Strony

czwartek, 6 marca 2014

Bratnie kocie duszyczki

Ofelia i Gustaw.

Witam Was, drodzy Czytacze, na moim nudnym i monotematycznym blogu. Jak nie koty, to sztuka, a jak nie sztuka, to... Tak, macie rację: koty! Było wprawdzie ostatnio trochę innych tematów, był np. spacerowy tydzień, tydzień spełnionych życzeń, chwaliłam się dyplomem syna, no i był nawet erotyk napisany wprawnym piórem MójCiOnego, ale to wszystko przeplatane kotami. Nuuuuda! ;) 
Tradycji i monotematyczności musi stać się zadość i czas dziś na post o... kotach. 

Nie musiałam się nad nim napracować. Kochana Ewa z Warszawy zrobiła to za mnie, bowiem dostałam od niej wieści o naszej Ofelii (z domu Myszeczce). Poczytajcie, a stanie się jasne, dlaczego tak bardzo lubię tę pracę, dlaczego daje mi ona tak wiele satysfakcji. Dlaczego godzę się na ciągłe łamanie serca, na ból rozstania, na tęsknotę. 

Przedstawiam Wam zdjęcia i mejl od Ewy. 

Ewo, i ja jestem bardzo szczęśliwa, że tak pięknie się to udało. Ofelcia jest wyjątkowo urokliwą koteczką i wykazałaś się niezłą intuicją, kiedy ją wybrałaś. Ta istota jest stworzona do kochania i odwzajemnienia miłości. To największy koci pieszczoch, jakiego znam! To taki skarb, który trzeba było dostrzec sercem. 







Gosiu, nawet nie umiem powiedzieć, jak bardzo jestem szczęśliwa, że Ofelcia jest z nami. Co oni z Guciem wyprawiają, to się nie da opisać. Gonitwy po schodach, po łóżkach, przewracanie się po dywanie; jak ten biedny Gucio wcześniej żył, całe dnie spał... Taki tryb życia nie jest przecież zdrowy dla dwuletniego kota i wcześniej czy później odbiłby się niekorzystnie. Teraz to widzę jak na dłoni. On nie jest mało ruchliwy, tylko po prostu nie miał z kim się bawić. :-)
Ofelcia to jest po prostu żywe złoto. To taki kot, którego człowiek natychmiast kocha. Moje zdrowie też z pewnością się poprawi, albowiem jak tylko wieczorem się kładę i biorę tablet do ręki, natychmiast jest moja kochana tulusia i jak to widać na zdjęciach, kładzie się i przytula, i żegnaj internecie. :-) Gaszę światło i idziemy spać, i naprawdę śpimy obie w takiej pozycji. Często łepek trzyma na moim policzku; mruczenie jest takie kojące, nie wiedziałam, że kot może dać tyle uczucia i tyle go wzbudzić. Gucio jest przekochany, ale nigdy nie był taki bardzo przytulaśny. Warto popatrzeć na nie zwłaszcza rano. Nie zrobiłam dotąd jeszcze zdjęcia, jako że ja rano jestem mało przytomna, ale dzisiaj byłam świadkiem, jak Gucio lizał Ofelkę po pyszczku. Oczywiście są często sytuacje, kiedy ona chyba już nie ma siły na przewalanki po dywanie, siada na krześle i prycha na niego. Ale to działa tylko na chwilę i zaraz znowu gonią po schodach. :-)
Ofelka wciąż sporo je, wydaje mi się, że troszkę przytyła i jest taka lśniąca i puszysta. Myślę, że na razie otyłość jej nie grozi, mają oba dużo ruchu. :-)
Pięknie skacze za wędką, zwłaszcza mąż jest entuzjastą tej zabawy, mówi na nią - moja skoczna krówka. :-D
Wciąż martwi mnie jej oczko. Myślę, że pierwszy stres ma za sobą, w tym tygodniu wybierzemy się do weta i postanowimy, co dalej. Tak jak pisałaś, jednego dnia jest lepiej, za dwa dni gorzej, wypróbowałam różne metody smarowania i zakrapiania - nie działa.
Tak więc myślę i teraz już mogę to powiedzieć z pełnym przekonaniem, że dokocenie przebiegło najlepiej jak można i wszyscy są zadowoleni, niektórzy wręcz zachwyceni. :-)
Na temat moich obu kotów mogłabym teraz godzinami, więc na razie poprzestanę na tym krótkim wstępie. :-)
Odezwę się.
E.






I ja jestem przeszczęśliwa, że tak to się wszystko ułożyło. 

To już wiecie? Rozumiecie? 

