Czekacie? Pamiętacie o niej?
Śpieszę więc donieść, że jesteśmy po ponadtrzygodzinnym pobycie w klinice.
Sunieczka ma zrobioną najpilniejszą diagnostykę.
Do kliniki przyszedł też męski sobowtór naszej Perełki.
A oto wyniki.
Kruszynka ma wyczyszczone ząbki, a jeden zepsuty usunięty.
Jak wiecie z poprzedniego posta, rachunek uparła się zapłacić Agnieszka. W ten sposób Perełka będzie także trochę jej... Dziękuję Ci, Aga! :** |
Nie zazdroszczę Monice i Bartkowi tego, że będą musieli kontynuować leczenie maleńkiej.
Serce się po prostu kraje, jak ona się boi.
Odebraliśmy bidulkę spłakaną, mokrą aż po uszy. :(
Trzęsła się jak osika...
Serce pęka na tę biedę, ale na dziś już po wszystkim. Ponad trzy godziny w klinice. Biedna, maleńka Perełka. :( Niedługo post.
Opublikowany przez Za Moimi Drzwiami na 18 marca 2016
Opatuliłam ją kocykiem, przytuliłam i po pewnym czasie drgania ustały.
W samochodzie siedziała na moich rękach jak trusia, uspokoiła się, przysnęła,
a łzy przestały płynąć...
Perełkę czekają dwie operacje.
Pierwsza to usunięcie jednej listwy mlecznej wraz z węzłem chłonnym z pachwiny i kastracją.
Druga, za dwa-trzy tygodnie po pierwszej, to usunięcie drugiej listwy mlecznej.
Nie wiem, jak ta malizna to zniesie i gorąco współczuję Monice i Bartkowi,
że będą musieli przez to przejść, ale jeśli to ma uratować i przedłużyć jej życie...
Biedna Perełko, dlaczego twoja pani nie zgodziła się na operację dwa lata temu,
gdy Marta i Kamila chciały się tym zająć?
Biedna Perełko, to niesprawiedliwe, że teraz musisz cierpieć podwójnie...
W domu kochany skarbek uspokoił się natychmiast.
Tuptał, merdając ogonkiem. :)
Teraz śpi przy mnie. Odpoczywa. Pochrapuje.
I ja trochę odpocznę.
Miłego wieczoru!
Jeśli nie wiecie z fejsa, to z przykrością informuję, że nie udało się pomóc Walentemu...
serce mi pęka, co za bidulka z niej :(((
OdpowiedzUsuńi te łzy, o matko ...
dobrze, że ma Ciebie ♥♥♥
Ale ile ona jeszcze musi przejść! :((((((((((
Usuńwiem, dlatego mi bardzo przykro:(
UsuńZ powodu śmierci kochanego Walusia też :((((
Im szybciej ta mastektomia zostalaby wykonana, tym oczywiscie wieksza szansa na wyleczenie. Piszesz, ze mogla miec juz dwa lata temu operacje. Nie moge wiec pojac, dlaczego jej poprzednia wlascicielka na nia nie przystala.
OdpowiedzUsuńNie nalezy mowic zle o zmarlych, ale to straszny brak odpowiedzialnosci.
No właśnie. Nie do pojęcia. Dziewczyny chciały wszystkim się zająć, opłacić, jeździć.
UsuńDziś wyjątkowo mnie to bulwersuje. Dwa lata temu guz była mały i w jednym miejscu, a teraz jest rozsiany po obu stronach brzuszka...
Ech, bidulka, pęka mi serce. :((
Też poddałam moją poprzednią sunię takiej operacji (we właściwym czasie), dzięki czemu podarowałam jej dobrych parę lat szczęśliwego życia. Ostatecznie odeszła mając 17,5 roku.
UsuńKawał czasu a ból po stracie wielki...
Podziwiam Cię Gosianko bezustannie!
Pozdrawiam serdecznie.
I oczywiście trzymam kciuki za Perełeczkę, dzielna dziewczynka!
Usuń(Ze wzruszenia zapomniałam tego dodać).
Walentemu teraz należy się po prostu pamięć.
Aż mi oddechu zabrakło:((((.Biedny kotek. Aż trudno cieszyć się z Perełki, chociaż to dobra wiadomość. Ech...
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się tego studiując opis tej choroby. :((
UsuńO jejku, Walenty :((...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Perełkę. To musiał być dla Ciebie ciężki dzień...
