Może uda mi się na szybko. Gdzie moje wypieszczone posty? Były, minęły...
Zacznę od tego, że idąc do pracy wstąpiłam do pobliskiej apteki i poprawiłam krzywo zawieszone na wejściu ogłoszenie o Kajusiu, oraz na stoliku w środku zostawiłam trochę ulotek, pamiętam, jak myślałam, że to jest bez sensu, bo przecież to samo wisi na drzwiach...
Wczorajszy dzień zapowiadał się normalnie jak na okres, w którym jesteśmy. Obszar ulotkowy miał się poszerzyć o nowe rejony miasta, mieliśmy też robić zwykłe, ale już krótsze patrole w okolicy. Miałam przeglądać piwnice. Tymczasem po dziesiątej - telefon. Dzwoniła młoda dziewczyna, a oto jej opowieść:
Mój chłopak jeździ nocami na rowerze po wałach nadodrzańskich, wokół Wielkiej Wyspy. Kiedy wrócił z takiej przejażdżki w nocy z soboty na niedzielę, opowiedział mi o dziwnym kocie, którego nagle oświetliło rowerowe światło. Ponieważ akcja działa się w pobliżu zoo, pomyślał nawet, że to jakiś ryś uciekł zza krat, ale po chwili zorientował się, że to kot. Kot szedł po wale. Nie uciekał. Szedł. Pomału. Gdy dziś rano zobaczyłam na fejsie ogłoszenie, od razu skojarzyłam te dwa fakty i dzwonię do pani.
Podziękowałam, notując w głowie, aby w tamtych okolicach rozwiesić ogłoszenia. Pomyślałam, że pewnie ktoś tam ma takiego kota, który chodzi wolno, choć to dziwne w takim miejscu, nad Odrą... Miałam już zgłoszenia z różnych miejsc, gdzie podobne koty mieszkają. Zadzwoniłam też do zoo, aby spytać, czy czegoś nie wiedzą. Nic. Brak wieści. Zostawiłam swój numer.
Potem próbowałam pracować, gdy koło południa wpadła do mnie pani Roma z apteki. Właśnie wróciła z urlopu, w ręce trzymała kartkę z moim ogłoszeniem i była wstrząśnięta.
Pani Małgosiu, ja widziałam tego kota! Widziałam go, jak szedł nad Odrą, przy wale, od strony Odry. Szedł bardzo wolno wśród trawy pod samym wałem. Było to w sobotę około 17. Szliśmy z mężem w przeciwnym kierunku i właśnie rozmawialiśmy o tym, że nad Odrą można spotkać dzikie zwierzęta, sarny, zające, lisy, a tu nagle patrzymy: ryś! A nie, jednak kot, jaki piękny! Dziwiłam się, co on robi w takim miejscu. Pełno tam ludzi spacerujących z psami. Szedł trochę tak jakby nie miał siły iść...
Ta opowieść mną wstrząsnęła! To jest możliwe! Czyżby on szedł w przeciwną stronę od domu? Może dostał się nad Odrę, ode mnie to blisko, rzut kamieniem, i idzie biedak, szuka, oddala się. :(( Mój Boże, od godziny 17. do 23. przeszedł kilometr... Moje kochane biedactwo... Czemu on idzie tak wolno, pewnie nie ma już sił...
Od razu rzuciliśmy się w tamte rejony i obkleiliśmy wszystko, co się dało. Do wieczora wrzucałam ludziom ulotki do skrzynek, Kasia, Wrocławski i Robert jeździli, rozmawiali z ludźmi, kleili...
Poznański natychmiast wsiadł w pociąg i teraz od środka nocy penetruje tamte rejony na rowerze, ale zgłoszenia były z soboty, a my zjawiliśmy się tam w poniedziałek...
Podczas tej akcji spotkałam panią, która twierdzi, że widziała takiego kota na Chełmońskiego (fioletowa kropka). Dziś idę tam na działki. Szukać.
Wczoraj miałam też cztery zgłoszenia o kocie sąsiadki. Dobrze, że ludzie dzwonią. To ogromnie budujące.
Wieczorem jeszcze byliśmy u mojej wetki, bo nowy, o którym wspomniała Jola, wymagał wizyty. Napiszę jego historię jak najszybciej, ona wymaga osobnego posta. Przy okazji też Hokus został sprawdzony nerkowo. Wyniki ma bardzo dobre, hura!!! Może nawet zjeść coś normalnego od czasu do czasu, nie tylko karmę dla nerkowców.
