Strony

środa, 18 lutego 2015

Bentleyek po 14 miesiącach

Nowym czytelnikom gorąco polecam zaglądnąć do posta opisującego naprawdę niesamowitą, dramatyczną historię Bentleya uratowanego cudem z... samochodowego silnika!  Ona jest tu: Jak pomóc kotu po traumie. Na dalsze losy tego "mechanika samochodowego z Pragi" czekaliśmy z wypiekami na twarzy. Bożena już dwa razy uszczęśliwiła nas mejlami TU (na końcu) i TU (jest w tym poście porównanie Bentleyka z malutkim Kayronkiem) z wieściami o nim i jego zdjęciami, a teraz robi to po raz trzeci. Zobaczcie, na jakiego cudnego kota wyrósł ten szczęściarz nad szczęściarze! A jaki z niego gagatek! Zapraszam do czytania, a Tobie, Bożenko, bardzo dziękuję. 

Bentley z Pragi.

Cześć, Gosiu. Niesamowite i niezwykle miłe - minął już ponad rok, a  Wy, dziewczyny, cały czas pamiętacie o moim puchatym "mechaniku samochodowym".
No cóż, Bentleyek (imię to wymyśliła oczywiście Hana) to już nie ten sam koteczek. Urósł i zmężniał. Jest piękny, ma ogonek jak wiewiórka i mięciutkie futerko. Wniósł tyle radości i bałaganu do naszego domu, że dopiero teraz wiemy, że mamy  kota. Fibi (dla przypomnienia - to moja  kotka rezydentka) jest u nas prawie sześć lat, też jest kochana, ale Bentley to żywioł i niesamowity pieszczoch. Fibi delektuje się jedzeniem, Bentley połyka w pośpiechu. Fibi po cichutku korzysta z kuwety, Bentley tak po sobie zakopuje, że słychać w całym domu. Fibi to samotnik, a Bentley musi być w centrum uwagi, musi wszystko skomentować (najwięcej do powiedzenie ma o 4. nad ranem), skontrolować, a najlepiej - spróbować. Fibi wystarczy raz powiedzieć "zejdź ze stołu" lub "nie wolno" i posłucha. W przypadku Bentleya można ochrypnąć, a on i tak zrobi, co będzie chciał. Opiszę króciutko wydarzenie, aby choć trochę przybliżyć Wam zwyczaje i charakterek mojego kotka. Wracam wieczorem do domu, wita mnie mój syn słowami: "Bentleykowi już całkiem odbiło. Kiedy siedziałem w wannie pełnej wody z pianą, wskoczył do mnie. Natychmiast go wyjąłem (choć wcale nie był wystraszony) i wytarłem ręcznikiem. Nie minęła minuta, kiedy skoczył znowu i był bardzo niezadowolony, kiedy go wyjmowałem i zamknąłem drzwi." Stwierdziliśmy zgodnie, że jest to po prostu niezwykły kot, który uszedł bardzo długą drogę od kociego mechanika samochodowego, przez ogrodnika (w domu rośnie już tylko kocia trawa), przez alpinistę (wszystko, co wysokie w domu - zdobyte), do kota wodnego, i to bez uszczerbku na zdrowiu. A co jeszcze wymyśli, zobaczymy. Ostatnio trenuje zaczepianie się pazurkami o ramę obrazu i tak wisi, aż zmęczą mu się łapki. Z nim człowiek nigdy się nie nudzi, choć przyznaję, że czekam z utęsknieniem, kiedy troszkę spoważnieje.

