Strony

wtorek, 17 maja 2016

Cynia już tu jest

Cynia przyjechała w niedzielę po południu. Skorzystałam z Blablacara, a koszt przejazdu pokrył Zooplus - dzięki Waszym zakupom (wielkie dzięki!). Bardzo miły chłopak, kochający zwierzęta, zgodził się przywieźć suczkę z Cieszyna do Wrocławia. Przez cały czas, jaki minął od naszego powrotu z urlopu nad morzem, myślałam o niej i choć nie jest teraz dobry czas z wielu powodów, czułam, że muszę jej pomóc. Czemu? Tego się nie dojdzie ze swoim nadwrażliwym sercem. Uparło się i koniec, wbrew rozsądkowi, wbrew wszystkim argumentom. 

Odbieramy ją ze stacji benzynowej na Krzykach, a tam...
W każdym razie Cynia przyjechała i jest. Gdy odebraliśmy ją z zanieczyszczonej klatki, sunia była jak zamurowana. Taki pomnik psa z trzęsącymi się nóżkami. Przykulona pozycja, zapłakane nieprzytomne oczy i tylko wielkie jak u nietoperza uszy stały na baczność. Są za duże, by się skulić - powiedziała Kasia, która widziała wtedy Cynię. Takie nietoperki są najpiękniejsze! - dodała.

Nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać po suni. Miałam trochę sprzecznych informacji; a to, że kłapie zębami, a to, że szczeka i nie daje do siebie podejść, a to, że wręcz przeciwnie jest łagodna. Postępowałam więc na początku bardzo ostrożnie. Cynię ulokowałam w osobnym pomieszczeniu, spokojnie do niej przemawiałam, no i po chwili po prostu zaczęłam ją głaskać. Nic się nie działo! I nadal się nie dzieje. To łagodna, okropnie, przeraźliwie przestraszona piesina. Przez cztery lata mieszkała w zimnym boksie, w schronisku, w kojcu wraz z innymi pieskami. Na jej nosku i zjawiskowych uszach widać blizny. Musiała sobie jakoś radzić w zmieniającym się stadzie psów.
Jest taka smutna! Serce pęka, że nawet najczulsze słowa nie są w stanie poruszyć jej ogonka. 
Mamy jednak sukcesy. Udało mi się założyć jej obrożę uspokajającą. Udało mi się założyć jej szelki i wyjść z nią, a raczej wyciągnąć ją do ogrodu. Była sztywna ze strachu. Nie chciała zrobić kroku, a ja jej nie zmuszałam, postałyśmy trochę pod niebem, na trawce. Noc spędziła na swoim kocyku, zjadła, napiła się. Nie było źle!

Niedziela wieczorem:














Rano poszłyśmy (wyciągnęłyśmy się) do ogrodu, ale sunia nie załatwiła swoich potrzeb, wzięłam więc wolne w pracy i około południa wyszłam z nią znowu. Tym razem pełen sukces! W pomieszczeniu, w którym tymczasowo mieszka, zachowała czystość, kochana. 
Kiedy zobaczyłam tę młodą psinkę w ogrodzie, jak stała niepewna, drżąc jak osika, bojąc się rozejrzeć, z wyglądem staruszki i jakby niosła na sobie smutku za miliony... popłakałam się nad jej losem. A ile takich! My, ludzie, jesteśmy beznadziejnym, nieudanym produktem. Dopóki cierpi przez nas choć jedno stworzenie, nie zasługujemy na istnienie. 

Cynia jeszcze nie poznała dziewczyn - Fiki i Miki; chcę robić wszystko pomału, spokojnie. To ważne i dla niej, i dla naszych zwierząt, ale na szczęście, na razie honory domowego terapeuty przejął nasz czarny rodzynek! Hokus pojawił się w ogrodzie, dał buziaka w nos Cyni na powitanie, a potem kręcił się koło nas, pilnował, zaglądał; co za kot! Jakie te moje zwierzaki są cudowne! :)

Poniedziałek:

