Wiem, że wczoraj bardzo mi pomogłyście. Te fora, te nowe ogłoszenia, powinnam każdemu podziękować, odpisać, zobaczyć, tymczasem naprawdę się nie wyrabiam. Gdy Kayronek się znajdzie, wszystko nadrobię. Oczywiście z wdzięczności rozpływam się jak masło na chlebku w upalny dzień...
Mam wrażenie, że zapominałam o wielu rzeczach. Jeśli mi się coś przypomni - dopiszę tu. Trzymajcie kciuki, potrzebujemy świeższych śladów...
Czas! On dziala na niekorzysc i Kajtus odchodzi coraz dalej (o ile to byl on). Ale akcja przynosi oczekiwane rezultaty, ludzie dzwonia, coraz wiecej ich poznaje z ulotek historie Kayrona. Na pewno wsrod nich nie brakuje prawdziwych przyjaciol zwierzat, ktorzy beda sie uwazniej rozgladac.
OdpowiedzUsuńSciskam mocno i wierze, ze Kajtus wroci do domu. ♥
Podpisuję się pod Panterką, bo ja też wierzę!
UsuńTrzymaj się i działaj, miej nadzieję, że sobie łapie jakieś myszki i inne zwierzaki, w końcu to urodzony drapieżca. Da radę, a Wy dacie radę go znaleźć!
Tak, myślę, że jakoś się wyżywia, na poziomie marnym, ale może je owady, ślimaki, myszki... Dobrze, że to lato, w zimie pewnie by nie dał rady :((
UsuńGosiu, aż się poryczałam, jakbym widziała Kajtusia na tym wale. na działkach może będzie łatwiej, tam sporo ludzi jest cały czas, a i są dokarmiacze kotów działkowych. Boże, żeby już się znalazł.
OdpowiedzUsuńTrzymcie się ! Buziaki !
Działkowy teren to kilometry kwadratowe chaszczy, krzaków, krzaczków, drzew - nie do znalezienia jest tam zestrachany kot. Zostawiłam dużo ulotek...
UsuńTeraz to juz wierze ze za pare godzin bedziesz miala Kayronka w domu. Moze tam porozstawiac miseczki z jedzeniem i z oddali obserwowac przez lornetke czy cos sie nie dzieje.
OdpowiedzUsuńAga
Tam czyli gdzie??
UsuńI ja nie wiem gdzie. To są duże odległości, łąki nadodrzańskie, mnóstwo krzaków, kęp drzew cały park nadodrzański, działki, domki, ogrody.
UsuńGosiu! siły dla Was i Kajtka!
OdpowiedzUsuńJestem z Wami całym sercem.
OdpowiedzUsuńLada dzień, lada moment...
OdpowiedzUsuńWspaniale, że jest odzew na akcję ulotkową!
Trzymajcie się Gosiu :*
Ja po prostu dalej trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńWygląda na to, ze jesteście dwa kroki za nim, to dobrze rokuje, bo wiadomo w ktorą strone iść i już tylko patrzeć jak go dogonicie. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńEwo jesteśmy dwa dni za nim, a to kawał czasu. Za duży kawał, aby przypuszczać, ze on tam jest nadal...
UsuńGosiu, ale przecież on niekoniecznie cały czas wędruje. Czasem może się gdzieś zaszywa, odpoczywa. Nie wiadomo, czy bardzo się oddalił z miejsc, w których był widziany. Może też poluje albo szuka jedzenia, krążąc...
UsuńMoże i tak, i to byłaby dobra wiadomość. Będziemy dziś jeszcze szukać znowu, rozmawiać z ludźmi, wieszać ulotki. Ktoś musi go zobaczyć znowu :(((
UsuńOby to był On! Trzymam kciuki! Już czas na powrót do domu.
OdpowiedzUsuńO Boże , to on, żeby się znalazł...
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki, trzymam...
A może on kieruje się w stronę wałów, bo tam jest woda ??
UsuńMoże chciał pić ?
Krysiu, tu, jak widać na mapie woda jest wszędzie wokół. To wielka wyspa otoczona Odrą i kanałem Odry. Koło mojego domu też jest Odra.
UsuńWidze właśnie na mapie, jak to wygląda...
UsuńMoże nie przejdzie przez te kanały i Odrę...
Wygląda na to ,że na razie jest wewnątrz...
Zryczałam się jak głupia.Wszystko jest możliwe, niech to będzie on na tych działkach!
OdpowiedzUsuńGosiu, trzymam mocno kciuki. Wierzę, że niedługo będziesz tulić Kajtusia.
OdpowiedzUsuńłzy mnie zatykają...co ten bidulek przeżywa...kociołku wracaj juz do domku-wystarczy tej wycieczki na całe życie!!!!
