fajna Klarko, i Ty jesteś moim gościem tutaj, a może kiedyś i w realu... :)

      Usuń
  6. A jednak weszłam, wiedziona niesamowitą ciekawością, co też Gosia o naszym spotkaniu napisała :))
    Takiej laurki to chyba nikt, nigdy mi nie wystawił :)) I miłe, co piszecie o mojej figurze, naprawdę. A Gosia oczywiście przesadza z tym upływem czasu i nadprogramowymi kilogramami - bez przesady. Ideały to tylko w fotoszopie są. Poza tym nie przyjechałam robić castingu do filmu, czy dla modelek i wypatrywać wyżej wymienionych, tylko poznać Gosię, którą znam z blogowych wpisów i komentarzy.
    Tremę też miałam, a jakże by inaczej, ale zniknęła. Było super :) Nawet na zdjęciach w miarę wyszłam - cud jakowyś, niebywały. A co do jedzenia, to Gosia jest czarodziejką, bo jak nie lubię czegokolwiek z octu, to u niej zjadłam! Bo tak było zrobione, że nie czułam. Podobnie sos - co ona tam namieszała, to naprawdę wszystko fajnie razem smakowało :)
    Jeszcze raz dziękuję za szfystko :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :** Ja wiem, że to nie o modelki chodzi, Lidko, ale i tak mam kompleksy. :) Uważam, że ładne Wam zrobiłam zdjęcie z Rufim, więc czekam, może je kiedyś opublikujesz ja dojrzejesz do tego :)
      No i dziękuję za pozwolenie na publikację tego cudnego dialogu z Twoim Chłopem :)

      Usuń
    2. A kto ich nie ma?? Skutecznie je sobie wyhodowałyśmy z takich, czy innych powodów, niestety.

      Zgadza się, bardzo ładnie na nim wyszliśmy, wywołam je sobie na papierze i w większym formacie i któreś z Kajtusiem też :)
      :))) Fajnie, że Ci się ten dialog spodobał :)

      Usuń
    3. No to super, jako fotograf (ka) amator (ka) cieszę się! :))

      Usuń
  7. Byłam pewna, że Lidia to fajna babeczka, bo jakże by mogło być inaczej. Ja tam wiem jedno, swój do swgo ciągnie :) A prezenty dostałaś cudne. Wieszaczek ptaszkowy bardzo bardzo piękny.I portret Bąbla też :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty masz oko, Ewo, przecież to portret kociej mamusi Bąbla! :)) Co to jest za kochana kocica! Nie schodzi mi z kolan :)

      Usuń
  8. Aż mi łzy stanęły w oczach ze wzruszenia. Bardzo cenne są takie spotkania i życzę Wam (Gosianko i Lidio) oraz innym blogowiankom:) takich wzajemnych relacji długo, długo jeszcze:) A Chłop przesympatyczny ze swoją troskliwością:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam swoją tremę, kiedy pierwszy raz jechałam na spotkanie do Wrocławia. Znajomość przetrwała w realu także, to one namówiły mnie na założenie bloga - kochane Dziewczyny.
    U Ciebie panuje taka atmosfera, że każdy czuje się dobrze, tym samym kolejne spotkanie okazało się udane, a Lidka z tych co "znają Józefa".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do atmosfery zgadzam się ,Ewo :)
      Inaczej by mnie tu nie było.

      Usuń
    2. "Z tych co "znają Józefa".? Nie znam. O co chodzi?

      No i dziękuję. Zależy mi na miłej atmosferze. Niemiłej jest wokół pełno.

      Usuń
    3. Ci co znają Józefa to po prostu pokrewne dusze . Tak określała ich panna Korneli w "Wymarzonym domu Ani " kontynuacji "Ani z Zielonego Wzgórza"

      Usuń
  10. Bardzo ładne te ptaszki na wieszaczku :)

    OdpowiedzUsuń
  11. fajnie jest znać taką fajna lidkę:) a jeszcze fajniej spotkać się z nią, skoro jest fajna:)))
    o rety, ale nafajniłam ( nafajnowałam?)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też znam Lidkę!!!! Bo mam do niej całkiem blisko;)))) Ale Chłopa nie poznałam, był wtedy w Poznaniu:-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic straconego, Aniu, mam nadzieję, że to nadrobimy :))

      Usuń
    2. Oni we wszystkim się zgadzają! Uwierzysz, Krecie? :)

      Usuń
    3. Nie, to niemożliwe;))) Taka zgodność nie istnieje;))) Ale Lidki kuchnia mi imponuje - śliczna, przytulna i widać, że baaardzo używana;)))) - pełno rozmaitych ingrediencji;)))

      Usuń
    4. Czyli znowu prawda, że Chłop lubi gotować :))

      Usuń
    5. Pewnie, że nie we wszystkim :))) Co do kuchni, to tak jest, aż za dużo tego wszystkiego. Gdybym ja miała gotować, wystarczyłaby mi jedna trzecia ;))

      Usuń
  13. Amisia konsekwentna, jak mój Miluś - mało kto dostępuje zaszczytu możliwości pomiziania ;)
    fajne są takie spotkania w realu, powtarzamy je od lat nie tylko u nas, ale i w Katowicach, Gliwicach czy Gdyni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A z kim się tak spotykasz, Elu?

