Strony

czwartek, 12 listopada 2015

Tworzymy portret psychologiczny poszukiwanego

Kota oczywiście. :)

Dostałam od zaprzyjaźnionej czytelniczki liścik i mimo że wydaje mi się, że wiem, co jej poradzić, postanowiłam zapytać Was o zdanie.

Pytania brzmią:
- czy takiego kota jak Ozzie należy uszczęśliwić drugim kotem, czy też absolutnie tego nie czynić?
- jaki ma być ten drugi kot? Płeć? Wiek? Charakter? Jakie cechy charakteru powinien posiadać?

A oto ten list (początek, aby połechtać własną próżność):

Małgosiu, melduję, że przecudnej urody kalendarze dotarły całe i zdrowe. Pan listonosz wręczał koperty mojemu mężowi, jakby tam były złote jajka, tak bardzo przejął się napisem na kopercie. A wcale bardzo się nie mylił, wszak z Pastelowego Kurnika z Ekipą to tylko złote jajka. Kalendarze, pod każdym względem, zachwycają. Dziękuję bardzo za Wasz czas i nieustająco podziwiam pomysłowość.

(...)

A teraz najważniejsze. Po śmierci Mefista długo nie mieliśmy siły, by zaprosić pod swój dach kolejnego kota, ale od kwietnia mamy Ozziego, którego uratowałam przed zagładą na podkrakowskiej wsi. Miał wtedy około 2,5 miesiąca i był nikomu niepotrzebny, nawet własna mama nie chciała się nim zajmować. Początki były trudne, od razu pokazywał niesforny charakter. Teraz już wiem, że to chyba potomek herszta kociej bandy. Takiego łobuza i szaleńca jeszcze nie miałam, do tego alpinista, gryzoń, strzała, który niczego i nikogo się nie boi, poza odgłosem trzepania dywanów, bo odkurzanie uwielbia (w trakcie często siedzi na odkurzaczu i się przygląda, a na końcu sam się nadstawia, żeby go odkurzyć - lubi mocne doznania sensoryczne. :)
Ozzy to słodki łobuz, na punkcie którego zbzikowałam na maksa.
Przymierzam się do towarzysza dla niego, ale mam pewne obawy, którymi podzielę się w kolejnym mejlu, bo chciałabym prosić Ciebie, Kocią Znawczynię i Autorytet, o radę. 

W załączniku fotki Ozziego z kwietnia i lipca.





A to są obawy Joasi:

Otwieranie drzwi listonoszowi i kurierowi to prawdziwa udręka, bo Ozzy ucieka. Otwierają się drzwi wejściowe, a Ozzy już mknie. Widzi, że ubieram się przed wyjściem, już siedzi przy drzwiach; gdy wracamy do domu, to wchodzimy przez uchylone drzwi, bo jak otworzymy szerzej, to gonimy kota po klatce schodowej. Poza tym biega po domu jak szalony, aż spod pazurków lecą przysłowiowe iskry. Boję się, co to będzie, jak będą dwa koty.

Poza tym Ozzy jeszcze do tej pory, a ma już 8 miesięcy i został wykastrowany, dość mocno gryzie, jak coś mu się nie podoba. Jest zaprzeczeniem Mefisia, z którym można było zrobić wszystko i który zawsze słuchał. Ozzy robi, co chce, kiedy chce i jak chce. Jak ma ochotę na zabawę o 3. w nocy, to na mojej kołdrze ląduje myszka i harcujący kot.

No i jedzenie - oprócz kociej karmy uwielbia ludzkie jedzenie. Wszystko musi być schowane, bo jak nie, to się na pewno dobierze. A już chleb i bułki to jego przysmak, że o śmietanie czy jogurcie nie wspomnę. Potrafi przy wypakowywaniu zakupów zrobić dziurę i się dobrać do przysmaku.