OdpowiedzUsuńI ja sobie to wyobrażam...
UsuńMam nadzieję, że go dogonicie i wróci do domu.
OdpowiedzUsuńNiech Was do Kayrona prowadzą dobrzy ludzie i anioły.
Wczoraj ktoras z dziewczyn napisala, ze koty wychodza od 23 do 4 rano.moze to jest wskazowka, zeby Go tam, na tych walach szukac.Mam ogromna nadzieje, ze to Kayronek i faktycznie jestescie tylko dwa kroki za nim.Mysle o Was wszystkich bardzo mocno. Agnieszka z Lublina
OdpowiedzUsuńAgnieszko, czy zdajesz sobie sprawę jak wyglądają po ciemku te tereny? Wały i łąki ciągną się kilometrami. To tak jakby szukać kota w wielkim lesie, po ciemku. Wrocławski jeździł dziś pól nocy, kiedy się rozjaśniło widział dużo kotów w pobliskich uliczkach, w parku, ale Kayronka nie było.
UsuńPrzypominam, że moja Coco zginęła właśnie na ogromnym terenie pełnym łąk, pól i lasów! A jednak się znalazła!!
UsuńI to jest pocieszające i to bardzo, bardzo! Aniu:***
Usuńsercem z Wami ♥♥♥
OdpowiedzUsuńNiechaj się znajdzie. Trzymam kciuki za powowdzenie akcji poszukiwawczej i odnalezienie kociaka.
OdpowiedzUsuńo rany, Gosia....zaczepiaj ludzi nad Odra jak ida z psami, zakupami etc etc, do starych debow przyczepiaj ulotki, miedzy walem a Gierymskich, na Noakowskiego tez (tam jest tez weterynarz!), ogrodki dzialkowe kolo mnie, kolo szkoly....duzo do ogarniecia....ale jeszcze pytanie - czy ludzie tylko patrza na takiego kota, jak idzie i wyglada dziwnie czy nie starja sie zlapac, porozmawiac z kotem, potrzymac na rekach, sprawdzic czy ma obrozke? ale to mowie ja, co kazde zwierze na drodze swojej zaczepi....
OdpowiedzUsuńw sumie dobre wiesci i teraz trzeba kciuki ciasniej trzymac!
Krysiu, wczoraj to wszystko właśnie robiliśmy, oczywiście wiem, że na Noakowskiego jest weterynarz i ona ma naszą ulotkę już od początku.
UsuńWygląda na to, że ludzie nie łapią go, tylko się dziwią. Aż żałuję, że on nie ma na czole napisane SOS...
Obawiam się, że ślady są za stare, aby wiedzieć gdzie on teraz jest. :(((
To nie są kociarze, ja bym kota łapała a potem zastanawiała skąd on jest.
UsuńPrzecież widać ,że to inny kot i nie pasuje na biegajacego luzem...
Tak właśnie myślałam , widzą a nie złapią....
Krysiu, po tygodniu przebywania poza domem, kot zaczyna dziczeć: wsłuchuje się w siebie, potrzeba zaspokojenia głodu jest wielka, nie myśli o tym co zostawił za sobą ale ważna jest chwila, w której właśnie żyje.
UsuńJa bym też nawet nie zbliżyła się do wędrującego kota aby mu stawać na drodze, jego drodze...
To jest racja. Ja widziałam Kayrona. On wzbudza respekt, nawet kiedy siedzi na blacie kuchennym u Gosi i nawet przede mną, choć go przecież "znam". Ktoś, kto go spotyka, może poczuć nawet strach. Sądzę raczej, że wówczas prędzej zgłosi jakimś służbom, że widział takiego nietypowego kota.
UsuńGosiu, może warto zawiadomić oprócz ludzi w zoo jeszcze jakąś straż miejską czy straż zwierzęcą. Nie pamiętam, czy tę ostatnią zawiadamialiście.
Ludzie myślą, że to ryś i w tym kłopot, boją się dzikiego kota...ale może ktoś wezwie straż miejską jak go zobaczy? Gosiu, oni mają Twój numer? Bo jeśli ludzie myślą, że to dzikie zwierzę to mogą po nich dzwonić!
UsuńJa rozumiem tych ludzi, ale ja bym się zainteresowała bardziej,
Usuńbo mam koty i lubię koty.
Inni ludzie mogą się go bać...