Bardzo. Dziękuję, Lucyna. :**
UsuńBiedna mala....:( Miejmy nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze, ale szkoda malenkiej, tak sie boi, ma takie smutne, przerazone oczka:(:(:(
OdpowiedzUsuńco za paskudny dzien ...malutka jest taka kochana ..wierze , ze da rade chorobie i wyjdzie z tego chorobska ..
OdpowiedzUsuńbardzo sie boi a jeszcze tyle musi wycierpiec ..
taki dzien pewnie odchorujesz Gosiu ..
Walenty , biedny kotek ..nie udalo mu sie pomoc ..szkoda ...
Ale jak to "odebraliśmy ją"?! To znaczy, że w lecznicy zostawiliście psinkę samą?!!
OdpowiedzUsuńMiły Anonimie:)
UsuńTak się dziwnie składa, że Gosia i JCO opiekują się zwierzętami, mino że nie są lekarzami! Oddają więc w ręce lekarzy swoje zwierzęta, bo nie mają uprawnień, by zrobić USG czy też pobrać krew, itd. A potem "odbierają" zwierzątka z rąk lekarzy i zabierają je do własnego domu. Tak to po prostu działa, nie tylko zresztą w przypadku zwierząt!
Mam nadzieję miły Anonimie, że już teraz rozumiesz :)A jeśli blog Gosi jest dla Ciebie za trudny i nie rozumiesz tego, o czym pisze, to poszukaj innych, prostszym językiem pisanych.
Pozdrawiam cię serdecznie i życzę miłego wieczoru - Iza
Anonimie, zapomniałeś się podpisać, a oczekujesz odpowiedzi na swoje histeryczne pytanie? czy tylko tak sobie rzuciłeś?
UsuńNie wiem jak było w tej sytuacji, ale przy większości zabiegów nie wolno być obecnym. Takie są względy bezpieczeństwa. Bezpieczeństwa ludzi i zwierząt. Ja sama wielokrotnie uczestniczyłam w trzymaniu kotów przy zdjęciach rentgenowskich z powodu braku drugiego weterynarza, co jest wg procedur zakazane w porządnych klinikach. Nie wolno też uczestniczyć w prostych zabiegach, zwłaszcza ze względu na dobro i bezpieczeństwo zwierzęcia. W przypadku otwartych ran , nawet przy usuwaniu kamienia z zębów, może dojść do zakażenia, zwierzę jest osłabione, a ilość osób przy zabiegach powinna być ograniczona do odpowiednio ubranego i zdezynfekowanego personelu. Prosta zasada zachowania higieny.
UsuńTaaa, zostawiliśmy ją samą i poszliśmy na kawkę, a potem zamknęliśmy ją w komórce i żywimy zgniłym chlebem!
UsuńMelody, masz rację. Perełka była sama podczas pobierania krwi (5 minut), no i podczas USG, RTG i czyszczenia ząbków, ponieważ była wtedy lekko uśpiona, aby się nie kręciła. Na koniec dostała kroplówkę i po niej ją odebraliśmy.
UsuńWszystko to trwało ponad 3 godziny, okropność. :(
Ja zostawiam Mopa nawet u fryzjerki. Tylko raz zrobiłam ten błąd i byłam obecna. Całe się trząsł, wyrywał do mnie i skamlał. Trudno go było ostrzyć, a jak mnie nie widzi to jest spokojny. Pani Ula twierdzi, że to wyjątkowy pies, bo grzeczniutki, ona mu tłumaczy, co będzie robić, a on stoi poslusznie. I ja jej wierzę, bo jak mu czasem robię zabiegi pielęgnacyjne to też najpierw tłumaczę, głaszczę, potem robię co trzeba a on ani jęknie. Leżc na pleckach, proszę bardzo, dać łapkę do obcięcia pazurka (umiem sama) prosze bardzo, przystrzyc grzywkę- nie ma problemu. A z tym psim płaczem to prawda. Kiedyś na Mazurach zostawiliśmy na chwilę Mopa ze znajomymi, którzy u nas byli, a my pojechaliśmy do sklepu, raptem 20 minut. Rowerami, wiec go nie zabraliśmy. I on ten cały czas siedział na krześle ogrodowym ( żeby widzieć lepiej drogę) patrząc w kierunku, w którym pojechaliśmy, a łzy z oczków leciały strumienimi. Cły pyszczek był mokry, takie dwie strugi. Znajoma mówiła, że pierwszy raz w życiu widziała takie zjawisko, bo płakać zaczął, jak tylko znikneliśmy mu z oczu.
