Strony

poniedziałek, 15 lutego 2016

(O)Powieść w odcinkach

Skąd się biorą posty JolkiM? Ano stąd, że Gocha coraz to zapytowuje, dopytowywuje oraz ponagluje, na co ja przeważnie coś tam, coś tam odmrukuję, bo ZAWSZE COŚ. Aż wreszcie (doprowadzona przeze mnie do stanu wrzenia) Gosianka pisze oto tak:  Post na poniedziałek, to rozkaz! 
I wtedy to już nie ma żartów, bo albo nagana z wpisaniem do akt (klik), albo wydziedziczenie. Więc cóż począć, jeśli nie pościk?

Zwłaszcza że zdarzyło się, jak następuje: znów zgarnęłam zwierzora z ulicy. 

W ostatnich dniach października. Miałam "biznes" w sklepie papierniczym w pobliskim miasteczku. Zaparkowałam w pobliżu, ale zanim wysiadłam, zaczęłam się przyglądać scence przy sąsiadującej ze sklepikiem budce z zapiekankami. Pod stolikami i krzesłami kręciła się nieduża kotka. Od razu rozpoznałam płeć, bo kocurki się w szylkretowe futra nie ubierają. Kotka węszyła z nosem przy płytach chodnikowych, najwyraźniej szukając czegoś do jedzenia. Nadeszła młoda kobieta i odepchnęła koteczkę. Nie uderzyła jej, ale przegoniła, strasząc, jakby chciała ją kopnąć, a następnie weszła do tej budki. Zaraz poleciałam pytać pana, który był tam już wcześniej, czy wie coś o tej kotce, czy jest czyjaś i przychodzi tam tylko na chwilę, czy jest bezdomna. A on na to, że pojawiła się kilka dni wcześniej, prawdopodobnie została podrzucona, że w tej okolicy ktoś dokarmia kotki, ale ta przychodzi pod budkę, co jest dla nich pewnym problemem, bo, wiadomo, jedzenie, przepisy, sanepidy... Powiedziałam, że ją zabiorę, ale gdyby ktoś pytał, bo może jednak zaginęła, to niech mówi, że ją zabrałam, a ja będę się dowiadywać, czy ktoś jej szukał. W sklepie papierniczym, gdzie poszłam już z kotką za pazuchą, sprzedawczynie potwierdziły, że widywały ją ostatnio błąkającą się po tej ulicy.
Dawno to było, ale może nawet ktoś jeszcze pamięta, że się trochę czaiłam na jedną z TYCH dziewczynek (klik). Zawsze mi się podobały szylkretki i pewnie to był dodatkowy impuls, żeby tej kotce pomóc. Zabierając ją z ulicy, wiedziałam jednak, że nie może u mnie zostać. W domu pięć kotów, przeważnie jakieś "przygarniaki", odratowane z nieszczęść. Szósty też by się uchował, ale Śliwka i Bazyl chorują na idiopatyczne zapalenie pęcherza, które bardzo trudno wyleczyć, gdyż podłożem może być np. stres. A stres u kota może powstać także w momencie pojawienia się nowego osobnika w stadzie. Dlatego koteczka została odizolowana od moich rezydentów i zamieszkała w garażu połączonym z kotłownią, dokąd nasze sierście nie mają dostępu. 

Warunki średnie - na tym zdjęciu między kubłem z piaskiem do kuwety 
a moimi butami wyjściowymi - do ogrodu.
Niemniej własne legowisko, ciepło
i regularne żarełko oraz głaskanko zapewnione.

Gdy ją znalazłam, myślałam, że to młoda koteczka, taka drobna, ale lekarka na kontroli oceniła ją na jakieś trzy lata (po zębach, których częściowo nie ma). Miała matową, zniszczoną sierść. Poza tym wyglądała na zdrową. Przez pierwsze dni miała wydęty brzuszek (pewnie od resztek jedzenia, które zdobywała i od bogatego życia wewnętrznego) i nawet podejrzewałam, że jest ciężarna, ale to się nie sprawdziło. Kotka jeszcze przy tej budce od razu do mnie podeszła, bez miauknięcia pozwoliła się wziąć na ręce, nie wyrywała się, zaczęła mruczeć, w samochodzie przez całą drogę siedziała na moich kolanach, przytulona i mrucząca. W domu sprawdziłam, że i kuweta nie była jej obca, od razu zaczęła z niej korzystać bez problemu. Prawdopodobnie więc znała życie w domu, z ludźmi, ale z jakiegoś powodu trafiła na ulicę. Nigdy nie dowiem się, jak to się stało...

I znów te gumowce i jakieś klamoty. Za to pod kolor oczu. ;)
Ciężko było zrobić kici zdjęcie, bo okna w pomieszczeniu nieduże, niezbyt jasno, 
a i ona niekoniecznie współpracująca fotograficznie.