Oczywiście Cynia jest u mnie tylko tymczasem. Nie wiem, czemu akurat ją wybrałam, ale może i tym razem kryje się za tym jakaś magiczna historia, wzorem tej z Czekofredem? Bardzo tego pragnę, liczę na to, bo inaczej MCO mnie... wydziedziczy - jak nic!
Suczka jest średniego wzrostu. Waży ok. 10-12 kilo, ma młode zęby, więc wierzę schronisku, że ma ok. 4 lat. Sterylizacja już za nią. Wszystkiego trzeba ją nauczyć, ale wiecie co? Pewien aspekt jest rokujący. Ona lubi dotyk! To wspaniałe. Już umie to delikatnie pokazać. Gdy głaskałam ją po bokach, po brzuszku, odprężała się trochę, gdy przestawałam, łypała na mnie oczkiem i przysuwała do moich nóg. 
Będę robić z nią jak z Miką - masaż całego ciała, który działa odprężająco, relaksująco, buduje zaufanie.
Mam nadzieję, że znajdą się jacyś ludzie z sercem, z cierpliwością i dobrymi chęciami, którzy właśnie marzą o Cyni. Trzeba się pomęczyć, trzeba włożyć pracę, ale już wiem, że i tego psa da się uśmiechnąć! Ona przez dobę zrobiła postępy! Mądra psinka. Nie wiem, co ta sunia ma w sobie, ale mnie wzrusza do łez. Zobaczyć ją hasającą po łące... Marzenie! 


Niedługo przygotuję ogłoszenie i uaktywnię wydarzenie, więc tego posta jeszcze NIE udostępniajcie.

Miłego!

PODPIS

Godz. 22:20.
Dziękuję za dobre słowa. Przesadzacie, ale cóż, tak już z wami jest. :)
Na dobranoc kilka zdjęć z dzisiaj. Cynia naprawdę dobrze sobie radzi jak na drugi dzień.


Zapach kusi, ale zrobić krok strach!


W różowym jest jej do twarzy. 

Mamy już swój rytuał. Cynia leży na poduszce, ja siedzę na schodach na drugiej,
czeszę ją, miziam, drapię, a ona to bardzo się odpręża. 
Po kółku wokół ogrodu to punkt obowiązkowy. :)

Ostatni wieczorny spacer, już poza ogrodem! 
Nasz koci gospodarz pilnuje. 

50 komentarzy:

  1. jakie ona ma oczęta:))) Gosiu jak ja myślę ile zwierzaczków cierpi to taka złość mnie bierze na człowieków:((((

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki takim ludziom jak Ty i Twój mąż - świat jest piękniejszy a słowo człowieczeństwo nabiera właściwego brzmienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właściwie to tylko czekałam, kiedy sunia znajdzie się u Ciebie; czułam, że - wcześniej czy później - trafi ZMD (na tymczas oczywiście), bo będziesz chciała jej pomóc. Oby wspaniały dom dla Cyni znalazł się jak najszybciej:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gosiu, ona mi rozdziera serce po prostu. Tak bardzo chciałam tę psinkę przytulić. Może źle się do tego zabrałam, nie wiem :-(( Na razie sprawa psa u nas w domu odłożona na niewiemkiedy :-(
    Mam nadzieję, że już jakiś super człowiek na nią czeka. Na pewno czeka, skupiasz dobrych wokół siebie :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Poryczalam sie, a przeciez wiem jak jest bo z Ginterem tez nie bylo latwo.....Sunia jest sliczna, na pewno ktos sie w niej zakocha:):)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wzruszenie od rana. Te smutne oczy...Dasz radę, mocno w to wierzę, bo masz wyjątkowy talent do "uśmiechania" zwierzaków.

    OdpowiedzUsuń
  7. Te smutne oczęta i ten ogon podkulony mówią wszystko o nas ludziach :(
    Gosiu, wiem to, że uda Ci się znów znaleźć dobry dom dla Cynii, Tobie zawsze się udaje ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Co za bidulka :((( myślałam, że to starowinka!
    Gosiu, masz wielkie serce :*
    Nie wszyscy muszą pomagać, ale wystarczyłoby żeby wszyscy nie krzywdzili...

    OdpowiedzUsuń
  9. znowu cud wiadomości od rana,znowu oczy w mokrym miejscu.Żałuję ,że nie mogę już mieć więcej zwierzaków-Cynia jest cudna.krystyna z gdanska

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki, dzięki, Gosiu, serdeczne dzięki. Pomimo, że angażowałam wiele osób w próbę ratowania suni, niestety nie udało mi się. Jesteś niezwykłą osobą. I patrząc na stan pieska, wiem, że nie każdy potrafiłby wyzwolić go z tego przerażającego smutku. Tutaj potrzeba doświadczenia i naprawdę dobrych warunków. Wielki szacunek, Gosiu. Kamień z serca, a że sunia znajdzie dom, to pewne. Dziękuję Ci jeszcze raz za wszystko, co robisz :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ech.... Piękne to i budujące... Masz rację, że ludzie to dziwne stworzenia :(... Sunia wzrusza...