UsuńJa jeszcze nie widziałam tak spłakanego psa. Mokre miała aż uszka. :( Bidulka, o ona przeszła dzisiaj! Śpi teraz i pochrapuje. Mam nadzieję, że jutro juz zapomni o tym dniu.
UsuńMoże te małe rasy tak mają, że płaczą?
Te strugi naprawdę wyglądają, jak łzy, choć poczytałam w necie, że psy w ludzkim rozumieniu nie płaczą. Może jeszcze nie zbadano do końca psi reakcji...
Usuńtu ciekawostki o reakcjach: http://psy-pies.com/artykul/czy-pies-moze-plakac,1199.html
Dziewczyny, nie bądźcie takie złośliwe dla anonima. Przecież zadał ( zadała ) tylko pytanie. Dla nas głupie, ale dla niego ( niej ) nie. Przecież może nie ma zwierzątka? Może nigdy nie był u weterynarza z wizytą? A może, jeśli był u weterynarza, to zawsze był przy swoim zwierzaku? Czasami trzeba zejść z poziomu swojej wiedzy to poziomu innych, którzy tej wiedzy nie mają. A nie ma ludzi wszechwiedzących.
UsuńAnonimowa, przecież można zapytać bez tych głupich podtekstów, bez wykrzykników. Można się też podpisać. Taka zwykła grzeczność, a wszystko zmienia.
UsuńZapytałam dlatego, ponieważ w lecznicy do której ja chodzę ze swoim psem, własciciel - jesli tylko sobie życzy - może nie odstepować swojego pupila nawet na krok. Nawet w trakcie operacji może siedzeć w niedalekiej odległości. I ja swojego nie odstepuję. Psina czuje się po prostu choć troszkę bezpieczniej jak właściciel jest obok. A wszystkich urażonych przepraszam.
UsuńAnonim Kaśka.
Nic się nie stało. I ja uważam, że tak byłoby lepiej, ta klinika tez mi podpadła, dlatego nie wiem już gdzie bym poszła z Perełką na te operacje... O tym muszą już zdecydować jej przyszli opiekunowie, nie zazdroszczę im.
UsuńWiesz Gosia, to emocje. Dlatego te wykrzykniki:). Dobrze, że mi Dziewczyny Kocie nie chorują... Jedynie ostatnio Kola zaniemogła. Dobrze, że mam sensowną weterynarkę i ogarnia temat.
UsuńTylko że ja też mam emocje, a one są ostatnio bardzo eksploatowane. :)
Usuńtrzymamy kciuki za Babunię Perełkę. niech szybko dochodzi do siebie po czekających ją zabiegach! serdeczności dla wszystkich, którzy pomagają jej w odzyskaniu zdrowia!
OdpowiedzUsuńbardzo żal Walentego. chociaż trochę dobra zaznał w swoich ostatnich tygodniach, tyle pocieszenia. dzielny kotuś, który szukał dla siebie pomocy..
masz rację, Tempo giusto, to dobrze,że pod koniec swojego życia zaznał dobra i miłości, że ludzie się pochylili nad jego niedolą, głaskali, tulili, dali swoje serce i troskę
UsuńGosiu, jesteś wspaniałą osobą, TCO i ten lekarz, który chciał mu stworzyć dom i do końca mu towarzyszył
Bardzo mi smutno,biedny Walenty. Perełka też schorowana,ale przy dobrej opiece i leczeniu jest szansa na to ,że jeszcze pożyje. Biedna,najgorsze,że tak bardzo się stresuje:(
OdpowiedzUsuńUcałuj ten malusi pysio ode mnie.
Całuję cały czas!
UsuńPrzepraszam, Gosiu, że odpowiedziałam Anonimowi, ale ...
OdpowiedzUsuńŻal mi Walusia, ale przynajmniej odchodził - dzięki Tobie - wśród dobrych ludzi. I mam nadzieję, że z kruszynka Perełką będzie wszystko dobrze - Iza
Mnie też go żal. Biedny kotek. :(
UsuńŻal Walentego:( , ale odszedł zaopiekowany i zadbany...
OdpowiedzUsuńAż boli, kiedy sie patrzy na strach Maleńkiej... Bedzie dobrze! Tyle osób troszczy sie o nią! Da radę :)
Nie dał rady? To bardzo smutne. Gdzie mogę o tym przeczytać?
OdpowiedzUsuńOby tylko z Perełeczką poszło jak po maśle. Na pewno...:)
https://www.facebook.com/events/544226832419085/?active_tab=posts
Usuńtu jest Errato.
Oby!
