Strony

wtorek, 5 sierpnia 2014

Ważki i gołębie po japońsku :)

Dziś na tapecie trzeci dzień naszej wizyty u Gosi. Zgodnie z zapowiedzią relacja została przygotowana przez Igora, czyli młodszego Rufiowego. To jego debiut, więc się uprasza o wyrozumiałość, kciukasy oraz brawa. ;)

***

Dzień trzeci, podobnie jak pierwszy i drugi, obfitował w wydarzenia. Zacznę od początku.

Ranek jak zwykle - spacer z Rufikiem, nakarmienie zwierzaków i samych siebie, i inne poranne czynności. Niestety Gosianka musiała pójść do pracy, więc wraz z JolkąM zostaliśmy sami. Jednak i my długo w domu nie zabawiliśmy i wyruszyliśmy w stronę pętli tramwajowej. Po drodze mieliśmy małą przygodę związaną z pomyłką i skręceniem nie tam, gdzie trzeba, przez co jeden tramwaj nam zwiał, za to na drugi już nie musieliśmy czekać! (bo akurat on czekał). Najpierw odwiedziliśmy ogród japoński,


gdzie w upale i spiekocie JolkaM fotografowała kwiaty, drzewa, kamyki, ważki i gołębie.














                           W niektórych fotografowanych drzewach ukrywały się niespodzianki. :)










Jak widać, fotografowałam też lelije. ;)




Potem kurs na dworzec, by kupić bilety na powrót, i znów w domu, spacer z Rufim, i już zajadamy się, oczywiście przepyszną, zupą kalafiorową. Po obiedzie - pakowanie części rzeczy i odwiedziny u Marii.

Kot Myk badawczy. :)

I cała galeria stworachów Marii! A ściślej biorąc - niewielka jej część.
To pracowita dziewczyna. :)






Oraz jeden Mnemo-lud oblegany przez paparazzich. :)

Lud zbliżony.



Myk - coraz bardziej śmiały - na osławionej drabinie. :)



Patrzcie i podziwiajcie!

Tam wymieniliśmy się podarunkami,

Oraz podziwiajcie Pana Korkownika (pomysł i wykonanie Marija z Wrocka),
który obecnie zamieszkuje wieś w Zachodniopomorskiem

i jeszcze Pana Kotka (w tle nadpalone słońcem gumno dla Hany),
także pomysłu i wykonania Marii, obecnie zamieszkującego na Pomorzu.
Dziękujemy, Mary! :)

ja zapomniałem zabrać czapkę i w ten sposób po spakowaniu reszty rzeczy musieliśmy jeszcze wpaść po nią po drodze na dworzec (ale za drugim razem prezentów już nie było - dopisek JolkaM). Wtedy nastąpiło pełne smutków pożegnanie, które zostało zakończone gwizdkiem konduktora. I znów w wagonie. Tym razem z ładunkiem w transporterku w postaci Kali i Mali, ale bez listu, o którym już post był.

***

Tak napisał Igor. Rany, jak lakonicznie! Przecież tak być nie będzie! Po zapoznaniu się z projektem POSTA (ha, ha, to ma być post!), natychmiast przymusiłyśmy młodzież do rozwinięcia tematu i w tym celu młodszy Rufiowy otrzymał rozpoczęte zdania pomocnicze, które miał za zadanie dokończyć.

Uwaga, uzupełnienie.


1. Podczas pobytu u Gosianki czułem się...  Odp.:  Wspaniale.
2. W domu najbardziej lubiłem spędzać czas w/na... Odp.: Z kotami.
3. We Wrocławiu moją uwagę zwrócił/zachwyciłem się... Odp.: Ilość ludzi spacerujących z psami w parku.
4. Kotki sprawiły, że... Odp.: Czułem się jak w domu.
5. Marzę o tym, żeby... Odp.: Spotkać się ponownie.
6. O Rufim mogę powiedzieć, że... Odp.: Ma niesamowitą cierpliwość do kotów.
7. U kotów rezydentów zauważyłem... Odp.: Na paszczach stoicki spokój.
8. W japońskiej restauracji czułem się... i najbardziej smakowało mi... Odp.: Wyśmienicie. I pierożki gyoza.
9. Jako fotograf... Odp.: Zrobiłem mnóstwo zdjęć.
10. Za rok... Odp.: Na pewno tam wrócę.