Krysiu, ja też mam koty, lubię koty, odkąd pamiętam, zadaję się z nimi, ale, uwierz, że Kajtuś może budzić lekką obawę, nawet u kociarzy. Zwłaszcza że pewnie przez tę włóczęgę, zmęczenie i niedojadanie może wyglądać, nie chcę powiedzieć, że podejrzanie, ale po prostu może nie wyglądać jak łagodny kociaczek.
UsuńMyślę, że to dobrze, że ludzie nie chcą go łapać, mogło by dojść do starcia i poturbowania czy ucieczki na ślepo czy uprzedzenia do dwunożnych.
UsuńNależy obserwować, powiadamiać, ewentualnie wspomóc jedzeniem ale nie łapać na siłę. Broń Panie B! Nawet w imieniu miłości do kotów.
Jego wygląd i jego kondycja w tym przypadku to jego atut!
Kot też nie ma poczucia upływającego czasu jak człowiek. Kot w drodze wędruje i w dzień i w nocy, wg własnego rytmu.
Tak jak mówisz. Echo?
UsuńTak, echo pewnej kici.
UsuńTak, Jolu straż miejska ma nawet jego zdjęcia, bardzo życzliwie podeszli do tematu. Policja natomiast nie przyjmuje takich zgłoszeń :( Mimo tego, MCO zostawił tam ulotki.
UsuńA ta straż od zwierząt?
UsuńEkostraż nie odpowiada na moje apele i prośby o udostępnianie apelu o Kayronku. Przykre :(
UsuńZupełnie się nie odezwali czy odmówili?
UsuńOdmówili.
UsuńA jak to uzasadnili?
Usuńo matko....
UsuńJednak udało mi się wypłakać telefonicznie udostępnienie apelu! Hura!!!
UsuńA ja łapię koty ...
UsuńOstatnio tylko maluchy były na budowie to zawiadomiłam Schronisko i od razu przyjechali...
Rozumiem ludzi, nie wiedza jak.
Ja znam koty bardzo dobrze ...
Łapałam nieraz...
Łapanie moich 2 czarnych to dopiero jest problem...
To dobrze, Gosiu. Myślałam o tym, żeby do nich napisać i prosić, żeby zamieścili informację i sami mieli baczenie, choćby ze względu na Twoją kocią działalność. Sama niemało robisz dla zwierząt, więc... Ech, dobrze, że jednak przyjęli to zgłoszenie.
UsuńJak je łapiesz, Krysiu? I co z nimi będzie?
UsuńOby sie znalazł!
OdpowiedzUsuńNareszcie jakiś konkret. Oby, zaklinam wszystkie moce!
OdpowiedzUsuńmiseczki z jedzeniem i z wodą!! nie wiem jak tam wyglądają brzegi kanałów, czy są bezpieczne, więc woda może też jest konieczna.
OdpowiedzUsuńGdzie?
UsuńGosiu, nie wiem, gdzie. gdzie się da. Kajtuś może być głodny i odwodniony.
Usuńale prawdopodobnie porusza się coraz wolniej, więc największe prawdopodobieństwo jest tam, gdzie go widziano ostatnio.
UsuńOd 17 do 23 w sobotę przeszedł kilometr w linii prostej. To była jego piąta doba poza domem. Po dwóch dobach od tego zgłoszenia może być wszędzie :((
UsuńMałgoś... tam gdzie są cieki wodne... kot traci intuicję... niestety...
OdpowiedzUsuńa może dzisiaj się znajdzie ?
trzymam kciuki
Jam am nadzieję ,ze odnajdzie się na działkach.Tam może ktoś podkarmia bezdomne kotki, i Kayron znalazł tam schronienie?
OdpowiedzUsuńWierzę, że ta wędrówka Kajtusia już niedługo się zakończy
OdpowiedzUsuńi wszyscy razem będziecie mogli w końcu odpocząć:*
Kciuki zaciśnięte!
O Boże, wchodzę z bijącym sercem i zawsze mam nadzieję, że już jest w domu. Kayronku, daj znak, że jesteś, zostawiaj ślady, żeby do Ciebie trafić !!! Gosiu dużo sił do szukania i wielu ludzi, którzy w końcu go namierzą i wreszcie ktoś zadzwoni, że ma go w domu i prosi o odebranie !!!! Trzymajcie się . jolaz
OdpowiedzUsuńNa taki telefon czekam, zaklinam los i marzę o nim...
UsuńGosiu, nie martw się, że on tak wolno idzie. To nie oznacza, że jest słaby tylko, że jest w obcym środowisku. Każdy krok tam to poznawanie terenu, a to zajmuje czas. Ja wiem, że to Kajuś! Dziewczyny mają rację pisząc o działkowiczach. Wśród nich jest wielu ludzi niepracujących, którzy cały dzień na działkach spędzają- rozmawiaj z nimi! Poznański na rowerze przeszukujący nocną porą wały to też dobry pomysł.... znalezienie Kajusia to kwestia godzin :) . Trzymam kciuki, jestem z Wami.