PODPIS

PS. Dziękuję bardzo za tak żywy i życzliwy odbiór mojej nowej pasji - za komentarze pod wczorajszym postem.



76 komentarzy:

  1. O matulu... Co za radość! Przecież Gucio przyjął Ofelcię jak swoją. Szok! Tak jakby całe te dwa lata na nią czekał. ;)))
    Zdjęcie z kuwetą rozłożyło mnie na łopatki, a ostatnie na parapecie przecudne! Gucio ma rude plamki na grzbiecie, a Ofelia biały paseczek. Czy nie pasują do siebie idealnie?! :D
    Ewo, normalnie jakbym o Heli czytała - ona też głównie śpi, bo nie ma się z kim bawić. :( Na wczasach u dziakdów szaleje z psem i kotem. Choć ostatnio jest lepiej, bo ma wędkę i pana, który się z nią bawi. ;)))
    Pozdrawiam ciepło Cię, Ewo i pogłaszcz czule kociaczki! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracuj nad tym obsługiwaczem wędki, przecież ma dwie ręce, dałby radę dwóm Helkom. :)
      Widać po adopcji u Ewy jak nudzi się samotny kotek.

      Ja i tak wiem, że to się u Ciebie kończy drugim, Mogę się założyć. :))

      Usuń
    2. Cóż mogę dodać - z całego serca zachęcam :-)

      Usuń
  2. Kiedy czytam takie wieści to serce się raduje.Dużo głasków dla Gucia i Ofelci.Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  3. No! To jest właśnie najlepsza nagroda za Twoje starania! Takie maile to miód na nasze zwierzolubne serca :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie ale nudy znowu o tych kotach czytać się tego nie da ;)

    Jak się komuś nie podoba, to przecież obowiązku nie ma, ani przymusu :)) Ofelcia rozruszała cały dom, jak widać, dywany się rolują, Gucio ma się z kim bawić, ogólnie ruch i przeciąg ;)
    Takie posty cieszą, a zdjęcia Ewy z kicią na szyi są rozczulające ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona naprawdę tak śpi, tulusia jedna. Ostatnio znalazła jeszcze jeden sposób na mnie, mianowicie wskakuje mi na biodro, jak na przykład w kuchni jestem odwrócona, po tym biodrze i po plecach wchodzi mi na ramię i się przytula. Doznanie jest niepowtarzalne zarówno z powodu wbitych pazurków, jak i tego, że ona naprawdę chce się tylko przytulić :-D

      Usuń
  5. :) Duet kibelkowy i okienny wymiata. modelowa adopcja,niech się darzy :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. u nas dziś bardzo smętna rocznica, chciałabym aby jak najwięcej Osób poznało historię mojego P. zasłużył na to. piszę post po kawałku w nocy powinien być ukończony, fragmenty publikuję na bieżąco. Jeśli zajrzycie do nas zostawcie jakikolwiek znak że byliście...to mój pomysł by upamiętnić wspaniałego Przyjaciela.

      Usuń
    2. LUDZIE, proszę odwiedzcie Anais i zostawcie ślad.

      Usuń
    3. LUDZIOM - niektórym, dziękuję. :)

      Usuń
  6. Fantastyczne dokocenie :-)
    Nie zawsze się udaje, ale tutaj koteczki dogadały się :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martwiłam się, dwa dni kocie siedziały osobno. Poszło dobrze bo trafiły mi się dwa kocie ideały po prostu. Nawet po blatach starają się nie chodzić... :-)

      Usuń
    2. Nawet po blatach?? Co to się u ciebie porobiło z tą łażącą po blatach kotką? Nie do wiary!

      Usuń
    3. Po pierwszym smażeniu kotletów zdejmowalam ją z blatu pewnie z 50 razy. Może więcej? Tłumaczę, przekonuję, wiesz jak jest :-D

      Usuń
  7. A ja bardzo lubię tę monotonię na Twoim blogu, szczególnie kocią;)
    Super, że Gucio z Ofelią tak szybko się dogadali:)
    Zdjęcia przesłodkie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaka z niej słodka przytulanka :) piękna historia! Wiemy i rozumiemy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jak nie cieszyć się z tej historii? Jeszcze pamiętam jak mnie tak Ofelia leżała przy szyi... buuuuuuuuuu

      :))

      Usuń
  9. I ja też uwielbiam Twoją kocia nudę!!!Dla mnie to całkiem inna codzienność:)))
    Jak ktoś wyżej napisał:kibelek koci,okno i spanie przy twarzy najfajniejsze:)
    Dziękuję pani Ewo:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, kochani. nie ma za co, to ja tu wygrałam największą nagrodę, spanie przy twarzy nie każdemu się przydarza. Nieporównywalne z niczym.