Ha! No nie wiem, nie wiem, czy po takim wymuszonym sprawozdaniu zostaniemy znów podjęci we Wrocku (ja na pewno, moja relacja była... wyczerpująca!). :)
Ach, ta dzisiejsza młodzież! Za moich czasów…

Miłego dnia!

Była to kooperacja JolkiM i Igora M.. :)

Suplement
Na koniec sowa, bo lubimy sowy. Ten szklany egzemplarz uwił sobie gniazdo na słynnej drabinie Marii.


A skoro o niej mowa, to bardzo dziękujemy Mary za wspaniałe spotkanie przy drabinie właśnie (choć nie tylko - nigdy nie zapomnę smaku wybornej galaretki!). Trwało zdecydowanie za krótko, ale tym bardziej zaostrzyło nam apetyty na kolejne. Mary, pozostań w gotowości! Uściski! :)

JolkaM


97 komentarzy:

  1. Jola, nie czytaj! :P

    Igor, super post! Krótko (wcale nie aż tak!), zwięźle i na temat! A nie takie przydługaśne posty co niektórych... Tak trzymaj! A co! :))))
    Mario, jestem zachwycona żółtą drabinką i Twoimi tworami :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytać? Ależ oczywiście, że nie czytam, ja nigdy nie czytam. :D

      Usuń
  2. Bez zbędnego rozpisywania się, ale... od czegoś przecież trzeba zacząć :)))))) Fajny post, a stworki Marii super :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Igor, tak trzymaj! :) no to zadanie wykonane, bardzo ciekawe relacje, a zdjęcia niektóre to wręcz konkursowe :)
    elaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, a które Ci się tak podoba, bo to może akurat moje? ;)

      Usuń
    2. Na pewno któreś z moich! :) Mogę się założyć!

      Usuń
    3. No jasne! Tylko Twoje, Igor! :)

      Usuń
    4. Ekhm, czuję się jakaś taka... odrzucona.
      Hana, czy Ty mnie słyszysz, czy Ty mnie nie słyszysz?

      Usuń
    5. Słyszę, słyszę, ale że co? Nie bój się, Tyś moja!

      Usuń
    6. Ech, bo wiesz, tu "tyś moja", a tu pikanteria i fotel obrotowy... A tam, mimo wszystko jestem optymistką. ;)

      Usuń
    7. Toż ten fotel dla pikanterii właśnie!

      Usuń
  4. Post spoko :) Krótko i na temat, znamy to z autopsji i się nie dziwimy ;) Nic a nic.
    Stworki są zachwycające, podobnego korkowca mamy w domu, od Marji oczywiście. Bardzo pomysłowa ta drabina, a kociamber ma gdzie siedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie było zobaczyć znajome widoki z Ogrodu Japońskiego. Pięknie tam jest.

      Usuń
    2. Drabina jest naprawdę świetna. I w dodatku ma przeszłość - to nie jakaś pierwsza lepsza, dajmy na to, chińska z marketu. :]

      Usuń
    3. Ma przeszłość bardzo pracowitą , tatuś tak do końca nie był by zachwycony ze zmianą jej funkcji . On się z nia przemieszczał po mieszkaniu jeszcze po osiemdziesiątce , a tu takie młodziki wyrzucili pieniądze na lżejszą ;)

      Usuń
    4. No właśnie, ta dzisiejsza młodzież... ;)

      Usuń
  5. Czytelnie, zwięźle i na temat !! Nie czepiać się !! ;o)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczęta, strzeżcie się konkurencji! Bardzo fajna relacja, gratulacje Igor!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale chyba konkurencji dla dziewczyn stanowić nie będę. :)

      Usuń
  7. Cały czas w gotowości jestem ,aż się gotować zaczynam od tej gotowości ,a moze to ten upał ;) No nie od wczoraj upału nie ma ,a jam cały czas gotowa , prawie że ugotowana :))
    Bardzo miło było mi poznać ciebie JolkoM i Igora ,Gosiankę już znałam ,ale cieszę się że mogłam was wszystkich gościć u siebie :)))
    Czy ja tak dużo plotłam o tej drabinie ?
    Relacja Igora ,może niezbyt rozwlekła ,ale treściwa jest :))))
    Igor dobrze jest ,nawet bardzo dobrze :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mary, aż tak dużo nie plotłaś o drabinie, ale akurat w sam raz tyle, że mi się zapamiętała i gdy ją zobaczyłam, to byłam akuratnie usatysfakcjonowana - właśnie taka miała być! :)
      Aha, i miałam nadzieję, że nam się nie oberwie za samowolne zamieszczanie zdjęć z Twojego pokoju-pracowni-galerii, w której mieliśmy zaszczyt i przyjemność przebywać. Następnym razem piszemy się na jakieś warsztaty. :)