OdpowiedzUsuńNie zgadłabyś jak wielu działkowiczów nie lubi kotów...
UsuńW Twoich odpowiedziach przebija rezygnacja i zwątpienie... Gosia, musisz być silna, wierzyć i się nie zniechęcać...dla Kajusia!
UsuńTez to niestety zauważyłam. Szkoda. Bo ludzie się tu starają, doradzaja jak umieja a tym czasem Pani Gosia wszystko neguje.
UsuńAniu, będziemy szukać go do skutku, o żadnej rezygnacji nie ma mowy. Po prostu nie wiem jak mam zastosować wasze niektóre rady. Jak np. mam ustawić miseczki z jedzeniem na takim terenie, gdzie? Popatrz na mapę na widok z satelity jak to wygląda.
UsuńZresztą tam w okolicy jest masa kotów, jedzenie będzie zjedzone raz dwa. Kiedy chodzimy uliczkami przy parku nadodrzańskim koty są wszędzie.
O tym ilu działkowiczów nie lubi kotów wiem właśnie z rozmów z nimi. Ulotki zrywane są najczęściej z ogródków działkowych, dziś rozmawiałam z panią, która pokazywała mi jak kotom się utrudnia wejście. Zazwyczaj są karmicielki na działkach, ale nie maja łatwego życia. Staram się dotrzeć do nich.
Trzymam się tych ostatnich śladów, ale przecież niewiadomo czy to był Kayronek. On może być wciąż blisko domu, no i niewykluczona jest ta wersja z kradzieżą. Nikt z nas nie zostawiłby otwartej furtki...
Niestety, ale zgadzam się z Gosią. Masa ludzi nie lubi kotów i utrudnia im życie. Jak zginął mój kot i rozwieszałam ogłoszenia od razu znikały, ktoś zrywał bo mu przeszkadzały. Jak znalazłam kota i szukałam jego właściciela, było to samo. Ludzie zrywali ogłoszenia. Już nie mówiąc o tym, że ciągle ktoś wyrzuca nam miseczki pozostawione dla podwórkowych kotów....a stoją w takim miejscu, żeby nie przeszkadzały i nie zakłócały estetyki co delikatniejszych osób...szkoda gadać.
UsuńŻyczę Wam siły, kochani, intuicji, aniołów i dobrych, pomocnych ludzi. Niech wszechświat Wam sprzyja.
OdpowiedzUsuń:*****
Gosia wszystko wskazuje że idzie w moim kierunku ,kierując się swoją kocią logiką ,a nie ludzką . A może go wyprzedzić i rozwiesic ogłoszenia przy kładce koło zoo i po drugiej stronie kładki ,na tym osiedlu przy Międzyrzeckiej . Jeśli tam dojdzie ludzie będą już uprzedzeni . Wygląda jak na razie ,że nie garnie się do ludzi i idzie terenami zielonymi . Mogłabym pomóc w rozwieszaniu na moim terenie
OdpowiedzUsuńBardzo dobry pomysł...
Usuńkoniecznie! on potrzebuje szybkiej pomocy.
UsuńMario, dostałam twój mail. Jeśli masz możliwość wydrukować kilka to można to zrobić na tablicy, zresztą zaraz ci przyślę, a jeśli nie to jakoś ci dziś je dostarczę.
UsuńOk, podrzucę ci z chęcią jutro ogłoszenia, Mario. Umówimy się. Dziękuję ci za dzisiaj! Na groblę pojadę. Zaraz. Buziaki, kochana!
UsuńTempo giusto, Joasiu, niestety wątek z psami trapiącymi upadł. Nikt nie potrafi nam pomóc. Nikt nie słyszał o takim przypadku, aby pies szukał zaginionego kota. Nikt nie chce się tego podjąć. Rozmawialiśmy, szukaliśmy.
UsuńMoże ktoś z was zna kogoś?
Skoro pani Roma widziała Kajusia około 17.00 to znaczy, że właściwie każda godzina jest dobra na poszukiwanie, nie tylko wczesny ranek lub późny wieczór. Cholerka, że ja mam tak daleko do Ciebie. Ruszylibyśmy tyralierą na tego wagarowicza. Gosiu, trzymam kciuki, zawsze o 20.00 ściągam go do Ciebie, przeglądam też portale z ogłoszeniami. Żałuję, że nie mogę inaczej pomóc.