      Amisia boi się dzieci i mężczyzn, wiec samotna kobieta w odwiedzinach ma większe szanse na zaszczyt :)

      Usuń
    2. Miluś Zuzi wizyty pod łóżkiem przeczekuje, niezmiennie :( co do spotkań, to stare "onetowe" blogerki, dziś już mało aktywne, albo i wcale, ale wciąż w moich linkach: Gabi i Ruda miejscowe, Paczucha z Gdyni, Mileda z Gliwic, Ula (Palisander) z Katowic, a ostatnio Klamka z Francji :) zloty czarownic organizujemy najczęściej u Gabi (bo ma grilla w ogrodzie i cudną, dobrze zaopatrzoną piwniczkę), albo u mnie - do nas czterech (liczę i siostrę) często jakaś przyjezdna piąta się załapuje i jest wesoło :)

      Usuń
    3. Rozumiem. Fajnie! Często dziś pada to słowo. :))

      Usuń
  14. Ja nie znam osobiście żadnej Lidki. To mówisz, że fajne są? No to fajnie!
    Rety, to fajniowanie jest zaraźliwe!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wokół mnie pełno imienniczek moich. Taki to był czas, że na fali serialu o pancernych, imię zrobiło się bardzo popularne. W klasie licealnej byłyśmy Lidki trzy np.

      Usuń
    2. A ja znam tylko jedną, tę "dzisiejszą". Myślę, i myślę i chyba nawet nigdy nie spotkałam innej Lidki, choć bardzo mi się to imię podoba i sama tam chciałam,się nazywać, z powodu Czterech pancernych właśnie. :)

      Usuń
  15. Ciesze się razem z Tobą;)
    Takie spotkania w realu są niesamowite :)
    Lidka z Chłopem świetni:))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Ależ dlaczego Lidkom wstęp wzbroniony? Myslę, że każda Lidka lubi czytać takie ładne laurki na swój temat, zwłaszcza, że wcale nie przerysowane ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toteż wlazłam mimo zakazu ;))

      Usuń
    2. No i masz szczęście, że się tak ładnie udzielasz w komentarzach, Lidka, bo już szykowałam ci mandat za złamanie zakazu!

      Usuń
  17. Aneczko taka Lidka to skarb:))) hihih..ja to z tremy przed spotkaniem z tobą bym umarła...o ile bym o tym nie zapomniała...bo ja ostatnio mam okrutnie króciuteńką pamięć:(((( buziaczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam, bo uwierzę, że taka straszna jestem!

      Usuń
    2. Aneczko to ja w realu jestem straszna:)))))))))))))

      Usuń
  18. Troche sie wystraszylam tytulu, ale zerknelam w dokument tozsamosci a tam pisze, zem nie Lidka to wlazlam:)))
    I ciesze sie, ze wlazlam, bo teraz jeszcze bardziej sie ciesze, ze tak Wam bylo dobrze razem, szkoda, ze krotko, ale za to widac (czytanie to widzenie:))) ze intensywnie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Star, a ja się cieszę, że zawsze znajdziesz jakąś wyrwę w kotach (jakkolwiek to brzmi) i zaglądniesz do mnie. Bardzo mi było miło, że zaglądałaś do japońskich postów, mam nadzieję, że w poniedziałek stawisz się grzecznie na klasówce :))
      Buziaki!

      Usuń
  19. Przemiłe spotkanie, Lidka fajna kobitka jest i Chłop małżonek takoż. Jest coś w tym, że pokrewne dusze do siebie ciągną! Gratuluję spotkania i mam nadzieję, że będą następne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Miko swój swego nawet w necie znajdzie, o dziwo :))

      Usuń
    2. O dziwo ilu tu jest fajnych ludzi!

      Usuń
  20. ...fajni są tacy ludzie, którzy mimo upływu lat, przeciwności losu są ze sobą na dobre i na złe. Ty miałaś tremę, a co ja mam powiedzieć tekst poszedł w eter dla Wrocławskich i teraz czekam na ocenę (oesu, gorzej jak na letniej sesji) a jak jeszcze Wrocławski Podróżnik przeczyta i błędy wyłapie. Oesu chyba muszę iść po cukier... :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...a tak w ogóle to marzy mi się turne po Polsce i spotkania z blogowymi znajomymi, ale to może kiedyś, w przyszłości... :))

      Usuń
    2. Podróznikowi wysłałam link mailem, ale nie liczyłabym na jego reakcję, bo on ma rożnie z tym internetem. Zazwyczaj podłącza się tylko na chwilę, żeby mi wysłać zdjęcia i tekst do swojego nowego posta - jakbym nie miała co robić! Żartuję, bo pisze tak ciekawie, że wybaczam mu to zawalenie mnie robotą.
      Twój post jest arcyciekawy, XXelku, jeszcze raz dziękuję. Już drugi raz czytałam!. :))

      Usuń
    3. ...się domyśliłem, że Podróżnicy czasu i netu nie mają na czytanie, he he he. Bardzo się cieszę, że post się podoba. Tak jak pisałem leżał tyle czasu aż się wyleżał. Pozdrowionka...