      Usuń
    2. Mogą być warsztaty ,chyba nie zapomniałam jeszcze jak się uczy ;)

      Usuń
  8. Hej, Igor, nic tylko pisz i juz. i fotgrafuj - ucz sie i pracuj pod strzecha swej chatki a bedziesz pociecha ojca i matki! jak mowi wieszczu.
    Bardzo dobre sprawozdanie, moezesz isc na fotoreportera, jak juz z tej chatki pojdziesz ;))
    swietne te stwory Marijowe! swietne.

    w Ogrodzie Japonskim to ja na tych stawach na lyzwach jezdzilam, jak bylo tylko mrozno a nie snieznie, bo tam nikt nie odsniezal - na Pergoli jak najbardziej bylo odsniezane, ale czesto byly kupy ludzi. to mysmy calom pakom uciekali dalej, pod te brzozy, ktore mi daly reumatywzm chyba - te czarne robaczkowate paproszki, co rosna na brzozach zamarzaly w lodzie, ale troche wystawaly, o to sie czlowiek potykal- ryyyms! na kolana. teraz kolana przepowiadaja pogode :)
    ale zdjeciami z Ogrodu Japonskiego odmlodziles mnie o tysiacpincet lat! dzieki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu, jeśli czarne, to może paproszki z olchy, one też twardsze są niż te brzozowe, to i bardziej dolegliwe mogą być. Zresztą mniejsza z tym, z jakiego drzewa - skoro kolanko teraz przepowiadające pogodę jest, to i tak już chyba za późno na roztrząsanie paproszkostwa. :)

      Buźka!

      Usuń
    2. no paproszki byly wredne, ale ogrod japonski byl wart kolanek buzka poczta zwrotna :)

      Usuń
  9. igor,super! jolka, co to za poprawki? on siem wprawi!

    OdpowiedzUsuń
  10. Igor, prawdziwy z Ciebie fotoreporter ! Może pomyśl o swoim blogu, co ?
    Marijo, zachwyca mnie żółta drabina ! Twój elegancki, w krawatku Myk. Uwielbiam stworaki Marii, a zakochałam się na zabój w drucianej wróżkomotylce. Jest przepiękna !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawno temu kupiłam takie płatki masy perłowej hurtowo ,bylo ich w woreczku kilkanaście . To były czasy ,gdy takie rzeczy kupowalo sie za grosze . Teraz o ile się orientuje są duże obostrzenia w imporcie takich rzeczy . W pokoju lekko zakamuflowane są jeszcze 4 świerszcze ,chyba ich nie odkryli :)))

      Usuń
    2. Moim faworytem jest chyba jednak baranek, choć skłaniam się także ku ptaszkowi-kamykowi. Ten baranek na żywo robi jeszcze większe wrażenie, ponieważ faktura kamienia jest chropowata, taka... barankowata. Jeśli powiększyć zdjęcie, to trochę lepiej to widać.
      Podziwiam wyobraźnię Mary. :)

      Usuń
  11. Igor, Twoja Matka jest matkom nadmiernie krytycznom. Napisałeś konkretnie, rzeczowo - po męsku! Tak trzymaj, Chłopie!
    Ja też się zakochałam we wróżko-motylce. Marija ma niesamowitą wyobraźnię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie mizeria finansowa oświaty ,to moja wyobraznia byłaby uboższa ;) Ania z Zielonego wzgórza też maczała w tym palce ;) Tak bardzo chciałam jej dorównać ,a potem już samo poszło :)))

      Usuń
    2. Ja Anię też czytałem, ale u mnie to nie podziałało tak bardzo. :)

      Usuń
    3. Ha, jakbym nie była taka krytyczna, to być może byłoby tak, jak pisze niżej Mnemo, że dziecię by mi odpowiadało wyłącznie półsłówkami lub yhy-ami. ;)

      Usuń
  12. O to, to, to Hanuś, nadmiernie, zdecydowanie nadmiernie! Igor, było super! Wszystko co potrzeba, bez babskiego gadania:) Marija, te twoje stwory są niesamowite! Masz kobieto fantazję! A Myk prześliczny i taki wytworny...