Z jednym kotem jest to do opanowania i opracowania pewnych nawyków. Poza tym cały czas oduczamy go, ale póki co bezskutecznie. Co będzie z drugim? Może Ozzy się zmieni na lepsze, ale co, jeśli stłamsi maluszka albo zrobi mu fizyczną krzywdę? On potrafi przez siatkę na balkonie w locie złapać łapą motyla. Latem wieczorową porą toczyły się prawdziwe wojny. Rano pokotem leżała drużyna komarów, chrabąszczy, much itp.

Najbardziej martwi mnie to uciekanie i napady agresji. I co ja mam zrobić? Zawsze marzyłam o co najmniej dwóch kotach, ale na to nie chciał zgodzić się mąż. Teraz jest chętny, ale trafiłam na kota słodkiego, inteligentnego utrapieńca. Bystrego, kochanego urwisa, ale jak go choć trochę uładzić? Proszę, napisz, co sądzisz i może masz jakieś sprawdzone sposoby na takich urwisów jak Ozzi. Mieszkamy w bloku na drugim piętrze. Balkon mamy osiatkowany przez profesjonalną firmę Linarem, a w oknach siatki zabezpieczające (wkładane). Kot ma dwie kuwety, dużo wędek, zabawek, no i jest wybawiany na maksa, ale i tak ma niespożytą energię.

Pozdrawiam serdecznie,
Joanna


Poprzedni kotek Joasi: Mefisto.


To co? Pomożecie, towarzyszki kociary?
Jestem pewna, że nie zawiedziecie. Z góry dziękuję. :)

PODPIS
W Zooplusie sprawa się wyjaśniła. Chyba po mojej interwencji po kilku dniach stania w miejscu licznika zakupów nagle pokazało się z dziesięć zamówień. Uff, już się martwiłam,  że coś przestało grać i Wasz gest, aby pomóc mi pomagać, poszedł na darmo. Tak więc tradycyjnie przypominam, że jak na zakupy do ZOOPLUSA, to tędy:

Dzięks. :)

39 komentarzy:

  1. Niestety nigdy nie miałam dwóch kotów, ale uważam, że drugi kot może być tylko pod warunkiem wykastrowania Ozziego. Raczej powinna to być koteczka. I wcale nie ma gwarancji, że napewno się polubia, ale będzie im dużo weselej i ciekawiej na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam sie na kotach, więc nie poradzę, ale...podziwiam:))Śliczny jest!:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ozzi pewnie musi po obcować z moją Owczarką.Jak posiedzi ze dwa tygodnie na żyrandolu to nabierze respektu:)
    Powodzenia w tworzeniu portretu kandydatki lub kandydata do do kocenia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam takiego Ozziego w domu. Mój Sztygar to jak klon tego czarnuszka. Różni ich obu tylko to, że mój sierść dołączył do stada, gdzie była już Perła. I tu jest problem. Od ponad roku, moja biedna Perlisia nie ma spokojnego życia. To ugodowa, spokojna koteczka a ten czort goni ja zajadle a jak już dorwie to wyrywa futro. Zrobiliśmy jej kącik na szafie i tylko tam może sobie odsapnąć od prześladowań. Moim zdaniem, takie koty, które mają taki charakter jak Ozzi i mój diabełek, nie nadają się na dokocenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo cenny komentarz. Dziękuję.

      Usuń
    2. Dorzucam do kompletu Czajnika.

      Usuń
    3. Czajnik też się nie nadaje?

      Usuń
    4. Napasuje Grażynkę bez przerwy. Ona ucieka, ale jesli trafiłby na równego sobie?