I to by było na tyle. Na razie. Ale jeśli komuś mało, niech zajrzy wieczorem. Aha, dodam jeszcze, że sama sobie narzucam ten czasowy rezim, gdyż zadeklarowany publicznie z pewnością podziała na mnie mobilizująco i nie da mi się lenić. ;)

Dobrego tygodnia!

JolkaM



34 komentarze:

  1. Już się zastanawiałam dlaczego długo nigdzie Ciebie nie ma. Dobrze, że Gosia czuwa.
    Będę niecierpliwie czekała dalszego ciągu opowieści, bo historia ciekawa i jak tak fajnie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo jakoś tak, że Świetlickim polecę, trochu jestem w nastroju nieprzysiadalnym. No ale Generale się nie odmawia - tym bardziej wykonania rozkazu! ;)

      Usuń
  2. No, tak; tylko trochę mnie nie było, a tu takie kwiatki! Nie dość, że nagana z wpisem do akt (i co teraz?!?!?!?!), to jeszcze walentynkowy taniec Fikuni (moja wyobraźnia pokazała mi obrazek z powitania, z Gosią w roli głównej i padłam:)))), no i ta koteczka! Śliczna! Ja też czekam na dalszy ciąg, bo to już przecież luty, więc do opowiedzenia chyba sporo:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i co teraz, co teraz?? Nie wiem jak odkupisz swoje wielkie winy...
      :)

      Usuń
    2. Ninko, ciąg dalszy się produkuje - mus jeszcze chwilę poczekać, bo jednak obiad ważniejszy. Przynajmniej tak uważają moje chłopaki. :]

      Usuń
  3. :)... czekam na dalszy ciąg. Piękna kicia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jolu, to chyba będzie z cztery części?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co to, chcesz mieć wolne od postów do końca tygodnia? :P

      Usuń
  5. kurcze, jak tu wytrzymać do wieczora ???
    Jolko, od razu przypomniała mi się akcja z Leśną:) Ty jesteś prawdziwym Aniołem Stróżem wszelkich zabłąkanych bid

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łoj, anioł to za wysoka ranga jak za moje zasługi. Niektórym takim większym... aktywistom anielskim to mogłabym co najwyżej kurz ze skrzydeł strzepywać. ;)

      Usuń
  6. Tak mi się marzy, że się niebawem okaże, że Bazylowi i Śliwce wcale ta koteczka na sikanie nie działa...
    Kiciunia cudna jest, całkiem jak nasza Maniusia. I tak samo z biedy wyciągnięta. A Maniusia miała być "tylko na chwilę", to może i... ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, jasne, zaraz jakieś "i". I - jak insynuacje. :)

      Usuń
    2. Jakie insynuacje? Jakie insynuacje? To jest I - jak I najserdeczniej Wam życzę... :)

      Usuń
  7. JolkoM - dobrze, że jesteś. To po pierwsze. Szylkretka Ci widać pisana. To po drugie. A tak w ogóle - to na ciąg dalszy cichutko poczekam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Anulka, gdybym wiedziała, że i Ciebie z mysiej norki wykurzę pościkiem, to nie czekałabym na rozkazy z góry. ;)

      :***

      Usuń
  8. Oczywiscie, ze kotusia zostanie, inaczej nie byloby tego posta, co nie? :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oesu, Pantera, a Ty co?! Twa Czarna Miećka Ci z kryształowej kuli wyczytała? Phi...

      Usuń
  9. Rany! Jak tu wytrzymać do wieczora?!

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mus zęborki w paszczy zagryźć i w nadziei trwać niezłomnej. :)

      Usuń
  10. JolkoM, Ty to potrafisz człowieka w napięciu trzymać. Umieram z ciekawości, a to dopiero 15.00. dochodzi.

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajna ta szylkretka, ciekawa jestem, co z nią będzie. Wygląda na łagodną koteczkę, jak ktoś może takiego kociaka za drzwi wystawić, to ja nie rozumiem...

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak to piękna koteczka! Wyjątkowa naprawdę. Ten rudy ejst uroczy. Stwierdziłam, że to mój ulubiony zestaw kolorów. marzę wciąż na płótnie i zawsze mi takie coś wychodzi. Za każdym razem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, he, Gocha, Ty wyrzuć tego swojego smartfona czy jak to się tam nazywa. Chyba że rzeczywiście marzysz wciąż na płótnie. :P

      Usuń
  13. Koteczka o szylkredka o szmaragdowych oczach, piekna.....czekam na ciag dalszy....:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zara będzie ciąg dalszy o szmaragdowych oczach. :)

      Usuń
  14. kurcze, już wieczór! Twoi Panowie chyba zaraz będą wołać o kolację, a tu cisza buuuu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oesu, spoko, Sonic, kolację sobie zadają sami. Ja tylko kotkom i pieskom. :)

      Usuń
  15. A od której godziny uznajesz, że to już wieczór?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to już chyba jakiś mobbing jest, kurna! Ratunku!

      Usuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)