    OdpowiedzUsuń
  12. mokre oczy mam i zacisnięte serce

    OdpowiedzUsuń
  13. Co ma się nie udać ;) Oczywiście, że się uda psineczkę z dołka wyprowadzić. Ona jeszcze do końca nie wierzy w swój dobry los, ale jakieś przebłyski nadziei w oczkach są.
    A Hokusik - kochany koteniek :)) Bardzo dojrzał chłopak :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Wzruszona , dobrze że JESTES dobry człowieku !! Sciskam i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Gosiu, wiem że się powtarzam ale ... Jesteś Wspaniała i już :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż tu dodać, pomnik bym Gosiance i Jejcionemu wystawiła!
      Galia Anonimia

      Usuń
  16. Ryczę jak bóbr, ale to żadna nowość...
    U Ciebie Cynieczka rozkwitnie i to już za chwilę, jestem o nią spokojna.
    Tabliczka "uwaga pies" super, tylko nie bardzo rozumiem. Akurat tam pieski przechodzą przez ulicę? Na stacjach benzynowych często są porzucane, fakt, ale żeby aż tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana... :))
      Uwaga piesi! Tylko jakiś dowcipniś zamazał "i". :)

      Usuń
    2. Oszszsz kurna, a ja gupia, wsiowa baba myślałam, że coś drgło! Takam na pieskach zafiksowana! Kompletnie nie skumałam. Myślisz, że nadal mogę jeździć samochodem?

      Usuń
    3. Omatkozcórko, taka kompremitacja!

      Usuń
    4. Hana, uśmiałam się do łez i aż Panu Wu wszystko odczytałam, a on "ale równa babka" ;))

      Usuń
    5. Aha i pytam się go co można odczytać z tej tabliczki, on, że piesi, co jeszcze? Pytam. Piersi! ;)

      Usuń
    6. Alucha, ale obciach! Powiedz Panu Wu, że ja nie zawsze tak słabo kumam:)
      Tylko za kierownicą.

      Usuń
    7. ;))
      Hana, ja dopiero zaczynam ogarniać kierownicę, taka jestem w tyle ;)

      Usuń
  17. Popłakałam się. Życzę a może inaczej - chcę, dla malutkiej dobrego domu, mądrych i kochających ludzi, wierzę że tacy są.

    OdpowiedzUsuń
  18. czułam, że tak będzie :) ale oczy i tak zwilgotniały! (elaja)

    OdpowiedzUsuń
  19. Biedna, śliczna, przerażona psina. I te smutne oczy. Ale wierzę, że już niedługo ta mordka będzie się radośnie uśmiechała. Za tyle lat spędzonych w schronie należy się Cyni cudowny, kochający dom. A Ty, Gosiu, masz OGROMNE serducho. Jesteś naprawdę wspaniałą osobą.

    OdpowiedzUsuń
  20. No jakiś antyperspirant do oczów by się przydał bo strasznie mi się spociły. I nadal pocą jak patrzę na to nieszczęście,które jeszcze nie wie ile ma szczęścia i że już teraz będzie dobrze. A Hokus jest boski. Ucałuj go szczególnie ode mnie i będę się modlić za tę psineczkę.

    OdpowiedzUsuń
  21. Cynia Perełka bo taka podobna trafiła do Perełki Gosi

    OdpowiedzUsuń
  22. O Boziulu.... ogonek podwinięty, przerażone oczka ... masz rację Gosiu, dopóki choć jedno stworzenie przez nas cierpi ....

    OdpowiedzUsuń
  23. Kochana psinka, taka przerazona :(. Pod Twoja opieka na pewno rozkwitnie :). Btw, na pierwszym zdjeciu wyglada jak lisek :). (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
  24. Goska, Ty zywcem do nieba pojdziesz! Chociaz... raczej za Teczowy Most niz do nieba, tam bedzie na pewno fajniej. :)))

    OdpowiedzUsuń
  25. Jak sobie pomyślę, że ta psinka ma spokój, ciszę, cieplutkie posłanko tylko dla sibie, jedzonko i rękę do głaskania, to mi się robi tak dobrze na sercu. Już żaden pazurek jej uszek nie zadrapie. Kochana, mała sunieczka. I w dodatku już lubi głaskanie i łypie oczkiem i się troszkę przybliża .... Sto razy już czytałam ten post. I będę czytać, aż do nowej wiadomości. Jeszcze raz dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaglądnij za pół godziny. Dodam niwe zdjęcia. :)))

      Usuń
  26. Gosiu, coraz bardziej i bardziej kocham Ciebie i TwójCiOnego :) O Cynię jestem spokojna - u Ciebie odtaje i rozkwitnie, a potem ktoś się w niej zakocha z wzajemnością. To pewne, jak dwa razy dwa równa się cztery.