OdpowiedzUsuńJoanna
Jeśli przeglądasz portale to dużo, Joanno. Dziękuję!
Usuńkajtuś już prawie jesteś w domu. zmień tylko kierunek. albo pokaż się w nocy poznańskiemu. albo po prostu wejdź na działki i zacznij miauczeć ile sił. kajtulek ja cię proszę, oni tak tęsknią, sił mają coraz mniej, my tu staramy się pomóc ci wrócić.kajtek....
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! Ciekawe jak to się potoczy... Na pewno się Kayron odnajdzie. Musi! :)
OdpowiedzUsuńEeeech serce sie kraje ..... bardzo mocno całym serduchem trzymam kciuki. Ten kotek musi się znaleść ...trzymajcie się .............
OdpowiedzUsuńDobra wiadomosc!!! jest i nikt go sobie nie ukradl...w koncu wroci do domu, popatrz co robia karteluszki pozostawione dla ludzi! sciskam serdecznie i trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jedyna nadzieja w tych karteluszkach i ludziach...
UsuńEch, jakby tak pomyślał i usiadł gdzieś w miejscu, ale nie, łazi i łazi... Jak małe dziecko... No przecież zawsze mówię że z kotami to gorzej niż z dziećmi.
OdpowiedzUsuńGosiu, to dobre wiadomości!
gosiu, dałam ogłoszenie na gratce. aktywuj je, okej? ja nie mogę tego zrobić. dałam na wrocław.
OdpowiedzUsuńEwo, już wczoraj aktywowałam, dziękuję ci bardzo! http://alegratka.pl/ogloszenie/zaginal-kocur-9-lat-24786501.html
Usuń:)
UsuńDobrze że już są jakieś namiary . Wydaje się że jest na wyciągnięcie ręki ... Kurczę jakbym mieszkała we Wrocku to bym tam latała od rana do nocy ... Mam nadzieję że krąg się zacieśnia i wkrótce się odnajdziecie :-)
OdpowiedzUsuńKciuki zaciskam !
Raczej się rozluźnia, bo od ponad dwóch dób nie ma śladu... ;((((((((((
UsuńMoże zabunkrował się gdzieś na działkach ?
UsuńMoże, choć to kot kompletnie nieradzący sobie w kontaktach z innymi. Zaraz jest walka, to indywidualista...
UsuńMoże to i dobrze , bo jest wtedy bardziej widoczny...
UsuńTak, to prawda. Uczulam wszystkich na kocie bitwy. To w stylu mojego dominującego kocurka.
UsuńAnko W.!!!Wszystko co robisz dla odnalezienia Kayrona ma sens!!!Zostawiłaś ulotki,jest wywieszka,jutro też to zrobisz bo a może?Krzaczory i bezkres jest po to aby go pokonać!Idzie krzakami,chowa się,tam jest dla niego bezpieczniej.Może WŁAŚNIE tam go znajdziesz!!!Możesz zabrać ze sobą jakieś pojemniki po serkach czy czymś takim i zostawiać po trasie,starając się zapamiętać albo patykiem z wstążką je sobie zaznaczyć,Wrócić na drugi dzień i sprawdzić,jak zjedzone to poszukać trochę w tym miejscu,może gdzieś się przyczaił i czeka na kolejną porcję?Pomyśl o Dziewczynie,która w zasadzie sama szukała swojej Ogryni,nie możesz popaść w zwątpienie.Kot inaczej będzie zachowywał się w domu a inaczej w tej sytuacji.Teraz działa jego instynkt!Wygląda na to,że jakoś sobie radzi.Ty nie możesz zwątpić w swoje działanie,Ty go znajdziesz i nie ma innej opcji!Ktoś mądry mówił...niech żywi nie tracą nadziei....Głowa do góry,pierś do przodu i dalej na poszukiwania,a później pomyślimy jak Kayronowi wybić z myśli takie eskapady:)
OdpowiedzUsuńZwątpienie i brak wiary to najgorsze co może być, jak pisze Iwonka, to przyciąganie złej energii !
UsuńGosiu więcej optymizmu, bo zapakuję dupę w pociąg i przyjadę na poszukiwania, mówię całkiem poważnie. Mapki se wydrukuję i pójdę w te kszaczory, łąki, wały, działki i ...... znajdę Księcia !
Nie chodzi zwątpienie, ja się zwyczajnie zamartwiam co się z nim dzieje. Będę go szukać pewnie już zawsze.