Zachwycający!
A jak wyglądają relacje kocio-kocie? Niestety miłości ani nawet przyjaźni między futerkami już nie oczekuję, właściwie pogodziłam się z tym, że nigdy nie zobaczę ich leżących obok siebie ani nawet w bliskiej odległości. Fibi do dzisiaj nie pozwala mu do siebie podejść; on ją zaczepia, ona reaguje syczeniem i prychaniem. Na szczęście nie jest już tak nerwowa.                                                            

Fibi.
Przesyłam zdjęcia Bentleyka. To biało-niebieskie pysio to oczywiście Fibi.
Serdecznie pozdrawiam. Bożena z Pragi

PS. Pisząc o domowych kocurkach, nie mogę nie wspomnieć o moich z pracy. Na dzień dzisiejszy mamy pod opieką siedem. Cztery z nich to te, które są już z nam rok i pół (dwie dziewczyny i dwóch chłopców), są zaszczepione, wykastrowane i regularnie odrobaczane. W nocy śpią w garażu, a w dzień w biurze. Pozostałe trzy to dzikuski, które korzystają tylko z jadłodajni i noclegu. Na razie nie dają się dotknąć, wiec będzie musiało upłynąć trochę czasu, zanim zabiorę je do weterynarza. Tak że na brak kociego towarzystwa nie narzekam.

Buraska z pracy.
Na zdjęciu moi ulubieńcy i największe pieszczochy - bura kotka "puszcza" Wam oczko, czarny kocurek i rudzielec.                                                                                                                                                                                                                  
Koteczki z pracy.
PS 2. Przesłane zdjęcia  zrobiłam telefonem, więc ich jakość jest, jaka jest. Jeśli masz życzenie zobaczyć lepszej jakości, to kotki mają swoją stronę na Facebooku: "Fibi a Bentley". 

PODPIS

Na wyjątkowym bazarku zbieramy pieniądze do Skarpety, aby je stamtąd wyjąć dla tych, którzy potrzebują.  
Można tam upolować prawdziwe cuda. Mam nadzieję, że zaglądacie, bo niektóre przedmioty znikają w okamgnieniu! Trzeba mieć refleks! 
Wczoraj pojawiły się tam cudne kolczyki oraz pierścionek z sową - prawdziwy unikat! Zaglądajcie, polecajcie, kupujcie, a my z Haną działamy dzięki Wam.

Bazarek jest tu: SKARPETA (klik).

Baner, wesoły i optymistyczny, autorstwa Przemka




33 komentarze:

  1. Jak to z malego wyplosza z cienkim ogonkiem wyrosl pod czula opieka dorodny kocur z wiewiorczym ogonem!
    A ile podobienstw do mojej sytuacji domowej, gdzie mlode zaczepia, a stare syczy i nie pozwala podejsc. Ja tez juz powoli godze sie, ze nigdy nie zobacze ich razem spiacych i przytulonych. Slowem - zaprzyjaznionych. Pociesza mnie tylko to, ze nie jestem wyjatkiem. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trac nadziei, u mnie coraz lepiej, jeszcze sie nie przytulaja, ale coraz czesciej widac ich razem, widac zdecydowane postepy:):):)

      Usuń
    2. Za chwile minie rok, odkad Bulczyk jest u nas i oprocz tego, ze jedynie ustaly mordercze zapedy Miecki, niewiele sie zmienilo. :(

      Usuń
  2. No widzisz Panterko,nie jesteś osamotniona:)
    Bentley ma klasę swojego czterokołowego imiennika.Jest piękny.I Fibi też nic nie brakuje a i koty pracowe mają swój urok:)Dzięki Bożenko z Pragi za podzielenie się z nami wiadomościami o samochodowym kocie.Niech się zdrowo chowa:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Koty z Pragi przecudne, i te domowe, i te biurowe:):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny kot, widzę, że podobnie niesforny co Antek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bentleyek jest cudny, no i ten charakter:))

    OdpowiedzUsuń
  6. śliczna ta skarpeta i kolorowa jak Kurnik :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bentleyek - chodząca słodycz i niewinność:)) Reszta kociambrów też miała szczęście, że trafiła na Bożenkę i jej męża :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie cudo puchate! Oj ma on szcześliwe życie, ta kąpiel a i zwisanie z obrazu..:))))))))))



    Zachęciłam do Skarpety i na swoim blogu, mam nadzieję,ze ktoś się dołączy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bentleyek korzysta z uciech życia na całego.;)
    Cudne kocisko wyrosło z tego szczęściarza!