      Usuń
  5. Nasz kot senior był też takim "czarcim pomiotem", w "dorosłym" wieku został "dopsiony" i jakoś z dużym psem się dogadywał. Dokociliśmy go jak już miał 12 lat i trochę złagodniał - tolerował młodego, nawet czasem nauczył tego czy owego, nie było żadnej walki między nimi, taki swoisty pakt o nieagresji ;) Ale takiego młodziaka niespełna rocznego nie odważyłabym się dokocić maluchem, właśnie z obawy, że dziecku krzywdę zrobi - jeżeli nie z agresji to przez nieuwagę. Czasem miewasz Gosiu dorosłe koty do adopcji, może wśród nich znajdzie się kumpel dla Ozziego? Albo jego rówieśnik? Chociaż boję się, że Ozzi by spokojnego zdominował i zastraszył, a z mniej spokojnym mieszkanie by roznieśli ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na dwóch kotach naraz też się nie znam, ale Ozzy jest jeszcze bardzo młody. Moja Frania też lataa po mieszkaniu jak perszing. Wszędzie była. Na szafach, na wierzu drzwi, po ścianach lataa jak po podłodze. Polowala na stopy, szczególnie te pod kołdrą. Prawie do drugiego roku życia tak miala, a teraz jest już nieporownywalnie lepiej. Ozzy może też zlagodnieć przy drugim kocie. Myślę, że przydaby się jakiś koci behawiorysta. Dorota Sumińska udziela rad w necie. Może poszukać trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  7. Co ja moge poradzic, skoro moje wlasne dokocenie nie bardzo sie udalo, kotki do dzisiaj nie zaprzyjaznily sie, dochodzi do niegroznych lapoczynow, Miecka stale prycha i syczy, Bulka z szelmowskim usmiechem zaczepia ja i sukcesywnie przepedza z jej swietych i ulubionych miejscowek.
    Moim zdaniem Ozziego zostawilabym jedynakiem, bo jego zachowanie dobrze nie wrozy dokoceniu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmm seniory (6 letnie ale lenie i spiochy) dokociłam małą księzniczką to je troche rozruszała, ale jak pojawił się Piątaszek - czyli Amber. O matko. A Aimee to taka wlasnie szajba w drzwi, w okna, w szafe, na szafe pod szafe... I razem sie bawia, juz mniej jest lotów, ale gonitwy owszem. Mam wrazenie, ze jak są we dwojke mlodzi (bo seniory robia za spiace tło i lenistwo w czystej postaci - jesc i spac i skupkowac sie) to jeden drugiego nieco wymeczy. Amber ma jakos rok, Aimee dwa, ale rok temu dokocenie było. Amber mial jakies 5-6 miesiecy na oko i to on rozstawial po katach. Ona jedyna sie nie dala ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Najpierw muszę, bo się uduszę: JUŻ MAM! Przyszły dzisiaj po południu. Obejrzałam w tę, z powrotem i jeszcze w tę i nazad. Najpierw Poetyckie Kotki, potem Białą Kurę, następnie Białą Kurę i Poetyckie Kotki. Przy każdej karcie odszukiwałam na blogach bohatera miesiąca i przypominałam sobie jego historię, wzruszając się do łez. A przy pięknej w obie strony Frecie Garbo to już doprawdy... !
    Ale nade wszystko zauroczyły mnie wierszyki Ninki. Już mi ninkowe wierszyki, tu i ówdzie napotykane, podobały się od dawna. Ale tutaj, zebrane w jedną całość, stanowią po prostu fantastyczny tomik poetycki. I jeszcze te świetne zdjęcia jako ilustracje.... Mniam, mniam, mniam!

    A co do towarzysza dla Ozziego - u mnie co i rusz coś się dokacało i bywało różnie. Ale prędzej czy później nowy lokator jakoś sobie stosunki z zastanymi domownikami (kotami i psami) układał i wchodził do rodziny. Z tym, że u mnie dom jest duży i ogród do tego i długo można się swobodnie mijać zanim się miejsce w stadzie znajdzie. Jednak myślę, że towarzysz dla Ozziego jest konieczny, bo kot niewychodzący, sam w mieszkaniu okropnie samotny się czuć musi, a najlepsi ludzie to jednak inny gatunek. Ja bym zaryzykowała i poszukała jakiegoś kociego młodzika. Nawet jak na początku pirze będzie fruwać, to w końcu się dogadają. A każdy woli czasem nawet manto dostać niż zdechnąć z nudów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, Damo, dziękuję! Wiem, że sama dysponujesz talentem do wierszowania, więc Twoja opinia jest dla mnie tym bardziej cenna!