UsuńNIE, nie zawsze,bo już niedługo przyjdzie kres szukania, wierz mi Gosiu.Nie zakładaj, że już ZAWSZE będziesz go szukać, bo kto szuka ten ZNAJDUJE. Ja odnajdę swój spokój, jak zobaczę Kayrona na oknie obok Amisi ...
UsuńGorsza sprawa. Jestem tutaj po raz pierwszy, a więc sytuacji zbytnio nie rozumiem. Kot uciekł, a może wyszedł na dwór i nie wrócił? Jeżeli to drugie to powinien wrócić. W końcu to kocur, a kocury lubią często oddalać się od domu. Tak czy siak życzę owocnych poszukiwań! Oby kociak był cały i zdrowy!
OdpowiedzUsuńmruczymy.blogspot.com
Ja rozumiem, że męka oczekiwania trwa, rozumiem dobrze, bo zaglądam tu kilkanaście razy dziennie z nadzieją. Nie mogę pomóc, choć chciałabym bardzo, czekam w napięciu. Niepokój udzielił się chyba nam wszystkim zaprzyjaźnionym wirtualnie z Gosią, jej bliskimi, jej zwierzętami, jej blogiem. Gosiu jestem z Tobą, myślę ciepło, czekam.
OdpowiedzUsuńGosieńko, tak mocno Wam kibicuję i 3mam kciuki żeby teraz jak najszybciej odnaleźć Kajtusia, bo widać, że biedaczek traci siły :-((( Jestem ciągle z wmi w myślach, nie zawsze moge komentować, ale wchodze na bloga kilkanaście razy na dzień. Wracaj Kajtusiu!!!!
OdpowiedzUsuńAnia wilddzik
Trzymam kciuki Małgoś :*
OdpowiedzUsuńJa też wchodzę kilka razy dziennie z nadzieją .. Dziś, jutro, przeczytam - JEST! Widzę to w myślach. Albo zadzwoni Asia i powie - widziałaś?! Kajtuś się odnalazł! Tak będzie Gosiu, trzymaj się.
OdpowiedzUsuńWiem, wiem- już drugi komentarz, ale może to jakieś pocieszenie...
OdpowiedzUsuńOpowiadałam dziś o Kajtusiu koleżance z pracy i przypomniała mi historię, którą już kiedyś mi opowiadała. Jej sąsiadka przeprowadziła się z psem i kotem z okolicy podobnej do Twojej- domki z ogrodami, do mieszkania w centrum miasta. Odległość około 3 km. Kot zwiał przy pierwszej nadarzającej się okazji. Po dwóch miesiącach, podczas spaceru, pies wyczuł i znalazł kota w ogródkach działkowych. To w połowie drogi pomiędzy domem i mieszkaniem. Tak się zastanawiam, czy Rufi nie byłby pomocny w którejś eskapadzie? Może on wyczuje Kajtusia?
Joanna
Rufi chodzi ze mną na wieczorne obchody okolicy, ale masz rację wezmę go tam gdzie był widziany Kayron (jeśli to on). Tego nie próbowałam...
UsuńGosiu, jak weźmiesz Rufika, to weź też ze sobą coś, co pachnie Kayronkiem, i co jakiś czas podtykaj mu to pod nochalek. I chowa, żeby szukał na drodze. Może to nie za mądre, ale myślę i myślę, co by tu .
UsuńMiało być, " I chowaj do kieszeni, żeby Rufik szukał na trasie" - coś niechcący skasowałam.
UsuńByłem dzisiaj koło 12 na wale między ZOO (kładką), a rurociągiem. Miałem nadzieję, że Go spotkam. Widziałem ogłoszenia i to że ludzie się nimi interesują - dobra robota. Trzymam kciuki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMichał
To miło, że mi to napisałeś.Dzięki.
UsuńMichale, to jeśli możesz, to się przeleć tamtędy co jakiś czas. Każda ilość ludzi potrzebna. A Ty masz tę przewagę, że jesteś na miejscu. Fajny z Ciebie gość :)
Usuńciiii. urwałem się z pracy na godzinę bo pracuję przy Kościuszki.A tam przez kładkę i już. Jeżeli będę mógł to oczywiście będę się rozglądał. Chciałbym żeby już wrócił - WSZYSCY na niego czekamy. Michał
UsuńJuż Cię uwielbiam :)
UsuńI ja też:)
UsuńDołączam do fanklubu Michała.
UsuńPosuńcie się trochę na tej fanklubskiej grzędzie. ;)
UsuńChciałam zauważyć, że PIERWSZA zauważyłam niewątpliwe walory Michała !
UsuńI coś Wam powiem MIchał Kajtka znajdzie !