      Usuń
    2. Moja też śpi przy mojej twarzy. Czasem nawet łapkę kładzie na policzku :)

      Usuń
    3. No! Obie potrafi położyć :-)

      Usuń
  10. I ja lubię tę monotonię :o)) Sztuka pisana sercem, przyroda, koty....NUUUDA :o))))
    W kwestii oczka. Mam koteczkę Agatkę, miała piekielny koci katar w dzieciństwie. 2 miesiące leczyłam. Po wszystkim zrobiły jej się zrosty w kanalikach łzowych i od czasu do czasu oczka trochę chorują. Przemywam solą fizjologiczną, pilnuję, żeby wydzielina nie zalegała i się uspokaja. Wet powiedział, że Agatek będzie tak po prostu miał i nie można jej oczu zalewać antybiotykami, bo jej zaszkodzą na nawilżanie i inne fizjologiczne sprawy.

    Ewo, pozdrawiam serdecznie, masz cudne kociambry.:o) Myślę, że Ofelia jest kotem leczącym (znam dwa takie koty), kotka mojej mamy Wyszczyrka, kładła się tak na moim tacie, który ma POCHP i leczyła go mruczeniem i ciepłem. Może na wszelki wypadek zrób badanie tarczycy i płuc. :o))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, kaszlę od grudnia, mam alergię, ale może to prześwietlenie płuc rzeczywiście zrobię? Ciężko mi bo w szpitalu pracuję :-)
      Gucio leżał tak tylko raz, jak chora byłam i miałam bardzo wysoką gorączkę, więc może to i prawda.
      A z tym oczkiem zobaczymy, mamy czas, oczko było zaniedbane, teraz Gosianka zaczęła, ja dokończę :-)

      Usuń
  11. Jejku! Ale pięknie! Zazdroszczę, gdy widzę, jak zwierzęta mogą żyć w zgodzie i lubić się.
    Między moimi cały czas tylko zazdrość i nieufność i pewnie się to nie zmieni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie już nie, ale kiedyś... któryś z moich... do... Wawy, do Ani...

      :))

      Usuń
  12. Super wieści. Miło patrzec na takie zdjęcia i wiedzieć, że Ofelia tyle szczęścia ma i tyle go daje.
    Widze, że felinoterapia na całego :D
    Uściskski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle szczęścia daje że sobie nie wyobrażacie :-) Z każdym dniem odkrywamy dodatkowe zalety. Okazało się że to kolekcjonerka jest, z niezasuniętej szuflady na górze w sypialni córki wyjmuje skarpetki, majtki i zanosi do salonu na środek dywanu. Jakby co to musi szuflady zasuwać i ciuchy sprzątać :-D Ale to więcej rozczulające jest, nie denerwujące.
      Sama słodycz ten kot.

      Usuń
  13. Wspaniale :-) Myszeczka jest jak mój Gacuś, mam wrażenie że "krówki" są największymi pieszczochami ze wszystkich kotów :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krówki są wspaniałe. Teraz musi to pokazać Malusia. :))

      Usuń
  14. Oesu (jak mawia Rogata), znowu te nuuudy. ;)
    Znów będą "łzawe komentarze - zachwyty - ciągle to samo". :)

    Dokocenie wzorcowe, Ewo. :) A Gustaw, jak już wspominałam, bardzo podobny do naszego Mietka. Ale na tym podobieństwa między nami się nie kończą, bo dojrzałam, że schody mamy bardzo podobne, a i rozwiązanie z kocim kibelkiem we wnęce pod schodami identyczne. :)
    Pogłaski dla Ofelii i Gustawa i pozdrowienia dla szczęśliwego personelu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za pozdrowienia :-) Schody są stworzone do gonitw i łomoczą jak nie wiem co, zwłaszcza o czwartej nad ranem :-D
      To jest tak, że około czwartej koty zaczynają gonitwę, także po mnie. Potem Ofelka się kładzie na mnie i odpoczywa, Gucio zaś miauczy. Potem wszystko cichnie a mnie wtedy wali gorąc. To albo menopauza albo ciśnienie mi skacze. Więc wyłażę spod kołdry, delikatnie, żeby nie naruszyć koci i się wietrzę. Jak zmarznę to usypiam i wtedy właśnie budzik dzwoni. Jest fajnie :-)

      Usuń
    2. He, he, dobrze, że jesteś optymistką - przy takich szalonkach! :D
      Nasze schody też pięknie dudnią, kiedy po nich przebiegają te szurnięte łosie. :)
      No i skąd ja znam delikatne wyłażenie spod kołdry, czasem spomiędzy dwóch lub trzech kotów... :D

      Buziaki, Siostro. :)

      Usuń
  15. Cudnie :). Nie dziwię się ani trochę :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam Ofelie, to kot moich marzen i bardzo sie ciesze , ze dogadala sie z Guciem. Ewo i Gosianko, sprawilyscie mi tymi wiadomosciami wiele radosci.