    OdpowiedzUsuń
  13. Super post! Fantastyczne zdjęcia.
    Wszystko piękne i u Marii prześlicznie i w ogrodzie też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Marii było mnóstwo do obejrzenia - tyle niezwykłości! No i Maria. :)

      Usuń
    2. Cieszy mnie to ,że i ja zostałam dostrzeżona ;)
      :)))))

      Usuń
    3. cholera, znowu czytam w zlych okurarach - i ciagle widze "Manie" zamiasta "Marii"....
      czy na zdjeciu przed barankiem jest ptaszek?? pieeeekny, nawet jesli nie ptaszek :)

      no i ozdobna drabina - ozdobna, bo swietnie zaaranzowana kotem...a te kfjatki w doniczkach to tak na stale stoja na tej drabinie? Przylutowane ? czy kotek taki ostrozny?

      Usuń
    4. Myk jest niesamowiecie ostrożny, noc nie zrzuca! To niesamowite!

      Usuń
    5. Ludzie to ale majo koty...

      Usuń
    6. Hanuś, nie płakaj, ale TAKIEGO Czajnika to nie majo!

      Usuń
    7. Hana, Hokusowi nagle przeszło i teraz to siła spokoju, grzeczności i opanowania!

      Usuń
  14. Sie chlopak narobil a ta Jolka go i tak batem! Co za baba!
    Fantastyczny post, krótko i na temat. I tak czymaj Igor!

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja siezachwycam, ze Igor lubi z mamą jeździc. Nie boczy sie jak wiekszosc mlodziezy i nie robi z siebie bardzo dorosłęgo faceta, któremu to i tamto nie wypada. Ma fajną mamę i sam tez jest fajny! I to jest piekne!
    Pozdrawiam oboje smiałków - wędrowniczków oraz wszystkie przemiłę a wymienione w powyzszym poście osoby!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie będę taki, więc podziękuję. ;)

      Usuń
    2. Ja też dziękuję, Olu. Także za miłe słowa. Oraz odzdrawiam. :)

      :***

      Usuń
  16. Igor, gratuluję świetnego posta. Naprawdę miło mi się czytało i oglądało. Dziękuję bardzo, że zechciałeś tu wystąpić gościnnie poganiany przez dwie fariatki blogowe, czyli mnie i Twoją mamę, z czego ja biorę na siebie większe fariactwo. :) Oczywiście, że jesteście oboje zaproszeni za rok, a nawet jutro, jeśli tylko zechcecie. Wasza wizyta to już najmilszy moment w całym roku, no i to już nowa świecka tradycja! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz, zaraz, drugi urlop mam dopiero we wrześniu!

      Usuń
    2. I ja byłam przed godziną przed Twoimi Drzwiami ( prawie), bo musiałam zrobić Pikuni USG na tej samej ulicy.
      Nie dziwię się, że Igor chce przyjechać, okolica jest piękna. Na wałach Pikusia szukała Rufika, ale na próżno.
      I.

      Usuń
    3. Bo chyba pora nie taka, nie Rufika.

      Pozdrówka, I. :)

      Usuń
    4. Szkoda trochę, ale musiałam wracać do Maksiuputka. Na tym trawniku to bym się sama "wykiziała", taki mięciutki i zielony po ostatnich deszczach. Pikunia na szczęście nie ma zmian w USG, ale Aspat i Alat trzycyfrowe, świadczące o uszkodzeniu wątroby. Ciągle coś, dlatego ostatnio jestem lakoniczna w komentarzach. Ale również pozdrawiam serdecznie.
      I.

      Usuń
    5. Byliśmy koło 20. Jak zwykle :)

      Najgorzej jak nasze zwierzaki chorują...

      Usuń
  17. Igor, poradziles sobie wysmienicie, jeszcze kilka wizyt, a bedziesz pisac ksiazki. Nie przejmuj sie babami i ich marudzeniem, ze za malo slow. Nikt Ci w koncu za wierszowke nie placi.
    Dla mnie bomba! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba! Jakby mi płacili, to bym i z dziesięć razy tyle napisał!

      Usuń
    2. Synu, jestem oburzona! Marsz do lekcji!

      Usuń
    3. Igor - masz zdrowe podejscie. poza tym - nie daj sie mamci!!!! jakby co, to ja zakneblujemy, zalozymy worek na glowe i przywiazemy do fotela obrotowego. ale to w ostatecznosci :P

      Usuń
    4. Igor, czy Twoja Mama nie mówi Ci przypadkiem, że pokorne cielę dwie matki ssie? Bo jeśli tak, to ten fotel obrotowy z przywiązaniem nie może czekać!