    OdpowiedzUsuń
  27. Cynia uratowana! Dzięki Wam, Gosianko i TCO :)* Ja też Was kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Gosia - ona u Ciebie rozwinie skrzydla...pardon - uszy :))). Masz dobra reke przeciez. :) wcale sie o to nie martwie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Opakowana, ona Ci Twoja! Tak jakoś czuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana, byłoby to wspaniałe, ale Gosia musi mieć miejsce na ratowanie następnych merdaczy ogonkami:).Który to już z kolei piesek? Ileż psiego szczęścia przewinęło się za Jej drzwiami. Wydaje mi się, że Gosia jeszcze niejednemu piesu pomoże:):) Ale co prawda, to prawda:)

      Usuń
    2. Ganno, Hana pisze o Opakowanej (czyli Krysi), nie o mnie! Poza tym to przecież dopiero czwarty piesek tymczasowy ZMD. Absolutnie mnie przeceniasz. Dodatkowo nie zamierzam tego kontynuować. Podoba mi się bardzo pomaganie psom, ale muszę też brać pod uwagę życie swojej rodziny, które i tak jest podporządkowane zwierzakom, a, aby to nie było wszystko.

      Usuń
    3. no przestan, no, Hana. z tym ruchomym trybem zycia to sie zwyczajnie nie da...jak zyla Sally, to mniej jezdzilimy, a psina szla do psiego hotelu...nienawidziala tego a nam rosl kartofel w gardle a lzy w oczach. za kazdym razem. Musimy latac iles tam razy do roku, bo nas zdegraduja i bedziemy placic za bagaz, bedziemy na koncu kolejki i takie tam logistyczne rzeczy, a takiej cudnej Cynii ani bym nie mogla zostawic (Sal nie byla po przejsciach!) ani wiezc ze soba, bo samoloty sa srednie do przewozu pieskow w sumie. a wpadla mi w oko od razu...m.in. przez te uszy :) i naprawde zaluje, ze nie mieszkam w jednym miejscu ...naprawde w takich chwilach tak mysle :( No i zrobilo mi sie zle na duszy :((((

      Usuń
  30. O matko jedyna, herbaty w kubku mi orzybyło od wylewanych ze szczęścia łez. Poducha tylko dla suni, zapach wolności, zapach dobrego świata i dobrych ludzi. W jej oczach kryje się smutek aż do samego dna jej serduszka, smutek czterech lat w kazamatach. On powoli będzie ustępował, pojawią sie iskierki miłości, wierności, radości. Cholernie Ci, Gosiu, zazdroszczę, że możesz ratować naszych braci mniejszych. Stale Ci będę za to dziękowała. Na razie tyle, ale dojrzewam i uczę się od Ciebie. Może kiedyś też będzie mi dane ...Przytulam sunię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci za dobre słowa, ale weź pod uwagę, że ja działam na małą skalę i te wszystkie pochwały są mocno na wyrost. Nie czuję się tak ważna, a nawet nie lubię tych pochwał. Lubię, gdy się cieszcie ze mną z postępów zwierzaków, gdy mnie wspieracie w dobrych i złych chwilach. Powtórzę: tego przesadnego chwalenia mnie nie lubię.
      Dziękuję za uwagę i gorąco pozdrawiam :)

      Usuń
    2. halo, prosze sznownej Pani - niech Pani wezmie pod uwage nasze uczucia i jak my to widzimy, a nam rowno, jak w zsynchronizowanym nurkowaniu czy jak tam, szczena opada na temat tego, co i jak robisz. I JUZ! wrecz chcialabym byc psem pod Twoja opieka (nie musialabym prasowac...)

      Usuń
  31. Masz rację, Gosiu, muszę okiełznać emocje, które u mnie zawsze nadmiernie występują, gdy mowa o takich sytuacjach. Zdecydowanie pozwoliłam sobie na zbyt wiele. Nie chciałam Cię wkurzyć. Już więcej nie będę. Również serdecznie dziękuję za uwagę i gorąco pozdrawiam. Ja aż się poparzyłam od tych pozdrowień:):) gorących:):) i trochę boli.

    OdpowiedzUsuń
  32. " My, ludzie, jesteśmy beznadziejnym, nieudanym produktem. Dopóki cierpi przez nas choć jedno stworzenie, nie zasługujemy na istnienie. "
    dokładnie!
    to powinno wisiec na plakacie na kazdym przystanku i słupie, na kazdym!!!
    zeby kazdy to widzial idac do prcy / sklepu itd

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)