    OdpowiedzUsuń
  10. Obejrzałam na FB filmiki z małą Fibl i Bentleyem - tam nie skomentuję, bom niezalogowana do świata, no to tutaj się wysłowię.
    Wyrosły Wam dzieciaki, Bożeno! :) Szkoda, że się nie przytulają, ale takie każde z osobna też fajne przecie. ;) Zwłaszcza gdy pomysłowe jak Bentley-gagatek. :D Firmowe przyległości równie śliczne - spory już przychówek. Jak to dobrze, że się nimi opiekujecie, kochani ludzie.
    Serdeczne pozdrowienia, Bożeno! A omieć tam od czasu do czasu wzrokiem w moim imieniu praskie ulice i zakamarki wyczytane szczególnie u ulubionego pana BH, i westchnij z sentymentem i nadzieją (wciąż w moim imieniu), że kiedyś sama dostąpię tej przyjemności. :)

    PS. Zupełnie nie wiem, jak możesz się dziwić, że pamiętamy! Takich historii i takich kochanych ludzi się nie zapomina. :)

    :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Gosiu jaki on słodki:)))))))))))
    ps.jak się trochę ogarnę to wrzucę coś do skarpety:))

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięki Bożenko :))) Tak czekałam na Bentleykowe wieści ! Cudo wyrosło z tego nieboraka ! Bardzo się cieszę, że go widzę :) I charakter ma fajny ! Przynajmniej nudy nie ma. A te skoki do wody, to mnie całkiem rozmiękczyły :))) No po prostu KOT TRZPIOT :) Bo Fibi to taka dystyngowana dama :) Czyli masz ogień i wodę w domu ! Pracowe kociaki też piękne ! Dobre masz serce kobito kochana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bożenko, moja Frania, tak samo, jak czarnulek na filmie obgryza wszystkie pudla. Mam zapluty pokój kawałkami tektury. Bo moja na dodatek pluje nimi na odległość :)))

      Usuń
    2. A, właśnie, w sprawie obgryzania przez Ogonka - Majtek też tak dziurkuje kartony. Nie pluje co prawda jak Ewy Frania, ale wióry tekturowe zaściełają nam powierzchnie podłogowe, i owszem. :)

      Usuń
  13. Aha, i chciałam powiedzieć, że Przemkowy banerek skarpetowy jest piękny ! Tak radosny, kolororowy i energetyczny, że nazbieramy wory dobroci !

    OdpowiedzUsuń
  14. Właśnie, właśnie; jak napisała Jola, takich historii się nie zapomina! Koty wszystkie piękne, Fibi to prawdziwa dama, a Bentley jaki ma ogon!
    Banerek Przemka super, taki kolorowy, od razu rzuca się w oczy i, faktycznie, jakoś tak oddaje koloryt Kurnika :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Co za niespodzianka! Bentley mocno mi zapadł w pamięć, a jakie piękne z niego wyrosło kocisko! I koty "służbowe" jakie zadowolone - serce rośnie! Czytam Twoje słowa, Bożenko z Pragi i jakbym o Czajniku czytała. Nie chcę Cię straszyć, ale te typy tak mają. Czajnik ma więcej, niż półtora roku, ale nic mu nie przeszło, a jakby wręcz przeciwnie...