      Usuń
    5. Ojtam Jolka, to tylko tak, dla dodania pikanterii:)

      Usuń
  18. To nie młodzież tylko... mężczyzna :D
    Wypowiedź Igora jest... wyczerpująca ;-)))
    Cieszmy się, że nie napisał
    "Było ok" ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, mogłem tak napisać, ale tego nie zrobiłem!

      Usuń
    2. No masz, chyba zawarliście we Wrocku jakąś sztamę za moimi plecami... ;)

      Usuń
  19. Igor, synku, żeby tak wszyscy faceci w Twoim wieku i nawet Ci dekadę starsi potrafili pięknie relacjonować wizyty. Brawo!!! Mam nastolatka w swoim otoczeniu, ktory na każde pytanie odpowiada "fajnie" , albo ychy....... zdania proste dla niego już są złożone:)))
    W końcu mogłam zobaczyć Marii koelkcję, matkozcórką, ale Ty te stwory fajne robisz!! Szfszytkie fajne, ale mnie ten kurak z żółtymi nogami urzekł. I dumna jestem, że mój Mnemolud wisi w takim paradnym miejscu, wszak wszyscy spogladają w lustro, a tam on!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnemo, kochana, na zdjęciach to jest może jedna czwarta (a może jeszcze mniej) tego, co pokój Mary zawiera. To jest bardzo pracowita i pomysłowa dziewczyna. :)

      Usuń
    2. Mnemolud tak sie tam wpasował ,że wygląda jakby tam był od zawsze :)))) Pasuje do reszty ,cieszę się ,że go mam :)))

      Usuń
    3. No to duśmy Mary, żeby tego bloga założyła, będzie nam pokazywać te wszystkie cudeńka:)))
      Mary, co Ty na to???

      Usuń
    4. Duś, duś, Marija, duszę, jako i mnie bloginki dusiły swego czasu. Teraz żałuję, że tak się ociągałam!

      Usuń
    5. Mnemolud wyglada na szczesliwego i zadomowionego ze hej!

      dolaczam sie do duszenia.

      Usuń
    6. Rozważam taką możliwość co jakiś czas ,ale jak na razie na rozważaniach sie kończy . Pałera mi brakuje ;) Poza tym każdy blog to pożeracz czasu ,a juz własny to masakra ,to kto wtedy te cudaki będzie robił . A jeszcze zdjęcia im trzeba zrobić ,o esu ;)))))

      Usuń
    7. E tam, Marija, kwestia organizacji to jest. Dusiu, dusiu...

      Usuń
    8. Deptu, deptu....nie odczepimy się, wiesz?:)))))

      Usuń
  20. " W niektórych fotografowanych drzewach ukrywały się niespodzianki. :)" - Ooo, sliczny strach na wróble (znaczy się na japońskie gołębie).
    I wszystkie zwierzątka i ptaszki bardzo ładnie uchwycone w obiektyw (również te działające na wyobraźnię artystycznie).
    Igor, debiut reporterski i fotograficzny udany :). Co z Ciebie wyrośnie jak już urośniesz! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Echo, ja też Cię pozdrawiam! :)

      Podpisano: śliczny strach na wróble zwane japońskimi gołębiami. ;)

      Usuń
  21. Pod pochwałami Igora podpisuję się chętnie i zauważyłam jeszcze coś: On się świetnie wpisał w blogowe towarzystwo. Na komentarze przytomnie i dowcipnie odpowiada, nie kryguje się - jest nasz!
    Gratuluję Jolu, świetnego masz Syna.
    U Mariji pięknie i magicznie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie mieć Igora po swojej, tzn po blogowej stronie :)

      Usuń
  22. Chcialam tylko powiedziec, ze dzis dopiero wpadlam na wpis Jagodki. Malgosia byla tez moja przyjaciolka.
    I.....ciezko mi bardzo.
    K.

    OdpowiedzUsuń
  23. O rany, Kasia, czytałam ten wpis i pomyślałam o Tobie, jednak nie przypuszczałam, że to Twoja Małgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wiem od Gosi o Małgosi; nigdy jej nie znałam, a jednak jej odejście i mnie nie było obojętne...

      Usuń
    2. Ile tych przypadkow, nie-przypadkow w Kurniku....

      Usuń
    3. Kasiu, czy pisałaś gdzieś o Małgosi?

      Usuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)