      Usuń
  10. Drugi kot to najwspanialsze co może być. Mój Rudi był z nami trzy lata sam gdy pojawił sie Pyziak. Nie kochają sie, ale gonia i żebrzą razem o wyjście na dwór czy jedzenie. Bardzo, bardzo polecam. Z doświadczenia i wszystkich możliwych poradników wiem że do kota powinien być kot, wtedy dotrzyma mu kroku choć na pewno będzie inny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja mam jedynka. Siedem lat kocur ma. I strasznie boję się dokocić, bo jakby tego drugiego kotka tłukł, to by mi serce pękło. A jak on byłby tłuczony, to też pękłoby.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kotek jest piekny, przeczytalam wszystkie komentarzy i trudno cos dodac, moze byc roznie przy drugim kocie, chyba bym sie zastanowila nad drugim kotem mlodziencem do zabawy i wspolnych szalenstw, niz nad spokojna koteczka.....

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja nie wiem co poradzić. Myślę, że jest tu naprawdę dużo kociar, z Gosią na czele, które mają doświadczenie i potrafią poradzić. A tak naprawdę decyzję podjąć musi sama Joasia. Powodzenia. Sercem jestem za drugim kotem. I jestem zdania że co dwa koty to nie jeden :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Rany, DOSTAŁAM!!!!
    Dostałam, zachwyciłam się, F też. Wybrał swój ulubiony i zabronił mi komukolwiek oddawać w prezencie :-D Jeszcze będę się zachwycać i potem napiszę, Cuda, Panie, cuda :-*

    OdpowiedzUsuń
  15. Gosianko napisz nam proszę co poradziłaś Joasi. Bardzo jestem ciekawa.
    Myślę, że mój kot z żadnym kocurem nie miałby szansy zaprzyjaźnić się, byłby kłąb pazurów i krew na ścianie, ale obecność drugiego zwierzątka w domu, zmienia życie samotnego kota w dużo ciekawsze. Mój kot i suczka cały czas obserwują się i często gonią się. Emocja jest i u jednego i u drugiego.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie miałam czasu czytać wszystkich komentarzy więc po prostu napiszę co myślę i co zaobserwowałam z doświadczenia. Ozzy wydaje mi się podobny do Antka. Ja dokocałam do 10letniego Ciapka maleńka Keirę i go rozruszała nie wzbudzając problemów terytorialnych bo była nieletnią samiczką. Ale jak podrosła nieco to zaczęła go męczyć więc dokociłam Antkiem i młode zajęły się sobą. Gdybym miała tylko Antka to myślałabym nad rówieśnicą lub wychowana w grupie kotów kotką około roczną. Jeśli jest grupa w domu tymczasowym to widać jak dany kot reaguje na inne i czy lubi szaleństwo. Ja wiem, że mogą w gonitwach roznieść dom, ale sam taki żywy kot będzie niszczył z nudów, a tak to jak się pozna główne trasy przelotów to obywa się bez zniszczeń. Teraz jak Keira jest "zdrowa" to szaleje za dwóch Antków i gania go po domu jak szalona i przez to sam Antek mniej wyje i szuka przygód gdzie nie powinien. A za jakiś czas koty się wycieszą i będą dla siebie przyjaciółmi i towarzyszami.

    OdpowiedzUsuń
  17. To ja się podepnę z pytaniem - czy kot zawsze musi mieć swojego towarzysza? Mam wrażenie, że Julce, która ze mną jest cały czas (dosłownie, nawet siedzi w łazience na brzegu wanny jak się kąpię!) pękłoby serce z zazdrości od drugiego kota.