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak się nudzić to możemy bez końca !
    Cudna historia :)
    I zaczarowuję, cobyś wszystkie nagrody takie miała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I takie czary są mi bardzo potrzebne. Na każdym tymczasowym lokatorze mi zależy, na każdym!

      Usuń
  18. Jestem pod wrazeniem - arranged marriage i milosc od pierwszego wejrzenia :)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Ewo - ja być może nie mam racji ale naszemu kotkowi od chwili gdy go wzięliśmy płakało jedno oczko. I antybiotyk dostawał i cuda wianki robiliśmy, aż raz przyszło mi do głowy u weta by sprawdziła uszka i znaleźli świerzb w jednym uszku. Myszka-Ofelia na pewno miała nie raz sprawdzane uszka, ale może on był wtedy jeszcze w ukryciu ten świerzb? Czy ja zresztą wiem, może ginie i się odnawia, nie znam się na tym. Wiem tylko jedno, po wywleczeniu z oczkiem spokój. Ale sprawdzamy bo wiem że się odnawia.
    Bardzo się ucieszyłam że Gucio ma taką wesołą towarzyszkę ja nie mogę męża namówić ale może jeszcze trochę trzeba poczekać? Zobaczymy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za radę, świerzb będziemy jeszcze raz szczepić jutro, może podziała. Przemywamy, smarujemy, zakraplamy, czasu mamy dosyć. I cierpliwości. Namawiaj męża, ja swojego też namawiałam, aż się dał i teraz nie może się nacieszyć :-)

      Usuń
    2. Ona dostała przecież i leki i ADVOCATE, więc powinno być ok, choć warto to sprawdzić. Daj znać.

      Mąż sie też cieszy? Super!!

      Usuń
    3. mąż przepada za Ofelką, on w ogóle lubi koty. Jak mieliśmy naszą jamniczkę, zawsze mówił że on sobie kiedyś kota weźmie. Po odejściu piesi powiedział ze drugiego takiego cierpienia nie chce przeżyć i nie chce zwierzaka. Ale mu przeszło na szczęście. I dobrze ;-)

      Usuń
  20. Cudne koty!!!! Oczywiście, że łezka mi się zakręciła, ale i uśmiech cały czas:) To tak jak u mnie, jak ta Lolka żyłą przed Dakotą, właśnie ciągle spała, albo snuła sie po domu, a teraz szaleństwo, jak u Ewy:):):) Nie mogę się napatrzeć na Gucia i Ofelkę :):):) Agnieszka z L

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, jak mi miło o tym myśleć, to też moja nagroda. :))

      Usuń
  21. Wiemy, rozumiemy i przeczytalismy wszystkim watpiacym w dokocenie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ewo jeśli dobrze kojarzę (a mam z tym ostatnio problem...) to jesteś w Warszawy. Jeśli to dla Ciebie nie problem, to spróbuj wizyty u chyba jednego z najlepszych zwierzęcych okulistów, dr Garncarza: http://www.garncarz.pl/ podobno cudotwórca :). A ostatnie zdjęcie w oknie rozczula :).

    GosiAnko ja jestem, czytam, myślę o Was wszystkich, trzymam kciuki za futrzaste i zachwycam się Twoją twórczością... tylko już nie mam siły na nic więcej, może jakaś telepatia do Ciebie dociera ale na klepanie w klawiaturę po prostu nie mam już siły...
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oleno, nie uwierzysz, ale dokładnie wczoraj myślałam o Tobie. Czytałam komentarze pod jakimś starym postem i Twój tam był. Żal mi się zrobiło, że zaginęłaś...
      Dobrze, że się odezwałaś, rób to choć czasem, proszę.

      Usuń
  23. Już chyba piąty raz tu dzisiaj jestem i oglądam w kółko, jak i wczoraj Bułeczkę. Czajnik też tak zasypia, ale na krótko. Przekima się chłopak pół godziny i z nowymi siłami przystępuje do normalnych czynności, czyli fruwania. Nie da się tego opisać, bo trzeba znać rozkład domu. Rozpędza się w kuchni, w następnym pomieszczeniu odbija się tyłkiem od regału i pięknym łukiem ląduje na łóżku w drugim końcu pokoju. Mój wyniósł dzisiaj do stodoły swój ukochany fotel, na którym Czajnik jeździł sobie. Jeżdżenie jeszcze jakoś zdzierżył, ale pazurów już nie:)

    OdpowiedzUsuń
  24. PS. Świerzb jest możliwy. Draństwo strasznie trudne do wyleczenia. Może to jakiś trop?