Ja też zaglądam kilka razy dziennie.Trzymajcie się, nie traćcie nadziei; jak inne dziewczyny chciałabym go z Wami szukać - ta odległość!!! Wierzę, że wkrótce pojawi się ta wyczekiwana przez wszystkich wiadomość.
OdpowiedzUsuńlotka mojej znajomej dwa razy się "zgubiła" - wyskoczyła na spacer; ale sie dwa razy znalazła! Keyron też się znajdzie!
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekac posta o powrocie Kayronka!!!!!!!bo wierzę ,że niedługo taki będzie")))
OdpowiedzUsuńcały czas zaglądam, on musi się odnaleźć:)
OdpowiedzUsuńJaki kawał drogi biedaczek przeszedł..
OdpowiedzUsuńNo to można wykluczyć porwanie, wiem, że to marne pocieszenie, ale zawsze..
W Kayronka oryginalnym wyglądzie siła, jak widać przyciąga wzrok..
Kciuki!
Zaglądam tu niecierpliwie co chwilę i jestem pewna, że w którymś momencie- ulga, znalazł się. Nie wiem jak to zrobić / na odległość to mogę sobie radzić/, ale trzeba iść w te okolice o tej porze, o której był ten chłopak na rowerze. Koty w dzień przeważnie śpią, czuwają, a bardziej aktywne są późnym wieczorem. Szkoda,że to daleko, ale ważne, że jakieś informacje o Kayronku docierają, to już blisko znalezienia zguby- wędrowniczka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa prawie codziennie jadę rowerem trasą nad Odrą i dziś zanim przeczytałam ,że Kayronek był tam widziany czułam że tam jest.Wiem że lada moment się znajdzie.To niemożliwe żeby kot o takiej urodzie pozostał niezauważony.Jutro też będę sie rozglądać .Trzymam z całych sił kciuki żeby szybko wrócił do domku.
OdpowiedzUsuńno to do 20:(
OdpowiedzUsuńa może ogłoszenie do lokalnych mediów np.: telewizji.
OdpowiedzUsuńWierzę, że on się jednak znajdzie.
Niedawno miałam podobną historię- zginęły 2 koty i oba się odnalazły. Jeden w odległej części miasta..
Powodzenia Gosiu
wysyłam ci gosiu worek sił i dobrych myśli. naładuj się nimi.
OdpowiedzUsuńGosiu, nie trać wiary w pomyślne zakończenie! wieczorem opiszę ci w mailu historię zaginięcia kotki, podobną do tego, co się przytrafiło Kajtusiowi, która (historia, nie kotka) unaoczni Ci, jaka siła tkwi w kotach.
OdpowiedzUsuńo 20-tej chyba nie będę przy komputerze, ale z Wami myślami na pewno tak.
Czekam....trzymam kciuki.....
OdpowiedzUsuńJestem gotowa do wizualizacji, Gosiu. ♥
OdpowiedzUsuńJestem. Gosiu - siły! Kayronku, wróć do swojej rodziny! Julita
OdpowiedzUsuńJestem, czekam na 20.00
OdpowiedzUsuńJoanna
Jestem.
OdpowiedzUsuń28 jestem.
OdpowiedzUsuńjestem
OdpowiedzUsuńzdążyłam.
OdpowiedzUsuńKajtusiu, daj się znaleźć dobrym ludziom!
Jestem.
OdpowiedzUsuńwierzę, że się znajdzie.
OdpowiedzUsuń:***
OdpowiedzUsuńKayusiu wracaj!
OdpowiedzUsuńK3
jestem, kajtusiu, wołam cie.
OdpowiedzUsuńjestem
OdpowiedzUsuńObecnam.
OdpowiedzUsuńKochani, my wróciliśmy z nowymi wieściami. Zaraz nowy, krótki post. Dajcie mi 10 minut. :)
OdpowiedzUsuńCzekam :-)
OdpowiedzUsuńSłuchajcie, od wczoraj próbuję na ZaginioneKoty.pl wstawić ogłoszenie. O ile z tekstem dałam radę, o tyle nie umiem przeformatować zdjęć, Próbuję i mi nie wychodzi. One mają być jpg lub png maksymalny wymiar 940x880 i rozmiar pliku max 500. Jeśli ktoś wie jak to zrobić, to proszę o kontakt ewa.leszko@interia.pl
OdpowiedzUsuńEwo :) Pewnie bym ci umiała pomóc, ale zaraz wychodzę :(( Dziękuję!
UsuńMyślę, że znajdzie się ktoś, kto mi pomoże. Ty masz co robić .
Usuń