    OdpowiedzUsuń
  18. Miałam taką kotę. Dodatkowo była zaborcza, zazdrosna, dominująca, terytorialna , pamiętliwa, złośliwa. Po przeprowadzce do Holandii rządziła na osiedlu, tłukła inne koty jeśli podeszły za blisko domu, potrafiła też pognać psa. To było jakbym miała 2 koty w jednym: diabeł wcielony gdy ktoś/coś weszło jej w drogę i jednocześnie najkochańszy kot na świecie i moja największa kocia miłość.
    Dokocenie ani jakiekolwiek inne zwierzę nie wchodziło w grę.
    Jeśli Czytelniczka ma jakiegoś zaprzyjaznionego kociarza, może warto zobaczyć reakcję Ozziego na drugiego kota w jego domu. Jeśli wpadnie w furię, odradzałabym dokocenie.
    Niektóre koty nie tolerują innych kotów w swoim otoczeniu. Im do szczęścia wystarczy człowiek, którym nie muszą i nie chcą się dzielić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co piszesz wynika, że Twoja kotka była kotką "wychodzącą" a ta konieczność drugiego kota do towarzystwa dotyczy kotów trzymanych wyłącznie w mieszkaniu. Kot swobodnie wychodzący na dwór ma tyle wiele różnych zajęć, ma również znajome koty z sąsiedztwa i w domu drugi kot nie jest konieczny. Ale oczywiście może być mile widziany.

      Usuń
    2. Przez pierwsze 2 lata nie wychodzila z domu I sytuacja wygladala tak samo. Wpadala w szal gdy tylko zobaczyla jakies zwierze w poblizu.

      Usuń
  19. Po śmierci Myszy wzięłam małą kotkę z azylu, po przejściach, niesamowicie łagodną ale z wieloma traumami. Przez 2 lata była sama, tyle potrzebowała,żeby poczuć się w miarę bezpiecznie.
    Po 2 latach zdecydowałam się na drugą kotę. Luna jest z nami ponad rok. To taki koci terapeuta, jest zrównoważona, asertywna, miziasta, nie boi się niczego.Nie dominuje, ale też nie pozwoli się zdominować. Wyciągnęła Shadow prawie ze wszystkich traum, to całkiem inny, radosny kot. Miłości wielkiej między nimi nie ma, ale się lubią i żyją w pokoju. Razem się bawią, gonią, czasem tłuką.

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziewczyny w imieniu swoim i Joasiu dziękuję za komentarze i prosimy o jeszcze. :) Ja napisze jutro co sądzę o tej sytuacji, ale nie będzie to na pewno żadne odkrycie roku. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nie wiem co bym doradziła - chyba poczekać jeszcze z dokoceniem jak się Mały Diabełek uspokoi
      Mogę za to powiedzieć, że da sie opanować wchodzenie, wychodzenie i przyjmowanie gości przy kotach, które koniecznie muszą wyjść ;-))) Nawet przy takich co naumiały się drzwi otwierać ;-)))a koty mają różne charaktery ;-))) Może być ta, że to druge będzie spokojne i zrównoważone i nie trzeba będzie pilnować
      jednak dokacając wybrałabym dorosłego osobnika ;-)))

      Usuń
    2. aaa....
      no i jeszcze...
      MAM!!! MAM!!! Mam kalendarz ;-)))
      wczoraj do mnie przyszedł niespodziankę mi robiąc ;-)))
      nie puakałam ale za to mordka mi sie cieszyła przez cały dzień ;-)))

      Usuń
  21. Nigdy nie miałam dwóch kotów na raz, a teoretyzować nie chcę, więc napiszę tylko, że moje serce jest za dokoceniem :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Muszę napisać, jak bardzo cieszy mnie, że moje wierszyki Wam się podobają - dziękuję za Wasze opinie, dziękuję bardzo! To ogromna radość - przyczynić się do powstania takiego niezwykłego kalendarza :)))

    OdpowiedzUsuń
  23. Się dziś rozpisałam:) Ale jest jeszcze jedna BARDZO WAŻNA sprawa; moje kalendarzowe wierszyki ostateczny kształt zawdzięczają JolceM, naszej kochanej Talibii.
    To dzięki Tobie, Jolu, byłam pewna, że bez obaw mogę je pokazać.
    A Tobie, Gosiu, Dziękuję za zaufanie i za wiarę w moje możliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ninko, wiesz, że kocham te twoje wierszyczki, które czyta się z taką lekkością i przyjemnością. Cieszę się, że pozwoliłaś mi ich użyć. No i faktycznie, dzięki Joli, wyglądają i smakują idealnie!