      Usuń
  21. Miło się czyta o spotkaniach w realu- życiu znaczy się, nie markecie :)
    A Kalinka...hmmm...moja imienniczka :)
    pozdrówy! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. to piękne co napisałaś Gosiu..... piękne że są tacy ludzie....

    OdpowiedzUsuń
  23. Lidio i Chłopie, macham do Was i ciepło pozdrawiam. :) Co prawda wstrząsa mną od czasu do czasu zazdrość z powodu Twojego z Gosią ściskania, ale co tam, w końcu ja i Hana... ;)
    Poza tym, najważniejsze, że chociaż Amisia nie dała się pogłaskać. :P

    Buziaki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidko i Chłopie, ja też macham do Was z lekka zazdrością, ale Wrocławiu strzeż się! Mam tylko 100 km i nie zawaham się ich użyć!
      JolkoM, super, że pamiętasz. Kret nie dał mi pierdzionka, więc zaręczyny uważam za niebyłe.

      Usuń
    2. Hana, trzymam cię za słowo!

      Usuń
    3. Jola, wobec twoich planów matrymonialnych i komunalnych z Haną, moje przytulanie z Lidką jest maleńkie jak ziarnko maku!

      Usuń
    4. To było przytulanko bez zobowiązań :))
      Dopiero dzisiaj do Was macham, dziewczynki, bo wczoraj padłam w momencie rozpoczęcia meczu Urugwaj - Anglia.
      :***

      Usuń
    5. Taka jednorazowa przygoda. :)))

      Ja padłam przed 22! Rozumiem to. :))

      Usuń
    6. Ale się tu pogawędki odbywają zakulisowe, ho, ho! Jak się Kretu doczyta, to się może wreszcie zreflektuje z tym pierdzionkiem i będę musiała ją wtedy chyba przebić większym brylantem, co? ;)

      Usuń
    7. Kretu już się przyznałam, żem wiarołomna. Trza mieć cywilnom odwagę. JolkoM, dobrze kombinujesz:)))

      Usuń
  24. Blogi dają możliwości niesamowite, poznajemy ciepłych ludzi, ludzie nas poznają, uczymy się od siebie nawzajem to coś co daje ogromne możliwości. Mnie otworzył się świat na wiele wspaniałych ludzi, mądrych o otwartych umysłach, to bardzo dużo, za to jestem wdzięczna.
    Ciepło pozdrawiam Gosiu pięknie napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  25. Znam trzy Lidki i wszystkie na schwał kobitki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znam Hanę czyli Hanę i "Hankębociedrzuzgnę", taką ksywkę miła w liceum, też była ( i jest) fajną kobitką.

      Usuń
    2. Drzuzgnę? A cóż to za słowotwór?? :))
      Wszystkie Hany to fajne chłopaki!

      Usuń
  26. Lidko ,ale się Kayron rozanielił ,pod twoim dotykiem :)
    Poświadczam ,to wszystko co napisała Gosia o Lidce i jej Chłopie to prawda i tylko prawda :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero na zdjęciu to rozanielenie zauważyłam. Czyżbym miała taki zbawienny wpływ na kocury? ;) Bo wczoraj rodzinny paskud dał się mi pogłaskać, rozłożył się nawet na chodniku i pozwolił na mizianki.

      :))

      Usuń
  27. Ale Ty masz fajnych znajomych :)! Taka Lidka i taki Chłop to skarb :D... :).

    I po co się było stresować? ;P

    OdpowiedzUsuń
  28. Zawsze jest lekka trema przed spotkaniem "na zywo", bo przecież w sieci mozna wykreować się na kogo się chce, prawda? Ja szczęśliwie tez nie zawiodlam się na spotkaniach w realu ( miałam dwie takie blogowe "konfrontacje") dziewczyny okazały się dokładnie takie jak przezentowały się na blogach, i jeszcze fajniejsze. Od razu czułyśmy jakbysmy znały się wieki całe!
    jakie piękne kwiatki u twojej mamy na balkonie, a zwierzaki - jak zawsze - rozbrajające :)
    P.S. Przeympatyczni ci twoi blogowi przyjaciele! :) Milo posłuchać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, Agnieszko, że nie da się udawać na dłuższą metę. Już z co poniektórych wylazły nieciekawe rzeczy nawet na blogach.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)