    OdpowiedzUsuń
  25. PS2. GosiAnko, w jaki sposób radzisz sobie z podawaniem kotom tabletki na robale? Całe stado jakoś przymusiłam, sposobem, podstępem, na Grażynkę nic nie działa. Siłowo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje mi się, że masz z Grażynką jak my z Glizdą. Wszystkie jakoś przyjmują tabletkę w paszteciku z pomidorami, a ta cholera zawsze jakoś ją wyczuje, zmemła pasztet, a tabletkę wypluje. No więc siłowo: ja przytrzymuję rozwartą paszczękę, a męż wrzuca w głąb tabletkę. Wtedy jej szybko zamykam pycho, i luzik. Aha, oczywiście podczas tej całej operacji Glizda jest skrępowana ręcznikiem. :]

      Usuń
    2. Ręcznik to dobry pomysł i ja sobie radzę z tym sama. Najpierw to strasznie przeżywałam, ale teraz wiem, że łykają tablety bez problemu, trzeba tylko wrzucić prosto do gardła, bo inaczej wyplują, wymemłają...
      Przytrzymać potem pycho do góry, podrapać pod brodą, żeby przełknął dziad jeden z drugim. :)

      Usuń
    3. Dzięki. Następnym razem użyję siły i ręcznika, bo normalnie...
      Z trudem, ale dałyśmy radę. Część wymelała z pasztetem, acz niechętnie. Drugą część wymieszałam z masłem i posmarowałam łapy (dzięki Ewa!). Jeszcze się wylizuje.

      Usuń
    4. przepraszam, mam uwagę do "wrzucania" tabletki, bo może ktoś odczyta to dosłownie i zechce kotu wrzucać. nie wrzucać! to niebezpieczne, kot może się zachłysnąć. tabletkę trzeba włożyć - położyć u nasady języka (nie głębiej!). stamtąd kot już raczej nie da rady wypluć.

      Usuń
  26. Moje zaczynają gonitwę na dole, lecą po schodach, do sypialni syna, na wielkie łóżko, kółeczko po nim, zeskok, korytarz i dywanik za drzwiami mojej sypialni, na którym stają, a on jedzie z kotami które obijają się o drzwi od tarasu, wskakują na parapet i na moje łóżko, lecą z niego na dół po schodach.... i tak dalej :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, Dakota i Lolka zaczynają armagedon o 23, i tak z godzinkę, a póżniej ok 5, a najpóżniej 6 rano.....z jednego końca mieszkania na drugi i tak w kółko, ale u nas szybciej męczy się Lolka, Dakota może dużo dłużej ...... A z L

      Usuń
    2. Czajnik może BEZ PRZERWY.

      Usuń
  27. Jestem szczęśliwa. Gdyby nie to, że bardzo zapracowana, byłabym jeszcze szczęśliwsza. Wszystko dzięki ludziom dobrej woli, wszystkim, którzy ratowali koty z Miękini, Gosiance i Assneg i jej mężowi. Jest może nadzieja dla rodzaju ludzkiego, jeśli są jeszcze tacy ludzie na świecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ofelia rozkwita jak kwiat, podczas gdy tam zahukana, zagłodzona przemykała gdzieś bokami nie mogąc się dopchać do miski. To taka subtelna istotka. :)

      Usuń
  28. Dobrze przeczytać przed snem takie nowiny, komentarze prześledzić, zdjęcia ze 3 razy z góry na dół i z dołu na górę obejrzeć, uśmiechnąć się i napisać, że dobrze tu z Wami być.

    OdpowiedzUsuń
  29. ...jak nie koty to sztuka, jak nie sztuka to koty, więc podsumowując masz kota na punkcie sztuki, he he he. Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  30. Gdybym pisała historię z Pizdrykiem użyłabym dokładnie tych samych słów!!
    Nawet Młody śpi podobnie ze mną bo Rudy od zawsze w dole łóżka.
    :))))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  31. Piękne są takie obrazki...
    rozczulają...
    a Ofeliza zupełnie jak moja Venus byle bliżej, byle bardziej ;-)))
    Uważaj Ewa - te gady w futrach tak mają, że najpierw to kochane i tulą się do piersi ale po kilku dni to... na głowę włażą ;-)))
    Przynajmniej moje Paskudztwo tak się nauczyło... no robi sobie ze mną Małpiszon co chce ;-)))

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)