      Mam dziś strasznie zajęty dzień, nie wiem kiedy tu wrócę napisać, no i poczytać co wy wyskrobałyście. :)

      Usuń
    2. Ninko, Gosiu, dziękuję, dziewczynki, ale bez przesadnej skromności powiem, że po Tobie, Ninko, to ja niewiele mogłam "poszaleć". :)

      Też dziś zaganiana jestem, wleciałam tylko na moment, nawet na kalendarki nie mam czasu, bo chciałabym jednak w spokojności, a i coś o kotkach i moich z nimi doświadczeniach napisać, coby Joasi się przejaśniło względem ewentualnej dokociej decyzji. Ale to później, wszystko później.

      Usuń
  24. O dokoceniu dużo pisałam na swoim blogu, a tu dopisze conieco.
    Ja bym dokociła. Szczególnie że kot gryzie. Z nimi to w ogóle jest tak że nie wiadomo kogo się bierze pod swój dach, każdy kot jest inny i nie wszystkie są przytulaśne. Mój Tiggy przestał mnie podgryzać po łydkach kiedy pojawiła się Migusia. Migusia ma już trzy lata a nadal jest takim świrem jak Ozzy, choć już bardziej doświadczonym :-) Tiggy za to zrobił się mruczalski i chce się głaskać, choć przez lata nie chciał. Koty się zmieniają z wiekiem, uspokajają, a towarzystwo innego futrzaka pozwala im zachować formę. A i ludź może sobie z czasem i odsapnąć, bo koty będą się razem bawić (czyt. bić, drapać, szamotać, tarmosić i przepędzać). Osobiście uważam że im młodszy kot tym łatwiej o dokocenie i ustalenie hierarchii. No i podstawowa sprawa - za wyjątkiem pierwszych dni kiedy trzeba koty obserwować i nie dopuszczać ich za szybko do siebie, potem należy im dać żyć ich własnym życiem. Kot to nie pies, ma swoje własne,, inne wartości.

    OdpowiedzUsuń
  25. U mnie mąż nie zgadza się na dokocenie, jest kot i pies i tłuką się wystarczająco jak dla nas. Raczej wybrałabym psa dla tego kota, on musi poczuć respekt, ponieważ niczego się boi a bać się powinien, tego co czyha za drzwiami tego co się kryje w cieniach i bywa nie fajne. Pies nie kot i to pies z charakterem jak nasza Lorinka. :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Drugi kot to podstawa. Jest sam,nudzi się ,a zabawy we dwójkę będą bardziej atrakcyjne niż ugryzienie ludzi. Pewnie potrzeba mu tez zabawek . Z kotem trzeba się nieustannie bawić :) moje trzy diobelki uwielbiają piórka . Caly czas SA chętne choć dziesistka na karku. Proponuje wziąć drugiego kocurka. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  27. Edytuj Anonimowy pisze... Wg moich doświadzczeń -będzie tylko gorzej. Dorosła Kotka sama miękkość i łagodność przeżywała tragiczną śmierć swojego wujka -kumpla, ale było normalnie. Podkusiło mnie i przygarnęłam kocie żeńskie -podrzutka, tak z półrocznego.I co z tego że sliczna? Kocia wojna bez przerwy. Syczenie fukanie ganiatyka.Duża kota częściej wychodzi na noc ( koty wychodzą do ogrodu), a mała - gryzie -mnie, innych, nie drapie tylko gryzie ze złością i nie na żarty. I mam horror w domu. Własnie szukam jej jakiejś porządnej stodoły do obsłużenia. Jeden chuligan do wychowania wystarczy. Kto powiedział że koty muszą mieć towarzystwo? Zwłaszcza w różnym wieku. psy tak, ale widzę że koty świetnie czują się w pojedynkę.

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)