żegnaj kociu Walanty,A Perełeczko Malutka Mam nadzieję że wszystko dobrze będzie.
OdpowiedzUsuńWalenty, jaka szkoda.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że babusia Perełka poradzi sobie, nie będzie się bała i przetrzyma dzielnie wszystkie zabiegi.
Jeju, jaka biedna maleńka :((( niech te wszystkie zabiegi dobrze zniesie i szybko zapomni.
OdpowiedzUsuńBuziaki, Gosiu :*
niecierpliwiłam się bardzo...biedna perełeczka. tak mi jej szkoda. i nie lubie czytać takich wyników, bo chce szybko i połowy nie rozumiem, musze jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńaga, jesteś wielka :)
tak, o walusiu wiem z fb :(
Te wyniki to bardziej dla tych, którzy się znają wkleiłam. No i dla Moniki i Bartka...
UsuńJaka ona jest kochana.... Taka biedna u lekarza, nie wie że to wszystko tylko dla jej dobra.... Trzymam mocno kciuki!!!
OdpowiedzUsuńDwie operacje, dwie narkozy... no ale weci wiedzą co mówią. Trzymam kciuki za Perełkę. Moja poprzednia kotka miała usuwaną listwę mleczną, ale tylko po jednej stronie, też nie była młoda - miała 10 lat.
OdpowiedzUsuńAnia Bezowa
Biedna maleńka, tak bardzo zestresowana - serce się kraje. Oby dziś znów była radosną psinką. A Walentego okropny żal.
OdpowiedzUsuńBidusia:( I Walenty...
OdpowiedzUsuńTrzymamy z Tolą i Stasiem kciuki za Perełke:) musi być dobrze i będzie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Karolina
Będę robiła zajączkowe zamówienie to coś wpadnie do skarbonki, zamawiam jakieś zdrowe kabanosiki dla tej małej biednej rudości. :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam jakoś za pieskami (może taki uraz po stracie jednego jedynego Falkora) ale jak czytam o tej kruszynce to serce się kraja...
Oby wszystko poszło dobrze.
Po Walentym też smutno... Ale, ale może tak miało być?
Pozdrawiam z placu boju (nadal Amber kontra Mef - opadamy z sił, drugi Feliway w kontakcie za tydzień...)
Przykro. Ja mam już trzy Feliway w domu, a Diego nadal zły. Widze, że zbił babcię Smerfetkę i ta ma rankę na głowie. Musiałam ją zabrać od niego. Ciekawe jak się znajdzie w domu...
UsuńZa zakupy dziękuję. :) Wciąż czytam, ze ktoś zrobił, a w marcu jakoś kiepsko to idzie. :(
właśnie zrobiłam zakupy przez banerek, 122 zł
Usuńtrzymaj się Gosiu, za dużo tego na te Twoje biedne serce :(
Ja tez robilam w marcu za ok 150zl.
UsuńNo ja 150 i mama 150 było. Bo chrupy. Teraz żwirek i zajaczki - legowisko bo salemowi zajumali - królowa Gabrielle pilnuje. Masz ci los. Skończy się sześcioma, mówiłam mamie będzie stało po jednym każdej damie i wtedy Salem może w swoim spać.
UsuńOkropnie zal Walentego :(, przynajmniej Perelka ma szanse. Jesli cos, to wiesz ... (Leciwa)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem! Na ciebie zawsze można liczyć. :)
UsuńTym razem wszystko zwróciła Agnieszka - kolejna niezwykła osoba.
Ja to mam do was, dobrych dusz, szczęście!
Gosianko, a krople Bacha próbowałaś? Można zwierzakowi podać ludzkie:) nasza pani behawiorystka tak stosuje. Moja Tosia niestety nie "idzie" na nie (ale ona jest lekooporna jeśli chodzi o uspokajacze). Za to ja idę na nie świetnie, hehe.
OdpowiedzUsuńPowodzenia:)
Dla Perełki przez wizytą u weta?
UsuńDla Perełki i dla Diega:) to działa po ok 20 min. Podpytaj może weta co on na to, nasza pani behawiorystka jes min. Felinoterapeuta i swoim kotom podaje przed podróżą. One reagują pozytywnie. Nie wiem jak by to było przy Diegu...
OdpowiedzUsuńTo jest lek homeopatyczny(ja średnio w to wierze, ale jestem zdesperowana). Można go zrobić na zamowienie w aptekach homeopatycznych. U nas, w Krk, kosztuje ok 30 zł.
OK, dzięki. :****
Usuń