    OdpowiedzUsuń
  16. A Bentleyek między pazurkami ma coś w rodzaju płetw? Van Turecki takie posiada, uwielbiają pływać. Rozcapierzając pazury ma coś w rodzaju płetwy, wychowane nad jeziorem potrafią zanurzyć łepek w wodzie by złapać rybę. Może to jakaś mieszanka z Vanem? Turecki Van jak rasa musi być biały z kolorowymi plamami a ogon ma niesamowicie puchaty. Bentleyek ma w uszach takie jakby pióra charakterystyczne dla tej rasy, jeśli ma także pomiędzy palcami to jakaś mieszanka jak nic. :) Kolory oczu bursztynowe, lub błękitne lub dwukolorowe. Córka ma pół rasowego Vana ale pływać się on boi, charakterek jednakowoż to ma zdecydowany mocno. :) A tu na filmiku pływający Van https://www.youtube.com/watch?v=FTKQRWfiSfU żadnej paniki. Kotek p. Bożenki jest charakterny i urodziwy, cudo po prostu które trafiło do domu jako nagroda z kociego królestwa, za wielkie serce dla zwierząt. Serdecznie pozdrawiam i proszę o pomizianie tego cuda, nie zapominając o jej wysokości Fibi - co za majestat zgoła królewski. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. niezły ancymon z Bantleya, ale za to jaki uroczy :) wszystkie te koty piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Widze, ze najwiekszy ruch na blogu jest do poludnia, ja niestety moge cos napisac dopiero wieczorem. Dziekuje serdecznie za wszystkie komentarze. Bentleykowi przekazalam Wasze slowa zachwytu nad jego uroda Jest to kochany kocurek, czasami dzieki jego pomyslom skacze mi cisnienie do gory, ale co tam ..... po czasie wraca do normy. Hana a wyobrazasz sobie takiego Czajnika,Bentleyka i Majtka Joli pod jednym dachem? Pozdrawiam Bozena z P.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeszcze napisze do Pantery. Sledze na Twoim blogu losy Twoich dziewczynek. Tez robisz co mozesz aby sie polubily. Wiesz co ja dlugo ludzilam sie, ze moze jutro, pojutrze za tydzien stosunki kocio-kocie sie zmienia, teraz juz na nic nie czekam. Owszem bardzo bym chciala zeby sie zaakceptowaly, ale przestalam sie tym martwic. Najwazniejsze, ze nasze rezydentki Miecka i Fibi nie maja z powodu dokocenia problemow zdrowotnych. Serdecznie pozdrawiam Bozena.

    OdpowiedzUsuń
  20. Piękna opowieść o Bentlim :). FIbi przecudna :)!

    OdpowiedzUsuń
  21. Cudny kocur wyrósł z tego małego biedulka, ogon ma piękny. No, ale rozrabiaka z niego niezły. Gdyby go z moim Kubusiem- Destruktorem zostawić razem- mieszkanie do remontu. Fibi pewnie zbyt stateczna kobietka dla takiego rozrabiaki. Bożenko, może jak Bentley trochę spoważnieje to się z Fibi dogadają. Ja też czekam aż Kubuś dorośnie, może wtedy będę miała mnie zdemolowane mieszkanie, mniej podartych firanek, które służą do huśtania i wspinaczki. Jednak najbardziej cieszy mnie, że wszystkie zdrowe i już zaakceptowały nowy, rudy huragan.
    Joanna Katowice

    OdpowiedzUsuń
  22. Pienkny kocur wyrósł.A teraz padam zasłużenie na pysk. Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  23. Niesamowita historia! I jak wiadomo, koty chadzaja swoimi sciezkami. Najwazniejsze, ze sie akceptuja. A kazdy wiadomo indywidualista.
    Bozenko! Piekne masz stworzonka i juz nie wiem ktory blizszy memu sercu, chyba oba dwa:))

    A tak na marginiesie, dlaczego moja kocica Helga, ktora corka znajomej wyciagnela spod kol samochodu, a ja przygarnelam, caly czas rzuca sie na mnie i gryzie.
    Male kocie to bylo i cycka szukalo, karmilam jak dziecko, no ale nie moja osobista piersia:)
    Teraz rzuca sie na mnie jak tygrys.
    Tylko nie piszcie, ze z milosci:)))


    OdpowiedzUsuń
  24. Cieszę się że są nowe wieści od Bożeny z Pragi :-)
    Bentleyek mnie zadziwia , tym że sam wskakuje do wanny pełnej wody ! :-)))
    Piękny z niego kocurro wyrósł :D
    Fibi i kotki z pracy cudne ;)
    Pozdrawiam Bożenę i przesyłam głaski dla kotecków .

    OdpowiedzUsuń
  25. Bardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)